„Zakochałam się w Alku do szaleństwa. Chciałam budować z nim życie, ale okazało się, że będzie miał dziecko z moją siostrą”

smutna kobieta porzucona fot. iStock, Anna Bizon / EyeEm
„Rozmyślając nad swoim życiem, usłyszałam jakiś hałas na klatce schodowej. Podskoczyłam do wizjera, aby przez niego spojrzeć i… stanęłam oko w oko z Alkiem, który wyraźnie patrzył w kierunku moich drzwi! Chociaż doskonale wiedziałam, że nie może mnie zobaczyć, bo konstrukcja wizjera to uniemożliwia, to odskoczyłam gwałtownie".
/ 01.05.2023 13:15
smutna kobieta porzucona fot. iStock, Anna Bizon / EyeEm

Urszula wyprzedziła mnie w wyścigu na ten świat zaledwie o dwie minuty, lecz gdyby zestawić nasze życiowe doświadczenia, wyszłoby na to, że moja siostra jest ode mnie starsza co najmniej o kilka lat. Ona po prostu wszystko robiła przede mną, wszystkiego próbowała wcześniej.

Mamy po 25 lat. Ja wciąż jestem panną, tymczasem Ula zdążyła już wyjść za mąż, rozkręcić firmę, która teraz dobrze prosperuje, i owdowieć. Długo trwało, zanim udało jej się pozbierać po śmierci Marka, wreszcie poprosiła mnie o pomoc w firmie.

Od dawna już myślałam o tym, że byłoby fajnie przyłączyć się do biznesu siostry i trochę go rozwinąć.

Ale to była jej firma i Marka

Nie mogłam się tam pchać z kaloszami, tym bardziej że szwagier był bardzo czuły na punkcie swojej pracy i każdą uwagę traktował jak krytykę. A ja uważałam, że nawet sklep z materiałami dekoracyjnymi można uatrakcyjnić.

Przede wszystkim nie tylko szyć zasłony i firanki, ale też np. poduszki, i jeszcze tapicerować meble. Wielu ludziom zależy na kompleksowej obsłudze, warto więc zainwestować we współpracę z architektami wnętrz, mieć pod ręką wzory tapet i dywanów pasujące do sprzedawanych tkanin.

Na szczęście siostra rozumowała podobnie, więc już rok po tym jak zaczęłam jej pomagać, nasza firma wyglądała zupełnie inaczej. Nie jak prowincjonalny sklep z firankami, ale w pełni profesjonalny butik, w którym współistniały trendy klasyczne i najnowsze.

Pracownicy także byli bardzo zadowoleni ze zmiany, bo wraz z napływem klientów wzrosły ich prowizje.

– Szefowo, pani to ma serce do interesów! – emablował mnie nasz tapicer, Alek.

Lubiłam go. Potrafił w każdy mebel tchnąć duszę, nadając mu inny wygląd.

– Panie Alku, niech pan nie przesadza! – strofowałam go łagodnie. – I proszę nie zapomnieć, że na jutro jest pan umówiony w domu klientki na tapicerowanie kanapy. Zależy mi, żeby była zadowolona, bo to moja sąsiadka – podkreśliłam.

– Zrobię co tylko w mojej mocy! – obiecał.

Nie wiem dlaczego wspomniałam mu, że mieszkam na tym samym piętrze…

Rano w sobotę nie mogłam sobie znaleźć miejsca

Chodziłam niespokojnie po mieszkaniu, robiłam kawę i już od ósmej nadsłuchiwałam pod drzwiami, czy Alek faktycznie się pojawił u Agaty. Wmawiałam sobie, że zależy mi na opinii sąsiadki, lecz prawdę mówiąc, chciałam zobaczyć mojego tapicera.

Podejrzewam, że kiedy pada słowo „tapicer”, większość ludzi wyobraża sobie starszego pana pracowicie upychającego pakuły w poduszki mebla. Alek tak nie wygląda!

Przede wszystkim jest młody, chyba nawet młodszy ode mnie. W pracy nosi lekko poszarpane dżinsy opinające zgrabny tyłeczek i kraciaste koszule, w których zawija rękawy, odsłaniając umięśnione przedramiona. I ma tatuaż, który mnie fascynował. Puste serce.

Kiedyś go nawet zapytałam, dlaczego nie jest wypełnione. Odparł z prostotą, że jeszcze nie spotkał odpowiedniej kobiety, żeby wpisać w swoje serce jakieś imię. Rozumiałam go. Moje serce też było puste.

