„Zdradziłam chłopaka z przystojnym aktorem. Kochanek w sypialni dawał mi prawdziwy emocjonujący spektakl”

zakochana kobieta fot. iStock,Thomas Barwick
„Zastanawiałam się, czy faceci wyczuwają instynktownie, że dziewczyna szuka stałego związku… Przecież żadnemu nie mówiłam od razu: >>zostań ojcem moich dzieci<<. A jednak odkąd zdecydowałam, że pora się ustatkować, podryw przestał mi przychodzić z taką łatwością jak wcześniej”.
/ 30.06.2023 22:30
zakochana kobieta fot. iStock,Thomas Barwick

Mam dwadzieścia osiem lat. Rodzina i przyjaciółki powtarzają mi, że pora się ustatkować. Ja naprawdę bardzo chcę, tylko po prostu ciągle mi nie wychodzi. Zawsze byłam kochliwa, tylko mało stała w uczuciach. Na początku miesiąca szalałam za Tomkiem, by pod koniec stracić głowę dla Pawła. Tak było przez całe liceum. Mama nawet nie próbowała zapamiętywać ich imion.

– Cześć, kolego Julki! – witała kolejnych, których zapraszałam do domu.

Tak skakałam z kwiatka na kwiatek, aż nagle, gdy miałam dwadzieścia pięć lat, zorientowałam się, że teraz chciałbym już czegoś innego.

I nagle się okazało, że choć wcześniej w chłopakach mogłam przebierać, teraz nie mam nikogo. Zastanawiałam się, czy faceci wyczuwają instynktownie, że dziewczyna szuka stałego związku… Przecież żadnemu nie mówiłam od razu: „zostań ojcem moich dzieci”. A jednak odkąd zdecydowałam, że pora się ustatkować, podryw przestał mi przychodzić z taką łatwością jak wcześniej.

W rezultacie przez dziesięć miesięcy nie byłam z żadnym facetem. Rodzice wcześniej trochę wydziwiali nad moim życiem uczuciowym i z początku się ucieszyli, że się uspokoiłam. Ale gdy na każdym niedzielnym wspólnym obiedzie miałam coraz smutniejszą minę, zaczęli się niepokoić.

Nie, żebym szukała bogacza, ale...

– Julka, wiesz, bez facetów można żyć, ale jeśli tobie są tak bardzo potrzebni, to coś zrób. Są przecież te portale randkowe, Tindery… Przecież niczego ci nie brakuje, na pewno kogoś znajdziesz – radziła mama.

Ale im bardziej się starałam, tym gorsze były efekty. Raz poderwałam w pubie chłopaka. Wyglądał normalnie. Sympatyczny okularnik. Poszliśmy do jego mieszkania. Na ścianach miał mnóstwo rycin przedstawiających sceny sado-maso. Pomyślałam – takie hobby…

Ale gdy spytał mnie, czy pozwolę mu się związać, złapałam torebkę i czym prędzej uciekłam. Moje koleżanki z liceum zaczęły wychodzić za mąż. Lilka urodziła córkę.
Ja nie byłam jeszcze gotowa na zakładanie rodziny, ale coraz bardziej marzyło mi się, by mieć kogoś na stałe, na dobre i na złe.

Pracowałam wtedy jako asystent scenografa przy reklamach. Kasa raz była, raz nie. Na czynsz pożyczali mi rodzice. Wiem, że to mało romantyczne, ale wydawało mi się, że gdybym miała kogoś, to byłoby mi łatwiej radzić sobie z kosztami codziennego życia. Nie, żebym szukała bogacza. Ale fajnie byłoby znaleźć faceta ze stałą pensją.

Faceta w końcu znalazłam, tylko z zawodem również niegwarantującym stabilizacji finansowej. Antek jest fotografem. Robi zdjęcia do katalogów dla film odzieżowych i sklepów. Poznaliśmy się na planie reklamy bielizny. Nie mam pojęcia, dlaczego Antek w ogóle zwrócił na mnie uwagę. Dookoła pełno roznegliżowanych piękności, a wśród nich jak Kopciuszek – ja.

