„Zakochałem się w stażystce, a ona ze mnie zakpiła. Byłem dla niej trofeum, którym mogła się chwalić koleżankom”

para w biurze fot. Getty Images, Image Source
„– Uwielbiam się z nim pokazywać, bo to jednak o klasę wyżej niż wszyscy moi byli. Ma dobrą pracę, fajne auto, mieszkanie, pieniądze... No i regularnie dostaję od niego naprawdę fajne rzeczy. Takie, na które jeszcze długo nie byłoby mnie stać”.
/ 25.03.2024 08:30
para w biurze fot. Getty Images, Image Source

Zawsze miałem pecha do kobiet. Wybierałem takie, które zwykle tylko mnie wykorzystywały albo zwyczajnie się mną bawiły, a później kończyłem ze złamanym sercem.

– Ty jesteś po prostu za dobry. Poczciwy z ciebie facet i dziewczyny to wykorzystują – powtarzała mi siostra.

Liczyłem, że pieniądze pomogą

Chciałem to zmienić, ale nie wiedziałem jak. Mam się stać zimnym draniem, żeby w końcu dorównać atrakcyjnością tym frajerom, dla których mnie porzucały? Przecież to bez sensu.

W końcu postawiłem na czarnego konia: robiłem wszystko, żeby jak najszybciej zdobyć spore pieniądze i solidne, wysokie stanowisko w pracy. Tak, to może głupie i płytkie, ale... czy nie jest to skuteczny wabik, którego mężczyźni od lat używają do uwodzenia kobiet? A ja z roku na rok stawałem się coraz bardziej zdesperowany. Marzyłem o prawdziwej miłości, o czułości i bliskości. Po prostu chciałem stworzyć jakiś związek – nawet jeśli miałby się narodzić z zainteresowania moimi pieniędzmi, a nie mną samym.

Chciałem ją zdobyć

Gdy do naszej firmy przyszła Lila, miałem wrażenie, że zakochałem się od pierwszego wejrzenia. Była stażystką w naszym zespole marketingu: młodszą ode mnie o 10 lat, zachwycająco piękną i ambitną. Miała też poczucie humoru, które tylko utwierdzało mnie w przekonaniu, że nie mogę pozwolić sobie na zmarnowanie tej szansy.

– No i jak tu ją zdobyć bez palenia mostów? Bez popełniania tych samych błędów, które popełniam zawsze? – głowiłem się.

– Spokojnie. Bądź zawsze elegancki, pachnący i szarmancki, a jednocześnie nie okazuj jej zbyt dużego zainteresowania – radziła mi siostra.

– To naprawdę na was działa? – zdziwiłem się.

– Oczywiście, że tak! Nikt nie lubi, kiedy podaje mu się wszystko na złotej tacy. Wyczekane smakuje lepiej – zaśmiała się.

Postanowiłem więc pójść za jej radą. Wobec Lilki byłem zawsze ujmująco szarmancki, zabawny i czarujący, ale dbałem o to, żeby nasze kontakty ograniczały się do przerw na lunch czy krótkich pogawędek przy ekspresie do kawy. Zawsze starałem się, by poczuła niedosyt. Na nią to chyba zadziałało, bo zauważyłem, że zaczyna coraz bardziej zabiegać o kontakt ze mną. Chociaż w środku wiwatowałem i wywieszałem już zwycięskie flagi, na zewnątrz nadal starałem się zachować spokój, opanowanie i pewną dozę obojętności, choć w rzeczywistości było zupełnie inaczej!

Sama błagała o randkę

Zaprosiłem ją na pierwsze spotkanie poza pracą, gdy już tak dosłownie sugerowała mi, że jest mną zainteresowana, że wręcz nie miałem innego wyboru. Oczywiście, ta cała gierka była tylko sposobem na osiągnięcie celu. Przecież w rzeczywistości zupełnie nie przypominałem tego obojętnego, wyrachowanego faceta – i zamierzałem jej to w końcu pokazać.

Odebrałem ją spod domu swoim autem. Gdy wychodziła z bloku, czekałem już na nią z bukietem kwiatów. Gdy się uśmiechnęła, poczułem ciepło w okolicy serca. Zaplanowałem cały wieczór z największą starannością: najpierw kolacja w fajnej restauracji, potem drinki w nastrojowym barze. Pod koniec spotkania była we mnie tak wpatrzona, że mógłbym chyba powiedzieć lub zrobić praktycznie wszystko, a ona i tak widziałaby we mnie najwspanialszego faceta na ziemi. Oczywiście, tego nie zrobiłem, ale świadomość, że w końcu to nie ja jestem tym, któremu zależy bardziej, była upajająca.

– Naprawdę cudownie się bawiłam. Mam nadzieję, że będziemy mogli to powtórzyć – szepnęła mi uwodzicielsko, gdy odwiozłem ją do domu.

Wtedy po raz pierwszy się pocałowaliśmy. I już wiedziałem, że przepadłem i nie ma dla mnie odwrotu.

Nie ukrywaliśmy się

Szybko zaczęliśmy być parą. Na szczęście, w pracy nikt nie robił z tym problemu, wręcz przeciwnie: współpracownicy życzliwie nam kibicowali. Oczywiście, gdy tylko przeszliśmy na wyższy poziom znajomości, porzuciłem swoją maskę i zacząłem zachowywać się wobec Lilki tak, jak chciałem. Zaskakiwałem ją drobnymi podarunkami i kosztownymi prezentami, zapraszałem na romantyczne randki, regularnie zapewniałem o swoich uczuciach. Niestety, po dwóch czy trzech miesiącach zacząłem zauważać, jak jej zainteresowanie spada.

