„Zdradzam męża, ale nie mam wyrzutów sumienia. Nie jestem przecież jedyną niewierną żoną na świecie”

uśmiechnięta kobieta fot. Getty Images, Westend61
„Tłumaczyłam sobie, że mi też należy się coś od życia. Zasługuję na trochę miłości i namiętności – mówiłam sobie za każdym razem, gdy w głowie pojawiała mi się myśl, że być może nie powinnam tego robić”.
/ 30.03.2024 20:30
uśmiechnięta kobieta fot. Getty Images, Westend61

Mariusza poznałam na ślubie przyjaciółki. Wpadliśmy sobie w oko i po kilku tygodniach byliśmy parą. Nie była to wielka miłość, to uważałam, że moje małżeństwo jest całkiem udane. Poznałam Tomka, który całkowicie zawrócił mi w głowie. Poczułam, że to właśnie on jest tym mężczyzną, który może zapewnić mi szczęście. Wdałam się w romans, który trwa już od kilku lat.

Nudne życie z nudnym mężem

Moje małżeństwo z Mariuszem było bardzo zwyczajne. Nie było w nim fajerwerków, wielkiego uczucia, namiętności, fascynacji czy obiecywania sobie miłości do grobowej deski. Po prostu żyliśmy sobie spokojnie, bardziej jak dwójka przyjaciół niż małżonków. Ale mi to zupełnie nie przeszkadzało. Odpowiadało mi takie życie, w którym swój czas dzieliliśmy pomiędzy pracę, wieczorne oglądanie telewizji lub czytanie książki, rzadkie wypady do restauracji czy krótkie wyjazdy poza miasto.

Nie było między nami także namiętności. Od czasu do czasu sypialiśmy ze sobą, ale nie miało to nic wspólnego z szalonym seksem, który chciałoby się powtarzać każdej nocy. Ot, takie zwyczajne pożycie małżeńskie, za którym się nie tęskni. I chociaż ja czasami marzyłam o tym, że mój mąż stanie się w końcu namiętnym kochankiem, to jednocześnie zdawałam sobie sprawę z tego, że są to tylko marzenia.

– Baśka, nie wygłupiaj się – usłyszałam od męża kilka lat po ślubie, gdy chciałam podkręcić atmosferę w sypialni.

Kupiłam wino, założyłam seksowną bieliznę i zaczęłam namawiać męża na szalony wieczór w łóżku. Nic z tego nie wyszło. Mariusz wydawał się zniesmaczony moimi pomysłami i zbulwersowany odwrócił się do mnie plecami. Od tamtej pory przestałam wierzyć w to, że mój mąż stanie się sypialnianym tygrysem.

To było jak uderzenie pioruna

I pewnie żyłabym w tym swoim spokojnym i nieco nudnym świecie, gdybym pewnego dnia nie poznała Tomka. Spotkałam go na delegacji, na którą zostałam wysłana przez swojego szefa. Początkowo nie chciałam nigdzie jechać, ale potem stwierdziłam, że przyda mi się chwilowy odpoczynek od męża i domowych obowiązków.

Tomek był jednym z klientów naszej firmy. Tego dnia miałam do niego zajechać i wręczyć mu próbki naszych produktów. Pech chciał, że popsuł mi się samochód.

– Przykro mi bardzo, ale nie będę w stanie dzisiaj się z panem spotkać – zadzwoniłam i zaczęłam go przepraszać.

Po drugiej stronie zapadła cisza, a potem usłyszałam głos mężczyzny, który ewidentnie był zły.

– To bardzo niepoważne z pani strony – powiedział.

A potem dodał, że w biznesie takie sytuacje nie powinny mieć miejsca. „Co za gbur” – pomyślałam. Na nic zdały się moje tłumaczenia o popsutym samochodzie. Facet był niezadowolony i nie omieszkał mi tego zakomunikować. Koniec końców udało mi się przełożyć spotkanie na następny dzień. Pozostawało tylko mieć nadzieję, że firma ubezpieczeniowa stanie na wysokości zadania i zapewni mi auto zastępcze.

Następnego dnia zjawiłam się w siedzibie firmy, w której pracował Tomek. Tym razem samochód nie zawiódł, więc nie miałam problemów z dotarciem na spotkanie o umówionej godzinie. On już na mnie czekał. I gdy tylko weszłam do sali konferencyjnej, to od razu poczułam jak miękną mi nogi. Naprzeciwko mnie stał mężczyzna, o którym marzy niejedna kobieta. Gbur, z którym rozmawiałam dzień wcześniej, okazał się uprzejmym, czarującym i cholernie męskim mężczyzną.

– Miło mi panią poznać – usłyszałam głęboki baryton, który wywołał ciarki na moich plecach.

Potem Tomek uścisnął moją dłoń i przetrzymał ją znacznie dłużej, niż wymagało tego przywitanie.

– Dzień dobry – wydukałam cichym głosem, bo na nic innego nie było mnie stać. 

„Przestań zachowywać się jak napalona małolata”– upomniałam się w myślach. I to mnie trochę otrzeźwiło. Zaczęłam rozmowę o pracy i to pozwoliło mi chociaż przez chwilę nie myśleć o ciele mojego rozmówcy.
Niewiele pamiętam z tej rozmowy. Jednak musiało być w niej coś merytorycznego, bo Tomek zdecydował się na podpisanie kontraktu z naszą firmą. Wtedy jednak niewiele mnie to obchodziło. Znacznie bardziej ucieszyłam się z tego, że zostałam przez niego zaproszona na kolację.