W starych ogrodniczkach, z włosami upiętymi na czubku głowy ołówkiem. Bez makijażu, po musiałam wstać o piątej rano. Targałam akurat na plan pudło z jakimiś ramkami, których potrzebował scenograf. Potknęłam się o kabel i runęłam jak długa prosto na czyjeś czarne martensy. Bolało mnie kolano i nadgarstek, ale dużo bardziej ucierpiała moja duma. Nie miałam ochoty podnieść wzroku i zobaczyć, przed kim się tak skompromitowałam.

– Jezu, jesteś cała? – usłyszałam przyjemny męski głos. – Wiem, że podobam się kobietom, ale dotąd żadna nie rzucała mi się do stóp.

Cała sytuacja była na tyle absurdalna, że ten niezbyt wyszukany żart bardzo mnie rozbawił. Zaczęłam się śmiać. On też. Złapałam wyciągniętą do mnie rękę i wstałam. Spojrzałam na mojego wybawiciela. Krótkie ciemne włosy w nieładzie, kilkudniowy zarost i wielkie piwne oczy. A jak się uśmiechnął, zrozumiałam, że chyba się w nim za chwilę zakocham.

Przez następnych kilka dni widywaliśmy się codziennie. Na planie, przy kawie, na parkingu. Wpadaliśmy na siebie niby przypadkiem, ale każde z nas wiedziało, że robimy to celowo. Gdy zdjęcia się skończyły, Antek zapytał, czy pójdę z nim w sobotę na piwo. Po tej pierwszej randce jak dżentelmen odprowadził mnie pod drzwi i grzecznie się pożegnał. Ale już po kolejnej wylądowaliśmy w łóżku.

– Jakbyś mnie wczoraj nie zaprosiła na górę, to chyba bym zwariował – przyznał się rano Antek.

Był już jak członek rodziny

Trzy miesiące później zamieszkaliśmy razem. Antek wynajął swoje mieszkanie i dzięki temu mieliśmy stały dochód. Było nam razem dobrze. Byłam pewna, że Antek jest tym facetem  na całe życie. Moi rodzice bardzo go polubili. Był zapraszany na święta, urodziny, jak członek rodziny. Rok temu adoptowaliśmy razem psa. Szczeniaka wyrzuconego z auta. Żartowaliśmy, że Misia to nasze testowe dziecko. Jak się sprawdzimy, to pomyślimy o wersji ludzkiej.

Między nami wszystko układało się świetnie. Prawie się nie kłóciliśmy, w domu dzieliliśmy się obowiązkami, ja lubiłam jego znajomych, on moich. Z pieniędzmi jakoś sobie radziliśmy. Raz Antek przynosił więcej, raz ja. W styczniu dostałam świetną propozycję zawodową. Asystent kostiumologa przy nowym polskim serialu kryminalnym. Kilkadziesiąt dni zdjęciowych, dobre pieniądze i ciekawe doświadczenie zawodowe. Wiedziałam, że to może być dla mnie szansa.

Ale nowa praca oznaczała trzy miesiące poza domem. Zdjęcia miały być kręcone na Wybrzeżu i w Niemczech. Byłam jednak tak podekscytowana, że nawet przez myśl mi nie przeszło, że Antek może mieć coś przeciwko temu. Przecież sam też często wyjeżdżał do pracy. Może nie na trzy miesiące, ale zdarzało się, że nie było go w domu tydzień albo dwa.

– Trzy miesiące? Oszalałaś? A co z Misią? – Antek zareagował na mojego newsa bardzo nerwowo. Nie bardzo wiedziałam, co powiedzieć.

– Antek, przestań. Wiesz, jaka to szansa dla mnie? Serial to zupełnie inna półka niż reklamy. Przecież wiesz, że marzę o pracy przy filmach. Będę wracać na weekendy, jak tylko będę mieć wolne. Nie jadę na koniec świata. A Misia ma jeszcze ciebie. A jak będzie trzeba, moi rodzice pomogą. Wiesz, że uwielbiają swoją wnusię – próbowałam zażartować.

