Nie chciałam zgodzić się na wyjazd Maćka na zimowisko. Wycieczka w góry kosztowała sporo pieniędzy, a ja miałam dużo wydatków na głowie. Uznałam jednak, że nie mogę go wykluczać z grona rówieśników. Jechali prawie wszyscy z jego klasy, więc naruszyłam oszczędności i wyłożyłam niezbędną kwotę. Byłam wściekła, kiedy po dwóch dniach zadzwonił i poprosił, żebym po niego przyjechała. Gdy dowiedziałam się dlaczego, cały swój gniew przeniosłam na byłego męża.
Syn bardzo chciał jechać na ferie
– Mamusiu, proszę cię – nalegał Maciek. – Tak bardzo chciałbym nauczyć się jeździć na nartach.
– Ja też chciałabym wiele rzeczy, synku, ale muszę pogodzić się z faktem, że nie wszystko mogę mieć.
– Ale dlaczego?
– Maciek, wiesz przecież, że nasz samochód nadaje się już tylko na złom. Muszę kupić coś młodszego. Jak inaczej będę dojeżdżać do pracy? Musimy teraz oszczędzać, synku, i niestety, każdy musi się trochę poświęcić.
– Ale prawie wszyscy z klasy jadą.
To był argument, na który ciężko było mi odpowiedzieć. Rzeczywiście, na górskie ferie jechała prawie cała klasa. Wyjazd był koszmarnie drogi, przynajmniej dla mnie. Inni rodzice jakoś zdołali wysupłać pieniądze, ale dla mnie było to naprawdę trudne.
– Zastanowię się, okej?
– Gdy tak mówisz, to najczęściej i tak odmawiasz – zasmucił się.
– Ej, a co to za humorki? Nie spuszczaj nosa na kwintę. Nie odmówiłam przecież. Powiedziałam, że to przemyślę. Do kiedy musisz dać odpowiedź?
– Do przyszłego poniedziałku.
– Umówmy się więc, że jutro powiem ci, czy możesz jechać.
Nie chciałam, żeby koledzy go wykluczyli
To nie była wycieczka szkolna, a inicjatywa rady rodziców. Trójka klasowa uznała, że dobrym pomysłem jest wysłanie dzieci na obóz zimowy z kursem narciarstwa. „Dzięki temu nasze dzieci będą mogły się lepiej zintegrować, a to na pewno nie pozostanie bez wpływu na atmosferę w klasie i ich wyniki w nauce” – argumentowali. Nie mogłam odmówić słuszności tej koncepcji. Problem w tym, że profesjonalny obóz w górach, z kadrą opiekuńczą i instruktorską, kosztował górę kasy.
Z drugiej strony, pieniądze nie są w życiu najważniejsze. Pamiętam, jak gorzko smakuje wykluczenie. Moich rodziców nie było stać, by posłać mnie na zimową szkołę. Gdy moi koledzy wrócili, nie rozmawiali o niczym innym, a ja mogłam się tylko przysłuchiwać. Było mi wtedy bardzo przykro. Nie chciałam, by to samo spotkało Maćka.
Zadzwoniłam do byłego męża. W końcu on też powinien się dołożyć. Nie zdziwiło mnie jednak, że dla Marka nie liczą się rodzicielskie powinności. Nie pierwszy raz dał plamę na tym polu. „Sorry, Ewka, ale mam puste kieszenie. Ostatnio cienko przędę i ledwo stać mnie na alimenty” – powiedział.
Mogłam się tego spodziewać. Trudno, musiałam sama sobie poradzić.
Udało mi się zebrać kasę
Uruchomiłam aplikację bankową i sprawdziłam saldo na koncie głównym i oszczędnościowym. Nie miałam wiele. Musiałam uszczknąć z pieniędzy, które odkładałam na auto, ale trudno, dzieciństwo ma się tylko jedno, a moim obowiązkiem jest zadbać o wszystkie potrzeby mojego czternastolatka. W piątek wrócił ze szkoły ze skwaszoną miną i od razu poszedł do siebie.
– A dokąd się wybierasz, kolego? Mieliśmy porozmawiać – przypomniałam mu.
– Po co? – Burknął. – Przecież i tak wiem, co mi odpowiesz.
– Młodzieńcze, powinieneś mieć więcej wiary w swoją mamusię.
– Czy to oznacza, że mogę jechać? – ożywił się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
– Postanowiłam, że puszczę cię na zimowisko, ale mam jeden warunek.
– Wszystko, mamo. Zrobię wszystko.
– Do końca roku nie prosisz o nic, co nie jest absolutnie konieczne. Żadnych nowych gier i innych bzdurek, okej? Możemy tak się umówić?
– Jeżeli chcesz, zrezygnuję nawet z kieszonkowego.
– Nie będzie takiej potrzeby – zaśmiałam się. – Ale z wszelkimi większymi wydatkami musimy się wstrzymać, dobrze?
– Jasne, mamo! Dziękuję ci, jesteś najlepsza!
– Więc daj najlepszej mamie buziaka i zmykaj myć ręce. Obiad będzie za dziesięć minut.
Maciek był przeszczęśliwy
W dniu wyjazdu odwiozłam go na autobus. Miałam ochotę wyściskać go i wycałować. W końcu przez dwa tygodnie miał przebywać poza domem. Powstrzymywałam się ze wszystkich sił, żeby tego nie zrobić. Dla czternastolatka byłby to obciach. Ale i tak musiał wysłuchać kilku matczynych rad.
– Dzwoń do mnie codziennie, skarbie i słuchaj się opiekunów.
– Wiem, mamo. No przecież wiem – bulwersował się.
