„Znaleziony wiosną list miłosny zburzył mój spokój. Bałam się, że idealne małżeństwo dziadków było czystą fikcją”

List miłosny znaleziony w ogrodzie fot. Adobe Stock, JenkoAtaman
„Wieś wydawała się idealnym miejscem, by się odciąć i poskładać myśli. W pierwszych dniach krzątałam się po domu, porządkowałam stare rzeczy, aż w końcu wzięłam się za ogród. Kopiąc przy jabłoni, trafiłam na coś twardego. Po chwili odgarnęłam ziemię i zobaczyłam zawiniątko”.
/ 14.03.2025 07:15
List miłosny znaleziony w ogrodzie fot. Adobe Stock, JenkoAtaman

Powietrze na wsi pachniało inaczej niż w mieście – było wilgotne, przesiąknięte zapachem ziemi i dymu unoszącego się z kominów. Kiedy wysiadłam z samochodu przed domem babci, poczułam nie tylko znajomy zapach, ale też dziwne ukłucie w sercu. Wszystko tutaj przypominało mi dzieciństwo – drewniane okiennice, skrzypiący ganek, chyląca się ku ziemi jabłoń, na którą kiedyś się wspinałam. Ale teraz przyjechałam tu nie po to, by wspominać.

Uciekałam. Po rozstaniu z Marcinem nie mogłam wytrzymać w mieście, gdzie każdy kąt przypominał mi o nim. Wieś wydawała się idealnym miejscem, by się odciąć i poskładać myśli. Była wczesna wiosna, czas porządków w domu i ogrodzie. Krzątając się po podwórku znalazłam pod jabłonką wystający z ziemi pakuneczek. W środku znajdował się pożółkły list. Gdy zaczęłam go czytać, serce zaczęło mi bić szybciej. Był zaadresowany do mojej babci, Zofii, ale podpisany przez kogoś innego niż mój dziadek.

Ślady przeszłości

List drżał w moich dłoniach, a słowa wydawały się niemal pulsować na pożółkłym papierze. „Zosiu, czekam na ciebie. Jeśli mnie kochasz, spotkajmy się przy starej kapliczce o zmierzchu. Uciekniemy razem, nie oglądając się za siebie.” Podpis: Antoni.

Antoni? Przecież moja babcia była żoną Stanisława, mojego dziadka. Czyżby kiedyś planowała ucieczkę z innym mężczyzną? I dlaczego ten list został zakopany? Kto go ukrył? Może nigdy do niej nie dotarł? A jeśli tak, co by się stało, gdyby go otrzymała?

Siedziałam na ziemi, wpatrując się w literki, które lata temu ktoś napisał drżącą ręką. To nie był zwykły list. Czułam w nim coś więcej – desperację, nadzieję, miłość.

Po chwili wstałam, otrzepałam dłonie i ruszyłam do domu. Wspomnienia babci były tu wszędzie – w starym kredensie, w porcelanowych filiżankach, w zapachu lawendy unoszącym się w sypialni. Zawsze myślałam, że jej życie było proste i poukładane. Czyżbym się myliła?

Wieczorem otworzyłam stary album ze zdjęciami. Większość fotografii przedstawiała babcię i dziadka – w dniu ślubu, w ogrodzie, nad rzeką. Ale nie było tam nikogo o imieniu Antoni.

Musiałam dowiedzieć się więcej.

Prawda wychodzi na jaw

Następnego dnia wcześnie rano zapukałam do drzwi Marii, starszej sąsiadki, która całe życie mieszkała w tej wsi i była dla mnie jak ciocia. Pamiętałam ją jeszcze z dzieciństwa – zawsze uśmiechnięta, częstowała mnie domowym kompotem i opowiadała historie o dawnych czasach. Jeśli ktoś mógł coś wiedzieć o przeszłości mojej babci, to właśnie ona.

– Ewa! – ucieszyła się na mój widok. – Jak dobrze cię widzieć, dziecko! Wejdź, napijesz się herbaty?

Usiadłam przy drewnianym stole, a Maria postawiła przede mną parującą filiżankę. Chwilę rozmawiałyśmy o błahostkach, aż w końcu zebrałam się na odwagę.

– Ciociu, muszę cię o coś zapytać – zaczęłam ostrożnie. – Znasz może kogoś o imieniu Antoni? Kogoś, kto mógł być związany z moją babcią?

Uśmiech zniknął z twarzy Marii. Przez chwilę milczała, mieszając herbatę, jakby zastanawiała się, ile może mi powiedzieć.

– Skąd to imię? – spytała cicho.

Znalazłam list… – zawahałam się. – Miłosny. Od Antoniego do babci.

Maria westchnęła ciężko i pokręciła głową.

