„Znajomy załatwił mi pracę, gdy byłam w dołku. Oczekiwał, że dług wdzięczności będę mu spłacać w łóżku”

zniesmaczona kobieta fot. Adobe Stock, Krakenimages.com
„– Przestań! – zażądałam stanowczo. – Przecież nie zaprosiłaś mnie tu wyłącznie na kolację. Za taką robotę trzeba podziękować, jak należy – chwycił mnie za ramiona i spojrzał mi w oczy. – I ubzdurałeś sobie, że podziękuję ci w łóżku? – Przecież wiesz, że mi się podobasz. Nie każ mi prosić”.
/ 25.01.2025 20:00
zniesmaczona kobieta fot. Adobe Stock, Krakenimages.com

Dobrze jest mieć obok siebie kogoś, na kim można polegać. Kolegę, który bezinteresownie pomoże w potrzebie. Myślałam, że Michał jest właśnie kimś takim – facetem, który nie zostawia ludzi na lodzie. Przekonałam się jednak, że mój tak zwany kumpel niczego nie robi bezinteresownie. Wyciągnął do mnie dłoń, gdy tego potrzebowałam, ale oczekiwał czegoś w zamian. Czegoś, czego nie mógł ode mnie dostać.

Straciłam pracę

Wypowiedzenie spadło na mnie jak grom z jasnego nieba.

– Ale jak to zwolniona? – zapytałam zdziwiona, gdy pewnego dnia szef oznajmił mi, że muszę poszukać sobie innego zajęcia. – Myślałam, że dobrze wywiązuję się ze swoich obowiązków.

– Pani Edyto, próbuję pani wytłumaczyć, że nie mam żadnych zastrzeżeń do pani pracy. Proszę nie podchodzić do tego w ten sposób.

– Skoro dobrze się spisuję i moja praca przynosi firmie zyski, to dlaczego tracę stanowisko?

– Rok temu konkurencja tylko podgryzała nas po kostkach ale teraz... – pokręcił głową. – Nie mamy już takiej silnej pozycji na rynku. Żeby przetrwać, musimy ciąć koszty. Zwolnienia są nieuniknione. Zapewne rozumie pani, że skoro już muszę zredukować etaty, umowę wypowiem osobom, które pracują tu najkrócej, a pani ma u mnie najmniejszy staż pracy. Dla mnie ta sytuacja jest tak samo trudna, jak dla pani, ale czasami muszę podejmować takie decyzje.

Akurat, tak samo trudna, jak dla mnie. Tacy jak on mają w nosie drugiego człowieka. Drań nie zauważyła nawet, że zwalnia jedną z najsumienniejszych pracownic. Cóż, to jego problem. Otaczając się lizusami, którzy w pracy obijają się od ósmej do szesnastej, nie wróżę jego firmie długiego stażu na rynku. Nie mając innego wyjścia, podpisałam wypowiedzenie.

Szukałam czegoś nowego

Znalezienie pracy okazało się większym wyzwaniem, niż myślałam. „Bez paniki, dziewczyno. Poradzisz sobie. Masz wykształcenie i jesteś niegłupia. Na pewno szybko znajdziesz nową, lepszą pracę” – powtarzałam sobie w myślach, gdy ostatniego dnia pracy wychodziłam z biura. Realia okazały się jednak zupełnie inne, znacznie trudniejsze, niż sobie wyobrażałam.

Codziennie wysyłałam po kilkanaście CV, ale nie doczekałam się żadnego zaproszenia na rozmowę kwalifikacyjną. A spotkania rekrutacyjne, na które wysyłał mnie urząd pracy, były jawną kpiną. Jestem grafikiem. Moim żywiołem jest komputer i tablet. Nie mam doświadczenia w pracy fizycznej. Tymczasem jedyne, co była w stanie zaoferować mi urzędniczka, to orka na taśmie produkcyjnej. To nie tak, że się wywyższam. Gdybym dostała propozycję takiej pracy, przyjęłabym ją, ale dla rekruterów było jasne, że nie nadaję się do tego. Podpisywali mi tylko kwitek, że zjawiłam się na rozmowie i na tym się kończyło.

