„Znalazłam u męża całuśne fotki jakiejś siksy i wpadłam w szał. Węszyłam zdradę na kilometr, musiałam tylko mieć dowód”

Zdradzona kobieta fot. Adobe Stock, Antonioguillem
„Milczałam przez cały wieczór, zastanawiając się, jak postąpić, i niczego mądrego nie wymyśliłam. Za to za każdym razem, kiedy przywoływałam w głowie twarz tamtej kobiety na zdjęciu, trafiał mnie szlag. Jak ona śmiała się tak przymilać do żonatego faceta? Z tymi wydętymi usteczkami, jakby przesyłała mu buziaczka”.
/ 23.08.2022 13:15
Zdradzona kobieta fot. Adobe Stock, Antonioguillem

Naprawdę nie wiedziałam, co powinnam zrobić. Pogadać na spokojnie z Łukaszem czy raczej milczeć i udawać, że nic się nie stało, ale obserwować rozwój wypadków z bezpiecznej odległości? Co będzie lepsze dla naszego związku, dla naszej miłości?

Jestem zodiakalnym Baranem i gdyby w chwili, kiedy znalazłam tę fotkę w telefonie męża, on stał przy mnie, zrobiłabym mu karczemną awanturę. Ale Łukasz akurat wyszedł z psem na długi spacer, nie zabierając komórki i zanim wrócił, moje emocje opadły.

Milczałam przez cały wieczór, zastanawiając się, jak postąpić, i niczego mądrego nie wymyśliłam. Za to za każdym razem, kiedy przywoływałam w głowie twarz tamtej kobiety na zdjęciu, trafiał mnie szlag. Jak ona śmiała się tak przymilać do żonatego faceta? Z tymi wydętymi usteczkami, jakby przesyłała mu buziaczka.

A mój mąż? Po co sfotografował tę flądrę?

Odpowiedź wydawała mi się aż nadto oczywista. Tak oczywista, że od momentu, gdy ją sobie uświadomiłam, non stop bolała mnie głowa i czułam dziwną pustkę w żołądku. No bo gdyby Łukasz mnie nie zdradzał, to dlaczego miałby jej zdjęcie w komórce? Wprawdzie nie znalazłam żadnych innych dowodów na jego niewierność, żadnych czułych esemesów ani nic takiego. Ale przecież mógł je skasować, a numer kochanki ukryć pod jakimś, nie wzbudzającym podejrzeń, męskim nazwiskiem. W końcu wszystkich kontaktów miał w spisie grubo ponad sto. Miałam je po kolei sprawdzać?!

Czułam, że to wszystko mnie przerasta… W dodatku gdzieś z tyłu głowy tłukła mi się myśl, że tak na zdrowy rozum powinnam była się tego już dawno spodziewać. Łukasz ma taką pracę, że często przez wiele tygodni przebywa poza domem, czasami zjeżdżając na weekendy, czasami nie.

Remontuje domy, ma męską ekipę, a tam gdzie się zbierze kilku facetów, to są i męskie rozmowy, i pokusy. No i jeszcze to przekonanie, że tak naprawdę nie ma szans, aby żona się o czymś dowiedziała, bo przecież jest daleko. Okazja plus obietnica bezkarności – prawie zawsze równa się zdradzie!

Ufaj, ale sprawdzaj!

Wiele razy moje przyjaciółki pytały mnie o to, czy ufam mężowi na tyle, że nie boję się puszczać go samego w świat. To chyba właśnie przez nie zaczęłam od czasu do czasu sprawdzać jego komórkę, bo one wyznawały zasadę: Ufaj, ale sprawdzaj!

„Chyba jednak muszę z Łukaszem poważnie porozmawiać! – postanowiłam z bólem serca. – Bo dłużej już nie zniosę tej niepewności!”. Lepiej zawsze przeciąć ropiejący wrzód jednym pociągnięciem skalpela niż pozwolić, aby się jątrzył...

Na szczęście wiedziałam, że przez kilka najbliższych dni Łukasz będzie wieczorami w domu, bo remontował po znajomości mieszkanie naszego przyjaciela. Zebrałam się więc w sobie i następnego dnia rano zaproponowałam mężowi, abyśmy oddali nasze dzieciaczki do mamy i zrobili sobie wspólny romantyczny wieczór.

