„Żona miała umysł zniszczony przez funty. Ukradła mi pieniądze i uciekła ze swoim gachem. Nie miałem do czego wracać”

smutny mężczyzna fot. Getty Images, Jasmin Merdan
„Zazwyczaj, gdy próbowałem się do niej dodzwonić, okazywało się, że ma wyłączoną komórkę lub po prostu ignoruje moje połączenia. Gdy w końcu udało mi się z nią porozmawiać, nasza konwersacja ograniczała się do paru zdań dotyczących pieniędzy, których potrzebowała”.
/ 16.06.2024 19:30
smutny mężczyzna fot. Getty Images, Jasmin Merdan

Nasz spokojny i radosny żywot toczył się swoim rytmem. A przynajmniej odnosiłem takie wrażenie, chociaż harowałem po kilkanaście godzin dziennie. Mimo że w soboty i niedziele padałem na twarz z przemęczenia, zawsze starałem się wygospodarować odrobinę energii, żeby wybrać się gdzieś z Martą. Od poniedziałku do piątku nie spędzaliśmy ze sobą wielu chwil, bo praca zawodowa pochłaniała nas bez reszty – wszystko po to, by stanąć na nogi. Marzyliśmy o własnych czterech kątach, odłożeniu grosza na czarną godzinę, a dopiero potem planowaliśmy powiększyć naszą rodzinę.

Namawiała mnie do wyjazdu

– Skarbie, na początku musimy stanąć na nogi i mieć jakiś budżet na czarną godzinę. Przecież wiesz, jak dużo pieniędzy pochłaniają maluchy. Poza tym jestem jeszcze młoda i marzę o tym, żeby trochę pojeździć po świecie, wyszaleć się, a nie od razu zakopać się po uszy w pampersach – tłumaczyła.

Dla niej zrobiłbym dosłownie wszystko, byleby tylko zobaczyć uśmiech na jej twarzy. Harowałem w pocie czoła, brałem nadgodziny. Kiedy w robocie nadarzyła się dobrze płatna fucha za granicą, Marta stwierdziła, że to świetna okazja dla nas.

– No leć, leć – przekonywała mnie. – Dam radę, nie przejmuj się.

– Ale to kontrakt na okrągły rok – zauważyłem.

– No cóż… – westchnęła, a w jej oczach dostrzegłem smutek. – Twoja mała, dzielna żonka to przeżyje. Poza tym mamy przecież Skype'a, będziemy gadać, oglądać się nawzajem. Na święta na pewno wpadniesz do domu. Wiesz, czasem trzeba coś poświęcić, żeby potem było fajniej.

Oddać się czemuś bez reszty... Odniosłem wrażenie, że w naszym związku małżeńskim to ja byłem specjalistą od wyrzeczeń. Naszła mnie niepokojąca refleksja, że moja żona chyba dobrze się czuje, kiedy mnie nie ma w chacie. Nie ma nic przeciwko temu, że tyle czasu spędzam w robocie.

– Już nie mogę się doczekać, kiedy znów cię zobaczę – wyszeptała z uczuciem, żegnając mnie na lotnisku. Jej pocałunek rozwiał wszystkie moje obawy.

– Ja również. Dam ci znać, kiedy dotrzemy na miejsce.

– Spokojnie, skarbie – musnęła delikatnie mój policzek. – Nic złego się nie wydarzy, jeśli zadzwonisz jutro, pojutrze albo nawet za kilka dni.

No dobra, to lecę. Szkoda tylko, że Marta zniknęła gdzieś i tyle. Trochę mnie to zasmuciło, przyznam szczerze. No i znowu poczułem taki dziwny niepokój, tak jakby coś było nie tak. Ale cóż, pytania musiały poczekać, bo czas naglił. Ogłosili mój lot, więc nie było wyboru. Trudno, jakoś to będzie – pocieszałem samego siebie, bo mojej żony już dawno nie było.

