„Zamiast kwiatów na Dzień Kobiet dostałam od narzeczonego kiczowatą niespodziankę. W ogóle nie było mu wstyd”

obrażona kobieta fot. Getty Images, Jamie Grill
„– To kubek wzorowego pracownika! – Tyle powinnaś wypijać w ciągu dnia podczas pracy – zapewnił. – To jest naprawdę praktyczne”.
/ 08.03.2024 08:30
obrażona kobieta fot. Getty Images, Jamie Grill

Myślałam, że dostanę coś naprawdę cudownego. Liczyłam na kolczyki albo jakąś inną biżuterię. Przecież to takie typowe prezenty, które daje się kobiecie. Okazało się jednak, że górę nad błyskotami wzięła praktyczność.

Byłam zażenowana

8 marca Leszek pojawił się w mieszkaniu z wielkim pudłem. Byłam naprawdę podekscytowana, bo liczyłam na naprawdę wyjątkowy prezent. Rok temu wypełnił wielkie pudło różanymi płatkami, a między nie włożyć niewielkie pudełeczko z łańcuszkiem i zawieszką w kształcie serduszka. Kiedy tym razem otworzyłam prezent, aż zaniemówiłam. Moim oczom ukazał się...nocnik! 

– To wcale nie jest nocnik, ale kubek wzorowego pracownika! – szybko odpowiedział mój przyszły mąż, wyjmując to wielkie coś, w co można było wlać jakieś półtora litra płynu.

– Tyle dokładnie powinnaś wypijać w ciągu dnia podczas pracy – zapewnił. – To jest naprawdę praktyczne. Wlewasz napój raz, a potem tylko pijesz. Nie musisz nawet chodzić do toalety, ponieważ jest to ilość płynu, jaką organizm wchłania, aby pracować prawidłowo.

– Interesujące – odparłam zniesmaczona. – Ty serio myślisz, że wezmę ten okropny kubek do pracy?

Chyba umarłabym ze wstydu przed koleżankami! Boże, nie dostałam od niego nawet żadnego kwiatka i od razu powiedziałam mu, co o tym sądzę. I tak od słowa do słowa on się naprawdę zdenerwował, a ja po prostu zaczęłam płakać. Wyszedł z tym wielkim niby kubkiem i tyle go widziałam.

Nie mogłam tego przeboleć

Płakałam codziennie, licząc, że w końcu do mnie zadzwoni. Wyobrażałam sobie, że mnie przeprasza, a potem zabiera na pyszny obiad. Ale nic z tego! Telefon uparcie milczał. Każdy dźwięk dochodzący zza drzwi sprawiał, że moje serce biło szybciej, bo myślałam, że to Leszek z kwiatami. Przecież nie oddał mi kluczy do mieszkania. Liczyłam, że jeszcze nie wszystko stracone. 

Mężczyźni nie lubią przepraszać – powtarzała moja matka, przypominając sobie, jak kiedyś tata podarował jej na czterdzieste urodziny deskę do prasowania . – I dał mi to przy znajomych! Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Od razu zaczęli żartować, a ich uwagi skupiały się na tym, do czego niby nadaje się kobieta po czterdzieste.

Moje rodzice rozeszli się niedawno, a mój ojciec zaczął spotykać się z młodszą kobietą. I był dla niej naprawdę romantyczny...To też przyczyniło się do tego, że Dzień Kobiet nie był dla mnie udanym świętem. Jeśli mój chłopak już dziś nie potrafi taki być, to jaki będzie za kilka lat? Przecież w ten sposób nie mamy nawet szans na ślub, nie mówiąc już o świętowaniu jakiejkolwiek rocznicy.

Cały czas o tym myślałam

Kiedy przyszłam do pracy, usiadłam przy swoim biurku naprawdę nieszczęśliwa. Każdy łyk kawy czy herbaty sprawiał, że w mojej głowie pojawiał się obraz tego okropnego prezentu. Nawet nie zauważyłam, kiedy po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Cały ten dzień był okropny i nic nie wskazywało na to, aby wieczór miał być lepszy.

