„Zakochałam się w koledze z pracy. Byłam szczęśliwa, dopóki nie odkryłam, co wyprawia z szefową”

rozczarowana kobieta fot. iStock by Getty Images, Westend61
„Adam nie tylko był świetnym towarzyszem rozmów, ale potrafił rozbawić mnie do łez. Szybko stał się kimś więcej niż tylko kolegą z pracy. Może to było lekkomyślne, ale czułam, że nie mogę się oprzeć temu, co między nami się rodziło”.
/ 19.09.2024 18:30
rozczarowana kobieta fot. iStock by Getty Images, Westend61

Zmiana pracy to zawsze trudny krok. Nie tylko dlatego, że człowiek wkracza w nowe środowisko, ale też dlatego, że zaczyna poznawać nowych ludzi, którzy mogą zupełnie odmienić jego życie. Tak było w moim przypadku. Niedawno rozpoczęłam nową pracę w korporacji, która miała być moją szansą na rozwój zawodowy.

Od razu zaiskrzyło

Pierwsze dni w firmie nie były łatwe, ale wtedy poznałam Adama. Od razu coś między nami zaiskrzyło. Był inny niż reszta kolegów z biura – pewny siebie, ale nie arogancki. Gdy zaczęliśmy spędzać więcej czasu razem, czułam, że świat zaczyna nabierać nowych barw. Adam nie tylko był świetnym towarzyszem rozmów, ale potrafił rozbawić mnie do łez. Szybko stał się kimś więcej niż tylko kolegą z pracy. Może to było lekkomyślne, ale czułam, że nie mogę się oprzeć temu, co między nami się rodziło.

Kiedy zaprosił mnie na pierwszy wspólny wieczór po pracy, poczułam się jak bohaterka filmowej opowieści. Adam wyglądał na faceta, który ma wszystko pod kontrolą – przystojny, inteligentny, z błyskiem w oku. Zaczęłam się zastanawiać, czy może w końcu znalazłam mężczyznę, z którym warto zaryzykować wszystko. Nie przeszkadzało mi to, że pracujemy w jednym biurze. Wydawało się, że los w końcu mi sprzyja.

Byłam podekscytowana

Siedzieliśmy z Adamem w firmowej stołówce, otoczeni szumem rozmów i stukotem sztućców. On opowiadał coś zabawnego o swojej ostatniej wizycie w siłowni, a ja nie mogłam powstrzymać śmiechu. Z każdą kolejną historią czułam, że coraz bardziej mnie do siebie przyciąga. Jego uśmiech, sposób, w jaki na mnie patrzył, sprawiał, że na chwilę zapominałam o tym, gdzie jesteśmy. Było w nim coś takiego... jakby świat przestawał istnieć, gdy się na mnie skupiał.

– W weekend wybiorę się w góry – rzucił nagle, mieszając w filiżance herbaty. – Może chcesz się przyłączyć? Tak dla relaksu, bez żadnych zawodowych spraw.

– Hm, kusząca propozycja – odpowiedziałam, starając się zabrzmieć obojętnie, ale w środku aż skakałam z radości. Weekend z Adamem? Brzmiało jak spełnienie marzeń.

– W takim razie uznajmy to za plan – mrugnął do mnie. – Będzie super, zobaczysz.

Miał poważne plany

Po pracy wyszliśmy razem. Adam jak zwykle zachowywał się swobodnie, bez żadnych gestów, które mogłyby zdradzić nasze coraz bardziej zażyłe relacje przed resztą biura. Tylko ja czułam, że w tych drobnych gestach jest coś więcej. Spacerowaliśmy wzdłuż ulicy, mijając kawiarnie i małe sklepiki. Wszystko wydawało się normalne, a jednak z każdym krokiem coraz bardziej się zbliżaliśmy.

– Może kiedyś moglibyśmy zamieszkać razem – rzucił nagle Adam, jakby to była najzwyklejsza rzecz na świecie.

Zamarłam na chwilę. Mieszkanie razem? Dopiero zaczynaliśmy się spotykać, a on już myślał o takich sprawach?

