„Złapałam na dziecko syna znanego polityka. Myślałam, że wygrałam los na loterii życia, ale on nie interesuje się synem”

kobieta uśmiechnięta obserwuje swojego synka fot. Adobe Stock
„Od zawsze miałam silny instynkt macierzyński. Na potencjalnego faceta patrzyłam od razu jako kandydata na ojca. Nie liczyło się uczucie - moje pragnienie bycia matką było silniejsze. Miałam jasny plan: najpierw ciąża, a potem myślenie o tym, co dalej.”
/ 02.02.2021 15:34
kobieta uśmiechnięta obserwuje swojego synka fot. Adobe Stock

Od zawsze czułam bardzo silny instynkt macierzyński. Moja przyjaciółka Julia czasem śmiała się, że przesłania mi on cały świat, a na potencjalnego faceta patrzę od razu przez pryzmat zapłodnienia. Chęć posiadania dziecka była silniejsza, niż chęć stałego związku. Może dlatego tak szybko odstraszałam od siebie kandydatów na ojca - zazwyczaj kończyło się na kilku spotkaniach. Julia zawsze pouczała mnie, że to dlatego, że za szybko mówię o dziecku i powinnam bardziej ukrywać swoje zapędy.

Moja najdłuższa relacja trwała pół roku. Marek wydawał się Tym Jedynym - oczami wyobraźni widziałam, jak w przyszłości spacerujemy po parku z trójką uroczych pociech. Niestety, zanim zdążyłam uwić z nim ciepłe gniazdko i założyć rodzinę, okazał się seryjnym zdrajcą. Spotykał się nie tylko ze mną, chociaż planowaliśmy zamieszkać razem - wiem o co najmniej 2 skokach w bokach, które raczej nie były jednorazowymi incydentami.

Nie rozpaczałam po nim długo, ale jego niewierność utwierdziła mnie w przekonaniu, że mężczyźni nie są kandydatami na partnerów na całe życie. Postanowiłam, że w przypadku kolejnego faceta będę działała szybciej - najpierw ciąża, a potem myślenie o tym, co dalej.

Miałam 31 lat i pragnienie dziecka było coraz większe

Moja praca sprzyjała jednak poznawaniu nowych ludzi. Pracowałam w firmie zajmującej się organizacją różnych eventów, więc w moim otoczeniu przewijało się mnóstwo osób. Pamiętam, gdy kiedyś na jednej z nich zobaczyłam jego - nazwijmy go na potrzeby historii panem X.

X był wysoki, przystojny i śmiał się najgłośniej ze wszystkich. A gdy spojrzał na mnie, poczułam pierwszy raz od kilku lat, że może jednak mogłabym się znowu zakochać, a nie tylko mieć dziecko...

W połowie imprezy dowiedziałam się, że X jest synem znanego polityka. W tamtym momencie przestało to jednak mieć dla mnie znaczenie. I tak mi imponował. Chciałam zrobić wszystko, żeby zwrócił na mnie uwagę. Postanowiłam, że podam mu karteczkę z numerem telefonu, chociaż z tyłu głowy dźwięczały mi słowa mojej babci - „Pamiętaj! Nikt nigdy nie widział, żeby pułapka uganiała się za myszą”. Miałam w nosie, że mogę być uznana za nachalną. Wyczekałam odpowiedni moment.

A potem przez kilka dni niemal nie wypuszczałam telefonu z ręki, czekając aż zadzwoni. Po 2 tygodniach byłam zrezygnowana - to przecież niemożliwe, żeby po takim czasie się odezwał. A jednak - wysłał SMS-a. Przez parę dni intensywnie ze sobą pisaliśmy. Potem X zaproponował spotkanie.

Kilka miesięcy randkowania dało szybki efekt...

...w postaci pozytywnego testu ciążowego. Co zabawne, dokładnie wtedy, gdy przestało mi na nim zależeć. Chociaż na początku naszego związku miałam myśli o szybkiej ciąży i szybkim ślubie, dlatego kłamałam że biorę pigułki antykoncepcyjne, to później zmieniłam swoje myślenie. Z X-em było jakoś inaczej. Chciałam go poznać, zbudować relację... Dziecko miało przyjść później. Dwie kreski na teście trochę zburzyły mi tę wizję. Nie byłam też pewna, czy on się ucieszy. Nigdy jeszcze nie rozmawialiśmy o dzieciach. A już na pewno nie wspólnych. Zaczęłam nawet żałować, że faktycznie nie brałam tych tabletek. Czy teraz on wybaczy mi kłamstwo? Wizja utraty ukochanego mężczyzny była dla mnie straszna.