– No i co ja mam zrobić? Mam do końca życia grać kogoś, kim nie jestem? Przecież to niemożliwe! Zakochała się we mnie i teraz nagle jej przeszło, bo okazało się, że nie jestem draniem? – frustrowałem się.

– Nie wiem, jak ci to wyjaśnić... Ale może zwyczajnie ona nie jest kobietą dla ciebie – tłumaczyła mi smutno siostra, do której znowu przyszedłem po radę.

– To która w końcu będzie?! – zniecierpliwiłem się. – Żadna nie jest dla mnie czy po prostu to ja nie jestem dla żadnej? Co jest ze mną nie tak?

– Tomek, nic, serio. Naprawdę nie zasługujesz na takie traktowanie. I jestem pewna, że kiedyś w końcu trafi się kobieta, która cię doceni. Ale też może nie przekreślaj Lilki tak szybko... Może tylko ci się wydaje? Może po prostu przechodzi wam ta bajkowa pierwsza faza, ale tak naprawdę nie dzieje się nic złego? – zasugerowała.

Czułem, że coś nie gra

Faktycznie, zacząłem analizować to, co powiedziała mi Majka. Może miała rację? Może sam stwarzałem problemy, których tak naprawdę nie było? Zacząłem patrzeć na Lilkę bardziej przychylnym okiem. Byłem wyrozumiały, gdy odwoływała kolejne spotkania, a później dzwoniła do mnie w środku nocy, żebym odebrał ją z imprezy. Nie złościłem się, gdy zabierała mnie na spotkania, gdzie uwieszała się na moim ramieniu, a później odmawiała, gdy chciałem zabrać ją na obiad do rodziców. Niby starałem się tym nie przejmować, ale w środku cały czas kiełkowała mi myśl, że coś jest nie tak.

Pewność zyskałem, gdy przypadkowo podsłuchałem jej rozmowę z koleżanką. Tamtego wieczoru Lila brała kąpiel w moim mieszkaniu. Chciała mieć godzinę tylko dla siebie, więc zabrałem się za układanie swoich ubrań w szafie i sprzątanie po kolacji.

Podsłuchałem jej rozmowę

Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, żeby ją podsłuchiwać celowo. Po prostu w którymś momencie usłyszałem zza drzwi swoje imię i... nie mogłem się powstrzymać. Przystawiłem ucho do drzwi, żeby dowiedzieć się, co ukochana mówi o mnie swojej koleżance, z którą prowadziła długą rozmowę telefoniczną.

– No ja wiem, że Tomek to dobry facet, ale... stracił cały urok, kiedy stał się takim pieskiem, co ciągle za mną lata – zachichotała, a ja poczułem ucisk w żołądku. – Uwielbiam się z nim pokazywać, bo to jednak o klasę wyżej niż wszyscy moi byli. Ma dobrą pracę, fajne auto, mieszkanie, pieniądze... No i regularnie dostaję od niego naprawdę fajne rzeczy. Takie, na które jeszcze długo nie byłoby mnie stać.

„Czyli tym dla niej jestem? Naprawdę? Nie, to niemożliwe!”, złościłem się w myślach, nasłuchując dalej.

– Mówisz? Ale no chyba w końcu się zorientuje, że jestem z nim tylko dla dobrego pijaru i prezentów – zaśmiała się nieco głośniej Lilka.

Poczułem się, jakby ktoś kopnął mnie w brzuch. Lilka była pierwszą kobietą, do której udało mi się tak zbliżyć, z którą zdążyłem związać tyle nadziei. Wszystkie moje poprzednie związki kończyły się tak naprawdę zanim na dobre zdążyły się zacząć. A ten... Byliśmy już oficjalną parą, poznawaliśmy swoich znajomych, pomieszkiwaliśmy u siebie. A ja doceniałem to, że nasza relacja robi się coraz poważniejsza! „Mam to wszystko znowu stracić? I znowu znosić tę potworną samotność?”, myślałem smutny.

Nie pozwolę robić z siebie głupka

Biłem się z myślami przez kolejny miesiąc. W końcu jednak podjąłem decyzję, że muszę zakończyć związek z Lilą. Kochałem ją, naprawdę, ale wiedziałem, że na dłuższą metę nie zniosę świadomości, że jestem dla niej tylko zabawką, swego rodzaju towarzyskim trofeum i bankomatem. Nie wyrzuciłem jej jednak wszystkiego, czego dowiedziałem się tamtego wieczoru. Chciałem zachować klasę.

– Lila, przepraszam cię bardzo, ale mam wrażenie, że chcemy od życia czegoś zupełnie innego. Jesteś dla mnie bardzo ważna i naprawdę przychodzi mi to z trudem, ale myślę, że nie uda nam się zbudować niczego poważnego, a ja właśnie tego bym chciał – oznajmiłem jej któregoś dnia spokojnie, po czym mocno ją uścisnąłem i odwróciłem się na pięcie, zanim zdążyła zobaczyć łzy, które mimo wszystko już cisnęły mi się do oczu.

Nic nie powiedziała. Nie goniła mnie. Nie wpadła w histerię. Ale zaczęła do mnie znowu wydzwaniać i wypisywać... I mówić rzeczy, które mówiła mi na samym początku. Tak jakbym na nowo wzbudził jej zainteresowanie. Ech, i weź tu zrozum kobiety!

Czytaj także: „Gdy remontowałam dom po dziadku, znalazłam skarb. Dzięki niemu wiem, że wszyscy całe życie mnie okłamywali”
„Rodzina chłopaka mnie nie akceptuje, bo jestem rozwódką. Dla nich ślub cywilny jest papierkiem bez znaczenia”
„Bez pardonu zdradzałem żonę, a chętnych mężatek mi nie brakowało. Gustowałem w zajętych, bo trzymały język za zębami”

 

Redakcja poleca

REKLAMA