„Zamiast serialu nasłuchiwałam telenoweli zza ściany. Przez kłótnie sąsiadów wpadłam w straszne bagno”

kobieta podsłuchuje fot. iStock, Peter Scholey
„Zrozumiałam – Irena musiała mieć zgodę syna, żeby wyjść z domu. Chroniła go, nie chciała, żeby sąsiedzi wiedzieli. A wieczorami broniła się krzykiem. Musiałam coś z tym zrobić”.
/ 15.10.2023 15:15
kobieta podsłuchuje fot. iStock, Peter Scholey

Niewiele trzeba, żeby zaplątać się w sytuację bez wyjścia, myślałam, słuchając odgłosów kłótni u T. Mimo grubych ścian bez przeszkód słyszałam wysoki głos Ireny. Było mi bardzo żal kobiety, którą życie rodzinne doprowadziło do takiego stanu.

Pamiętałam Irenę z dawnych czasów

Była kulturalną panią, nigdy nie pozwoliłaby sobie na takie zachowanie. Widocznie sytuacja ją przerosła, od kiedy syn się ożenił i zamieszkali wszyscy razem. Nigdy bym się po Pawle nie spodziewała, że nie potrafi uszanować matki. Czyżby żona miała na niego zły wpływ?

Hałasy za ścianą ucichły, ale wciąż nie dawała mi spokoju myśl, że powinnam coś zrobić, żeby pomóc Irenie. Tylko co? Telefon na policję nie wchodził w grę, T. mieliby pretensje, że wtykam nos w nie swoje sprawy. Tu trzeba delikatnie, z wyczuciem, w końcu tylko się kłócą, nikt nikogo nie bije.

Zaraz, czy rzeczywiście? Zaalarmowana tą myślą krążyłam nerwowo po pokoju. Kiedy ostatnio widziałam Irenę, wyglądała normalnie. Na twarzy nie miała siniaków, ale przecież nie od dziś wiadomo, że sprytny kat nie zostawia śladów w widocznych miejscach.

Było mi żal Ireny

Co ta kobieta miała za życie? Niepotrzebnie godziła się na wspólne zamieszkanie z synem i synową, to zawsze ryzykowny pomysł. Miałam ochotę ją pocieszyć, a przede wszystkim wybadać, czy nie potrzebuje pomocy. Okazja zdarzyła się dopiero po dwóch dniach, kiedy spotkałam Irenę wracającą ze sklepu.

– Co u ciebie? – zagaiłam. Mówiłyśmy sobie po imieniu, chociaż Irena była sporo starsza. Sąsiadka nie od razu się odezwała, wyglądała na rozkojarzoną. – To ja, Mirka, chyba aż tak się nie zmieniłam? Wróciłam niedawno na stare śmieci – mówiłam, obserwując ją ze współczuciem.

– Oczywiście, że cię poznaję dziecko. Już się widziałyśmy, prawda? – odezwała się w końcu.

Wyglądała na przybitą, ale zdrową. Jeśli miała sińce, to starannie ukryte.

– Irenko, wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć – powiedziałam oględnie. Musiałam działać dyplomatycznie, żeby jej nie zrazić. Nie każdy chce się zwierzać z rodzinnych kłopotów.

– Dziękuję, ale Paweł się wszystkim zajmuje. Niczego mi nie trzeba – odparła szybko.

Za szybko, słyszałam o ofiarach chroniących sprawcę, szczególnie jeśli to syn.

– Mogłabyś wpaść do mnie na kawę. Posiedzimy, pogadamy – nie ustępowałam.

– Jeśli będę się dobrze czuła, to chętnie.

– Wyglądasz kwitnąco – powiedziałam trochę na wyrost.

– Jakoś się umówimy – powiedziała szybko. Miałam wrażenie, że chce mnie zbyć. Wyglądała przy tym na zakłopotaną, nawet się zarumieniła.

– Umówimy? Mieszkasz za ścianą, wpadaj, kiedy chcesz.

– Nie zawsze mogę... To znaczy, nie zawsze mam czas, Paweł mnie potrzebuje – poprawiła się szybko.

Zrozumiałam – Irena musiała mieć zgodę syna, żeby wyjść z domu. Chroniła go, nie chciała, żeby sąsiedzi wiedzieli. A wieczorami broniła się krzykiem. Musiałam coś z tym zrobić.

Pawła znałam równie długo jak jego matkę, więc bez żenady zaczepiłam go, kiedy wysiadał z samochodu. Dałam mu do zrozumienia, że słyszę, jak awanturuje się z matką, i jestem tym zaniepokojona.

– Przepraszam, Mirka, nie zdawałem sobie sprawy, że w naszym domu jest taka akustyka – uśmiechnął się ujmująco. – Będę to miał na uwadze, okej?

– Układa ci się z mamą? – spytałam wprost.

– Mamy trochę kłopotów, ale radzimy sobie – powiedział zimno. Już nie starał się mnie oczarować, próbował spławić wścibską babę, a to znaczyło, że miałam rację. Irena potrzebowała pomocy.

Paweł chyba zrozumiał, że będę miała na oku jego poczynania, bo kilka następnych dni był spokój. Od czasu do czasu widywałam Irenę, wyglądała na przygaszoną i nie chciała ze mną dłużej rozmawiać. Nabrałam podejrzeń, że została całkowicie zdominowana przez syna i jego żonę.

Tym razem odgłosy awantury usłyszałam już na schodach. Nie sięgnęłam po klucze, tylko pozwoliłam sobie przyłożyć ucho do drzwi sąsiada.

