„Zdradziłam męża, żeby się na nim odegrać. Nie sądziłam, że ten jeden raz skończy się ciążą. Teraz mam za swoje”

załamana kobieta fot. Adobe Stock, WavebreakMediaMicro
„Nie czułam się komfortowo. Widziałam, jak ten gość omiata mnie spojrzeniem, dostrzegłam błysk pożądania w jego oczach. Nie przywykłam do takich sytuacji. Ale jednocześnie zrobiło mi się całkiem przyjemnie, że ktoś się mną zainteresował. Widocznie nie byłam jeszcze taka najgorsza”.
/ 16.10.2023 20:30
załamana kobieta fot. Adobe Stock, WavebreakMediaMicro

Zaczęło się kilka miesięcy temu od zwyczajowej kłótni. Tym razem jednak to ja wyszłam z domu, trzaskając drzwiami. Nie wiem, jaką minę miał w tamtej chwili Wojtek, ale chyba zdziwioną. Do tej pory to właśnie on rozwiązywał w ten sposób problemy. Wystarczyło, żebyśmy się mocniej posprzeczali, i wychodził, a potem wracał w dość różnym stanie.

Stale się kłóciliśmy

Ale teraz postanowiłam, że tak dalej być nie może. Dlaczego to ja mam zostawać z zaniepokojonymi dziećmi? Ostatnio spory wybuchały regularnie. Konkretnie co piątek. Oboje pracujemy, w tygodniu nie ma za wiele czasu na rozmowy. I te piątki stały się jakimś koszmarem. Przy czym on wcale nie wydawał się tym wielce zdruzgotany.

– Czepiasz się mnie o wszystko – wypominał mi. – Zachowujesz się, jakby wszystko było tylko na twojej głowie. Ja też pracuję, też przynoszę do domu pieniądze.

– Pieniądze to nie wszystko – próbowałam mu uświadomić. – Dzielimy się obowiązkami. Czy ja ci każę gotować?

– A czasem właśnie bym sobie chętnie pogotował, a ty mogłabyś pójść za mnie na zebranie. Wiesz, jakie mam te zebrania? To rzeźnia!
No tak, ja przecież w szkole zawsze miałam cud-miód. Wojtek nieodmiennie uważał, że jego zajęcie jest ważniejsze, ale ostatnio z tym przesadzał. W ogóle zachowywał się tak, jakby koniecznie chciał się ze mną kłócić.

Koleżanka go widziała

Początkowo miałam iść na spacer, rozładować złość, ale coś mi podpowiedziało, żebym udała się do lokalu, do którego podobno lubił zachodzić Wojtek. Dowiedziałam się o tym od Agnieszki, mojej przyjaciółki.

Umówiłam się z nią niedawno w środku tygodnia zaraz po pracy. Nie bardzo chciałam, żeby Wojtek o tym wiedział, bo zaraz by się zaczęło wypominanie, że sobie z psiapsiółkami urzęduję, zamiast zająć się dziećmi. Tyle że w środy odbierałam Magdusię i Leszka prosto z treningów, więc miałam luźną godzinę.

Opowiedziałam jej pokrótce o coraz bardziej niepokojącym zachowaniu męża. Słuchała i kiwała głową, ale nie wyglądała na zdziwioną.

– Widzisz – powiedziała, kiedy zamilkłam – chciałam ci o czymś powiedzieć. Wojtek chodzi do pewnej knajpki. Widziałam go ze trzy tygodnie temu, i Wiktor w zeszłym tygodniu. W piątek. Dziwiliśmy się, bo przecież powinniście albo siedzieć razem w domu, albo wychodzić razem.

– Ale nie wraca pijany – odparłam. – Domyślałam się, że nie siedzi nad rzeką w samotności.

– Zrobisz, jak zechcesz, ja bym to sprawdziła.

Badałam teren

Lokal był całkiem przyzwoity. Taki trochę w stylu irlandzkiego pubu. Przez chwilę stałam w drzwiach, nie bardzo wiedząc, co robić. Wreszcie złapałam wzrok barmana, który wskazał mi wolne miejsce przy kontuarze między jakimś mężczyzną a dwiema pogrążonymi w rozmowie kobietami.

– Proponuję drink dla samotnych – uśmiechnął się barman. – Łagodny i słodki.

Pokiwałam głową na zgodę. Mężczyzna zaczął przygotowywać napój, a mnie doleciały słowa jednej z kobiet, atrakcyjnej blondynki.

