Ciekawe, czy Maciek by zrozumiał? Zadawałam sobie to pytanie po raz piąty w tym tygodniu. Było piątkowe popołudnie i jak co dzień po zajęciach na uczelni… nie, nie biegłam na randkę z Maćkiem. To już przeszłość. Zerwałam z nim rok temu, choć tego nie chciałam. Ale przewidywałam, że będą problemy. On, starszy o parę lat niebieski ptak, umawiający się na randki o nietypowych porach. I ja, odurzona pierwszą w życiu nieplatoniczną miłością studentka pierwszego roku anglistyki, grzeczna córeczka mamusi.
„On na pewno ma kogoś na boku – mówiła matka. – Inaczej przychodziłby do ciebie po południu, jak człowiek, a nie o 10 rano”. Tak, mama przyczyniła się do zakończenia tego związku.
Czy Maciek by zrozumiał? – powracało natrętne pytanie. Czy gdybyśmy byli razem, nasz związek przetrwałby tę próbę?
Miałam wobec cioci dług do spłacenia
W piątkowe popołudnie wszyscy szli do pubu. A mnie dusił w gardle płacz. Od dziesięciu miesięcy mój piątek nie różnił się od poniedziałku ani środy. Zajęcia na uczelni, a potem jazda na drugi koniec miasta. Z dwiema przesiadkami – dwoma tramwajami i jeszcze bardziej zatłoczonym autobusem. Z siatkami pełnymi zakupów. Jednego dnia wiozłam jedzenie, innego lekarstwa. W odległej dzielnicy babcia wypatrywała mnie na balkonie niezależnie od pogody. Sama schorowana, nie była w stanie bez mojej pomocy dźwignąć obłożnie chorej starszej siostry. Dlatego przyjeżdżałam do dwóch wdów dzień w dzień i bawiłam się w pielęgniarkę.
Myślałam właśnie o Maćku i związku, który się rozpadł, gdy dobiegł mnie krzyk cioci. Od dawna tylko tak się z nami porozumiewała – krzykiem. Krzyczała, gdy coś jej dolegało i gdy była głodna. Wiele lat temu leczyła się „na głowę” – jak szeptano w rodzinie – ale to było jeszcze przed moimi narodzinami. Ja zapamiętałam ciocię babcię jako bardzo pracowitą, dobrą i ciepłą osobę. Opiekowała się mną przez całe moje dzieciństwo, gdy rodzice pracowali do późna.
Miałam wobec cioci dług do spłacenia. A jednak się buntowałam, bo czułam, jak najlepsze lata studenckiego życia umykają mi dzień po dniu. I wiedziałam, że nawet gdybym miała faceta, on nie zniósłby tego, że codziennie muszę wykroić parę godzin na tę wieczorną podróż.
– Ewciu? – tym razem to był głos babci. I to niepewne, pełne łez spojrzenie. Babcia wciąż jeszcze miała takie piękne oczy. Intensywnie zielone, jakby nosiła szkła kontaktowe. – Mogę na ciebie liczyć?
– Jasne, babciu. Będę jutro o tej samej porze.
– Dziękuję ci, kochana. Wiesz, Ewciu, modlę się codziennie o dobrego męża dla ciebie. Tylko tak mogę ci się odpłacić.
– Babciu… – uścisnęłam tylko staruszkę, bo nie chciałam łamać jej serca, mówiąc, że od dawna już nie wierzę w skuteczność modlitw.
Wiedziałam, że spotkałam bratnią duszę
Otworzyłam drzwi od klatki schodowej – i aż się cofnęłam. Nie zauważyłam, że pogoda całkowicie się załamała, porywisty wiatr dosłownie wcisnął mnie do środka. Na dodatek zacinał deszcz. Z całej siły pchnęłam drzwi i… wpadłam na jakiegoś spóźnionego przechodnia.
– Przepraszam bardzo! – rzuciłam w przestrzeń, nawet na niego nie patrząc, i zaczęłam się szarpać z parasolem.
– Może pomogę, przynajmniej będzie pani musiała zaszczycić mnie choć jednym spojrzeniem tych cudnych oczu – nieznajomy znienacka zanurkował pod mój wpół rozłożony parasol. – A żeby pani się nie bała, że to jakiś napad, pozwoli pani, że od razu się przedstawię. Mam na imię Mariusz.
Już po dziesięciu minutach wiedziałam, że spotkałam bratnią duszę. Mariusz kończył właśnie studia – leśnictwo. Odprowadził mnie do domu na piechotę na drugi koniec Poznania, bo nie mogliśmy się nagadać, jakbyśmy się znali od zawsze. Następnej jesieni byliśmy już małżeństwem. Gdy tylko skończę studia, zamieszkamy w leśniczówce. Ciocia odeszła latem, więc może babcia da się namówić na przeprowadzkę do nas. W końcu gdyby nie te jej modlitwy…
Czytaj także:
„Wysłałam męża na siłownię, a teraz tego żałuję. Boję się, że jak odzyska formę, zgarnie mi go sprzed nosa młoda siksa”
„Syn umawia się z dziewczyną, której nie kocha, bo jej ojciec mu płaci. Nie mogę uwierzyć, że wychowałam takiego cynika”
„Pirat drogowy prawie odebrał życie mojemu synowi. Policja rozłożyła ręce, ale drania pomogli mi dorwać... internauci”