„Zakochałem się w Wiktorii od pierwszego wejrzenia. Problem w tym, że jej siostra nosi pod sercem moje dziecko”

Para z problemami fot. iStock by GettyImages, Kiwis
„Czułem się jak łajdak. Pragnąłem wykrzyczeć Edycie, że zrywam zaręczyny i nie stanę się jej mężem. Będę płacić alimenty i brać udział w wychowaniu dziecka, ale nie stworzymy rodziny. Kocham jej siostrę bardziej niż kogokolwiek”.
/ 31.12.2023 22:00
Para z problemami fot. iStock by GettyImages, Kiwis

Od kilku ostatnich miesięcy byłem w związku z Edytą, która była cudowna i naprawdę ją kochałem. Gdy dowiedzieliśmy się o ciąży, bez wahania poprosiłem ją o rękę. Nie będę jednak ukrywać, że nie byłem przesadnie entuzjastyczny, jeśli chodzi o nadchodzącą rolę ojca. Te wszystkie pieluchy, kolki i nieustanny brak snu naprawdę mnie przerażały. Nie mieliśmy tego w planach. Niemniej jednak czułem, że powinniśmy dziecku zapewnić rodzinę.

Rodzice mojej przyszłej żony chcieli zorganizować nam huczne wesele z udziałem całej rodziny i wszystkich znajomych. Niezbyt mi się to podobało. Moja rodzina to tylko mama, starszy brat i chora babcia, która i tak nie uczestniczyłaby w weselnej zabawie. Moim marzeniem były spokojne zaślubiny z niewielkim przyjęciem dla najbliższych. Mimo moich łagodnych próśb o zmianę planów, przygotowania do wesela szły pełną parą.

Przypadkowe pierwsze spotkanie

Z Wiktorią spotkałem się zupełnie przypadkowo. Można nawet powiedzieć, że było to dla mnie wielkim zaskoczeniem. Nie miałem pojęcia, że Edyta ma siostrę. Ani razu podczas naszego związku nie padło jej imię. Byłem pewny, że Edyta nie ma rodzeństwa.

Tego dnia skończyłem pracę wcześniej niż zazwyczaj. Udało mi się zakończyć projekt, który przez ostatnie tygodnie zajmował mi sporo czasu. Szef był zadowolony do tego stopnia, że czułem w powietrzu podwyżkę. Postanowiłem więc zaprosić Edytę na uroczystą kolację. Gdyby nie to, że była w ciąży, to bez wahania otworzyłbym butelkę szampana. Jednak skoro oczekiwaliśmy dziecka, to postanowiłem, że kupię jej bezalkoholowe bąbelki.

– Eda, skończyłem dziś szybciej pracę  – zawołałem u progu naszego mieszkania.

– Mam dla ciebie niespodziankę – usłyszałem z kuchni, więc tam skierowałem swoje kroki.

Wyglądała jak przepiękny, egzotyczny motyl!

Siedziały naprzeciwko siebie. Choć na pierwszy rzut oka się od siebie różniły, to jednak coś w nich wydawało się podobne. Chyba chodziło o niezwykle podobny uśmiech. Czerwona, kręcona czupryna, skóra pokryta piegami i delikatnie skośne oczy nadawały jej wygląd niezwykle egzotycznej damy, przy której moja Edytka, z krótką ciemną czuprynką i jasną cerą, wyglądała skromnie. Na początku pomyślałem, że to jakaś znajoma Edyty, której z nieznanych mi i niepojętych przyczyn nie miałem okazji wcześniej poznać.

– To jest moja siostra Wiktoria – przedtawiła nieznaną mi dziewczynę, siedzącą przy stole w naszej kuchni

– Siostra? – zdziwiłem się – Nigdy nawet nie zasugerowałać, że masz siostrę. Byłem przekonany, że jesteś jedynaczką.

– Dlaczego się mną nie pochwaliłaś? – upomniała Edytę rudowłosa piękność.