– Mówisz poważnie? – zapytałam, próbując ukryć zaskoczenie.

– Oczywiście. – Uśmiechnął się szeroko. – Dobrze się rozumiemy, spędzamy ze sobą świetnie czas, dlaczego nie myśleć o przyszłości?

To było jak z filmu. Adam mówił o wspólnej przyszłości, a ja, choć zaskoczona, zaczynałam naprawdę wierzyć, że wszystko może pójść po mojej myśli. Chociaż coś mi podpowiadało, żeby być ostrożną, przymknęłam na to oko. Może po raz pierwszy w życiu warto było zaufać intuicji?

Czułam lekki niepokój

Jednak nie wszystko było idealne. Zaczynałam dostrzegać drobne rzeczy, które mnie niepokoiły. Adam często sprawdzał telefon, ale nigdy nie odwracał ekranu w moją stronę. Czasem stawał się nagle nieobecny, jakby coś go wytrącało z równowagi, a potem szybko zmieniał temat. Było to subtelne, niemal niezauważalne, ale wystarczająco, żeby poczuć dziwny niepokój.

Pewnego wieczoru, gdy siedzieliśmy w jego mieszkaniu, telefon Adama wibrował na stole. Spojrzałam niechcący na ekran i zobaczyłam, że to Marta, nasza szefowa, wysłała mu wiadomość. Moje serce zabiło mocniej.

– Co tam, szefowa znowu o coś pyta po godzinach? – rzuciłam żartobliwie, choć w środku czułam, jak napięcie rośnie.

Adam szybko chwycił telefon i wyciszył go, nawet nie patrząc na wiadomość.

A, to nic takiego – odparł, udając, że nie ma sprawy, i szybko zmienił temat.

W tamtej chwili pierwszy raz coś mnie naprawdę zaniepokoiło. O co chodziło z tą Martą? Czy to możliwe, że było coś, czego mi nie mówił? Starałam się nie myśleć o tym za bardzo, ale ziarenko niepewności zostało zasiane.

Byłam podejrzliwa

Marta. Od chwili, gdy zobaczyłam jej imię na telefonie Adama, to imię nie dawało mi spokoju. Dotąd nie myślałam o niej zbyt wiele – była po prostu naszą szefową, wymagającą, ale kompetentną. Jednak teraz, z każdą mijającą chwilą, zaczęłam dostrzegać coraz więcej drobnych rzeczy. Marta często prosiła Adama o pomoc w sprawach, które wydawały się nie mieć nic wspólnego z pracą. Zawsze był dla niej dostępny

W biurze z dnia na dzień zaczęłam analizować ich zachowanie. Czy to normalne, że Marta często zatrzymywała Adama po godzinach? Czy te krótkie, szeptane rozmowy były naprawdę służbowe? Wszystko zaczęło wyglądać inaczej, jakby ich relacja miała drugie dno, którego wcześniej nie chciałam widzieć.

Postanowiłam to sprawdzić. Pewnego wieczoru po pracy pojechałam do Adama bez zapowiedzi. Kiedy wszedł do łazienki, jego telefon leżał na stole. Wahałam się, ale ciekawość była silniejsza. Wzięłam telefon i wtedy to zobaczyłam: wiadomość od Marty. "Musimy porozmawiać. Jestem w ciąży".

Nawet nie zaprzeczał

Świat zawirował. „Jestem w ciąży”. Słowa na ekranie telefonu tańczyły mi przed oczami, jakby były częścią jakiegoś złego snu. Odrzuciłam telefon, czując, jakby mnie parzył. Czy to możliwe? Czy Adam…?

Gdy wrócił z łazienki, próbowałam zachować spokój, ale głos mnie zdradził.

– Adam, musimy porozmawiać. O Marcie.

Zamarł, spojrzał na mnie zaskoczony, jakby nie rozumiał, o co mi chodzi. Usiadłam na kanapie, próbując ułożyć myśli.

– Widziałam wiadomość. Marta... jest w ciąży? – wykrztusiłam.