Wróciłam do domu z rozmazanym makijażem na twarzy i pudełkiem lodów w ręce. Miałam zamiar zjeść je wieczorem, oglądając jakąś romantyczną komedię.

Gdy otworzyłam drzwi do klatki, nagle zrobiło się ciemno. Szłam więc po ciemku do mieszkania i... Krzyknęłam, bo dotknęłam czegoś, co po chwili uderzyło mnie w głowę! Starając się opanować strach, wreszcie włączyłam światło i... miałam przed oczami unoszące się balony! Kilkadziesiąt kolorowych balonów!

Czekała na mnie niespodzianka

Szybko zobaczyłam, że w każdym balonie coś jest. Były to zwinięte w rulon karteczki. Złapałam za najbliższy balon i przebiłam go, po czym wyjęłam karteczkę. Był na niej napisany romantyczny wiersz:

„Zatopcie mnie w Niej, jakby kwiat w wazonie do oczu, do czoła, do blond włosów, niech mnie otacza całkowicie, niech przechodzi przeze mnie, jak woda całująca Wielki Ocean. Niech zniknie noc, poranek, światło księżyca czy słońca, ale niech Ona wniknie we mnie, jak muzyka skrzypiec — kiedy dotrze do mojego serca, stanę się tym, co najbardziej słodkie. Nią”.

Była o przeróbka wiersza Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, którą uwielbiałam. Nie miało to jednak dla mnie żadnego znaczenia. Po moich policzkach znowu popłynęły łzy. Tym razem były to łzy radości.

Nie potrafiłam wydusić z siebie słowa. Przebijałam kolejne balony, wyjmując z nich karteczki z wierszami. Gdy wreszcie weszłam do mieszkania, zobaczyłam Leszka siedzącego w fotelu. Wyglądał na załamanego.

Przeprosił mnie

– Proszę cię o wybaczenie, kochanie, jestem taki głupi. Nie umiem dawać prezentów, nie umiem przepraszać i nie umiem też wyrażać tego, co czuję. Mogę to robić, korzystając z pomocy znanych poetów. Ale jestem pewien jednej rzeczy – naprawdę Cię kocham i nie chciałem cię skrzywdzić. Nie chciałem, żebyś była nieszczęśliwa – powiedział, kiedy mnie zobaczył.

Moja złość na Leszka momentalnie zniknęła. Podbiegłam do niego i objęłam go mocno, odsuwając na boki balony.

To, co zrobiłeś, jest niesamowite... Czy w każdym balonie jest ten sam miłosny wiersz? – spytałam.

– Wiersze się nie powtarzają, a co więcej, nie we wszystkich balonach jest wiersz... – odpowiedział Leszek z tajemniczym wyrazem twarzy.

Zaintrygowana zaczęłam więc poszukiwania tajemniczego "czegoś" i po pewnym czasie w jednym z balonów zauważyłam małe pudełeczko. Przekłułam je z ogromnym napięciem, nie chciałam nawet zastanawiać się nad tym, co jest w środku. Gdy jednak moje oczy ujrzały przepiękny pierścionek, znów rozpłakałam się!

Zostaniesz moją żoną? – zapytał Leszek, a ja była tak wzruszona, że nie potrafiłam wydusić z siebie słowa.

Kiwnęłam więc tylko głową. Doceniłam to, że choć zrobił głupotę z tym kiczowatym prezentem, to zrehabilitował się w najlepszy możliwy sposób. Może jeszcze się czegoś nauczy w kwestii dawania prezentów kobiecie.

Czytaj także: „Mąż zdradził mnie z koleżanką z pracy. Twierdzi, że to moja wina, bo nie chciałam mieć dziecka”
„Żyję z pieniędzy byłych mężów i jestem z tego dumna. Nie przepracowałam ani jednego dnia, a stać mnie na wszystko”
„Sąsiad z uporem maniaka uprzykrzał mi życie. Kto wie, może kto się czubi, ten się lubi?”

Redakcja poleca

REKLAMA