– No, tak jakoś się złożyło... – odpowiedziała, wzruszając ramionami.

Obie były niezwykle rozbawione, wymieniały się pomiędzy sobą drwiącymi spojrzeniami. Wyczuwałem między nimi pewne napięcie. Coś wisiało w powietrzu. Miałem wrażenie, że nieustannie toczą ze sobą bitwę lub grają w pewną grę.

Edyta ciągle spoglądała w moim kierunku. Przyglądała mi się badawczym spojrzeniem. A ja? Ja zgubiłem się w przenikliwym spojrzeniu swojej przyszłej szwagierki.

– Wiktoria jest moją przyrodnią siostrą  – wyjaśniła Edyta

– Jestem owocem pierwszej miłości naszej matki, tej egzotycznej, zakazanej – dodała z uśmiechem na twarzy Wiktoria.

Jakbym mocno się nie starał, nie byłem w stanie oderwać od niej wzroku. Była tak różna od Edyty. Nie chodziło o to, że była bardziej atrakcyjna. Po prostu bardzo się wyróżniała . Być może ze względu na swoją egzotyczną urodę.

– Przypadła Ci go gustu Wiki? – zapytała Edyta, kiedy jej siostra wyszła z naszego mieszkania. W jej tonie nie dało się nie zauważyć napięcia i zazdrości.

– Jest atrakcyjna – odparłem, podnosząc ramiona w górę. Chciałem, aby moja reakcja wyglądała na naturalną, zwyczajną, ale coś mi mówiło, że nie do końca mi to wyszło. Miałem przeczucie, że niespodziewanie, w przeciągu jednej chwili, przestałem odczuwać miłość do swojej narzeczonej. Że przestała mi się podobać, że przemieniła się w nudną, szarą myszkę. Czy to była ta rzecz, o której opowiadają w kobiecych romansach? Czy to było uczucie od pierwszego spojrzenia? Nigdy w to wcześniej nie wierzyłem.

– Atrakcyjna? – Edyta wybuchła ironicznym śmiechem. – Ona jest zjawiskowa niczym egzotyczny motyl – dodała.

– Dlaczego nigdy o niej nie mówiłaś? – nie mogłem powstrzymać tego pytania.

– Tak jakoś się złożyło – odparła, wzruszając ramionami.

– Jesteście sobie bliskie? – zapytałęm

– Kiedyś byłyśmy, ale to było bardzo, bardzo dawno temu, kiedy byłyśmy jeszcze dziećmi.

– A co potem się stało?

– Potem już miałyśmy nieco słabszy kontakt ze sobą.

– Z jakiego powodu?

– Cóż, z różnych przyczyn... Nie jestem do końca pewna. Po prostu nasze relacje się rozpadły. Wiki w pewnym momencie zaczęła się bardzo buntować. Mam wrażenie, że wtedy mnie znienawidziła. A później nie byłyśmy już w stanie wrócić do naszych wcześniejszych relacji.

Odczuwałem te słynne motyle w brzuchu. Nie wnikałem w szczegóły, ponieważ Edyta wyraźnie niechętnie rozmawiała o swojej siostrze. Moją ciekawość jednak pochłaniała ta tajemnicza niewiasta. Byłem gotów zapytać Edytę, żeby opowiedziała mi wszystko, z najdrobniejszymi szczegółami o Wiktorii. Nie zdecydowałem się jednak na ten krok. Edyta była przecież moją przyszłą żoną. Do ślubu pozostały zaledwie dwa miesiące. Dodatkowo była w ciąży. Ale co by było, gdybyśmy nie czekali na dziecko? O nie, gdyby nie była w ciąży, wszystko mogłoby wyglądać zupełnie inaczej, wszystko mogłoby ulec zmianie. Ja mógłbym wpłynąć na wszystko.