Zasiłek dla bezrobotnych nie zapewniał mi dużego pola manewru. Musiałam sięgać po oszczędności, a te topniały szybciej niż lodowce na Antarktydzie. Powoli zaczynałam godzić się z myślą, że będę musiała wypowiedzieć najem mieszkania i wrócić do rodziców.

Chciałam się trochę rozerwać

– Hej, Edzia! – usłyszałam głos Michała w telefonie. – Jakie plany na dzisiejszy wieczór?

– Te same, co od kilku tygodni. Owinę się kocykiem i będę użalać się nad swoją niedolą.

Kurczę, dalej jesteś bez pracy?

– Niestety. Wygląda na to, że nikt w naszej mieścinie nie potrzebuje grafika z doświadczeniem.

– Może uda mi się choć trochę cię pocieszyć. Co powiesz na kolację i drinka na mieście?

– Michał, nie stać mnie teraz na takie przyjemności.

– Nawet nie mów o pieniądzach. Ja zapraszam, więc ja stawiam.

– Mam na tobie żerować?

– A kto mówi o żerowaniu? Przyda mi się towarzystwo, a tobie przyda się wyjście. Choć na chwilę oderwiesz się od smutków i trosk.

– Zgoda, skoro tak stawiasz sprawę.

– Będzie fajnie, zobaczysz.

I było. Z Michałem zawsze jest fajnie. Znam go od wielu lat. Jest jedną z niewielu osób, którym ufam do tego stopnia, że mogę się im zwierzyć prawie ze wszystkiego. Kiedyś zalecał się do mnie, ale jednoznacznie dałam mu do zrozumienia, że tylko się kolegujemy i nie będzie między nami nic więcej. Zrozumiał to i ten drobny szczegół nie popsuł relacji, które nas łączyły.

To była dobra wiadomość

W poniedziałkowe popołudnie znów do mnie zadzwonił.

– Wstawiaj wodę na kawę. Będę u ciebie za 15 minut.

– Michał, doceniam troskę, ale dziś chyba nie mam ochoty na towarzystwo – próbowałam go spławić.

– Oj, daj spokój. Pędzę do ciebie z dobrymi wieściami. Zobaczysz, będziesz zadowolona.

Piętnaście minut później był już pod moimi drzwiami.

– Co to za dobre wieści? – zapytałam, gdy rozsiadł się na kanapie.

– W firmie, w której pracuję, zwalnia się stanowisko asystentki prezesa. Wiem, że nie jest to praca twoich marzeń, ale lepszy rydz niż nic.

– Wzięłabym choćby i to, ale twój szef pewnie już sobie kogoś upatrzył.

– Tak. Ciebie.

– Jak to mnie?

– Gdy tylko dowiedziałem się, że pani Grażynka składa wypowiedzenie, od razu pomyślałem o tobie. Porozmawiałem ze starym, przedstawiłem cię w dobrym świetle i powiedział, że jeżeli jesteś zainteresowana, masz przyjść jutro na rozmowę.

– Michał, ale przecież ja nie mam żadnego doświadczenia w pracy biurowej.

– Umiesz odbierać telefon, odpisywać na maile, obsługiwać kserokopiarkę i prowadzić terminarz, a to już połowa sukcesu. Archiwizację dokumentów ogarniesz bez problemu. Zobaczysz, poradzisz sobie. No, chyba że nie jesteś zainteresowana taką robotą...

– Jasne, że jestem zainteresowana – przerwałam mu. – Dziękuję ci jak nie wiem co! Do końca życia nie zdołam ci się odwdzięczyć.

– Na początek wystarczy kawa.

– Masz u mnie tyle kawy, ile zechcesz. Możesz wpadać choćby codziennie.

Rozmowa poszła świetnie

Na rozmowę szłam pełna obaw, ale prezes firmy, w której Michał załatwił mi pracę, okazał się bardzo miłym człowiekiem. Zadał mi kilka pytań i najwyraźniej był usatysfakcjonowany moimi odpowiedziami, bo przedstawił mi bardzo korzystne warunki finansowe.

– To świetna oferta – zauważyłam. – Chyba za dobra, jak dla kogoś bez doświadczenia na podobnym stanowisku.

