„Zazdrościłam przyjaciółce, że mąż o nią dba i obsypuje prezentami. Do czasu aż dowiedziałam się, po co”

przyjaciółki zdrady fot. Adobe Stock, contrastwerkstatt
„Darzył mnie zaufaniem, a ja odstawiłam taki cyrk. Marzyłam tylko o tym, by czym prędzej wyrzucić całe zajście z pamięci, ale poczucie winy wciąż nie dawało mi spokoju. Po prostu zależało mi, żeby mąż poczuł zazdrość i dlatego sama sobie wysłałam kwiaty, a liścik nakreśliła moja przyjaciółka Anka".
/ 20.06.2024 14:30
przyjaciółki zdrady fot. Adobe Stock, contrastwerkstatt

– Te turkusy są przepiękne – powiedziałam z nutą zazdrości w głosie, muskając palcami okazałe, błękitne minerały, które ozdabiały dekolt Ani. – Rzadko spotykane.

– Waldek mi je podarował – odpowiedziała przyjaciółka, nie kryjąc satysfakcji. – Nie da się ukryć, że dba o mnie…

– Świętowaliście jakąś rocznicę? – zaciekawiłam się.

– Nie, skądże. Ale czy facet potrzebuje specjalnej okazji, żeby sprawić swojej kobiecie radość? – Ania lekko uniosła ramiona. – Mój mąż nigdy nie wraca z podróży służbowych z pustymi rękami, zawsze o mnie myśli.

Westchnęłam cicho. Mój mąż nie należał do osób, które lubią robić niespodzianki bez konkretnego powodu… Minął ledwie rok od naszego ślubu, a on nadal nie przywykł do wyrażania swoich emocji poprzez upominki. Na szczęście przynajmniej o moich urodzinach nigdy nie zapominał. W zestawieniu z naszym związkiem Ania i Waldek stanowili już parę z niemałym stażem, a mimo to jej facet ciągle zabiegał o jej względy.

– Wydaje mi się, że Kacper raczej nie jest w stanie znaleźć na to czas – odpowiedziałam, byleby cokolwiek z siebie wydusić.

– Pleciesz bzdury! – prychnęła Anka. – Czas nie ma tu nic do rzeczy! Zupełnie nie o to tutaj chodzi!

Stwierdziła, że mój małżonek ewidentnie wpisuje się w grupę mężczyzn, którzy po zdobyciu partnerki zakładają, że mają ją na stałe i nie widzą potrzeby dalszego zabiegania o jej przychylność. Traktują ją jak swoją własność i tyle. Czasami takim gościem trzeba porządnie wstrząsnąć, żeby dotarło do niego, że żona to nie element wyposażenia, który można postawić w rogu i oczekiwać, że tak już zostanie, tylko istota z krwi i kości. Powinien też pamiętać, że jego małżonka może wpaść w oko jakiemuś innemu facetowi, więc jeśli mąż przestanie się starać, to może ją szybko stracić.

Powinnam wzbudzić w nim zazdrość

Jak jej tak słuchałam, to na początku nawet się pośmiałam, bo gadała jak jakaś stara, doświadczona małżonka po latach wspólnego życia. Ale potem, jak to przemyślałam, doszłam do wniosku, że ona chyba ma rację. Może rzeczywiście powinnam trochę Kacprem potrząsnąć, uświadomić mu, jaką dziewczynę ma przy sobie. Przecież nie jestem jakimś meblem w domu, tylko młodą, atrakcyjną kobietą pełną wdzięku.

– Istnieje niezawodny sposób, żeby wzbudzić zazdrość w Kacprze i sprawić, by zaczął cię bardziej doceniać, a także pamiętał o robieniu dla ciebie miłych niespodzianek – powiedziała Ania, bawiąc się swoim turkusowym naszyjnikiem. – Tak jak mój facet.

– Co dokładnie powinnam zrobić? – zapytałam, czując się trochę zagubiona.

– Musisz spowodować, żeby twój mąż uwierzył, że masz wielbiciela - uśmiechnęła się szelmowsko. – Kogoś, kto obdarowuje cię kwiatami, tworzy dla ciebie wiersze i takie tam. Wiesz, o co mi chodzi.

To faktycznie całkiem ciekawa koncepcja, nie powiem. Ładny bukiecik róż postawiony w wazonie, szczególnie teraz, kiedy kwiatki sporo kosztują, na pewno przyciągnie wzrok Kacpra. Istnieje szansa, że poczuje ukłucie zazdrości, wyobrażając sobie, że dostałam je od innego mężczyzny.

– Ja ci wyślę ten bukiet, dołączę liścik i sama zobaczysz – Anka skakała z radości niczym mała dziewczynka szykująca komuś psikusa. – Zaproszenie na romantyczną kolację murowane w stu procentach! Twój mąż zrozumie, że powinien bardziej o ciebie zabiegać.

