„Zaliczyłem pierwszą lepszą dziewczynę z imprezy, ona zaszła w ciążę. Nie myślałem, że się w sobie zakochamy”

Szczęśliwa rodzina fot. Adobe Stock, Aliaksei Lasevich
„Z Moniką wszystko było na opak. Najpierw wylądowaliśmy w łóżku zupełnie się nie znając. Dopiero później przyszła miłość, której przypadkowym owocem był Bartuś. Na koniec przyszło mieszkanie i małżeństwo. Pokręcona ta historia, ale najważniejsze, że jesteśmy szczęśliwi”.
/ 22.11.2021 05:37
Szczęśliwa rodzina fot. Adobe Stock, Aliaksei Lasevich

Gdy obudziłem się po imprezie Tomka, nie miałem pojęcia, gdzie jestem. Ani kim jest leżąca obok dziewczyna… Poszedłem do łazienki i puściłem sobie na głowę zimny prysznic. Powoli zaczęły do mnie docierać jakieś przebłyski. Kolejne kieliszki wódki, tańce na stole, w końcu podróż taksówką.
No to nieźle się popisałem…

Nie będzie chciała mnie znać

Dziewczyna dalej spała. Poszedłem do kuchni zrobić sobie kawy. Do lodówki przypięta była laurka: „Dla cioci Zosi”. „Ale mam farta! Nie skompromituję się do reszty” – pomyślałem. Znalazłem czajnik i słoik z kawą. Po kwadransie w kuchni zjawiła się gospodyni. Nie wyglądała zbyt świeżo, ale widać było, że jak nie jest na kacu, to prezentuje się bardzo dobrze.

– Cześć. Poczęstowałem się kawą, mam nadzieję, że to OK. To była wspaniała noc, Zosiu – postanowiłem zachować się jak dżentelmen.

– Co? – wychrypiała dziewczyna. – Ty do mnie mówisz?

Skinąłem głową.

– To fajnie, ale szkoda, że nawet nie wiesz, jak mam na imię – dziewczyna zdobyła się nawet na krzywy uśmiech. Wskazałem lodówkę. – To? To od bratanka mojej współlokatorki, geniuszu. Idę spać.
Dziewczyna wzięła z blatu butelkę wody i zniknęła w sypialni. Zebrałem swoje rzeczy i sobie poszedłem.

Po tamtym poranku byłem pewien, że więcej tej dziewczyny nie zobaczę.

„Cześć. Tu nie-Zosia z imprezy Tomka. Spotkamy się?” – dostałem esemesa dwa tygodnie później. Pomyślałem, że mój telefon mogła dostać tylko od Tomka, więc zadzwoniłem do niego wypytać o nią.

– To moja siostra, debilu – oświadczył mi kumpel. – Dwieście lat temu musiałbym cię wyzwać na pojedynek za to, co zrobiłeś. Ale mamy XXI wiek, więc jej dałem twój telefon.

Wiedziałem, że Tomek ma siostrę. Studiowała w Paryżu, więc nigdy wcześniej jej nie widziałem. Teraz już poczułem się jak kompletny dupek.

– I co. Pewnie ci opowiedziała o moim występie u niej w mieszkaniu rano?

Tomek z trudem powstrzymał się od śmiechu.

– No jasne. Wiesz, jak ona cię nazywa? Sherlock. Obawiam się, że tak już zostanie. Ale chyba musiałeś coś zrobić tej nocy dobrze, skoro chce się z tobą spotkać. A, to już ci powiem, bo widzę, że nigdy nie spytasz. Monika. Moja siostra ma na imię Monika.

Zadzwoniłem do niej. Umówiliśmy się w pubie. Dzielnie zniosłem wszystkie kpiny i przytyki.

– Skończyłaś? Bo jak tak, to zamierzam cię pocałować – przerwałem jej w końcu. I zanim zdążyła zaprotestować, przyciągnąłem ją do siebie.