Rozmyślając nad swoim życiem, usłyszałam jakiś hałas na klatce schodowej. Podskoczyłam do wizjera, aby przez niego spojrzeć i… stanęłam oko w oko z Alkiem, który wyraźnie patrzył w kierunku moich drzwi!

Chociaż doskonale wiedziałam, że nie może mnie zobaczyć, bo konstrukcja wizjera to uniemożliwia, to odskoczyłam tak gwałtownie, że przewróciłam metalowy, stylizowany pojemnik na parasole. Narobił takiego hałasu, jakby się piekło waliło!

„Co za kompromitacja! – pomyślałam. – No to teraz już muszę się ujawnić!”.

Wyszłam więc z mieszkania na korytarz

Drzwi do lokalu sąsiadki były otwarte, ona sama konferowała właśnie z Alkiem, gdzie najlepiej będzie tapicerować kanapę – w mieszkaniu czy na klatce schodowej. Powitałam ich radośnie.

– Może pan pracować tutaj, mnie to absolutnie nie przeszkadza. Łatwiej będzie posprzątać – zapewniłam oboje.

Mieszkałyśmy na ostatnim piętrze, więc nie było obaw, że pan Alek zatarasuje przejście. Przez następne trzy godziny słyszałam na klatce schodowej szuranie oraz słabe odgłosy młotka i cały czas powstrzymywałam się, aby nie podglądać przez wizjer.

Mimo to, ile razy przechodziłam koło własnych drzwi, wydawało mi się, że są przezroczyste i przez nie Alek mnie obserwuje. Kiedy z korytarza zaczęły dobiegać charakterystyczne odgłosy zamiatania, zgromiłam się w myślach: „Będziesz tutaj dalej siedziała jak pensjonarka czy jednak zaprosisz go do środka na kawę?”.

Sąsiadka ułatwiła mi sprawę, bo zadzwoniła, gdy pan Alek skończył.

– Pani Lenko, proszę spojrzeć, jaka cudna jest teraz moja sofa! – nie mogła się nachwalić tapicera, który stał z lekkim śmiechem na ustach i patrzył na mnie badawczo.

– Tak, Alek to prawdziwy fachowiec! – wybąkałam. – A skoro już pan tu jest, to może rzuci pan okiem na moje dwa fotele?

Oczywiście, z przyjemnością – odparł, wchodząc do mojego mieszkania. Potem wpatrzył się ze zdziwieniem w prawie nowe fotele pokryte kremową skórą.

– Wydaje mi się, że nic im nie brakuje – stwierdził, a ja oblałam się rumieńcem.

– Tak? To może zaparzę kawy…

Nie zdążyliśmy jej wypić

Nie zdążyliśmy nawet rozłożyć łóżka… Byliśmy tak spragnieni siebie, że kochaliśmy się na dywanie! To był najlepszy seks w moim życiu. Upojona miłością napawałam się bliskością tego silnego, dużego mężczyzny. Dawno nie czułam się taka spełniona, dopieszczona…

Niestety, nie mogłam powiedzieć o swoim niespodziewanym szczęściu siostrze. Uważałam, że Ula jest jeszcze zbyt wrażliwa po śmierci Marka, zbyt obolała. Nie chciałam kłuć jej w oczy swoją radością. Jeszcze nie.

Dlatego ukrywaliśmy z Alkiem swój związek, udając obojętną życzliwość. Za to nasze noce były pełne namiętności! Jemu też wyraźnie odpowiadał taki układ.

Chyba nie myślał jeszcze o założeniu rodziny, nigdy o tym nawet nie wspomniał. Po pół roku stwierdziłam jednak, iż powinnam z nim porozmawiać o naszej wspólnej przyszłości.

Tak, pierwszy raz byłam poważnie zakochana!

Nie umiałam już sobie wyobrazić życia bez Alka. Chciałam mieć z nim dzieci. I nie mogłam dłużej ukrywać tego uczucia.

Wpadłam do firmy gotowa wszystko opowiedzieć siostrze. Czekałam tylko na moment, aż nasze dwie pracownice pojadą do klientów mierzyć okna i zostaniemy same.

– Jakoś inaczej dzisiaj wyglądasz, bardziej radośnie – stwierdziła tymczasem Ula.

Ty także promieniejesz! – odparłam odruchowo i po sekundzie zdałam sobie sprawę, że… to rzeczywiście prawda!

Ula była jakby rozświetlona od środka, jak lampa z kryształów, którą mamy w sprzedaży.

– Powiem ci w tajemnicy, że jestem nieprawdopodobnie szczęśliwa! – szepnęła. – Szczegóły potem… – popatrzyła znacząco na pracownice, które zbierały się do wyjścia.