Szczerze mówiąc, nie do końca wierzyłam, że to wypali – w końcu mojego małżonka znałam jak własną kieszeń. Ale pomyślałam sobie, że nie zaszkodzi zaryzykować. Jakież było moje zdziwienie, gdy parę dni później na szafce w przedpokoju pysznił się dumnie bukiet pięknych róż, ułożonych w eleganckim koszyku. Kosztował majątek, aż głowa pękała od samego patrzenia na cenę, ale cóż – w końcu Anka mówiła, że to taki jakby eksperyment w celu poprawy naszych relacji w związku. Doszłam do wniosku, że mimo wysokiej ceny, warto spróbować.

Niestety, kompozycja kwiatów nie zachwyciła specjalnie Kacpra.

– Dostałaś śliczne kwiatki – rzucił jedynie przy obiedzie, ledwo na nie zerkając. – Mieliście w pracy jakąś imprezę?

– Ależ skąd, to od jednego klienta, z karteczką, totalne zaskoczenie dla mnie – zmyślałam bez mrugnięcia okiem. – Masz ochotę zobaczyć? – podsunęłam mu pod nos elegancką kopertę.

– Ten liścik jest zaadresowany do ciebie, a nie do mnie – tylko wzruszył ramionami. – Ale skoro tak nalegasz – błyskawicznie przeleciał oczami po bileciku. – Faktycznie, niezwykle sympatyczny klient, pewnie załatwiłaś mu korzystny kredyt – uśmiechnął się.

– Dziwi mnie to, że nie czujesz zazdrości – powiedziałam zaskoczona. – W końcu proponuje mi wspólny posiłek wieczorową porą.

– A z jakiego powodu miałaby ona mnie ogarniać? – Kacper wykonał niedbały ruch ramionami. – Dobrze wiem, jaka jesteś i nawet gdyby zaoferował ci wycieczkę do Paryża jego własnym samolotem, to i tak byś odmówiła.

Parsknęliśmy śmiechem, a ja poczułam wyrzuty sumienia, że posunęłam się do tak idiotycznego numeru, by sprowokować swojego faceta. Darzył mnie zaufaniem, a ja odstawiłam taki cyrk. Marzyłam tylko o tym, by czym prędzej wyrzucić całe zajście z pamięci, ale poczucie winy wciąż nie dawało mi spokoju. W ramach zadośćuczynienia za moje niegodne zachowanie wpadłam na pomysł, by upiec mężowi jakieś pyszne ciacho, bo wprost przepadał za domowymi wypiekami.

Ten charakter pisma wydaje mi się znajomy

Zdecydowałam się na miodowe ciasto warstwowe, którego swego czasu skosztowaliśmy podczas wizyty u Ani i Waldka – Kacper był nim wtedy zachwycony. Mimo że nie należałam do mistrzów pieczenia, koleżanka podzieliła się ze mną recepturą. Pomyślałam sobie, że jeśli przyłożę się do zadania, to uda mi się upiec to ciasto. W sobotni poranek faktycznie postawiłam na stole okrągły wypiek, przełożony powidłami śliwkowymi i budyniową masą z kaszy manny. Dostrzegłam, jak Kacprowi zaświeciły się oczy na sam widok tego przysmaku.

– Nie mów, że znów coś mi umknęło? – zapytał radośnie. – Czyżby wypadała dziś jakaś specjalna data, święto lub jubileusz?

– Nie potrzebuję żadnego pretekstu, po prostu pragnęłam sprawić ci radość – wtuliłam się w ukochanego – Doskonale zdaję sobie sprawę, jakim uwielbieniem darzysz to ciasto, dlatego dołożyłam wszelkich starań, by mi się udało – musnęłam jego usta swoimi. – Ponieważ cię kocham, mój drogi.

Przez moment czule mnie obejmował, po czym z głębi serca westchnął.

– Słuchaj, Kasiu, zdaję sobie sprawę z tego, że możesz mieć wrażenie, że cię zaniedbuję – odparł z poczuciem winy. – Wciąż brakuje mi czasu na cokolwiek, w robocie taki kołowrót, że zdarza mi się zapomnieć własnego nazwiska, jestem wykończony – próbował wyjaśnić. – Ale daję ci słowo, że gdy tylko trochę ogarnę ten chaos, zabiorę cię do restauracji albo do kina – ucałował mnie czule w czoło. – A co powiesz na to, żebyśmy w ostatni dzień karnawału wybrali się do jakiegoś lokalu, potańczyli, zjedli coś pysznego? W poniedziałek zarezerwuję dla nas miejscówkę w knajpce na starym mieście. Jak ci się podoba ten pomysł?