Ale Antek był coraz bardziej wściekły

– Tylko trzy miesiące? Twoja kariera? Czy ty się słyszysz? Ja, ja. A co ze mną? Z moją karierą? Mam siedzieć w domu z psem i czekać, aż łaskawie nas odwiedzisz? A jak ja będę musiał gdzieś wyjechać? O tym nie pomyślałaś?

– Antek, nie słuchasz, co mówię. Jak będzie trzeba, rodzice pomogą. Już z nimi rozmawiałam…

– Rozmawiałaś? Czyli wszystko już postanowione, tak? I ja nie mam nic do powiedzenia, tak? Świetnie…

– Antek – teraz to ja się zdenerwowałam. – Chyba coś ci się pokręciło! To jest moje życie i moja kariera, nie muszę się pytać ciebie o zgodę! Nie jestem twoją własnością! Idę spać do rodziców. Może do rana zmądrzejesz.

Wzięłam psa pod pachę i wyszłam. Rano Antek przeprosił. Tłumaczył, że się zdenerwował, bo nie wyobraża sobie życia beze mnie. Pogodziliśmy się. Na zdjęcia wyjechałam na początku lutego. Przez pierwszy tydzień starałam się dzwonić do Antka codziennie. Ale pracy miałam mnóstwo. Do tego okazało się, że życie na planie to jedna wielka impreza. Kilka razy zapomniała zadzwonić.

Antek wysyłam mi wtedy esemesy pełne oburzenia. Dzwoniłam potem, przepraszałam i wszystko wracało do normy. Po trzech tygodniach przyjechałam na weekend do domu. Antek przygotował kolację, potem się kochaliśmy. W sobotę poszliśmy na długi spacer z psem. Było super. Ale wieczorem Antek nie wytrzymał. Kilka razy rzucił jakiś kąśliwy komentarz. Starałam się puszczać te uwagi mimo uszu.

– Poczytałem w sieci o tym twoim serialu. Ten aktor, co gra inspektora, to niezłe ciacho. W twoim typie. Ale pewnie nie zwraca uwagi na jakieś tam asystentki, co? Ale przyznaj, kręci cię, prawda?

Tym razem musiałam odpowiedzieć. Bo Antek trafił w punkt. Bartek mi się podobał. Ale to nie wszystko. Ja podobałam się jemu. Iskrzyło między nami od pierwszego dnia. Grany przez Bartka bohater wdał się w bójkę. Ada, kostiumolożka, przygotowała mu poszarpaną i poplamioną krwią koszulę. Ale reżyser nie był zadowolony. A że Ady nie było akurat na planie, zostałam wezwana ja.

– Julka, on się bił z trzema bandziorami, a ta koszula wygląda prawie jak spod igły. Zrób coś. Tylko szybko, bo się światło kończy.

Głupio się czułam, ale nie miałam wyjścia. Podeszłam do Bartka i zaczęłam szarpać jego koszulę, wcierać w nią błoto i farbę. Cała ekipa miała ubaw po pachy.

– Ostro grasz, Julka. Następnym razem poproś, Bartek na pewno sam się chętnie rozbierze – rechotał operator.

Wieczorem poszłam do Bartka i…

Wiedziałam, że jestem czerwona jak burak. Także z wściekłości, że nie przychodzi mi do głowy żadna cięta riposta.

– Olej ich, nudzą się po prostu. Dobra robota – Bartek na szczęście nie dołączył do grona szyderców. – Pójdziemy po zdjęciach na piwo?

Od tamtej pory dużo czasu spędzaliśmy razem. Tańczyliśmy, spacerowaliśmy, rozmawialiśmy. Do niczego jeszcze nie doszło, ale wiedziałam, że to tylko kwestia czasu. Dlatego, gdy Antek wspomniał imię Bartka, zdenerwowałam się.

