„Zerwałam z chłopakiem, bo chciałam się bawić. Poczuć zew wolności i lekkiego życia bez zobowiązań. Niczego nie żałuję”

szczęśliwa kobieta fot. Adobe Stock, gilitukha
„Koleżanki zmieniały chłopaków jak rękawiczki, wylewały łzy z powodu niewierności Kuby czy Zbyszka, a my trwaliśmy. Nas nie dotyczyły uczuciowe zawirowania. Kochaliśmy się naprawdę, w naszym związku była siła i spokój. Ile osób marzy o takim uczuciu? Czasem myślę, że los obdarował mnie nim zbyt wcześnie”.
/ 08.06.2023 22:00
szczęśliwa kobieta fot. Adobe Stock, gilitukha

Karol długo nie przyjmował do wiadomości tego, że już nie będziemy razem. Nie rozumiał, myślał, że go sprawdzam, potem, że mi odbiło. Byliśmy parą od 10 lat. Mieliśmy w planach ślub, dzieci, psa…
Poznaliśmy się w liceum, mieliśmy po 16 lat. Kto nie pamięta swojej pierwszej miłości? Dla nas pierwsza miała być zarazem ostatnią, jedyną. Byliśmy dla siebie wszystkim.

Szczeniackie zauroczenie przekształciło się w poważne uczucie, mimo młodego wieku wierzyliśmy, że jesteśmy ze sobą „na zawsze”.

To było piękne, nie przeczę

Koleżanki zmieniały chłopaków jak rękawiczki, wylewały łzy z powodu niewierności Kuby czy Zbyszka, a my trwaliśmy. Nas nie dotyczyły uczuciowe zawirowania. Kochaliśmy się naprawdę, w naszym związku była siła i spokój. Ile osób marzy o takim uczuciu?

Czasem myślę, że los obdarował mnie nim zbyt wcześnie. Gdybym zdążyła przedtem zakosztować życia, sparzyć się jak wiele moich przyjaciółek, doceniłabym szczęście, które miałam w rękach. Chociaż nie, ja je doceniałam, tylko obudził się we mnie straszny żal, że to już koniec, nic więcej mnie nie spotka. Będę z Karolem już zawsze, razem zestarzejemy się i będziemy siedzieć na parkowej ławce, karmiąc gołębie.

Kochałam go, ale chciałam przeżyć coś więcej. Poznać innych mężczyzn, być kochaną, porzucaną, złamać komuś serce. Może rzeczywiście mi odbiło, ale pragnienie przygody nie dawało mi spokoju. W nasz związek wkradła się rutyna.

Byliśmy jak stare, dobre małżeństwo

Znaliśmy się jak łyse konie i to właśnie zabijało romantyzm. Takie klimaty są dobre dla starszych ludzi, a nie dla dziewczyny, która dopiero wchodzi w życie.

Zostało mi tyle rozsądku, że nie od razu podzieliłam się z chłopakiem wątpliwościami. Długo się z tym nosiłam, myślałam, analizowałam. W pewnym momencie wpadłam na pomysł, że najlepszy byłby urlop od ukochanego.

Gdybym mogła dostać trochę czasu, tylko dla siebie, pożyć jak moje koleżanki, wolna i bez zobowiązań. Być tylko ze sobą, bawić się, spotykać z innymi, sprawdzić, na czym mi naprawdę zależy. Nie być nic nikomu winna ani od nikogo zależna.

Samotnie przeżywałam kryzys naszego związku. To chyba najdziwniejsza rzecz, jaka mi się przytrafiła. Karol niczego się nie domyślał, było mu dobrze, tak jak jest. A ja się szarpałam. Mocniej i mocniej. Próbowałam rozluźnić więzy, bo czułam się zniewolona przez miłość.

To głupie, wiem. Takie nastroje powinnam przeżywać jako nastolatka, ale nie, wtedy byłam zakochana trwale i na wieki, dopiero kiedy dojrzałam, ogarnął mnie bunt. Człowiek powinien zebrać doświadczenia, sprawdzić, co jest dla niego dobre, a co nie. Dopiero potem można z czystym sumieniem zakładać rodzinę.

– Chcesz ze mną zerwać? Nie wierzę – Karol  patrzył na mnie z niedowierzaniem. – Co cię ugryzło?

– A tobie wygodnie tkwić w tym związku? – odpowiedziałam pytaniem. – Nie ciekawi cię, czego mógłbyś doświadczyć, gdybyś nie był ze mną?

– Ależ jest mnóstwo takich rzeczy, będziemy przeżywać je razem. Pamiętasz? Kiedyś obiecaliśmy sobie, że zawojujemy świat. Ty i ja. Razem. I tak będzie, zobaczysz.

Nie umiałam mu wytłumaczyć, czego chcę

Może po prostu było mi wstyd. No bo jak powiedzieć wieloletniemu chłopakowi, że tęsknię za nieznajomym dotykiem, innym niż jego, że chciałabym przeżyć doznania, których on nie może mi dać.

– Agusiu, nie odchodź – poprosił Karol.

Powiedział to zwyczajnie, od serca. Taki był, uczciwy i prostolinijny, niezdolny do żadnych gierek.

– Muszę – poczułam pod powiekami palące łzy.

– Jest ktoś inny?

Nie ma i nigdy nie było – żachnęłam się. – No i właśnie o to chodzi – dodałam ciszej.

Byłam mu winna szczerość. Chociaż tyle… To była najbardziej wyczerpująca rozmowa w moim życiu. Kończyłam dziesięcioletni związek z chłopakiem, którego chyba jeszcze kochałam. Pogubiłam się, nie wiedziałam, co czuję. Chciałam jednak być wolna i to pragnienie było najważniejsze. W końcu Karol zrozumiał, że to koniec. Uniósł się honorem, bo ile można prosić? Odszedł.