– Mamo, zostaw to! – zawołał Paweł. – Lusia, pomóż mi.

Co oni jej robią?! 

Usłyszałam odgłosy szarpaniny, a po nich wysoki krzyk zdesperowanej kobiety. Irena! Co oni jej robią?! Nie namyślając się, zadzwoniłam do drzwi, a potem załomotałam w nie pięścią. Odgłosy za drzwiami raptownie ucichły, ale nikt nie otworzył. Odstąpiłam, bo zrobiło mi się głupio, że tak się dobijam. Weszłam do siebie z zamiarem zadzwonienia na policję, nawet wykręciłam numer, ale się rozłączyłam. Mam donosić na sąsiadów? Znałam ich tyle lat, jakoś nie wypadało.

Przysięgłam sobie, że jutro wypytam o wszystko Irenę i jej syna. Będą mi musieli wyjaśnić, o co w tym chodzi. Wieczorem usłyszałam ciche skrobanie do drzwi. Zaintrygowana wyjrzałam przez judasza i zobaczyłam Irenę. Nerwowo oglądała się przez ramię. Szybko ją wpuściłam, żeby Paweł się nie zorientował, że mu się wymknęła.

– Tu nic ci nie grozi, ochronię cię przed nim – szepnęłam.

Irena wyrwała mi się i wyjrzała przez judasza, żeby sprawdzić, czy syn i jego żona po nią nie idą. Była w okropnym stanie.

– Zrobię herbatę – ruszyłam do kuchni, żeby czymś się zająć. Irena wciąż stała przy drzwiach.

– Jestem bezpieczna. Nie, nie wejdzie tu – usłyszałam szmer cichej rozmowy.

Irena telefonowała? Dobrze, niech opowie o wyczynach syneczka i przestanie go kryć.

– Z kim rozmawiasz? – wyjrzałam do przedpokoju.

– Cicho – odpędziła mnie ręką.

Nie trzymała telefonu, mamrotała coś do siebie. Mówiła z werwą, pytała, odpowiadała. Zorientowałam się, że relacjonuje wydarzenia. Tylko komu, na miłość boską? Na klatce schodowej trzasnęły drzwi, ktoś mocno zapukał.

– Mirka? Jest u ciebie mama? – poznałam głos Pawła.

Irena przywarła do ściany. Nie mogłam jej wydać.

– Może zeszła na dół? – powiedziała Lusia.

– Oby nie, bo zginie. Nie wiem, do jakiego stopnia jest przytomna, znowu nie wzięła lekarstw. Chowała tabletki w biurku.

Głosy się oddaliły

Popatrzyłam na Irenę niepewnie. Uśmiechała się zadowolona. Wciąż prowadziła ożywioną rozmowę z kimś, kogo tylko ona widziała. Wyglądała inaczej niż zwykle, ożywiona, w euforii, tylko oczy miała zamglone, jakby przebywała w innym świecie.

– Z kim rozmawiasz? – niepotrzebnie spytałam. Irena skupiła uwagę na mnie.

– Ze Zbyszkiem – wyjaśniła z uśmiechem.

Nie było mi do śmiechu. Zbigniew, mąż Ireny, umarł kilka lat temu. Trochę zbyt późno się zorientowałam, że sąsiadka ma zaburzenia psychiczne. Teraz najchętniej zostawiłabym ją i uciekła. Nie jestem strachliwa, ale nieobecne oczy Ireny, gwałtowne ruchy rąk i nieprzerwany szmer niezrozumiałych słów mną wstrząsnęły. Tylko jak wyjść, skoro drzwi pilnuje Irena?

– Pozwolisz? – sięgnęłam do klamki, licząc na zaskoczenie przeciwnika.

Głosy na schodach przywróciły mi nadzieję na wybawienie z opresji. Paweł i Lusia wracali do mieszkania.

– Jest tutaj! – zawyłam, odskakując od Ireny na bezpieczną odległość.

Mirka, otwórz! – Paweł usłyszał i zaczął się dobijać do drzwi.

– Nie mogę! – krzyknęłam, cofając się, bo Irena ruszyła ku mnie. Byłam jednak młodsza i zręczniejsza, wykołowałam ją, udało mi się zwolnić zamek. Do środka wpadli Paweł i Lusia. Irena pisnęła ze strachu.

– Mama zachorowała po śmierci ojca – opowiadał Paweł, gdy Irena została spacyfikowana i posadzona w fotelu. – Nie chcieliśmy jej oddać, leczyliśmy ją w domu, tylko że ona nie chce łykać tabletek, bo wtedy nie słyszy głosu. Twierdzi, że to mój ojciec wrócił, ale ja nie jestem pewien, czy to nie coś gorszego – powiedział Paweł i spojrzał na mnie błagalnie. – Nie powiesz nikomu? 

Było mi okropnie wstyd. Jak mogłam go tak osądzić? Oczywiście, że nic nikomu nie powiem. Przeprosiłam Pawła. Dostałam nauczkę. 

Czytaj także:
„W urzędzie zostałam zmieszana z błotem, bo żyję z zasiłków. Państwo daje, to tylko głupi nie korzysta”
„Spokojny spacer w sadzie zakończył się atakiem z bronią. Myślałam tylko o dwuletniej Marysi i moim cennym skarbie”
„Ktoś za wszelką cenę chciał wysiudać nas z interesu. Miałam być kartą przetargową i wekslem bezpieczeństwa”

Redakcja poleca

REKLAMA