– Z przyjemnością, kochanie – powiedział, i jakby się z tego ucieszył.

Dziwne, jeśli mnie zdradza, to raczej nie powinien być zadowolony. Może udaje… Albo chodzi o to, że obiecałam ugotować coś pysznego. Mama była zachwycona, że jej ukochane wnuki będą u niej nocowały.

– Tyle razy wam powtarzam, że powinniście częściej mi je zostawiać, aby mieć nieco czasu tylko dla siebie. To w związku jest takie ważne! – powiedziała, patrząc na mnie znacząco.

– Ale Łukasz rzadko jest w domu i chce wtedy pobyć trochę z dziećmi – wyjaśniłam jej jak zwykle. – Zawsze jest za nimi taki stęskniony!

– Dzieci dziećmi, a małżeństwo małżeństwem. Musisz chuchać i dmuchać na nie przez cały czas…

„Nie wiem, czy nie jest już za późno” – przebiegło mi przez głowę, i omal się przez to nie rozpłakałam.

Mało brakowało, a powiedziałabym mamie o zdjęciu w komórce Łukasza i moich podejrzeniach oraz o tym, że dzisiaj wieczorem nie szykuję romantycznej kolacji przy świecach, tylko planuję poważną rozmowę o związku. Ale w porę się opamiętałam.

„Najpierw wszystko muszę sobie wyjaśnić z mężem” – postanowiłam.

Dziś chyba nie będę w stanie tego zrobić

Czekałam na Łukasza w domu i przeżywałam coraz większe katusze. Nie mogłam się na niczym skupić. Z tego wszystkiego przypaliłam nawet jego ulubioną pieczeń, i po raz drugi już tego wieczoru miałam ochotę zwyczajnie się rozryczeć z żalu, strachu i niepewności.

Otworzyłam okno w kuchni, żeby wywietrzyć i wyciągnęłam mięso z piekarnika – nadawało się już tylko do śmieci. Poczułam rozpacz tak wielką, że rzuciłam wszystko i opadłam bezwładnie na kanapę. Skoro nie potrafię zrobić obiadu, jak mam rozmawiać z mężem? Nagle opuściła mnie cała odwaga.

„Nie będę w stanie… Nie dzisiaj… Już wolę żyć w niepewności” – pomyślałam, słysząc, że mąż właśnie wchodzi do przedpokoju i zdejmuje kurtkę.

– A co się tutaj stało? Czyżby jakaś mała katastrofa? – zapytał, wciągając powietrze w nozdrza.

W przeciwieństwie do mnie był w doskonałym humorze i przyniósł mi nawet kwiaty! Normalnie bym się z nich pewnie ucieszyła, ale tym razem natychmiast przyszło mi do głowy, że przecież właśnie zdradzający mężowie lubią robić żonom takie niespodziewane prezenty.

– Spaliłam mięso… – przyznałam.

– Nic nie szkodzi, kochanie, możemy przecież zamówić pizzę! – stwierdził Łukasz i zrobił taki ruch, jakby mnie chciał przytulić, ale w tym momencie zadzwoniła jego komórka.

„To ona!” – przebiegło mi przez głowę, bo mąż spojrzał na wyświetlacz i wyraźnie chwilę się zastanawiał, czy ma przy mnie odebrać. W końcu jednak to zrobił. Wstrzymałam oddech.

Mam chyba paranoję

– Rafał? Jak się masz, stary! – powiedział mąż do komórki. – Nie, nie zapomniałem, oczywiście, ale… jeszcze nie zapytałem Ani, czy ma czas. Oddzwonię do ciebie za kilka minut.

„On po prostu rozmawia z przyjacielem! Mam chyba paranoję” – odetchnęłam z niewysłowioną ulgą. Byłam tak rozdygotana, że wiedziałam już na pewno – dzisiaj nie będę w stanie przeprowadzić tak poważnej rozmowy, bo tylko zrobię z siebie żałosną idiotkę. Łukasz tymczasem spojrzał na mnie niepewnie.