Nie mogłem się do niej dodzwonić

Umowa ciągnęła się w nieskończoność. Wieczorami, kiedy miałem czas dla siebie, czułem ogromną tęsknotę. Byłem jak ten pies, który tęskni za swoim właścicielem. Wielokrotnie starałem się dodzwonić do małżonki, lecz zazwyczaj nie podnosiła słuchawki. Zaaranżowanie pogawędki przez Skype'a było prawie niemożliwe. Kiedy nareszcie udało mi się nawiązać z nią łączność, wyglądała na zdziwioną.

– To ty, Pawełku? – zapytała.

– Naturalnie, a któż by inny? – odpowiedziałem. – Czyżby mój numer nie wyskoczył na ekranie? Pewnie masz nową komórkę i jeszcze nie zdążyłaś zapisać mojego kontaktu? – starałem się żartobliwym tonem zamaskować zakłopotanie.

– Ależ tak, widać, że to ty… Posłuchaj, moglibyśmy pogadać kiedy indziej? Mam teraz trochę na głowie.

– Na głowie? O tej porze? W środę wieczorem? Dawno nie rozmawialiśmy, chyba od…

Sygnał zakończonego połączenia dotarł do moich uszu. Na początku myślałem, że Marcie po prostu skończyła się bateria w komórce. Zazwyczaj zapominała podłączyć komórkę do ładowania. Odezwała się tuż przed dwunastą w nocy.

– Hej, wiesz, rozładował mi się telefon, dopiero co go podłączyłam – potwierdziła to, co podejrzewałem. – O co chodziło?

– Rany, dziewczyno! Minął tydzień odkąd ostatnio gadaliśmy. Nie mam pojęcia czy u ciebie wszystko gra, jak sobie dajesz radę

– Nie ma powodu do obaw, jak sądzę – odrzekła, wzdychając. – Czemu zakładasz, że coś jest nie tak?

– No bo nikogo przy tobie nie ma!

– I co w związku z tym? – w jej głosie dało się wyczuć zdenerwowanie. – Uważasz, że jako samotna kobieta nie dam sobie rady, jestem bezbronną istotą? Spokojnie, nic mi nie dolega – dodała. – Czuję się tylko nieco wyczerpana i mam ochotę się zdrzemnąć.

– Jasne, doskonale cię rozumiem. No a powiedz, co cię tak pochłonęło wieczorową porą?

– Co to, jakieś śledztwo?! – parsknęła. – Chyba wolno mi wyskoczyć z przyjaciółką do kina, co?

– Daj spokój, nie rób scen…

– A jakich scen? Dobra, mniejsza o to – ponownie westchnęła. – Chciałeś wiedzieć, jak sobie radzę. No to tak: opłaciłam co do grosza wszystkie należności, kupiłam jakieś ciuchy i trochę mi zabrakło kasy

– Kasa będzie u ciebie na koncie za parę dni. Jak masz jakiś pilny wydatek, to weź z naszych oszczędności na domek.

– Ekstra! – usłyszałem radość w jej głosie. – To lecę już spać. Do zobaczenia!

Znajomi widzieli ją z jakimś facetem

Na początku zakładałem, że po prostu padała z nóg ze zmęczenia. Każdemu zdarza się mieć ciężki dzień albo kiepskie samopoczucie... Zazwyczaj, gdy próbowałem się do niej dodzwonić, okazywało się, że ma wyłączoną komórkę lub po prostu ignoruje moje połączenia. Za każdym razem kontakt z nią był dla mnie sporym wyzwaniem.

Gdy w końcu udało mi się z nią porozmawiać, nasza konwersacja ograniczała się do paru zdań dotyczących pieniędzy, których potrzebowała. Czyżby naprawdę nie miała mi nic ciekawego do powiedzenia? I czy w ogóle nie interesowało jej, co się u mnie dzieje? Z każdą chwilą narastał we mnie niepokój.

Ale gdy siostra zadzwoniła i powiedziała mi o Marcie, postanowiłem i tak grać, że u mnie wszystko po staremu. Chciałem wierzyć, że moje małżeństwo to nie jest jakaś ściema. Nie tylko zakochane kobiety potrafią się okłamywać. Ja również dałem popis żenującej ślepoty.

