„Zdradzam narzeczonego, a za miesiąc nasz ślub. Myślałam, że to miłość na całe życie, ale teraz mam spore wątpliwości"

kobieta która ma wątpliwości przed ślubem fot. Adobe Stock
„Adorował mnie na każdym kroku, prawił komplementy i sprawiał, że miałam nogi jak z waty. Do tego był nieziemsko przystojny. Był zupełnie inny niż Marek, mój narzeczony. Mój Boże, a jeśli wychodzę nie za tego mężczyznę, za którego powinnam?”.
/ 22.03.2023 06:40
kobieta która ma wątpliwości przed ślubem fot. Adobe Stock

Za miesiąc stanę na ślubnym kobiercu. W obecności rodziny, znajomych powiem mojemu ukochanemu „tak” – myślałam, gładząc włosy Marka.

– O czym myślisz, kochanie? – zapytał, wkładając do kopert zaproszenia.

– O tym, że jesteś najcudowniejszym facetem na świecie – odpowiedziałam i pocałowałam go.

Straciłam dla niego głowę

Chcieliśmy mieć spokojny ślub i małe przyjęcie, ale z naszymi mamami, to nie mogło się udać. Musi być duża sala, dużo gości, dużo jedzenia i fenomenalny zespół. I ja, i Marek byliśmy jedynakami, więc obie chciały zaszaleć. Przez co teraz mieliśmy ręce pełne roboty. Ale raz udało nam się wyrwać i wyskoczyć ze znajomymi na dyskotekę.

– Baw się póki możesz. Potem już nie będzie normalnej muzyki – śmiał się Marek, kiedy moja przyjaciółka Jolka wyciągała mnie na parkiet.

Spójrz, jaki przystojniaczek! – Jolka jęczała mi do ucha, gapiąc się na opalonego blondyna. – Hm, i jak bosko tańczy. Oddałbym wszystko, żeby mnie poprosił.

W pewnym momencie blondyn spojrzał ponad głowami tańczących dziewczyn i ruszył przede siebie. Zatrzymał się przy... Marku.

– Widzisz to samo, co ja?! Idziemy tam! – rozkazała Jolka i pociągnęła mnie za sobą. – Cześć – rzuciła uwodzicielsko w kierunku chłopaka.

– Hej! – uśmiechnął się „boski” – Jestem Damian – przedstawił się.

– Jola, a to moja przyjaciółka Sabina, przyszła żona Marka.

– Chłopie, nie wiedziałem, że się żenisz. Musisz być naprawdę wspaniałą kobietą, że Marek zdecydował się rzucić swój kawalerski stan. Chylę czoła – Damian wziął moją dłoń, przysunął ją do swoich ust i spojrzał mi w oczy. Poczułam, jak serce bije mi szybciej. Zawstydzona spojrzałam na Marka i zamarłam.

Jego twarz ściągnęła się w napięciu

– A może jutro umówimy się na wspólny obiad? – zaproponował Damian.

Jolka natychmiast przytaknęła i uderzyła mnie łokciem, żebym zrobiła to samo. Marek milczał, ale oni nie zważając na nas już ustalali godzinę i miejsce spotkania.

– Jezu, jaki on piękny – westchnęła Jolka. – Czemu nigdy nam o nim nie mówiłeś? – zapytała Marka.

– Bo nie było o czym – skwitował.

Wieczorem nie odezwał się do mnie ani słowem. Próbowałam go podpytać, w końcu dałam za wygraną. Tej nocy jednak śniłam o „boskim”.

– Czy ja zwariowałam?! – próbowałam się uspokoić, w końcu nie wytrzymałam i zadzwoniłam do Jolki. – On mi się śnił – wykrzyczałam do słuchawki.

– Mnie też – chichotała.

– Ale ja wychodzę za mąż.

– Hm... Odezwały się twoje hormony. Nic w tym złego.

– Za to Marek wczoraj nie odezwał się ani słowem – żaliłam się. – Chyba zauważył, jak Damian na mnie patrzył.

– E tam, nie przejmuj się. Tak to już bywa z mężczyznami. Do zobaczenia na obiedzie – zaszczebiotała Jola i rozłączyła się.

Marek nie chciał słyszeć o spotkaniu

Był zły, że się na nie wybieram, ale nie chciał iść ze mną za żadne skarby. Poszłam więc sama i w ogóle tego nie żałowałam.

Następnego dnia cała nasza trójka umówiła się na kawę. Oczywiście, Marek wymówił się pracą. Jolka przybiegła tylko na chwilę, bo spieszyła się do fryzjera. Zostaliśmy sami. Damian przyglądał mi się tak samo, jak wtedy, kiedy spotkaliśmy się w dyskotece. Prawił mi komplementy i zwracał uwagę na takie cechy mojego charakteru, o których Marek nie miał bladego pojęcia.