Jego twarz w jednej chwili straciła wyraz. Próbował coś powiedzieć, ale milczał, a to milczenie było jak nóż wbity prosto w serce.

– To nie tak, jak myślisz – zaczął w końcu, ale jego głos był słaby. – To… skomplikowane.

– Więc to prawda? – Z trudem łapałam oddech. – Spałeś z nią?

Zamilkł, patrząc na podłogę. W tej ciszy było wszystko. Zdrada, kłamstwa, wszystkie moje nadzieje, które teraz obracały się w pył.

– Próbowałem to zakończyć – wyszeptał. – Ale... Marta jest w trudnej sytuacji.

– A ja? – wrzasnęłam, łzy napływały mi do oczu. – Co ze mną?

Mieli romans

Po tamtej rozmowie czułam się, jakby świat się zatrzymał. Adam siedział przede mną, bezradny, a ja próbowałam zebrać myśli, choć każda z nich raniła mnie jak ostrze. On mówił dalej, powoli, jakby każde słowo ważyło tonę.

– Z Martą... to nie miało znaczyć nic poważnego. Na początku to była zwykła przysługa. Chciała kogoś, kto jej pomoże w firmie. Potem wszystko wymknęło się spod kontroli – powiedział, a ja coraz bardziej czułam, że nie znam człowieka, z którym dzieliłam tyle chwil.

– Więc romans z szefową to dla ciebie przysługa? – spytałam z goryczą.

– Agnieszka, to nie tak. Ja naprawdę chcę być z tobą, ale Marta... ona ma na mnie wpływ. Pomogła mi w pracy, dzięki niej dostałem awans – tłumaczył, ale każde jego słowo brzmiało coraz gorzej.

Zacisnęłam pięści, czując wściekłość. Byłam tylko pionkiem w jego grze o karierę.

– Więc co teraz? – zapytałam lodowatym tonem. – Zostawisz mnie, żeby ratować swoją karierę?

Adam milczał. Jego cisza mówiła więcej niż słowa.

Byłam kłębkiem nerwów

Dni po tej rozmowie były jak koszmar, z którego nie mogłam się obudzić. Adam próbował się do mnie zbliżyć, ale ja trzymałam dystans. Nasze rozmowy stały się puste, jakby każde z nas unikało tego, co naprawdę ważne. W firmie Marta zachowywała się tak, jakby nic się nie stało. Profesjonalna, chłodna, jak zawsze. Tylko ja wiedziałam, co ukrywała za tym uśmiechem.

Nie mogłam dłużej tego znieść. Pewnego dnia postanowiłam skonfrontować się z Martą. Czekałam, aż wyjdzie z biura, a potem podeszłam do niej.

– Musimy porozmawiać – rzuciłam ostro.

Marta spojrzała na mnie bez cienia zdziwienia, jakby doskonale wiedziała, co się dzieje.

– O Adamie, prawda? – Jej ton był zimny.

– Wiesz, że wszystko wiem – zaczęłam, nie siląc się na subtelność. – Jesteś w ciąży. Co zamierzasz?

Marta uniosła brwi, jakby zaskoczona moją odwagą.

Zamierzam mieć to dziecko, Agnieszka. A Adam? To jego decyzja, z kim chce być. Ale nie oszukuj się – on nie zostawi pracy ani mnie.

Zamarłam. Zdałam sobie sprawę, że Marta nie tylko była pewna siebie, ale miała rację. Adam był rozdarty, ale bardziej zależało mu na tym, co mógł zyskać dzięki niej. Nie odpowiedziałam. Wtedy wszystko stało się jasne.

Agnieszka, 32 lata

Czytaj także: „Po drodze na delegację zabrałem niespodziewanego pasażera. Ten dziwny staruszek przepowiedział mi moją przyszłość”
„W wieku 50 lat zdecydowałam się na pracę w przedszkolu. To, co tam przeszłam, było istnym koszmarem”
„Mojego syna uwiodła kobieta starsza od niego o 8 lat. Nie wiem, po co dorosła baba umawia się z takim smarkaczem”

Redakcja poleca

REKLAMA