– Paweł, posłuchaj… – Grażyna westchnęła. – Nie da się tego ładnie powiedzieć, więc nie będę owijać w bawełnę. Zobaczyliśmy, jak Marta spędza czas z innym mężczyzną.

– I co w związku z tym? Wielkie mi rzeczy. To pewnie jakiś jej znajomy. Nie znacie wszystkich jej kolegów.

– Ale z kolegami nie spaceruje się za rączkę i nie wymienia pocałunków prosto w usta!

– Masz stuprocentową pewność, że to Marta?

– No jasne! Jak nas zobaczyła, to totalnie ją zamurowało. Chwyciła gościa za rękę i uciekli w jakąś alejkę. I co o tym sądzisz?

Byłem tak zaskoczony, że oniemiałem. Nie potrafiłem wykrztusić ani jednego słowa.

– W porządku, rozumiem, że to dla ciebie szok. Nie martw się, sama się dowiem, kim jest ten facet i co knuje twoja kobieta. Dam ci znać, jak czegoś się dowiem – zapewniła moja siostra.

Grażyna nigdy nie pałała sympatią do Marty. Twierdziła, że jest zbyt atrakcyjna, za bardzo rozrywkowa i nazbyt ponętna.

– Ona się kompletnie nie nadaje na małżonkę, a już na pewno nie dla ciebie – powtarzała i gorąco odradzała mi, żebym brał z nią ślub.

Byłem po uszy zakochany w Marcie i miałem stuprocentową pewność, że pragnę z nią dzielić swoją przyszłość. Schlebiał mi również fakt, że taka atrakcyjna kobieta zwróciła na mnie uwagę. Nieistotne było zdanie Grażyny. Mam wrażenie, że żadna z potencjalnych kandydatek nie podołałaby jej wygórowanym oczekiwaniom.

Jeśli chodzi o Martę, te dwie kobiety były zbyt odmienne, by mogły się dogadać. Dla siostry priorytetem była rodzina – mąż, dzieci i ognisko domowe. Marta stawiała na pierwszym miejscu pracę zawodową i grono przyjaciół.

Ciągnęła ode mnie kasę

– Hej skarbie, uwierz mi lub nie, ale dzisiejszyc wieczór był wyjątkowy. Po raz pierwszy to ja się do ciebie odezwałam, a nie na odwrót! Zgadnij, kto wpadł do nas z niezapowiedzianą wizytą? Mój kuzyn Witold, ten z dalekiej rodziny. Oprowadzałam go po okolicy i natknęliśmy się na Grażynkę. Coś taki markotny? Nie cieszysz się z mojego telefonu? Przecież sam nalegałeś, żebyśmy gadali ze sobą codziennie wieczorem – odezwała się pełna energii.

– Fajnie to słyszeć – powiedziałem dość obojętnie, ponieważ do tej pory nawet nie wspomniała o kuzynie Witku.

– W porządku. Dzwonię również z tego powodu, że znów nie mam już kasy. Wybacz. Nie rozumiem, co jest grane. Pytanie, czy ja aż tak marnie zarządzam finansami, czy może te ceny tak galopują?

– Sięgnij do skarbonki – odpowiedziałem.

– Jesteś wielki, misiu – zakończyła rozmowę.

Czas leciał nieubłaganie. Nadchodził dzień, kiedy miałem wrócić do siebie. Chociaż targały mną wątpliwości i niepokój, nie mogłem się doczekać startu samolotu.

– Za niecałe dwa dni znowu się zobaczymy, Martuś. Aż nie mogę usiedzieć z niecierpliwości!

– Ja również – odpowiedziała bez większego entuzjazmu.

– Coś nie słyszę w twoim głosie radości...

– Ależ cieszę się, naprawdę. Tęskniłam za tobą okropnie. Tylko wiesz... musimy postawić dom, a potem go wykończyć i umeblować. Oszczędności topnieją w oczach, a jeśli planujemy powiększenie rodziny, to przydałoby się trochę zaoszczędzić na czarną godzinę.