Wieczór znowu zakończył się w mieszkaniu Moniki. Ale tym razem rano bardzo dobrze pamiętałem każdy szczegół nocy. Zaczęliśmy się spotykać regularnie. I poznawać. Okazało się, że Monika nie jest żadną balangowiczką. Skończyła prawo na Sorbonie i pracowała dla kilku organizacji zajmujących się prawami kobiet. Zaimponowała mi. Z jej wykształceniem mogłaby zarabiać kokosy w korporacji. Aż głupio było mi opowiedzieć o mojej pracy. Całe dnie spędzałem za biurkiem, licząc zyski międzynarodowej firmy.

– Nienawidzę tego. Ale kasa jest dobra – uciąłem temat. Nie chciałem robić z siebie świętego i opowiadać, że większość pieniędzy oddaję mamie, która jest na rencie i wychowuje mojego młodszego brata. Ale okazało się, że Tomek zrobił mi już PR.

– Nie bądź taki skromny, wiem, że pomagasz rodzinie. I wiem też o twoich wieczornych zajęciach. To kiedy mnie w końcu zaprosisz na koncert?

No tak, grałem na basie w zespole rockowym. Założyliśmy go na studiach. I wierzyliśmy, że zrobimy karierę. Koledzy byli gotowi zaryzykować i zostać zawodowcami. Ja ich powstrzymałem. Wiedzieli, że muszę zarabiać, i nie cisnęli. Mówiłem im, żeby poszukali kogoś na moje miejsce, ale powiedzieli, że nie ma mowy. Graliśmy w małych klubach, latem czasem na niedużych festiwalach. I marzyliśmy, że kiedyś weźmiemy długie urlopy i nagramy płytę. Monika stała się naszą wielką fanką. Przychodziła na każdy koncert. Potem czekała, aż spakujemy sprzęt. I szliśmy do niej albo do mnie. Pół roku później dotarło do mnie, że jestem zakochany. I to na serio.

– Monika, pójdziesz ze mną do mamy na obiad? Pora, żebyś ją poznała. I Antka – zaproponowałem.

– No nareszcie, myślałam, że już nigdy nie spytasz. Że się mnie wstydzisz albo co – zawołała.

Antek bał się, że teraz nie będę miał dla niego czasu

Mama podała zupę i naleśniki. Jedliśmy, rozmawialiśmy, żartowaliśmy. Dopiero po godzinie zorientowałem się, że mój brat nic nie mówi. Po drugim daniu przeprosił i nie czekając na deser, poszedł do siebie. Antek miał 16 lat i był moim przyrodnim bratem. Lekarze zdiagnozowali u niego zespół Aspergera. Był ponadprzeciętnie inteligentny, ale słabo radził sobie z relacjami z ludźmi. Poszedłem za nim.

– Stary, co jest? Nie polubiłeś Moniki?

Antek nie umiał kłamać.

– To fajna laska, ale zabierze mi ciebie. Ożenisz się, będziecie mieć dzieci i nie będziesz miał dla mnie czasu – wypalił.

Jego ojciec zostawił mamę, kiedy stało się jasne, że Antoś różni się od innych dzieci. Byłem dla niego nie tylko bratem, ale też ojcem i przyjacielem. Lubił pomieszkiwać ze mną w weekendy. Nazywaliśmy to „dawaniem mamie wychodnego”. Wystraszył się, że to się teraz skończy.

– No co ty gadasz, zawsze będziesz moim bratem. A w ogóle to znam Monikę bardzo krótko. Do ślubu i dzieci jeszcze bardzo daleko. Nic się nie martw.

Antkowi poprawił się humor.

– Szarlotka? – zapytał.

Skinąłem głową. Antek spałaszował kilka kawałków ciasta. Teraz dla odmiany buzia mu się nie zamykała. Od mamy pojechaliśmy do Moniki. W nocy po raz pierwszy powiedziałem jej, że ją kocham.

– Mam nadzieję, Sherlocku, że wydedukowałeś, że ja ciebie też – odwzajemniła się.

Przez kolejny rok spotykaliśmy się prawie codziennie. Monika w końcu wspomniała, że może mogliśmy razem zamieszkać. Powiedziałem jej o obawach Antka.