– Pani Edyto, od zawsze wychodzę z założenia, że dobre wynagrodzenie dla pracowników to inwestycja, która przynosi wymierne korzyści i proszę mi wierzyć, że moje podejście procentuje – uśmiechnął się. – To nie jest skomplikowana praca, ale wymaga sumienności, drobiazgowości i świetnej organizacji, a Michał zapewnił mnie, że pani ma te cechy. Rozmowa, którą teraz odbywamy, utwierdziła mnie w tym przekonaniu i jestem przekonany, że powierzam to stanowisko w odpowiednie ręce. Jeżeli jest pani zainteresowana, może pani zacząć za dwa tygodnie. Pani Grażyna będzie panią wdrażać przez kolejne czternaście dni, a później zacznie pani pracować samodzielnie.

– Oczywiście, że jestem zainteresowana. Bardzo panu dziękuję za szansę.

– Nie ma o czym mówić. Jestem przekonany o słuszności mojego wyboru.

To miała być zwykła kolacja

To było coś zupełnie innego niż to, do czego byłam przyzwyczajona, ale spodobała mi się ta praca, zwłaszcza że zarabiałam lepiej niż w poprzedniej firmie. Michał miał rację. Asystowanie prezesowi to nic skomplikowanego. Radziłam sobie dobrze i liczyłam, że po okresie próbnym dostanę umowę na dłuższy czas.

– I jak wrażenia? – zapytał Michał, gdy pewnego dnia wpadliśmy na siebie na korytarzu.

– Michał, jest super! Jestem ci niesamowicie wdzięczna.

– Nie ma o czym mówić.

– A właśnie, że jest. Wpadnij dzisiaj do mnie na kolację. Przynajmniej tak odwdzięczę ci się za pomoc. Odpowiada ci dziewiętnasta?

– Jasne.

Michał liczył na wdzięczność

W drodze do domu kupiłam butelkę czerwonego wina i dwa solidne kawałki antrykotu. Michał jest mięsożercą, więc pomyślałam, że stek na pewno będzie mu smakował. Nie pomyliłam się. Nieskromnie przyznam, że świetnie przyrządziłam mięso. Michał zjadł wszystko do ostatniego kęsa, ale najwyraźniej nie nasycił się, bo myślał, że to zaledwie przystawka do dania głównego.

– Smakowało? – zapytałam.

– Stek był smakowity, ale ty wyglądasz jeszcze apetyczniej – powiedział i spróbował mnie pocałować.

– Michał, co ty wyprawiasz? – odsunęłam się gwałtownie.

– Daj spokój, Edyta. Ty jesteś wolna, ja jestem wolny i oboje jesteśmy dorośli – stwierdził i ponowił próbę.

– Przestań! – zażądałam stanowczo.

– Przecież nie zaprosiłaś mnie tu wyłącznie na kolację. Za taką robotę trzeba podziękować, jak należy – chwycił mnie za ramiona i spojrzał mi w oczy.

– I ubzdurałeś sobie, że podziękuję ci w łóżku?

– Przecież wiesz, że mi się podobasz. Nie każ mi prosić.

– Nie każę ci prosić, ale każę ci wyjść.

– Co? – zdziwił się.

– Mówię poważnie. Wyjdź z mojego mieszkania.

– To tak okazujesz wdzięczność za załatwienie pracy?

– Gdybym wiedziała, że robisz to tylko po to, żeby się ze mną przespać, w ogóle nie rozmawiałabym z tobą. A teraz wyjdź!

Właśnie dlatego trzymam ludzi na dystans. Nikt nie robi niczego bezinteresownie. Myślałam, że Michał jest inny, ale byłam w błędzie. Nie spodziewałam się tego po nim. Jest mi przykro, że tak wyszło, ale cóż. To wyłącznie jego wina. W pracy udajemy, że nic się nie stało. Tak jest łatwiej. Ale prywatnie nie utrzymujemy już żadnych kontaktów.

Edyta, 29 lat

Czytaj także: „Na rodzinnym obiedzie mama podała rosół z niespodzianką. W jednej chwili przestaliśmy być normalną rodziną”
„Żałuję, że całe życie spałam tylko z mężem. Po 12 latach przyznał się, że kalorie z moich obiadów spalał w łóżku innej”
„Nigdy nie pożyczam pieniędzy, ale było mi żal sąsiadki. Żałuję, bo udaje głupią i nie chce oddać 1000 zł”

 

Redakcja poleca

REKLAMA