– No i go nie ma! – spojrzała na komórkę. – Miał przyjść piętnaście minut temu.

– Może coś napisze? – powiedziała druga. – Wiesz, tak jest z żonatymi. Czasem im coś wyskakuje.

Zmroziło mnie. Od razu pomyślałam o Wojtku. Ale one na pewno rozmawiały o kimś innym. Nagle komórka blondynki brzęknęła.

– Jest SMS. Cholera! Wyobraź sobie, że jego żoneczka urządziła awanturę i wyszła. A on nie może zostawić bachorów. No to mam załatwiony wieczór.

Druga z kobiet zaśmiała się krótko, bez wesołości.

– Sama widzisz. To co, pijemy dzisiaj na smutno?

– Czekaj, tylko mu odpiszę. „Dzięki, Wojtusiu, bardzo mi miło”. O, niech się frajer buja!

Poczułam się, jakbym dostała cios w głowę i ocknęła się w zupełnie innym świecie. Wojtuś? Czy to mógł być przypadek? Ale może jednak chodziło o kogoś innego? Niejednemu psu na imię Burek. Tylko jakoś w to nie wierzyłam.

– Pani tak sama? – rozległ się miły głos z drugiej strony.

Spojrzałam. To ten samotny facet przysunął się nieco bliżej. Był przystojny, chociaż nie do końca w moim typie.

– Nie jestem zainteresowana, przykro mi – odparłam odruchowo i nieco opryskliwie.

– Na pewno? – uśmiechnął się. – Wygląda pani na poruszoną, może nawet zdenerwowaną.

– Nie pana sprawa!

Zapłaciłam za niewypitego drinka i wyszłam. Musiałam coś sprawdzić. Koniecznie!

Sprawdziłam jego telefon

Tamtej nocy dobrałam się do komórki Wojtka. Nigdy przedtem tego nie robiłam, uważałam zresztą, że takie postępowanie jest poniżej mojej godności. To jakby czytać cudze listy, no i sama bym nie chciała, żeby ktoś grzebał w moim smartfonie.

Ale w tej chwili żelazne zasady musiały się ugiąć przed rozgoryczeniem i chęcią ustalenia prawdy. Wojtek nigdy telefonu nie chował.
Miał zabezpieczenie graficzne i czuł się bezpiecznie. Jednak kiedyś niechcący zobaczyłam, jaki wzór trzeba wyrysować. Nie było to nic skomplikowanego.

Czego szukałam? Jakichś śladów. Nieznanych mi kontaktów, zdjęć, częstych połączeń. Okazało się jednak, że nie muszę mocno grzebać. Mój małżonek był nieostrożny, że pierwszym, co rzuciło mi się w oczy, był SMS od Niny. A brzmiał… brzmiał… „Dzięki, Wojtusiu, bardzo mi miło”.

Rany boskie, a więc jednak… W pierwszej chwili chciałam obudzić tego gnojka, ale potem pomyślałam, że postaram się dopiec zdrajcy o wiele mocniej.

To dlatego tak chętnie się kłócił i wychodził! Robił to specjalnie, bo wtedy nic nie podejrzewałam. W końcu kłótnia jako pretekst do schadzki z kochanką nie jest czymś oczywistym. Ile to już trwało? Na pewno ze trzy miesiące. Tyle czasu, a ja nic nie skojarzyłam. Bo jak?

Chciałam mu dopiec

Następny piątek po tym pamiętnym przebiegł rutynowo. Tyle że teraz Wojtek wyszedł wcześniej, niż nastąpił wybuch emocji. Nie chciał ryzykować, że to ja znów trzasnę drzwiami. Może i dobrze, bo jeszcze chwila, a wygarnęłabym mu wszystko, a tego nie chciałam. Nie taki był plan.

Za to musiał się mocno zdziwić, bo następnego dnia to ja zaczęłam się z nim spierać. O nic, o drobiazgi. Ale każda żona i każdy mąż wie, że dużo nie trzeba do wybuchu, kiedy atmosfera jest już i tak napięta.
Tym razem ja wyszłam. I poszłam do tego samego lokalu. Nie wiedziałam, jak zakończy się ten wieczór, ale byłam zdeterminowana, żeby dopiąć swego.

Stoliki były pozajmowane, pod barem tłoczno, ale po chwili zwolniło się miejsce przy kontuarze. Wcisnęłam się i zamówiłam tequilę. Musiałam sobie dodać animuszu. Wypiłam trunek jednym haustem.

To był przypadkowy facet

– Pani tak sama? – usłyszałam w pewnej chwili i zmarszczyłam brwi.