– Słuchaj, na śmierć zapomniałem, że Rafał zaprosił nas dzisiaj do knajpy. Wiesz, w podzięce za to, że mu remontuję mieszkanie. Tylko że ja bym chyba wolał posiedzieć sobie z tobą w domu…

– A ja wprost przeciwnie! – zawołałam uradowana, bo to zaproszenie było idealnym pretekstem do tego, by dziś wieczorem nie poruszać żadnych drażliwych tematów. – Przyjmijmy to zaproszenie! Tak dawno nigdzie nie wychodziliśmy!

– Dawno także nie spędziliśmy wieczoru w domu, tylko we dwoje… – Łukasz obrzucił mnie ciepłym spojrzeniem, którego nie mogłam znieść.

„Ty… oszuście!” – pomyślałam i poprosiłam go, aby jednak zadzwonił do Rafała i powiedział mu, że się z nim dzisiaj spotkamy.

– No dobrze… – mąż był chyba zawiedziony, ale ja pomyślałam, że przyda mi się kilka drinków.

Nie wiedziałam, co o tym myśleć

W pół godziny byłam gotowa i pojechaliśmy do centrum, do modnego pubu. Panował w nim półmrok, na całe moje szczęście, bo chyba nikt nie zauważył szoku, jaki odmalował się na mojej twarzy, kiedy zobaczyłam, że Rafał nie jest sam. Towarzyszyła mu drobna blondynka, której „dziubek” dobrze znałam. To była ta całuśna kobieta ze zdjęcia w komórce mojego męża!

Wzięłam głęboki oddech, kiedy Rafał mi ją przedstawił:

– Moja dziewczyna, Kasia.

– Bardzo mi miło – wymamrotałam, podając jej rękę, i nie wiedząc zupełnie, co mam o tym wszystkim myśleć.

– A wy to się już znacie! – Rafał, zwrócił się do mojego męża. – Jeszcze raz ci dziękuję, stary, że odebrałeś wczoraj Kasię z lotniska. Ja bym za nic nie zdążył, stercząc w tym korku.

– Nie ma sprawy – powiedział Łukasz. – To naprawdę drobiazg.

– Kasia wróciła wczoraj z Anglii. Pracowała tam przez ostanie pół roku – wyjaśnił mi Rafał.

Poczułam, że czerwienię się jak burak

Miałam mętlik w głowie, bo nic mi się tutaj nie składało w żadną logiczną całość.

– Ale wy się znaliście wcześniej? – zapytałam w końcu tę Kaśkę i mojego męża.

– A skąd! Wypatrywałam na lotnisku Rafała, a tu podszedł do mnie jakiś obcy facet i zapytał, czy ja to ja. Przedstawił się jako przyjaciel mojego chłopaka. Byłam zdziwiona, jakim cudem mnie poznał, więc mi wyjaśnił, że Rafał przesłał mu moje zdjęcie na komórkę.

– Dobrze, że wpadłem na ten pomysł i go o nie poprosiłem, bo jak inaczej miałbym cię odszukać w tym tłumie? – roześmiał się Łukasz, po czym nagle się zreflektował. – Kurczę, muszę je skasować, bo jeszcze moja żona pomyśli, że mam jakiś romans – puścił do mnie oko i roześmiał się jak z najlepszego dowcipu.

Poczułam, że czerwienię się jak burak, i byłam naprawdę wdzięczna losowi za ten półmrok panujący w pubie. Kiedy Łukasz kasował zdjęcie, przytuliłam się do niego mocno.

– Kocham cię… – powiedziałam mu do ucha, obiecując sobie w duchu, że już nigdy nie będę go sprawdzać. Zrozumiałam, że w małżeństwie konieczne jest pełne zaufanie.

Czytaj także:
„Porzuciłam karierę w korpo, żeby budować szkoły w Afryce. Ledwo starcza mi na chleb, ale mam czas na pasję i miłość”
„Moje auto utknęło w rowie na kompletnym odludziu. Ja byłam w ciąży, mój mąż za granicą, a telefon stracił zasięg”
„Kobieta jak ze snów flirtuje ze mną na całego, a ja jestem skołowany. Nie mam wyglądu ani kasy, czy to jakiś zakład?”

Redakcja poleca

REKLAMA