Zostałam sama, tak jak chciałam

I wtedy się przestraszyłam. Był obok mnie zawsze, nie potrafiłam nawet myśleć o sobie w liczbie pojedynczej. „No właśnie, pora się przyzwyczaić” – pomyślałam. 

Wolność nie smakowała tak, jak się spodziewałam. Rodzina i przyjaciele nie dawali mi spokoju. Pytanie „dlaczego?” padało ze wszystkich stron. Nie chciałam tłumaczyć, więc krążyły tylko plotki, spekulacje na temat naszego rozstania. Wieść, że to moja wina rozeszła się lotem błyskawicy.

Oczywiście podejrzewano mnie o zdradę. Straciłam wielu znajomych, tych, którzy opowiedzieli się po stronie Karola. Okazało się, że nie mogą przyjaźnić się jednocześnie z każdym z nas z osobna.

– Jak po rozwodzie – powiedziałam do mamy. – Ślubu nie było, ale sytuacja ta sama.

– Masz dopiero 26 lat, znajdziesz kogoś – mama zawsze potrafiła mnie pocieszyć.

Doceniłam to, bo wiedziałam, że lubiła Karola i nie była zadowolona z mojej decyzji.
Miesiące mijały, uczucie pustki po narzeczonym słabło, tym bardziej że rzuciłam się w wir życia towarzyskiego. Nowe koleżanki, nowy sposób spędzania wolnego czasu i nowi chłopcy.

Bawiłam się w klubach, jeździłam na krótkie weekendowe wyprawy w nieznane, zaczęłam biegać. Wciąż poznawałam nowych ludzi, świat przyspieszył, życie zapierało dech w piersiach.

O to właśnie chodziło!

Tego mi brakowało. Gdy się ma dwadzieścia kilka lat, trudno cieszyć się małą, nudną stabilizacją, chce się przygody.

Świetnie się bawiłam, czasem tylko odzywała się we mnie nutka tęsknoty za Karolem. Byłabym szczęśliwa, gdybym mogła zachować jego przyjaźń, ale to było niemożliwe. Karol zerwał ze mną wszystkie kontakty, cierpiał. Było mi go żal, nadal myślałam o nim ciepło, ale nie potrafiłabym do niego wrócić.

Nie byłam sama, mężczyźni przychodzili i odchodzili, nikt nie rozdzierał z tego powodu szat. Żaden nawet nie umywał się do Karola, ale ich atutem była świeżość. Nie znałam ich na wylot, wszystko było dla mnie nowe, pozwalałam się zaskakiwać.

Każdy był inny; macho, artysta, maminsynek, podrywacz. Ile ciekawych typów! Uczyłam się ich. Do czego miałaby ta wiedza być potrzebna, nie zastanawiałam się, ale powoli stawałam się ekspertką od męskiej psychiki.

– Nic dziwnego, przy takim rwaniu – wzruszały ramionami koleżanki.

Jedna powiedziała mi wprost, żebym przystopowała.

– Wiesz, jak cię nazywają? Czarna Wdowa. Trochę za dużo tych facetów przechodzi przez twoje łóżko, nie uważasz? O co ci chodzi? Nie możesz znaleźć tego jedynego?

„Już znalazłam, zrezygnowałam, a teraz się bawię” – chciałam odpowiedzieć, ale w porę ugryzłam się w język. Moja przeszłość nikogo nie powinna obchodzić, nikt by nie zrozumiał. Dziewczyny marzyły o prawdziwej miłości, szukały swojej drugiej połowy, jednym się udawało, innym nie, to, co zrobiłam, uznałyby za idiotyzm.

To jakby wyrzucić pierścionek z brylantem, po to, by nauczyć się wyplatać obrączki z trawy. Ale ja byłam zadowolona. Odkryłam, że lubię żyć bez ograniczeń. Wiatr we włosach, brak zobowiązań, ahoj przygodo! Dobrze zrobiłam, że odeszłam od Karola. Nie chcę nawet myśleć, co by było, gdybym zbyt późno odkryła, jaka naprawdę jestem.

Kiedyś widziałam go na ulicy

Chciałam podejść, spytać co u niego, ale nie odważyłam się. Czułam, że to nie jest dobry moment. Podobno długo przeżywał rozstanie, wszyscy go żałowali, winą obarczali mnie. Słyszałam, że w końcu otrząsnął się, teraz ma dziewczynę. Nie chciałam go drażnić, chociaż coś mnie do niego ciągnęło.

Tyle lat razem! Chyba już zawsze będę czuła się z nim związana. Czy myślałam czasem o powrocie, naprawieniu wszystkiego? Nie, ciągle nie czułam się gotowa. Może kiedyś zdecyduję się na życie we dwoje… Kiedy poczuję, że nadszedł czas na stabilizację u boku mężczyzny. To nie będzie Karol, ale może ktoś podobny? Na razie u mnie ciągle trwa bal, jak w piosence Rodowicz. I jestem szczęśliwa.

Czytaj także:
„Kocham go, ale moja zazdrość niszczy nasz związek. Nie, nie chodzi o inne kobiety, ale o dar, na który nie zasłużył”
„Mama wróciła z sanatorium cała w skowronkach, ale ja nie mogłam pozwolić, żeby jakiś gach zastąpił mojego tatę”
„Byłam gotowa zrobić wszystko, aby uratować córkę, nawet zajść w ciążę z obcym mężczyzną. Wszystko dobrze zaplanowałam”

Redakcja poleca

REKLAMA