Z niecierpliwością wyczekiwałam naszego wspólnego wypadu, bo ostatnio rzadko gdziekolwiek chodziliśmy tylko we dwoje. Tego dnia Kacper zachowywał się niezwykle miło i był wyjątkowo troskliwy – non stop mnie ściskał i obdarzał pocałunkami. Zaskoczył mnie też propozycją, że sam posprząta naczynia po naszym posiłku. Usatysfakcjonowana tym gestem, rozłożyłam się wygodnie na sofie z zamiarem oglądania telewizji. Nie zdążyłam jednak nic zobaczyć, bo po krótkiej chwili w pokoju zjawił się Kacper, trzymając w dłoniach jakiś świstek papieru.

– Powiedz, co to takiego? – zapytał. – Czy to przypadkiem nie jest przepis na ten pyszny deser, który przygotowałaś?

– Dokładnie tak – odpowiedziałam z uśmiechem. – Niedawno dostałam go od Anki, a dlaczego pytasz?

Popatrzył na mnie w dziwny sposób. Następnie jego wzrok powędrował na kartkę papieru, by po chwili znów skierować się w moją stronę.

– Słuchaj, Kasiu… Ten charakterystyczny charakter pisma wydaje mi się jakby znajomy, mam wrażenie, że już kiedyś go widziałem – odezwał się, starannie dobierając słowa.

Chyba lepiej nic nie dostawać

Poczułam, jak zalewa mnie fala gorąca. Byłam świadoma, że gdy Kacprowi uda się cokolwiek dostrzec, to już nigdy tego nie zapomni. Cała nasza familia słyszała o jego fenomenalnej pamięci fotograficznej. Anka spisała recepturę własnoręcznie, identycznie jak liścik dołączony do bukietu róż. Pozostaje tylko kwestią czasu, aż Kacper połączy wszystkie fakty.

Kiedy na niego popatrzyłam, przez moment kusiło mnie, żeby coś wykombinować, ale patrząc mu prosto w oczy wiedziałam, że nie dam rady dalej ciągnąć tej ściemy. Lepiej od razu wyjawić mu całą prawdę, póki sam się nie połapał, o co chodzi.

– Kacper, wybacz mi, proszę – powiedziałam cicho. – Dobrze zauważyłeś, ta karteczka z bukietu róż to znajome ci pismo. Po prostu zależało mi, żebyś poczuł zazdrość i dlatego sama sobie wysłałam te kwiaty, a liścik nakreśliła moja przyjaciółka Anka – pociągnęłam nosem ze skruchą. – Ty nigdy nie dajesz mi bukietów czy innych upominków, a jej mąż bez przerwy ją nimi obdarowuje. Chciałam mieć się czym pochwalić...

Kacper wpatrywał się we mnie bez słowa. Spojrzenie miał tak pełne powagi, że aż poczułam strach. Pomyślałam sobie, że te róże go dotknęły, zraniły jego serce. Poczułam ogromny smutek, ponieważ w żadnym wypadku nie chciałam sprawić bólu mojemu mężowi.

Zupełnie niespodziewanie Kacper przerwał milczenie i zaczął opowiadać o sytuacji Anki. Stwierdził, że prezenty, którymi tak chętnie obdarowuje ją Waldek, wcale nie są bezinteresowne. Podobno często romansuje z innymi kobietami, kiedy wyjeżdża służbowo. Wszyscy jego znajomi plotkują na ten temat, tylko Anka żyje w nieświadomości, bo mąż robi z siebie ideał, obsypując ją podarunkami. Udaje wobec niej czułego i wiernego, a tak naprawdę w ten sposób odkupuje swoje winy i zdradę.

Tak strasznie współczuję mojej przyjaciółce. Po co jej te cudowne upominki, skoro Waldek nie jest jej wierny? Zdecydowanie bardziej wolałabym nie otrzymywać żadnych prezentów, a mieć pewność lojalności mojego Kacpra, jak to ma miejsce. Nagle wpadła mi do głowy pewna myśl i popatrzyłam na niego z podejrzliwością.

– Ale ten wieczorny wypad w ostatni dzień karnawału to nie jest jakaś forma zadośćuczynienia? – zadałam mu szybkie pytanie.

– Ależ Kasieńko, co ty wygadujesz! – objął mnie ramieniem, przytulając czule. – Nie mam ci czego wynagradzać, daję ci słowo.

Kasia, 31 lat

Czytaj także:
„Mąż i dzieci obrazili się, bo nie przeszłam na emeryturę. Liczyli na całodobową służącą, ale nie ze mną te numery”
„Żona oskarżyła sąsiadkę o kradzież. Zrobiła się z tego taka afera, że wstydzę się pokazywać na osiedlu”
„Zaprosiłam wnuczkę na wakacje na wieś, a ona mnie wyśmiała. Woli grzać cztery litery na Ibizie za kasę rodziców”

Redakcja poleca

REKLAMA