– A więc jednak prawda wyszła na jaw… – powiedziała bardziej do siebie niż do mnie.– Co masz na myśli? – dopytywałam, czując, jak serce mi przyspiesza.

– Zosia i Antoni… byli kiedyś parą – powiedziała w końcu. – Bardzo się kochali, mieli nawet uciec razem. Ale coś się stało. Antoni zniknął nagle, a niedługo później Zofia wyszła za Stanisława.

– Co się z nim stało? – dopytałam.

Maria spojrzała na mnie smutnym wzrokiem.

Tego nikt nie wie. Pewnego dnia po prostu zniknął. Jakby rozpłynął się w powietrzu.

W mojej głowie kłębiło się milion myśli. Czy naprawdę nikt nie wiedział, co się stało z Antonim? Czy babcia go kochała? Czy wyszła za dziadka z przymusu? A może… ktoś celowo nie dopuścił do ich spotkania?

Musiałam to sprawdzić.

Nowe odkrycie

Po rozmowie z Marią nie mogłam przestać myśleć o Antonim. Zniknął bez śladu? Tak po prostu? Coś mi tu nie pasowało. Jeśli planował ucieczkę z babcią, to dlaczego nagle przepadł?

Postanowiłam przeszukać dom. Wnętrze pełne było starych mebli, bibelotów i zakurzonych pudeł. W końcu weszłam na strych, gdzie od lat nikt nie zaglądał. Półmrok, zapach starego drewna i cichy szelest myszy sprawiały, że miałam ciarki na plecach.

Zaczęłam otwierać skrzynie. Stare ubrania, pożółkłe książki, ślubne zdjęcia babci i dziadka. Nic niezwykłego. Już miałam zrezygnować, gdy w kącie, pod stertą koców, znalazłam małe drewniane pudełko. Ręce mi drżały, gdy podniosłam wieczko.

W środku leżał kolejny list. Nieotwarty. Serce zaczęło mi bić jak szalone. Delikatnie rozprostowałam zagięty papier.

„Zosiu, czekałem na ciebie do ostatniej chwili. Dlaczego nie przyszłaś? Nie rozumiem… Obiecałaś. Kocham cię, ale nie mogę tu zostać. Jeśli zmienisz zdanie, wiesz, gdzie mnie szukać. Twój Antoni.”

Poczułam zimny dreszcz. Babcia nigdy nie dostała tego listu. Ktoś go ukrył. Ale kto? I dlaczego? Zamknęłam oczy, próbując poukładać myśli. Jeśli Antoni pisał, że czekał, a babcia nie przyszła… to może wcale nie zapomniała? Może nawet nie wiedziała, że miał na nią czekać Wszystko wskazywało na jedno: ktoś specjalnie sprawił, by babcia nigdy się z nim nie spotkała. Tylko kto miał w tym interes? I wtedy do mnie dotarło. Dziadek.

To były tylko plotki

Zeszłam ze strychu, wciąż ściskając w dłoniach list. W głowie miałam mętlik. Przez całe życie słyszałam, że babcia i dziadek byli dobranym małżeństwem. Owszem, nie była to jakaś płomienna miłość, ale ludzie z ich pokolenia rzadko mieli luksus wyboru. A jednak… jeśli babcia wcale nie chciała wychodzić za Stanisława? Jeśli ktoś zmusił ją do tego, niszcząc jej jedyną szansę na szczęście?

Pamiętałam, że w szafie dziadka wciąż leżą jego stare rzeczy. Może tam znajdę odpowiedź. Otworzyłam drzwi, a wnętrze przywitało mnie zapachem starej wełny i tytoniu. Na dolnej półce stała drewniana szkatułka. Serce waliło mi jak oszalałe, gdy ją otworzyłam.

W środku leżał notatnik. Z drżącymi dłońmi przewracałam kartki. Większość to były zwykłe zapiski – ceny nawozów, lista zakupów, kilka numerów telefonów. Ale na końcu…

„Nie mogę pozwolić, by Zofia mnie opuściła. Ten chłystek myśli, że może tak po prostu przyjść i ją zabrać? Nie wie, z kim zadziera. Zofia nigdy się nie dowie, że napisał do niej drugi list.”

Zamarłam. Dziadek wiedział. Wiedział o Antonim. O ich planach. I postanowił temu zapobiec. Tylko jak daleko się posunął? Pobiegłam do Marii.

– Ciociu, musisz mi powiedzieć prawdę! Czy dziadek wiedział o Antonim? Czy zrobił coś, żeby ich rozdzielić?

Maria spojrzała na mnie długo, a potem pokręciła głową.

Ludzie gadali… że Stanisław groził Antoniemu. Że powiedział, że jeśli nie zniknie, to coś mu się stanie. Ale to były tylko plotki, dziecko…

Czyżby? Patrzyłam na nią w milczeniu, a w mojej głowie pojawiało się coraz więcej pytań. Co tak naprawdę stało się z Antonim?