– To był cudowny wieczór – powiedział mi później. Przez kilka godzin rozmawialiśmy tak, jakbyśmy znali się od dawna. Patrzyliśmy też sobie głęboko w oczy, co było niezapomnianym doświadczeniem. Wyraźnie czułam, że nie jestem mu obojętna i gdybym tylko powiedziała słowo, to jeszcze tej nocy wylądowalibyśmy w hotelu. Jednak ja się na to nie zdecydowałam. Wtedy jeszcze pomyślałam o Mariuszu, którego nie chciałam zdradzać.

Wdałam się w namiętny romans

W swoim postanowieniu nie wytrwałam zbyt długo. Już podczas powrotu do domu żałowałam, że poprzedniej nocy rozstałam się z Tomkiem przed drzwiami hotelowego pokoju. „Gdybym tylko mogła cofnąć czas” – rozmarzyłam się. Na szczęście nie musiałam tego robić. Tomek zadzwonił do mnie jeszcze tego samego wieczoru. Powiedział, że za dwa dni będzie w moim mieście.

– Spotkamy się na kawie? – zapytał. Od razu się zgodziłam.

Tym razem nie miałam żadnych skrupułów, aby zdradzić Mariusza. Od razu po wyjściu z kawiarni pojechaliśmy do hotelu, w którym przeżyłam najbardziej namiętną noc w swoim życiu. Tomek okazał się doskonałym kochankiem, który wiedział, co zrobić, aby kobieta poczuła się jak w niebie.

– Jesteś taka piękna – powiedział mi po wszystkim. I to była kolejna rzecz, która różniła Tomka od Mariusza.

Mój mąż przez tyle lat małżeństwa prawie w ogóle nie mówił mi komplementów. A ja tego potrzebowałam. Resztę nocy spędziliśmy na namiętnych igraszkach, które udowodniły mi, jak bardzo tęskniłam za czymś więcej niż nudny małżeński obowiązek. A gdy rozstawaliśmy się rano, to oboje wiedzieliśmy, że na jednej nocy się nie skończy.

Nie zorientował się, że ma rogi

Gdy wróciłam do domu, to Mariusz właśnie wychodził do pracy.

– Gdzie byłaś całą noc? – zapytał. Poprzedniego wieczoru napisałam mu sms-a, że spotykam się z koleżanką, której nie widziałam od czasów studiów.

– Zagadałam się z Anką – powiedziałam, patrząc mu prosto w oczy. Nic nie wskazywało na to, że Mariusz ma jakiekolwiek podejrzenia.

– Mam nadzieję, że dobrze się bawiłaś – powiedział z uśmiechem.

A gdy przytaknęłam, to cmoknął mnie w policzek i pożegnał się, życząc mi miłego dnia. Gdybyś tylko wiedział– pomyślałam w duchu. I na samą myśl o tym, co wyprawiałam w hotelowym łóżku, poczułam, że się czerwienię.

Gdy za mężem zamknęły się drzwi, to zadzwoniłam do Tomka i podziękowałam mu za cudowną noc.

– Mam nadzieję, że to powtórzymy – usłyszałam w odpowiedzi. Przyznam szczerze, że ja też miałam taką nadzieję.

Przez kolejne tygodnie spotykałam się z Tomkiem raz na tydzień. Za każdym razem jechałam do niego i spędzałam z nim namiętny weekend. Swoje wyjazdy do innego miasta tłumaczyłam tym, że postanowiłam odnowić kontakty z dawną przyjaciółką.

– A dlaczego ta twoja przyjaciółka nie przyjedzie do nas? – zapytał mnie któregoś razu Mariusz, gdy właśnie pakowałam walizkę na wyjazd.

– Ma zazdrosnego męża, który pewnie by nie uwierzył, że jedzie tylko do przyjaciółki – odpowiedziałam.

Jednocześnie obserwowałam Mariusza i próbowałam wychwycić, czy te moje wyjazdy w jakikolwiek sposób go niepokoją. Nie zauważyłam nic niepokojącego. Mój mąż nie miał pojęcia, że od kilku miesięcy przyprawiam mu rogi.

Uważam, że należy mi się coś od życia

Na początkowym etapie romansu z Tomkiem miałam pewne wyrzuty sumienia. Nie do końca czułam się dobrze z tym, że oszukuję własnego męża, który tak naprawdę nie zasłużył na to, aby go tak traktować. Jednak wraz z upływem czasu moje rozterki moralne były coraz mniejsze.

Zadurzyłam się w Tomku i nie byłam w stanie z niego zrezygnować. Zbyt dobrze czułam się w jego towarzystwie, aby móc to zakończyć i wrócić do poprzedniego życia. Jednocześnie tłumaczyłam sobie, że mi też należy się coś od życia. „Zasługuję na trochę miłości i namiętności” – mówiłam sobie za każdym razem, gdy w głowie pojawiała mi się myśl, że być może nie powinnam tego robić.

Teraz nie mam już żadnych wyrzutów sumienia. Przecież nie jestem jedyną kobietą na świecie, która zdradza swojego męża. I chociaż w żaden sposób mnie to nie tłumaczy, to uważam, że nie mam powodów do biczowania się za swoje postępowanie. Romans z Tomkiem daje mi wiele radości, satysfakcji i zadowolenia. Na razie nie myślę o rozwodzie z Mariuszem, ale nie wykluczam, że w przyszłości mogę zmienić zdanie. Ale po co zmieniać coś, co dobrze funkcjonuje?

Czytaj także:
„Narzeczony mnie zostawił, bo spodziewam się dziecka. Twierdzi, że nie pisał się na bycie ojcem”
„Żonie zamarzył się kawior, a ja mogłem jej dać jedynie krakowską podsuszaną. Jej kochanek mnie wyręczył”
„Już jedną nogą stałam na ślubnym kobiercu, gdy córka odbiła mi kochanka. Zamiast płakać w bieli, łkałam sama w kąpieli”

Redakcja poleca

REKLAMA