– A jeżeli jazda będzie sprawiała ci zbyt duże trudności, powiedz o tym instruktorom. Nie musisz przecież robić czegoś ponad swoje siły.
– Mamo! Daj już spokój! Nie jestem już dzieckiem.
– Okej, mój mały mężczyzno. Sprawuj się dobrze.
Zadzwonił od razu po przyjeździe na miejsce. Był niesamowicie podekscytowany, a ja cieszyłam się, że sprawiłam mu radość. Gdy zadzwonił następnego dnia, spodziewałam się szczegółowej relacji, ale on zaczął od pytania.
Chciał wracać do domu
– Mamo, czy mogłabyś po mnie przyjechać? – zapytał, a ja zamarłam. Od razu pomyślałam, że przewrócił się i skręcił, albo nie daj Boże złamał nogę.
– Co się stało, synku? Miałeś wypadek? Mów całą prawdę.
– Nie miałem żadnego wypadku, mamo. Po prostu nie podoba mi się tutaj.
– Maciek, do diaska! – Zezłościłam się. – Wiesz przecież, że nie odzyskamy pieniędzy za ten wyjazd! Tak bardzo nalegałeś na ferie w górach, a teraz mówisz mi, że ci się nie podoba?
– Przepraszam. Będę odkładał i kiedyś oddam ci te pieniądze.
– Dobrze wiesz, że nie o to mi chodzi.
– Przyjedź, proszę. Naprawdę chcę wracać.
– Wytrzymasz do jutra? Jeżeli teraz bym wyjechała, na miejsce dotarłabym nocą.
– Wytrzymam – obiecał.
Nie wierzyłam, że mojemu synowi nie podoba się w górach. Zadzwoniłam do opiekuna grupy, żeby dowiedzieć się, co się stało. Powiedział, że między Maćkiem i kilkoma chłopcami wybuchła jakaś sprzeczka, ale nie był w stanie podać mi żadnych szczegółów. „Niezły ten opiekun, nie ma co. Nawet nie wie, co się dzieje między jego podopiecznymi” – pomyślałam.
Powiedział mi, co się stało
W pracy wzięłam urlop na żądanie i z samego rana pojechałam po Maćka. Na miejsce dotarłam po kilku godzinach. Syn czekał na mnie przed ośrodkiem w towarzystwie jednego z opiekunów.
– Przykro nam, że Maćkowi się u nas nie spodobało.
– Pan sobie daruje. To skandal, że nie był pan udzielić mi żadnych rzeczowych informacji. Pana obowiązkiem jest wiedzieć, o co kłócą się podopieczni i zapobiegać konfliktom. Najwyraźniej nie nadaje się pan do tej pracy. Tym bardziej cieszę się, że zabieram stąd syna.
Maciek miał skwaszoną minę i milczał. Próbowałam dowiedzieć się, o co poszło, ale nie chciał powiedzieć.
– Ej, kolego. Nie gniewam się. Naprawdę niczym nie musisz się przejmować. Ale musisz ze mną porozmawiać. Muszę wiedzieć, co tam zaszło.
– To przez tatę – powiedział wreszcie.
– A co ma do tego twój tata? – Zdziwiłam się. – Przecież nawet go tam nie było.
– Tata romansuje z panią Anitą – powiedział, a po jego policzkach popłynęły łzy.
– Maciek, skąd ci się to uroiło?
– Nic mi się nie uroiło. Miron tak mówi. Wszyscy się ze mnie śmieją, że teraz wychowawczyni będzie moją nową mamą. Nabijają się, że będę miał u niej fory.
Wiedziałam, o kim mówi. Rodzina tego Mirona mieszka obok Anity, wychowawczyni klasy. Gdyby powiedział to ktokolwiek inny, uśmiałabym się, ale skoro wypłynęło to od niego, być może coś było na rzeczy.
Postanowiłam, że tak tego nie zostawię
Po powrocie do domu wykonałam kilka telefonów. Najpierw zadzwoniłam do byłego męża i zapytałam go o to wprost. Powiedział, że nie jest moją sprawą, w czyim łóżku sypia. Tym samy potwierdził to, o czym mówili koledzy Maćka. Następnie zadzwoniłam do rodziców tego Mirona.
Opowiedziałam o skandalicznym zachowaniu ich syna. Teraz wiem, skąd wyniósł takie wychowanie. Jego bezczelna matka odburknęła, że gdyby mój mąż nie nocował u nauczycielki, nie byłoby tematu. Abstrahując od jej chamskiej odpowiedzi, zyskałam pewność, że prześmiewcze komentarze tego smarkacza nie były wyssane z palca.
Byłam wściekła. Na byłego męża i na tę flądrę. Jak ona mogła sypiać z ojcem swojego ucznia? Która nauczycielka tak postępuje? Nie mogę zostawić. Po feriach, udam się prosto do dyrekcji. Ciekawe, czy regulamin szkoły pozwala na takie zachowanie. Jeżeli będzie trzeba, udam się nawet do kuratorium, a jeżeli to nie pomoże, napiszę do ministerstwa.
Ewa, 42 lata
Czytaj także:
„Córka z ferii wróciła z brzuchem. Nie chce nam powiedzieć, kto jest ojcem i myśli, że uwierzymy w niepokalane poczęcie”
„Już od dawna na prezent chciałam w końcu dostać wnuka. Niestety, ostatnie o czym myśli moja córka, to rozmnażanie”
„Wyszłam za mąż za mężczyznę z przeszłością. Wytykali mnie palcami, a teraz mi zazdroszczą, bo jestem królową życia”