– I tyle na temat zaufania, tak? – uznałam, że najlepsza będzie obrona przez atak. – To może ty mi opowiesz, co robisz, jak mnie nie ma? Może już jest ktoś, kto cię pociesza? Marzenka z twojej agencji zawsze tak łakomie na ciebie patrzy…

Zamknęłam się w sypialni. Antek spał na kanapie. Rano nie odzywaliśmy się do siebie. Po południu zaczęłam się zbierać na pociąg. Już byłam przy drzwiach, gdy Antek przytulił się i szepnął mi do ucha:

– Przepraszam.

Łzy napłynęły mi do oczu. Bo wiedziałam, że nasze dni razem są policzone. I że to ja go zostawię.

Wróciłam na plan. Po kilku dniach cała ekipa przeniosła się do Niemiec. W Polsce mieszkaliśmy w różnych hotelach i pensjonatach, a teraz wszyscy zostaliśmy zakwaterowani w ośrodku z domkami kempingowymi. Ja mieszkałam z Adą. Bartek miał własny domek, na uboczu. Wiedziałam, jak to się skończy. Że nie wytrzymam. Próbowałam się trzymać z daleka od Bartka, ale dałam radę tylko przez pięć dni. W sobotę wieczorem zapukałam do drzwi jego domku.

– Długo kazałaś na siebie czekać – przywitał mnie i przyciągnął do siebie.

Przez kolejne dni co wieczór wymykałam się do Bartka. Wracałam przed świtem. Nie wiem, czy Ada o tym wiedziała. Nawet jeśli tak, nic nie mówiła. Po kolejnym tygodniu zaczęłam podejrzewać, że nasz romans nie skończy się razem ze zdjęciami.

Było nam razem dobrze, rozumieliśmy się. Ale zastanawiałam się też, czy ten związek ma szansę zamienić się w coś trwałego. Bartek nigdy dotąd nie był z tą samą kobietą dłużej niż kilka miesięcy. Starałam się o tym nie myśleć.

Aż nagle wszystko się zmieniło

Kierownictwo produkcji ogłosiło koniec zdjęć z dnia na dzień. Musieliśmy się zwijać i wracać.  Dopiero potem zaczęłam się zastanawiać, czy to dobry pomysł wracać do domu do Antka. Nasza ostatnia rozmowa telefoniczna nie skończyła się dobrze. Wiedziałam, że pierwsza awantura w realu skończy się tak, że powiem mu, że kocham innego. A ja ciągle sama nie wiedziałam, czego chcę.

Antek nie miał jednak zamiaru zamknąć się ze mną na kwarantannie. Mieszkanie było puste. Na stole leżała kartka: „Zabrałem Misię i przeprowadziłem się do Maćka. Ktoś musi chodzić z psem i dostarczać ci zapasy. Lodówkę masz pełną. Trzymaj się zdrowo”. Zauważyłam, że nie dopisał: „Kocham cię”.

Z Antkiem rozmawiałam tylko o sprawach praktycznych. Co ma mi kupić, co trzeba załatwić. Za to z Bartkiem spędzałam długie godziny na Skypie. Jak on pięknie mówił o tym, co będziemy robić, jak tylko się spotkamy…

Kwarantanna kończy się jutro. Wieczorem na kolację przyjdzie Antek z Misią. Bardzo się cieszę, że wreszcie zobaczę mojego psa. Ale spotkania z Antkiem się boję. Co mam mu powiedzieć? Czasu na decyzję coraz mniej.

Czytaj także:
„Straciłem matkę, ale zyskałem macochę. Nie wiedziałem, że jej życie skrywało ogromną tragedię”
„Sąsiadka za młodu porzuciła swoje dzieci dla kochanka. Na starość dopadła ją karma. Została sama jak palec”
„Siostra zrobiła sobie z mojego domu hotel, a z mojej ciężarnej żony - służącą. Sam ją tak rozpieściłem”

Redakcja poleca

REKLAMA