Pamiętam, jak pocieszała mnie Julka, która pierwsza dowiedziała się o ciąży.

- Anka, masz to! Masz to, czego chciałaś całe życie? I teraz zachowujesz się jak histeryczka. Trzeba było myśleć wcześniej. Nie musisz się przyznawać do tabletek. W końcu antykoncepcja czasem zawodzi, tak? A X to idealny kandydat na ojca, lepszego materiału biologicznego nie znajdziesz. Zapewniasz swojemu dziecku najlepszy start. No i ekstra!

Nie byłam przekonana, miałam poczucie, że X nie jest jeszcze gotowy na ojcostwo. Umówiliśmy się w jego mieszkaniu - jechałam tam z sercem w gardle. Może powinnam kupić małe buciki albo zapakować test ciążowy w ozdobny kartonik... Nie miałam jednak do tego głowy.

Ledwo usiadłam na kanapie, już wypaliłam.

- Jestem w ciąży.

X jakby zamarł.

- Jesteś pewna? Byłaś z tym u lekarza?
- Na razie tylko robiłam test. A potem drugi. A później trzeci. Małe szanse na pomyłkę. W poniedziałek zrobię badanie krwi, a potem zapiszę się do lekarza.
- Musimy coś z tym zrobić.
- Czyli nie cieszysz się, że będziesz miał ze mną dziecko...?
- Yyyy jasne, cieszę się, ale wiesz... Wszystko dzieje się tak szybko. Nawet nie znasz moich rodziców. Ja nie znam twoich. Tak na dobrą sprawę, nic o mnie nie wiesz. A ja mało wiem o tobie.
- Jesteśmy dorośli, seks czasem może się tak skończyć. Spotykamy się przecież już od kilku miesięcy. Chciałeś ze mną zamieszkać.
- A co z tabletkami...?
- Cóż, może trzeba pozwać producenta... - sama nie wiem, czy to miał być kiepski żart, ale brzmiało to wyjątkowo gorzko.

Może dlatego, że było przecież kłamstwem.

- Mogę ci opowiedzieć wszystko o sobie. Co chcesz wiedzieć? - to zabrzmiało z kolei żałośnie, jakbym żebrała o jego uwagę.
- Anka, wiesz że to nie o to chodzi. Po prostu... tempo jest chyba za szybkie. Planowałem kiedyś dzieci, ale nie już teraz!
- Masz 32 lata, więc...
- Tu wcale nie chodzi o wiek. Chodzi o nas, czego nie rozumiesz?

Pamiętam, że wtedy wstałam i wyszłam. Już wiedziałam, że mój wyśniony książę nie stanie na wysokości zadania. Próbowałam wrócić do dawnego toku myślenia i skupić się na marzeniach o dziecku. Ale z tyłu głowy cały czas miałam nadzieję, że jednak X był tylko w chwilowym szoku.

Nie był. Kilka dni później przyjechał obwieścić, że przemyślał wszystko i nie może ze mną być. Chciał wrócić do byłej dziewczyny, z którą rozstał się kilka dni przed naszym pierwszym spotkaniem. Zapewnił, że o finanse nie muszę się martwić. Nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy.

Kubuś urodził się zdrowy

Niedawno skończył 4 latka. Wychowuję go samotnie i kocham nad życie. X widział go raz - Kuba miał wtedy raptem 3 miesiące. Poza tym nigdy się nim nie zainteresował. Z Facebooka wiem, że wziął ślub z byłą dziewczyną, do której wtedy wrócił. Podobno nie ukrywa przed nią faktu, że ma syna.

Oczywiście, cieszę się z faktu, że mam wymarzone dziecko. Często jednak czuję tęsknotę za X...

Czytaj więcej prawdziwych historii:
Mam dość narzeczonego pracoholika
Czy to coś złego, że jako facet dbam o swój wygląd?
Mąż zostawił mnie dla ciężarnej kochanki
Mam nieślubne dziecko z przygodnego romansu
Za granicą miałem poważny wypadek i dopiero zrozumiałem, co ważne

Redakcja poleca

REKLAMA