Tej nocy mi się sniła

W nocy miałem sen o Wiktorii. Leżałem w łóżku całkiem nagi, podczas gdy ona, odziana w lekko prześwitującą, delikatną sukienkę, podążała w moim kierunku. Chociaż szła, nie zbliżyła się do mnie. Ten sen wydał mi się tak realistyczny. Po przebudzeniu bałem się, że podczas snu wołałem jej imię, a Edyta wszystko usłyszała. Wydaje mi się jednak, że tak nie było. Edyta na pewno by mi o tym powiedziała. Myśli o Wiktorii utknęły we mnie na dobre i nie dawały spokoju, nawet w pracy.

– Stary, wyglądasz jakbyś odleciał – zauważył mój kolega z pracy. – Chodzisz jakbyś nie był do końca przytomny. Aż tak bardzo obawiasz się, że staniesz się ojcem? – dodał.

– Daj mi spokój – odparłem – Dlaczego ciągle na mnie naskakujesz? – dodałem.

– A może jesteś zakochany w kimś innym, niż Edyta? –zaśmiał się.

–Daj mi spokój – krzyknąłem na niego zdenerwowany.

Moja irytacja rosła. Skoro on to zauważył, to pewnie widać to na pierwszy rzut oka.

Kolejne spotkanie, tym razem u przyszłych teściów

Kilka dni później znów miałem okazję zobaczyć Wiktorię. Wpadła na obiad do moich przyszłych teściów. Siedząc przy stole czułem ciarki przechodzące przez cały kręgosłup, a co jakiś czas odczuwałem to znane uczucie motyli w brzuchu. Często rzucałem okiem w jej stronę, lecz tylko jeden raz nasze spojrzenia się spotkały. Obawiałem się, że moja narzeczona, Edyta, zauważy, że coś jest nie tak. Przecież nie była głupia. Miała oczy...

Po jakimś czasie wyszedłem na papierosa. Wiktoria akurat wychodziła z łazienki. Spotkaliśmy się w przedpokoju. Nie mogłem wytrzymać, musiałem złapać ją za rękę. W tamtym momencie nie zastanawiałem się nad konsekwencjami,. Nie bałem się, że np. mnie spoliczkuje. Byłem przekonany, że do niczego takiego nie dojdzie.

– Podaj mi swój numer – poprosiłem cicho.

Chwilę się zawahała, rzucając zaniepokojonym spojrzeniem w stronę drzwi do salonu, gdzie siedziała reszta rodziny.

– Pójdę z Igorem na papierosa – rzuciła w tamtą stronę. Po chwili staliśmy ramię w ramię na balkonie. Wiki paliła jakieś cienkie, intensywnie pachnące cygaretki. Milczała. Dopiero po tym, jak skończyła, odezwała się cichym głosem.

– Po co Ci mój numer? Chcesz się ze mną spotkać? Przecież bierzecie ślub z Edytą!

Gdy obróciła głowę, powiedziałem bezpośrednio.

– Nie udawaj, że nie czujesz tego, co się nad nami unosi? Nie wiem, jak to określić, ale od kilku dni nie mogę sobie z tym poradzić.

– Też to czuję – potwierdziła – Czuję wszystko, o czym teraz rozmawiamy, ale Ty przecież bierzesz ślub z moją siostrą. Czekacie na dziecko, planujecie wspólną przyszłość. Nie mogę wejść z butami w Wasze życie. Nie mam do tego prawa. Igor, jestem złą kobietą. – odparła.

– Chcę jedynie porozmawiać – oznajmiłem, chociaż obydwoje doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że to nie jest prawda.

Podała mi swój numer telefonu, odwróciła się i zniknęła za drzwiami.

Nikt nigdy się o tym nie dowie...

Następnego dnia zadzwoniłem do Wiktorii i zaprosiłem ją na wspólną kolację. Edycie powiedziałem, że muszę dłużej zostać w pracy, bo rozpoczęliśmy przygotowania do nowego projektu.

