„Załatwiłam przyjaciółce randkę, a ta wydra zaczęła kręcić nosem. Materialistka nie szukała chłopaka z klasą, tylko z kasą”

niewierna przyjaciółka fot. Adobe Stock, zvkate
„Pewnie gdyby nie była taka ładna, nie dostałaby pracy jako sekretarka w dużej korporacji. To chyba właśnie tam urosły jej wymagania wobec przyszłego męża. Dziwne tylko, że jakoś żaden z dyrektorów i menedżerów jej się nie oświadczył”.
/ 10.05.2023 22:30
niewierna przyjaciółka fot. Adobe Stock, zvkate

Musiałam już zbierać się do domu, ale jakoś ciężko mi szło wypowiedzenie tego na głos. Ada strasznie się cieszyła, że wreszcie udało nam się spotkać, i miałam wrażenie, że najchętniej zatrzymałaby mnie u siebie na najbliższy miesiąc.

– Szkoda, że już idziesz… – westchnęła, kiedy w końcu wstałam z jej kanapy. – Ty to masz dobrze, w domu czeka na ciebie cudowny facet, a ja? Ciągle sama i sama. Do kina sama, na wakacje sama, w sobotnie wieczory sama… Kurczę, twój Sylwek nie ma jakiegoś wolnego kolegi? No wiesz, ja już jestem tak zdesperowana, że poszłabym na randkę w ciemno!

Powiedziałam, że pogadam z mężem, i rzeczywiście zapytałam go o to wieczorem. Pomyślał chwilę, robiąc w pamięci przegląd kumpli wolnego stanu, i wysunął kandydaturę Daniela.

Pokiwałam głową z miną „To jest to!”, bo Daniel był porządnym, chociaż prostym chłopakiem, którego Sylwek znał jeszcze z pracy w warsztacie. Nieraz z nim rozmawiałam. Solidnie zbudowany, pracowity. Był blacharzem, który swego czasu zajmował się moim punto. Daniel zrobił wtedy na mnie wrażenie chłopaka, który może nie błyszczy erudycją, ale potrafiłby otoczyć kobietę opieką i troską, tak jak robił to z samochodami. Był sumiennym, rzetelnym pracownikiem, a przy tym dbał o swoją kondycję i wygląd.

Mąż mówił, że Danny, jak go nazywano w warsztacie, dużo czasu spędzał na siłowni, więc miło było popatrzeć na jego muskulaturę.

– Ada! – zadzwoniłam podekscytowana do koleżanki. – Mam dla ciebie fajnego faceta. Z twarzy może niezbyt atrakcyjny, ale sylwetkę ma niezłą.

– Serio? – zainteresowała się.

– Sylwek mówi, że to złoty chłopak, no i przede wszystkim jest wolny. To co? Umówić nas we czwórkę na jakąś pizzę? On już wie, że mam koleżankę bez pary, i też chce cię poznać…

Jakoś jej się na razie nie oświadczył

Byłam pewna, że Ada zacznie mi dziękować i od razu przejdziemy do ustalania terminu spotkania. Ona jednak zaczęła mnie wypytywać o Daniela. A kim on jest z zawodu? Jakie ma wykształcenie? Gdzie pracuje? I tak dalej. Udzieliłam jej wyczerpujących informacji – Danny jest blacharzem, ma wykształcenie zawodowe, pracuje w warsztacie swojego wuja.

– Ale właściwie jakie to ma za znaczenie? – zapytałam na koniec.

Moim zdaniem najistotniejsze było to, że chłopak z nikim się nie spotykał i też skarżył się na samotność. Ona szukała faceta, on dziewczyny, więc powinni się spotkać. A nuż przypadną sobie do gustu? Tymczasem Ada zareagowała dziwnie.

– Blacharz? – wyczułam w jej głosie niesmak. – No wiesz, ja to raczej szukam jakiegoś menedżera, może grafika… Myślałam, że jak pracujesz w agencji reklamowej, to poznasz mnie z kolegą z branży. Poza tym on musi być po studiach, znać języki, i w ogóle mieć porządne stanowisko. Sorry, ale nie umówię się z blacharzem…

Zrobiło mi się przykro

Znałam Daniela i uważałam, że zasługuje przynajmniej na szansę. Skreślanie człowieka z góry tylko dlatego, że nie miał studiów i nie znał angielskiego, wydało mi się zwykłym uprzedzeniem. Pożegnałam się z Adą chłodno i od razu zadzwoniłam do Sylwka.

– A co ona taka wybredna? – też się zdziwił. – Sama pracuje jako sekretarka, żadna z niej bizneswoman. Zresztą jak dla mnie to ona jest straszną nudziarą i wyjątkowo zrzędliwą osobą. Na wszystko kręci nosem. Nie mówiłem ci, bo to twoja koleżanka, ale nie dziwi mnie, że nikogo nie ma. A teraz Danny jej się nie podoba, chociaż na oczy go nie widziała! No to powodzenia – dorzucił sarkastycznie – niech sobie dalej szuka swojego dyrektora na białym koniu! Tylko nie wiem, po co takiemu taka maruda jak ona!

Miał rację. Ada wiecznie na wszystko narzekała i nie bez powodu miesiącami wykręcałam się od spotkania z nią. Znałam ją jeszcze z czasów szkolnych, razem byłyśmy w studium policealnym.

Żeby było śmieszniej, nie skończyła nawet tego studium i zakończyła edukację na maturze. Oczywiście potem przez kilka lat narzekała, że to wina nauczycieli, systemu oraz wszystkich dokoła. Pewnie gdyby nie była taka ładna, nie dostałaby pracy jako sekretarka w dużej korporacji. To chyba właśnie tam urosły jej wymagania wobec przyszłego męża.