– Jesteś szalenie wrażliwa. To w jaki sposób mówisz o Marku... Chciałbym, żeby ktoś mnie tak kochał...

– Chyba nie możesz narzekać na brak zainteresowania – zaśmiałam się.

– Niby tak, ale kobiety pociąga moja powierzchowność. Żadna nie chce zobaczyć, jaki jestem naprawdę. A ja jestem bardzo zamknięty i tylko nadrabiam miną. Sabino, Marek ma dużo szczęścia... – zniżył głos i spojrzał mi w oczy, a ja poczułam, jak unoszę się pięć centymetrów nad ziemią.

Prawie go pocałowałam

– O tu was znalazłam! – głos Joli wyrwał mnie z błogostanu.

– Co ty wyprawiasz – krzyczała na mnie Jolka odprowadzając mnie do domu. – Chciałaś go pocałować?

– Nie – rozpłakałam się. – Tak, tak chciałam go pocałować... Boże, może to jest próba. Może Marek nie jest tym...

– Oszalałaś? Jak długo znasz tego Damiana? Skąd możesz wiedzieć, że jest lepszy od Marka. – Jolka była wściekła.

– Mówisz tak, bo jesteś zazdrosna – stwierdziłam

Chciałam odejść, ale ona mocno złapała mnie za ramię.

– O nie, znamy się 20 lat. Wystarczy, żebym miała prawo powiedzieć ci, co myślę. Może jestem zazdrosna, ale tak samo jak ty nie znam tego faceta i nie wiem, na co go stać. Niby kolega Marka, a podrywa jego przyszłą żonę.

– No i co z tego? – szlochałam.

– Ano to, że sobie tego chłopca sprawdzimy – oznajmiła Jolka i przedstawiła mi cały plan. Byłam gotowa gryźć i kopać by go nie zrealizować, ale ona obstawała przy swoim.

Tłumaczyła, że jeśli rzeczywiście Damian oszalał na moim punkcie, to wytrzyma wszystko.

Umierałam z zazdrości

Plan był banalnie prosty. Miałam nie odbierać telefonów Damiana, ani nie spotykać się z Markiem, by go nie ranić. W tym czasie Jolka miała działać ze zdwojoną siłą i spróbować poderwać „boskiego”, a ja miałam ich podglądać.

Na ich pierwszej randce (bo Damian oczywiście umówił się z Jolką!) kokietował ją, jak gdyby nic między nami nie zaszło. Tłumaczyłam sobie, że nie jest pewny moich uczuć, więc udaje. Zresztą nie pocałował jej. Ale na drugiej randce już ją obejmował.

– To jeszcze nic nie znaczy – pomyślałam, ale na pożegnanie podniósł jej dłoń do swoich ust i spojrzał na nią tak, jak patrzył na mnie. Podczas trzeciej ich randki nie wytrzymałam. Kiedy ją pocałował, wyskoczyłam zza krzaków.

– O! – krzyknęłam i uciekłam najszybciej jak mogłam.

– Sabina. Poczekaj! – krzyczał Damian. Dogonił mnie, odwrócił ku sobie zapłakaną. – Najdroższa, Sabinko, kochanie – gładził moją twarz, włosy. – To nic nie znaczy – szeptał. – Po prostu szukałem pocieszenia. Nie mogłem sobie poradzić z myślą, że wychodzisz za Marka...

Patrzyłam na niego. Obserwowałam oczy, twarz...

– Kłamiesz – rzuciłam, bo czułam, że za chwilę znów zacznę wierzyć w te brednie. Odskoczyłam od niego i wpadłam prosto na Marka.

– Co ty tu robisz? – zapytałam.

Chcę ci coś powiedzieć o moim koledze – oznajmił oschle.

– Może najpierw ja coś komuś wytłumaczę – zaproponowałam stanowczo.

Spojrzeli na mnie zaskoczeni.

– To prawda, że Damian bardzo mi się spodobał. Przecież jest taki uroczy. Na szczęście z pomocą Joli zobaczyłam jaki z niego drań i podrywacz, który patrzy na kobiety jak na zwierzynę łowną... Wybacz Mareczku, przez chwilę uległam jego czarowi. Nie wiem, czy zechcesz teraz się ze mną ożenić – spojrzałam na Marka. – Ale dzięki niemu zrozumiałam, że jest coś ważniejszego, niż czyjś czar – miłość.

Marek przytulił mnie i już wiedziałam, że odtąd zawsze będziemy razem.

Czytaj także:
„Moja jedyna córka traktuje mnie jak darmową niańkę. Kocha swojego syna, ale nie rozumie, że poświęca mu za mało czasu”
„Mam męża i dwoje dzieci, ale na dworcu właśnie czeka na mnie dawny ukochany. Mamy razem uciec, na zawsze...”
„Myślałam, że jestem już za stara, by coś dobrego mnie w życiu spotkało. W wieku 65 lat znalazłam miłość w internecie”

Redakcja poleca

REKLAMA