Czekałem na nią przy stole. Gdy przyszła, urzekła mnie swoim urokiem. Edyta była zawsze ubrana w luksusowe ubrania, miała perfekcyjny makijaż i zadbane paznokcie. Wiktoria, w długiej, barwnej sukni z luźno rozpuszczonymi włosami, prezentowała się obok niej jak mistyczna postać z bajki.

– Wyglądasz cudownie – rzuciłem, gdy usiadła naprzeciwko mnie.

– Wiem – odparła cicho – Nie jesteś pierwszy, który mi to mówi. Zresztą, mam w domu lustro – dodała, uśmiechając się.

– Opowiedz mi trochę o sobie – poprosiłem, gdy kelner dostarczył zamówione potrawy – Edyta nigdy nie wspominała, że ma siostrę – dodałem.

– Nie dziwię się. Na pewno by chciała, żebym zniknęła. Żebym nigdy się nie urodziła – odpowiedziała z melancholią. – Wszyscy by tak chcieli – dodała

– Dlaczego tak mówisz?

– Edyta zawsze byłą o mnie zazdrosna, a ja byłam o nią. Nasza matka była na trzecim roku studiów, kiedy przyszłam na świat. Udała się na jakieś letnie warsztaty studenckie lub coś w tym stylu. Nie jestem pewna. W każdym razie wróciła z tamtąd będąc w ciązy. Kiedy się urodziłam, dziadkowie ją wyklęli. Nie chcieli mieć wnuczki o egzotycznym pochodzeniu. Matka się mnie jednak nie wyrzekła. Przez pierwsze trzy lata sama mnie wychowywała, a potem poślubiła ojca Edyty. Dziadkowie trochę odpuścili, a ja dopiero wtedy miałam okazję ich naprawdę poznać. Ojczym jest naprawdę w porządku w stosunkuy do mnie, ale dla dziadków zawsze byłem tą mniej wartościową wnuczką, tym wstydliwym błędem mojej mamy – powiedziała Wiktoria.

– Naprawdę?– wymamrotałem, nie mając pojęcia, co odpowiedzieć.

– Tak, naprawdę. Po ukończeniu trzynastego roku życia zaczęłam się buntować, uciekałam z domu, często mnie nie było w szkole, nie miałam ochoty na naukę. Ćpałam, piłam... W końcu oznajmiłam matce, że jeśli nie wyjawi mi, kto jest moim ojcem, odbiorę sobie życie. Wiedziała, że nie kłamię. Wtedy się pojawił. Okazało się, że matka od zawsze wiedziała, gdzie się znajduje, gdzie pracuje, mieszka... Tylko mi nic nie powiedziała. I jemu nie powiedziała, że ja istnieję. – powiedziała Wikoria.

– Nigdy jej tego nie przebaczę. Mój ojciec naprawdę się mną teraz interesuje. Mógł kochać mnie od samego początku, od momentu, kiedy była małą dziewczyną i tak bardzo pragnęłam jego obecności. Naprawdę za nim tęskniłam, mimo że go nie znałam. Pochodzi z Egiptu, ale mieszka w Londynie. Jest zamożny i wykształcony. Okazało się, że w Wielkiej Brytanii mam aż pięcioro rodzeństwa – dwóch braci i trzy siostry. Kiedy ukończyłam osiemnaście lat, przeprowadziłam się do niego. Tam teraz jest moje życie, tam jest mój świat. Do Polski przyjeżdżam jedynie na krótkie wizyty. – dodała Wiktoria.

Nie wiedziałem, jak na to wszystko zareagować, więc zmieniłem temat.

–  Bardzo mi się podobasz – oznajmiłem bezpośrednio.

–  Ty mnie również – wyszeptała – Ale przecież planujesz ślub z moją siostrą – dodała po chwili.

–  Jestem Tobą zauroczony. Nie mogę poślubić Edyty. Nie jestem w stanie poślubić Edyty, bo to tobą jestem zauroczony.