Dziwne tylko, że jakoś żaden z dyrektorów i menedżerów jej się nie oświadczył. Ada miała trzydzieści jeden lat i narzekała na samotność, ale nie chciała umówić się z fajnym chłopakiem, bo był blacharzem.

– Ludzie mają poprzestawiane w głowach – podsumował Sylwek. – Ale coś musimy zrobić z Dannym. Już mu obiecałem randkę z twoją koleżanką. Chłopak od tygodnia nie wychodzi z siłowni, żeby zrobić wrażenie. Szkoda go. Tak się cieszył, że może wreszcie będzie miał dziewczynę!… Już z samotności nieraz głową o ścianę tłucze, jak sam mówi.

– Słuchaj, to może poznamy go z Olą? – olśniło mnie nagle. – Wiesz, tą, co ze mną pracuje. Ona taka szara myszka, ale strasznie fajna dziewczyna, jak się ją bliżej pozna…

Ola, dla odmiany, wpadła w zachwyt, słysząc, że jej kogoś przedstawię. Nie przeszkadzało jej żadne blacharstwo ani wykształcenie chłopaka. Z lekką podejrzliwością zapytałam, jakie są jej wymagania wobec facetów, i z ulgą usłyszałam, że Ola chce tylko, by to był dobry człowiek, z którym można zbudować stabilny związek. Wyglądało na to, że Danny przypadnie jej do gustu. Ucieszyłam się.

W pizzerii bawiliśmy się świetnie

No, może ja trochę przesadziłam ze strojem, bo przyszłam w sukience,
a Ola w dżinsach i rudym sweterku, ale panowie chyba tego nie zauważyli.
Koleżanka była wyraźnie zadowolona z randki w ciemno, zagadywała Daniela, opowiadała mu anegdotki, kilka razy wyraźnie sugerowała, że mogą razem gdzieś iść. Wyglądało na to, że ja i Sylwek z powodzeniem właśnie wyswataliśmy tych dwoje!

Nasze zadowolenie prysło, kiedy następnego dnia mąż skontaktował się z Danielem. Był pewien, że usłyszy podziękowanie za to, że poznał go z tak miłą dziewczyną, i będzie mógł mu doradzić, gdzie ją zabrać na kolejne randki. W końcu Sylwek i ja uchodziliśmy wśród znajomych za parę niemal idealną, więc nie dziwiło nas, że ludzie pytają, co zrobić, żeby stworzyć taki szczęśliwy związek.

– I co? – zapytałam, kiedy skończył rozmawiać. – Ola już z pięć razy pytała, co o niej mówił Danny…

– Nic z tego nie będzie – westchnął Sylwek. – Danny powiedział, że spodziewał się jakiejś „fajnej laski”. No wiesz, dla niego musi być wysoka, szczupła, mieć ładny biust i długie włosy. A z Oli żadna modelka… Zwyczajna dziewczyna, tak to skomentował. Nie mogę uwierzyć, że Danny okazał się takim kretynem!

Tego wieczoru długo rozważaliśmy, dlaczego dwa razy ponieśliśmy porażkę. Choć mieliśmy do czynienia z dwojgiem wolnych ludzi, uskarżających się na samotność. Wydawałoby się, że wystarczy ich ze sobą poznać, by wreszcie przestali być sami! Każde z nich tego chciało, każde miało dosyć życia w pojedynkę, a jednak, kiedy stanęli przed szansą na związek, oboje zaczęli wybrzydzać.

– Najbardziej mi szkoda Oli – powiedziałam w zamyśleniu. – Fakt, może ma lekką nadwagę i ubiera się trochę niemodnie, ale jest bardzo otwarta na ludzi i stara się kogoś sobą zainteresować. Ma naprawdę dużo do zaoferowania. Danny jest głupi, że ją skreślił za wygląd. Byłoby mu z nią dobrze, gdyby tylko przestał sobie wyobrażać, że poleci na niego jakaś modelka!

– Ada też dawno byłaby w związku, gdyby nie odcinała facetów poniżej stanowiska dyrektora – dodał Sylwek.

My nie mieliśmy takich dylematów

Poznaliśmy się z Sylwkiem w kolejce do lekarza. On był elektrykiem, ja księgową. Ani ze mnie specjalna piękność, ani jego nie można nazwać „ciachem”. Żadne z nas nie jest bogate ani nie ma prestiżowej posady. Mnie za to ujęło u Sylwka jego poczucie humoru i ciepło, z jakim mówił o swojej rodzinie. Jemu z kolei spodobała się moja naturalność i spontaniczność. Daliśmy więc sobie nawzajem szansę.

Stworzyliśmy związek, którego zazdroszczą nam samotni znajomi. Ale kiedy chcieliśmy im pomóc dokonać czegoś podobnego, nagle okazało się, że mają wygórowane oczekiwania i są narcystycznie przeświadczeni o własnej wyjątkowości. I jak tu się dziwić, że całymi latami pozostają bez pary, skoro szukają nieistniejącego ideału?!

– Ludzie naprawdę mają poprzestawiane w głowach – skwitowałam nasze starania, cytując własnego męża.

A potem poszliśmy na spacer, trzymając się za ręce i co jakiś czas przystając, żeby się pocałować. Ot, dwoje ludzi, którzy dali sobie szansę.

Czytaj także:
„Zaprosiłem Justynę na randkę, a ona spytała, czy to z litości. Nie mogła uwierzyć, że zakochałem się w niej jak wariat”
„Zakochałam się w szefie, który traktował mnie jak trofeum. Powtarzał mi, że dziewczyna prezesa musi dobrze wyglądać”
„Dzieci oczekiwały, że po śmierci męża i ja z żalu położę się do grobu. Ja chcę jeszcze żyć, zakochać się i być kochaną”

Redakcja poleca

REKLAMA