Myślałem, że moim przeznaczeniem jest życie u boku Joanny. Gdy mnie odrzuciła, dotarło do mnie, że nic nie dzieje się przypadkiem. To doświadczenie miało mnie skierować na jedyną słuszną dla mnie drogę. Postanowiłem poświęcić swe życie Bogu i głosić jego słowo.
Nie znam się na kobietach
Nigdy nie byłem playboyem. Jako nastolatek, nie potrafiłem zdobyć się na śmiałość, by zaprosić gdzieś dziewczynę. Myślałem, że zmieni się to, gdy z chłopca stanę się mężczyzną, ale nie. Na studiach byłem tak samo nieśmiały. Moi koledzy z roku zmieniali dziewczyny jak rękawiczki. Codziennie przechwalali się swoimi podbojami, a ja mogłem tylko słuchać. Nie miałem niczego ciekawego do powiedzenia. O tym, w jak bardzo opłakanej sytuacji byłem (tak to wtedy odbierałem), niech świadczy fakt, że miałem ponad dwadzieścia lat, a nigdy jeszcze nie całowałem się z dziewczyną.
Studia ukończyłem z dyplomem magistra socjologii, ale z zerowym doświadczeniem w sprawach damsko-męskich, zarówno w wymiarze uczuciowym, jak i cielesnym. Zacząłem myśleć, że coś ze mną jest nie tak. Przyszło mi do głowy, że powinienem udać się do psychologa, ale zrezygnowałem z tego pomysłu. Miałbym otworzyć się przed kimś obcym i przyznać się, że jestem nieudacznikiem? Nie, nie znalazłbym w sobie tyle odwagi.
Po studiach znalazłem pracę w urzędzie gminy. To było doświadczenie, którego potrzebowałem. Zajmowane stanowisko wymagało ode mnie odpowiedzialności i szybkiego podejmowania decyzji, a to sprawiło, że moja pewność siebie zaczęła rosnąć. Pracowałem przede wszystkim z kobietami. Kilka koleżanek było w moim typie, ale szczególnie spodobała mi się Joanna – starsza o rok blondynka o kobiecej figurze. Lubiłem z nią rozmawiać. Miałem wrażenie, że jesteśmy pokrewnymi duszami. W końcu przemogłem się i zaprosiłem ją na randkę.
– A może chciałabyś pójść ze mną na kawę po pracy? – wydusiłem z siebie.
– Chętnie – odpowiedziała i uśmiechnęła się do mnie.
Stała mi się bliska
Wspaniale mi się z nią rozmawiało. Nieskrępowani służbowym otoczeniem, mogliśmy poruszać każdy temat. Przesiedzieliśmy przy kawiarnianym stoliku całe popołudnie. Świetnie się bawiłem. Ona najwyraźniej też, bo od tamtej pory widywaliśmy się coraz częściej poza pracą. Zostaliśmy przyjaciółmi.
Ona zwierzała mi się ze swoich trosk i zmartwień, a ja mówiłem jej o najgłębiej skrywanych tajemnicach. Dla siebie zachowałem tylko jedną. Nie powiedziałem jej, że nie mam doświadczenia z kobietami. Nie dlatego, że się wstydziłem, chociaż nie był to dla mnie powód do dumy. Po prostu, bałem się, że ją spłoszę, a tego nie chciałem.
Stawała mi się coraz bliższa. W końcu musiałem przyznać sam przed sobą, że zakochałem się w niej. Gdy to do mnie dotarło, zacząłem bić się z myślami. Nie chciałem zmarnować szansy na szczęście, ale z drugiej strony, bałem się, i to bardzo. W mojej głowie kotłowały najróżniejsze pytania. Co będzie, jak mnie odrzuci? Co, jeśli mnie wyśmieje? Jak później spojrzę jej w oczy? W końcu dotarło do mnie, że odpowiedź na każdą z nich mam na wyciągnięcie ręki. Żeby ją poznać, najpierw muszę spróbować.
Było pogodne piątkowe popołudnie. Zaprosiłem Joannę na herbatę i spacer. Przechadzaliśmy ścieżką nad stawem. Uznałem, że to idealna sceneria, by wyznać jej, co czuję.
– Nie spodziewałem się, że w pracy poznam kogoś, kto stanie mi się tak bliski – zacząłem.
– Mam tak samo. Naprawdę cię lubię, Łukasz. Uwielbiam spędzać z tobą czas.
To był ten moment. „Teraz albo nigdy” – pomyślałem.
– Tylko widzisz, to nie tak, że po prostu cię lubię – wyznałem i spojrzałem jej w oczy. – Dla mnie to coś więcej. Kocham cię, Joanno i wydaje mi się, że ty też coś do mnie czujesz.
Pozbawiła mnie wszelkich złudzeń
Zacząłem pochylać się w jej stronę i złożyłem usta do pocałunku. Byłem pewien, że ona zrobi to samo. Zamiast tego, odsunęła się.