–  Ja Cię też kocham, Igor. Nie możemy tego zrobić Edycie. Po prostu nie możemy – powtarzała zrozpaczona.

Spotkanie w hotelu

Po dwóch dniach odezwała się do mnie z prośbą o przyjazd do hotelu, w którym się zatrzymała. Przeżyliśmy razem parę magicznych chwil. Byłem skłonny zrezygnować z zaręczyn z Edytą.

–  Uciekniemy razem. Zostawimy wszystko za sobą, wyjeźdzmy w Bieszczady i pognamy ku nowemu – usiłowałem ją przekonać.

–  Nie możemy być szczęśliwi kosztem Edyty i waszego dziecka, zrozum to wreszcie! – rozzłościła się. – Jutro wyjeźdzam, a Ty musisz mi przyrzec, musisz przysiąc, że nie piśniesz Edycie ani słowa o dzisiejszym spotkaniu. Nigdy, rozumiesz? Ani słowa! To, co miało miejsce, nie zdarzy się ponownie. Potraktuj to jako nasze pożegnenie – dodała.

Namawiałem ją, żeby zmieniła zdanie. Nieustannie podkreślałem, że bardzo ją kocham i nie poślubię Edyty. Przekonywałem ją, że powinniśmy być razem. Nie chciała tego słyszeć. W końcu musiałem dać jej  słowo, że to, co się stało, pozostanie naszym sekretem.

Motyl odleciał do dalekich krajów

Kolejnego dnia Edyta powiedziała mi, że Wiktoria niespodziewanie odleciała do Londynu.

– Powiedziała tacie, że musi niezwłocznie wrócić do Londynu. Nie podała żadnej przyczyny – narzekała. – Zawsze tak miała. Nigdy nie brała pod uwagę moich uczuć – dodała Edyta.

Czułem się jak nikczemnik. Chciałem wykrzyczeć do Edyty, że zrywam zaręczyny, że nie zostanę jej lubym. Będę finansowo wspierał nasze dziecko, będę brał udział w jego wychowaniu, ale jej nie poślubię, bo to jej siostrę kocham najbardziej na świecie. Mimo to, nie zrobiłem tego, chciałem być wierny przysiędze, którą złożyłem Wiktorii.

Wiktoria nie zjawiła się na ślubie

Dwa miesiące później Edyta i ja staliśmy się małżeństwem. Powodem była wyłącznie nasza córka, która miała przyjść na świat za pięć miesięcy. Wiktoria nie pojawiła się na ceremonii. Wysłała jedynie życzenia, a Edycie powiedziała przez telefon, że ma kłopoty zawodowe i nie jest w stanie się zerwać. Byłem przekonany, że to nieprawda i że po prostu nie chce się ze mną zobaczyć.

Edyta również zdawała sobie sprawę, że jej siostra kłamie i z nieznanego powodu unika przyjazdu. Czuła też, że coś pomiędzy nami się zepsuło. Próbowała zrozumieć, co się stało. Nie mogłem się jednak przyznać. Nieugięcie utrzymywałem, że wszystko jest okej, że ją kocham i nasze jeszcze nienarodzone dziecko. Świadomie kłamałem. I ciągle będę musiał to robić. Odczuwam w głębi duszy, że nasze małżeństwo to jedno wielkie nieporozumienie, jedno gigantyczne oszustwo, w które niestety, z pełnym zrozumieniem, się wplątałem.

Czytaj także:
„W tym roku święta spędzamy pod palmami. Mam dość stania w garach. Niech się synowa na trudzi”
„Przypadkiem odebrałam telefon siostry i usłyszałam głos mojego męża. Mruczał do słuchawki, że tęskni za jej ciałem”
„Przygarnęłam pod swój dach drugą żonę mojego byłego męża. Połączyła nas niechęć do tego samego mężczyzny”
 

Redakcja poleca

REKLAMA