– Kochanie, widzę, że sporo kasy uzbierałaś na koncie. Planujesz wybudować zamek czy co?

– Daj spokój z zamkiem. Nie ma potrzeby, żebyś ironizował, bo nie rozumiesz tego, że jak mam odłożoną gotówkę, to daje mi to większe poczucie bezpieczeństwa.

Ton jej głosu przypominał szloch, przez co od razu ogarnęło mnie poczucie winy.

– Kochanie, nie miałem zamiaru sprawić ci przykrości.

– Myślisz, że… mógłbyś jednak podpisać tę umowę na dłużej?

– Słucham? – wymamrotałem nieprzyjemnie zdziwiony. – Robisz sobie jaja? Jeszcze nie wróciłem, a ty już chcesz, żebym znowu wyjeżdżał?

– Spokojnie. To tylko moje luźne przemyślenia. Pomyśl sam, czy to nie będzie najrozsądniejsze rozwiązanie, jeżeli zależy nam na uniknięciu kłopotów z kasą?

– Daj mi czas do namysłu, jak już będę z powrotem.

– Spoko. W takim razie do zobaczenia.

Wszystko było kłamstwem

Trochę dziwnie się gadało, ale ciągle tliła się we mnie głupia wiara, że to nic strasznego nie zwiastuje. Najważniejsze, że wracam do swojej kobiety.

Na terminalu przyleciałem i zamiast Marty, spotkałem jej brata.

– Marta stwierdziła, że dobrze będzie jak do nas wpadniesz – powiedział.

– Czemu... do waszego domu? – wyszeptałem ledwo słyszalnie.

Historia błyskawicznie nabrała sensu, a ja okazałem się skończonym frajerem z potężnymi rogami na głowie. Marta kręciła z domniemanym kuzynem jeszcze przed naszym ślubem. Witold nie był jednak wystarczająco majętny, aby zaspokoić jej zachcianki.

Z tego powodu zdecydowała się na małżeństwo ze mną. Nie z uczucia, a z wyrachowania i dla korzyści. Dlatego chciała, żebym jak najdłużej przebywał poza krajem i tylko przesyłał forsę. Na moment przed moim przyjazdem, Marta opróżniła nasze wspólne konto i zwiała z kochasiem.

Mój świat legł w gruzach. Ta rzeczywistość, która de facto nigdy nie była prawdziwa, już nie istnieje. Moja małżonka w gruncie rzeczy nie postrzegała mnie jako partnera życiowego, a raczej jak maszynkę do zarabiania kasy. Mieszkanie, pragnienia, wizje przyszłości – wszystko okazało się jednym wielkim kłamstwem. Czy takie konsekwencje łatwowierności nie są zbyt dotkliwe? Jak poradzić sobie z życiem? Co począć? Jak jeszcze zdobyć się na zaufanie do drugiego człowieka?

Grażyna wpadła w furię. Była rozżalona za mnie i za siebie.

– Znajdę ci dobrego adwokata. Może uda ci się odzyskać przynajmniej część forsy. Nie odpuszczę tej wrednej babie! – zapowiadała wojowniczo.

Moja siostra musi się wykazać hartem ducha, bo mnie brakuje energii nawet na to, żeby się wściekać. Przystanę na każdą propozycję, jaką mi przedstawią, złożę podpis pod wszystkim, do czego mnie zmuszą. Nic już nie wydaje mi się istotne. Niedługo ponownie wyruszam poza granice kraju, żeby podjąć następną pracę. W tej chwili nie widzę innej sensownej drogi, którą mógłbym podążyć…

Paweł, 31 lat

Czytaj także:
„Synowa zorganizowała wesele w starej stodole. Nie przyszłam, bo nie będę wyciągać potem siana z włosów i słomy z butów”
„Ja szykowałam suknię ślubną, a on tylko dobrze się bawił. Mój chłopak okazał się żonatym kłamcą i zimnym uwodzicielem”
„Koleżanka swatała mnie z przystojnym dżentelmenem. Wyszedł z niego cham i prostak, ale na szczęście go przejrzałam”

Redakcja poleca

REKLAMA