Nie mogę tego zostawić

Przez całą noc nie mogłam zasnąć. Myśli wirowały mi w głowie, układając się w coraz bardziej niepokojące scenariusze. Jeśli dziadek groził Antoniemu, to czy tylko słowa wystarczyły, by go odstraszyć? A może… posunął się dalej?

Rano wyszłam do ogrodu, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza. Przez chwilę patrzyłam na jabłoń, pod którą znalazłam pierwszy list. Może to właśnie tutaj Antoni czekał na babcię? Może odszedł stąd z poczuciem zdrady i żalu, nie wiedząc, że ona nigdy nie dostała jego słów?

Nie mogłam zostawić tej sprawy. Musiałam poznać prawdę.

Znowu poszłam do Marii, tym razem nie zamierzając odpuścić.

– Ciociu, powiedz mi wszystko, co wiesz – powiedziałam stanowczo. – Nie mogę tego zostawić.

Starsza kobieta westchnęła ciężko i spojrzała na mnie z troską.

– Ewa… Niektóre tajemnice powinny zostać pogrzebane – powiedziała cicho.

– Ale ja nie mogę! – wybuchnęłam. – Jeśli dziadek zrobił coś Antoniemu, chcę o tym wiedzieć. Moja babcia mogła przez niego stracić miłość swojego życia!

Maria wbiła wzrok w stół.

– Po tym, jak Antoni zniknął, Zosia była nie do poznania – powiedziała po chwili. – Chodziła jak cień. Ludzie mówili, że go porzuciła, ale ja w to nie wierzyłam. Była zakochana, widziałam to. Ale potem… przestała o nim mówić. Nagle.

– Może ktoś jej kazał zapomnieć?

Maria skinęła głową.

– Stanisław był człowiekiem, który zawsze dostawał to, czego chciał. I obsesyjnie kochał. 

Poczułam, jak żołądek ściska mi się w supeł. Czy to możliwe, że mój dziadek miał na sumieniu coś więcej niż tylko ukrycie listu? Gdy wróciłam do domu, długo patrzyłam na stare fotografie babci i dziadka. Czy Zofia kiedykolwiek była szczęśliwa? Czy wiedziała, że jej miłość mogła zostać jej odebrana? Przeszłość nie dawała mi spokoju. Ale w tej historii był jeszcze ktoś, kto mógłby dowiedzieć się prawdy. Ja. Spojrzałam na torbę, którą spakowałam jeszcze rano. Muszę dowiedzieć się, co naprawdę stało się z Antonim.

Nie wracam do miasta

Kilka dni później wciąż nie mogłam przestać myśleć o Antonim. Wiele pytań pozostało bez odpowiedzi, ale jedno było pewne – dziadek wiedział o jego istnieniu i zrobił wszystko, by nie dopuścić do spotkania Zofii z dawną miłością. Nie oznaczało to jednak nic złego. Może chciał ją chronić? Może naprawdę ją kochał i nie potrafił pozwolić jej odejść?

Postanowiłam pojechać do miasteczka i sprawdzić stare dokumenty. W archiwum znalazłam niewiele – kilka wzmianek o Antonim, notatkę o jego planach wyjazdu. Oficjalnie opuścił wieś i ślad po nim zaginął. Nie było żadnej tajemnicy ani skandalu, po prostu odszedł.

Wracając do domu babci, czułam dziwną ulgę. Może to była prawda, może kłamstwo – ale ta historia należała do przeszłości. Nie mogłam jej zmienić.

Zatrzymałam się przy jabłoni, pod którą znalazłam pierwszy list. Delikatnie dotknęłam jej chropowatej kory i zamknęłam oczy. Babcia przeżyła swoje życie tak, jak się ono ułożyło. Może miała wybór, a może nie, ale nigdy nie wyglądała na kobietę nieszczęśliwą. A ja?

Spojrzałam na dom, w którym spędziłam tyle wakacji. Był stary, wymagał pracy, ale czułam, że to miejsce jeszcze nie powiedziało ostatniego słowa. Nie wracam do miasta. Zostanę tutaj. Nie tylko po to, by odkrywać przeszłość, ale by w końcu pomyśleć o przyszłości. Mojej własnej.

Ewa, lat 25

Czytaj także:„Po pogrzebie dziadka poznaliśmy jego ostatnią wolę. Jego stypa była wręcz niezapomniana”„Mąż wyczuł moje słodkie perfumy u innego mężczyzny. Nie wierzy mi, gdy zaklinam się, że nie mam romansu”„Teść miał nad łóżkiem święty obrazek, ale zdradzał teściową na każdym kroku. Zalecał się do każdej paniusi z bloku”

Redakcja poleca

REKLAMA