Czy to ten sam facet? Nie, widocznie nie tylko on tak zaczynał podryw. Nie mam w tym względzie doświadczenia, być może to jakiś stały tekst.
Uśmiechnęłam się z przymusem.

– Tak bywa – odparłam. – Nie zawsze człowiek może mieć towarzystwo.

– Nie zawsze – zgodził się. – Ale takie rzeczy na szczęście daje się naprawić dość łatwo.

Spojrzał na kieliszek i zamówił następną kolejkę.

– Chce mnie pan upić? – zapytałam.

– A ma pani coś przeciwko temu?

Nie czułam się komfortowo. Widziałam, jak ten gość omiata mnie spojrzeniem, dostrzegłam błysk pożądania w jego oczach. Nie przywykłam do takich sytuacji. Ale jednocześnie zrobiło mi się całkiem przyjemnie, że ktoś się mną zainteresował. Widocznie nie byłam jeszcze taka najgorsza.

Zemściłam się tak, jak chciałam

Chciałam się zemścić na mężu, zrobić mu to samo, co on mnie, a potem powiedzieć mu o wszystkim. W dodatku zależało mi, żeby rozpocząć przygodę w tym samym miejscu, do którego on tak chętnie zaglądał. Czy tak właśnie poznał tę swoją Ninę? Wyszedł po którejś kłótni naprawdę tylko odreagować i zobaczył ją przy barze? Czy wyjechał z tym samym tekstem, którym mnie poczęstowało aż dwóch mężczyzn? Jeśli tak, to żałosne.

Wróciłam do domu przed północą. Wojtek przywitał mnie z obrażoną miną. Już miałam do niego syknąć: „A co? Tobie wolno, to i mnie wolno!”, ale nie byłam w stanie. Miałam potwornego kaca moralnego po kilku godzinach spędzonych z facetem poznanym w barze.

Owszem, poszłam z Sebastianem do łóżka i bardzo głośno wyrażałam zadowolenie, kiedy uprawialiśmy seks. Ale tak naprawdę nie było mi przyjemnie. Nie potrafiłam się zatracić i zapomnieć, kim jestem. Po wszystkim pozbierałam się i chciałam jak najszybciej wyjść z pokoju hotelowego.

– Dasz mi swój numer? – zapytał.

– Mowy nie ma – burknęłam. – To był z mojej strony pierwszy i ostatni raz, na nic nie licz.

Dużo się zmieniło

Z Wojtkiem mieliśmy ciche dni. Zaczęliśmy się do siebie wprawdzie odzywać po kilku takich, ale to były tylko „służbowe” rozmowy.

A w następny piątek mąż nie wyszedł i w kolejny też nie. A mógł sobie pójść bez tłumaczenia w takie ciche dni. Wreszcie któregoś wieczora zamknął drzwi do kuchni, żeby dzieci nic nie słyszały, i powiedział:

– Muszę ci coś powiedzieć… – milczał długo, zanim wykrztusił. –Miałem kochankę, ale to już skończone.

Nie wiedziałam, co powiedzieć, a on czekał z miną skazańca. Nie patrzył mi w oczy

– Wiem – przemogłam się wreszcie. – Wiem o niej.

I wyszłam z kuchni, zostawiając go osłupiałego.

Kilka tygodni później źle się czułam. Zwlekałam, żeby pójść do lekarza, ale gdy już się wybrałam, ścięło mnie z nóg. Byłam w ciąży i na pewno nie z mężem, bo od dawna ze sobą nie sypiamy. Rozpłakałam się. Chciałam zapomnieć o wszystkim, a teraz całe życie będę patrzyła w oczy dziecka tamtego faceta.

Nie mogłam się zdobyć na wyznanie mężowi, co zrobiłam. Zasłużył na karę, na srogi rewanż, a potem powinnam pokazać mu drzwi, ale okazało się, że z nas dwojga to ja zostałam ukarana. Czułam się paskudnie jak jeszcze nigdy.

Czytaj także: „Po latach postanowiłem odnaleźć moją dawną dentystkę. Nie z powodu bólu zębów, a serca, które należało do niej”
„Zadbałam, by mąż po wypadku miał opiekunkę. A ten babiarz wpuścił ją do łóżka i traktował jak panią do towarzystwa”
 „Mąż miał przede mną 3 żony i każdej zostawił małą fortunę. Byłam w szoku, gdy poznałam prawdę o tych rozstaniach”
 

Redakcja poleca

REKLAMA