– Co ty robisz? – zapytała spłoszonym głosem.
– Myślałem, że...
– Łukasz, źle mnie zrozumiałeś. Bardzo cię lubię, naprawdę. Ale to wszystko. Nie jestem w tobie zakochana. Nie zrozum mnie źle. Jesteś wspaniałym facetem. Inteligentnym, potrafiącym słuchać. Ale nie jesteś mężczyzną, którego szukam. Wolę innych facetów. Bardziej męskich.
– Przepraszam, wygłupiłem się – wydukałem, próbując powstrzymać łzy. Sam nie wiem, czy ta reakcja była wynikiem wstydu, czy złości.
– No co ty, nie wygłupiaj się. Nie masz za co mnie przepraszać. Tak naprawdę, pochlebiasz mi swoim wyznaniem. Ale nie mogę zaoferować ci niczego poza przyjaźnią. Rozumiesz to, prawda?
Wziąłem się w garść i odprowadziłem ją do domu. W drodze powrotnej, nie mogłem przestać pluć sobie w brodę. Niby czego ja się spodziewałem. Kobiet nie interesują mężczyźni mojego pokroju. One wolą facetów w typie macho. Wrażliwcy są dla nich jedynie substytutem koleżanek.
W poniedziałek nie potrafiłem spojrzeć jej w oczy. Wiedziałem, że to się nie zmieni, dlatego następnego dnia złożyłem wypowiedzenie i wziąłem urlop. Joanna dzwoniła do mnie raz za razem. Pewnie chciała mnie przekonać, żebym zmienił zdanie. Nie odebrałem ani jednego połączenia. Było mi wstyd i byłem na nią trochę wściekły. Nie wiedziałem, co mam z sobą zrobić. Gdy zastanawiałem się, jak dalej będzie wyglądać moje życie, w głowie miałem tylko pustkę. Musiałem z kimś o tym porozmawiać, ale nie było przy mnie nikogo, kto mógłby mnie wysłuchać i coś doradzić. Rodzice? Nie, oni nie zrozumieliby tego.
Zwierzyłem się księdzu
Dni upływały mi na spacerach bez celu. A przynajmniej tak wtedy myślałem, bo tak naprawdę jedna z tych przechadzek dokądś mnie doprowadziła. Była niedziela. Przechodziłem obok kościoła, gdy kończyła się msza. Tłum wiernych wychodził ze świątyni. Chwilę później wyszedł także proboszcz.
Nie wiem, co mnie wtedy tknęło, ale postanowiłem wtedy podejść do księdza Tomasza.
– Szczęść Boże – przywitałem się.
– Szczęść Boże. Ostatnio, Łukaszu, zaczynasz opuszczać msze. Zaczynam niepokoić się o ciebie.
– Proszę księdza, czy możemy porozmawiać? – zapytałem, jakbym nie usłyszał jego słów.
– Oczywiście. Wejdźmy do kancelarii.
Opowiedziałem mu o wszystkim. O mojej nieśmiałości. O odrzuceniu przez Joannę.
– Dlaczego taki jestem, proszę księdza?
– Łukaszu, jesteś dokładnie taki, jakim chciał uczynić cię Pan Bóg. Nie zapominaj, że Stwórca ma plan wobec każdego z nas. Nic nie dzieje się bez bożej woli.
Wtedy to zrozumiałem. Dotarło do mnie, że Pan Bóg oczekuje ode mnie, że to właśnie jemu poświęcę swoje życie. Odrzucenie przez kobietę, którą pokochałem, było częścią jego planu.
Wstąpiłem do seminarium
Następnej niedzieli poszedłem na mszę. Po nabożeństwie podszedłem do księdza Tomasza.
– Księże proboszczu, chciałem prosić księdza o rekomendację.
– Jesteś pewien, że chcesz podążać właśnie tą drogą, Łukaszu?
– Tak. Zrozumiałem to po naszej rozmowie. Nagle dotarło do mnie, że wszystko, co się wydarzyło w moim życiu, miało mnie doprowadzić właśnie do tego miejsca.
Ksiądz spojrzał na mnie ze zrozumieniem i położył mi rękę na ramieniu. Zarekomendował mnie do seminarium. Złożyłem niezbędną dokumentację i zostałem przyjęty.
Łukasz, 26 lat
Czytaj także:
„Damian zapewniał mnie, że jest człowiekiem sukcesu. Gdy do drzwi zapukali smutni panowie, skończyła się bajka”
„Mąż oznajmił mi, że chce rozwodu. Dureń myślał, że się rozpłaczę, urządzę scenę, a ja tylko zacierałam ręce”
„Chciałam, by chłopak z internetu zaskoczył mnie na pierwszej randce. Zatkało mnie, gdy zobaczyłam, gdzie mnie wywiózł”