– Poczekajmy jeszcze. On w końcu dorośnie, pójdzie na studia, wtedy będzie łatwiej – prosiłem.

Zgodziła się.

Dwa miesiące później sprawy się skomplikowały

– Nie wiem, jak ci to powiedzieć, więc powiem wprost. Jestem w ciąży – Monika stanęła w kuchni z testem w ręku.

Wylałem sobie kawę na koszulę.

– O rany – tylko tyle z siebie wydusiłem.

Monika usiadła naprzeciwko mnie.

– Wiem, że to nie jest idealny moment. I że jeszcze nigdy nie rozmawialiśmy o dzieciach, rodzinie. Ale to się dzieje. I nic na to nie poradzimy. Porozmawiajmy wieczorem, a teraz idź się przebrać, bo się spóźnisz do roboty.

Nie mogłem się skupić na pracy. Rozważałem różne scenariusze. Ale żaden nie zakładał, że zostawię ją i nasze dziecko. I ja, i Antek dorastaliśmy bez ojców. Nie zrobię tego swojemu dziecku. Od tego zacząłem wieczorną rozmowę. Chciałem uspokoić Monikę, bo pewnie zamartwiała się cały dzień.

– Jeszcze jestem szoku, daj mi chwilę, żebym mógł zacząć cieszyć się tym dzieckiem. I muszę porozmawiać z Antkiem. Wszystko mu wyjaśnić. Powoli. Krok po kroku. Będę na każde twoje zawołanie, ale oficjalnie na razie mieszkajmy osobno. Dobrze? Nie chcę go oszukiwać.

Obiecałem też Monice, że zacznę szukać nowego mieszkania. Większego. Takiego, w którym będzie miejsce i dla dziecka, i dla Antka.

– Na szczęście mądra natura dała nam na to aż dziewięć miesięcy – zażartowałem.

Antek wiadomość o dziecku przyjął nie najgorzej. Opowiedziałem mu, że będzie wujkiem, że to poważna rola, krok w dorosłość. A jak go zapewniłem, że na razie dalej będę mieszkał sam, był wniebowzięty. Gorzej poszło z mamą.

– Jasiek, przecież ty nie jesteś na to gotowy. I nie masz pojęcia, co to znaczy być ojcem – zaczęła. – Jak wy sobie dacie radę?

– Nie zauważyłaś, że od kilku lat to ja jestem ojcem Antka? Jakoś sobie radzę. Wszystko będzie dobrze. Szczególnie jak się zgodzisz nam pomagać.

– Jasne, że tak. Na długie spacery to ja się nie nadaję, ale popilnować wnuczka to jeszcze dam radę.

Biegałem z Moniką na wszystkie badania. Szukałem mieszkania. Rozmawiałem z Antkiem o tym, jak to będzie, gdy urodzi się dziecko. Wydawało się, że wszystko mam pod kontrolę. Wtem pod koniec siódmego miesiąca Monika zadzwoniła spanikowana.

– Janek, ja rodzę. Odeszły mi wody. Boże, to przecież za wcześnie. Ja się boję…

Miałem u siebie akurat Antka. Ale nie było czasu odwozić go do mamy, a nie chciałem go zostawiać samego w takim momencie. Wskoczyliśmy w taksówkę. Po półgodzinie byliśmy w szpitalu. Bartek urodził się godzinę później. Był taki malutki. Dostał 6 punktów i trafił do inkubatora.

– To silny chłopak, da radę – uspokajali nas lekarze.

Dopiero gdy Monika zasnęła, przypomniałem sobie o Antku. Siedział spokojnie w poczekalni.

– Hej, już po wszystkim. Jesteś wujkiem.

– Stryjkiem – poprawił mnie brat. Oczywiście miał rację.

– Chcesz go zobaczyć?

Poszliśmy na oddział noworodków. Pokazałem Antkowi Bartka przez szybę.

– Jest teraz bardzo malutki. Będę musiał poświęcić mu trochę czasu, żeby wyrósł na porządnego faceta. Wiesz, co to oznacza? Że musisz zaopiekować się mamą. Teraz to będzie twoje zadanie. Zgoda?

Antek spojrzał na mnie poważnie i przybił mi piątkę. Uwierzyłem, że wszystko będzie dobrze.

Jak mój brat wydoroślał! 

Bartek wyszedł ze szpitala dwa miesiące później. Wyglądał już jak normalny niemowlak – tłuściutki i różowiutki. Monika zamieszkała z nim u rodziców. Ja urządzałem mieszkanie. Antek po tamtej nocy w szpitalu naprawdę spoważniał. Okazało się, że niepotrzebnie z mamą traktowaliśmy go ciągle jak dziecko. Dałem mu hasło do konta mamy w banku – ona słabo radziła sobie z elektroniką. Gdy po raz pierwszy zapłacił za czynsz i prąd, był bardzo dumny z siebie. Od tej pory przekazywałem mu coraz więcej obowiązków i wywiązywał się z nich bez zarzutu.

Nowe mieszkanie pokazałem mu dopiero, gdy było już urządzone. Najpierw pojechałem po Monikę i synka. Bartek zdążył już dostać tyle prezentów, że część gratów musiał wieźć swoim autem Tomek. Wprawdzie Monika sama akceptowała każdą moją decyzję, ale całość zobaczyła tego dnia po raz pierwszy.

– Jest pięknie. Myślę, że będziemy tu szczęśliwi – zawyrokowała.

Wieczorem do naszego mieszkania przyjechali mama i Antek.

– Rozkłada się? – mój brat zaczął przyglądać się kanapie w salonie. – Bo tak to trochę mi będzie niewygodnie.

– Rozkłada, ale nie będziesz musiał tego sprawdzać – oświadczyłem. Złapałem brata za rękę i zaprowadziłem na koniec korytarza. – Tadam – otworzyłem drzwi.

Antek nie mógł uwierzyć, że w naszym nowym mieszkaniu będzie miał własny pokój. Na ścianach rozwiesiłem plakaty ze zdjęciami jego ulubionych koszykarzy z NBA. Na biurku stał wielki monitor gotowy, żeby podłączyć do niego laptopa.

– A łóżko się rozkłada, gdybyś chciał kiedyś zaprosić na noc kolegę. Chcesz je wypróbować już dziś?
Antek spojrzał pytająco na mamę. Skinęła głową. Potem na Monikę:

– Naprawdę mógłbym, nie będę przeszkadzać?

– Jasne, że nie. To jest twój pokój i twoje mieszkanie – uśmiechnęła się.

– A to są twoje klucze – zakończyłem temat.

Mało spaliśmy tej pierwszej nocy w naszej wspólnej sypialni. Rozmawialiśmy.

– Przyszłoby ci do głowy, jak siedziałem wtedy w twojej kuchni i próbowałem sobie przypomnieć, jak się tam znalazłem, że za dwa lata będziemy rodziną? – zapytałem, wtulając twarz we włosy Moniki.

– No jasne. Od razu uznałam, że jesteś doskonałym materiałem na męża. Taki odpowiedzialny, poważny…

– Zaraz, zaraz. Na męża powiedziałaś? Czy ty mi się właśnie oświadczyłaś?

– No wiesz. Ludzie się zakochują, idą do łóżka, wspólnie zamieszkują, biorą ślub i mają dzieci. U nas wszystko było w innej kolejności, ale ten jeden krok nam jeszcze został. To co? W Boże Narodzenie?

Zrozumiałem, że Monika ma już wszystko zaplanowane. Moja zgoda nie była jej do niczego potrzebna!

Czytaj także:
„Przyszli teściowie córki śpią na forsie i obnoszą się z tym. Utarłam im nosa”
„Imponowali mi bogaci mężczyźni, uprawiałam seks za pieniądze. Zaszłam w ciążę, gdy miałam 17 lat i nie wiedziałam z kim”
„Siostra ze szwagrem co roku wpraszali się do nas na urlop, oczywiście za nic nie płacąc. W końcu mój mąż obmyślił plan…”

Redakcja poleca

REKLAMA