Była tak podekscytowana, że po prostu nie miałam serca wyjechać ze swoją historią. Postanowiłam najpierw wysłuchać tego, co ona ma mi do powiedzenia. Jednak nie spodziewałam się aż takich rewelacji…

– Jestem w ciąży! – zastrzeliła mnie Ula.

– Zostanę ciocią?! – wykrzyknęłam zachwycona. – Ale z kim? Kochasz go? I jak ci się udało utrzymać to w sekrecie?!

Siostra uśmiechnęła się z zadowoleniem.

– Postanowiliśmy się nie afiszować z naszym związkiem. W końcu Marek zmarł nie tak dawno… Ale to poważna sprawa!

– No widzę, będziesz miała przecież z tym facetem dziecko! Odważna decyzja.

– Wiem, ale jestem pewna swojego uczucia – odparła z mocą Ula. – I on także jest pewny.

– Ulka, i ty to wszystko tak długo ukrywałaś? Przede mną? – zrobiło mi się przykro, bo w tej samej chwili poczułam się pominięta, rozżalona i zazdrosna.

– Wiesz, sytuacja była niezręczna, bo to jest nasz pracownik – siostra spuściła oczy.

Nasz pracownik? Który, na Boga?

Przecież nie zaszła w ciążę ani z Jolą, ani z Anią, więc zostawał nam tylko….

– Alek? – wyszeptałam ze zdumieniem.

– Tak! Czy to nie cudowne? Czyż on nie jest fantastyczny? – Ula zaczęła podskakiwać w miejscu z emocji jak mała dziewczynka, a ja, struchlała, siedziałam sztywno, jakby mnie ktoś przyszpilił do krzesła lancą.

– Tak… cudowne… – zdołałam tylko wykrztusić machinalnie.

Mój cudowny świat, który budowałam przez kilka ostatnich miesięcy, właśnie runął w gruzy. Najwyraźniej istniał jedynie w mojej wyobraźni. Byłam taka naiwna!

Do końca dnia starałam się ze wszystkich sił, żeby Ula nie dostrzegła targających mną uczuć. Z jednej strony bowiem cieszyłam się jej szczęściem, a z drugiej miałam ochotę wyć i mordować. Ją, Alka, siebie…

– Nie martw się, w końcu i ty znajdziesz swoją drugą połówkę – pocieszyła mnie Ula, jednak wyczuwając moje przygnębienie.

Tylko się smutno uśmiechnęłam. „Ja już ją spotkałam i właśnie przed chwilą straciłam” – pomyślałam z goryczą. Kiedy wracałam do domu, na klatce schodowej spotkałam Alka. Czekał na mnie. Minę miał dość niewyraźną, co była całkiem zrozumiałe w tych okolicznościach. A ja najchętniej wyminęłabym go bez słowa.

Ula powiedziała mi, że już wiesz – stwierdził. – Nie chciałem, aby tak to wyglądało…

– Akurat! – warknęłam. – Jak długo zamierzałeś przede mną ukrywać, że jednocześnie spotykasz się z moją własną siostrą?

– Niedługo – poparzył mi prosto w oczy, po czym odwinął rękaw koszuli.

Jego puste do niedawna serce było już wypełnione. Widniało w nim imię „Ula”.

– Jakiś mikry ten napis! Zostawiłeś sobie miejsce na wytatuowanie kolejnych miłości? O ile wiem, twoje serce może pomieścić co najmniej dwie jednocześnie! – zakpiłam.

– Nie. Zostawiłem je dla naszego dziecka – oparł spokojnie. – Wiesz, faktycznie długo nie mogłem się zdecydować, którą z was wybrać. Obie jesteście śliczne, mądre, fascynujące, ale… Ty nie chciałaś założyć ze mną rodziny, a Ula o tym marzyła. Od początku chciała mieć ze mną dziecko.

Wtedy zrobiło mi się naprawdę smutno

Tak długo ukrywałam przez Alkiem swoje prawdziwe marzenia, że w końcu padłam tego ofiarą… Ja głupia! Jednak teraz było to mniej ważne. Bo w grę wchodziło już żyjące dziecko. Mój siostrzeniec albo siostrzenica.

A więc – klamka zapadła, sprawa zamknięta.

– W porządku – odparłam.

Nie chciałam dłużej słuchać żadnych tłumaczeń. Po co? Sama musiałam wyleczyć swoje serce, w tajemnicy przed siostrą.

– Idź już! – poprosiłam Alka. – Tylko przysięgnij mi jeszcze dwie rzeczy.

– Jakie? – spytał.

– Że Ula nigdy się o nas nie dowie. I że jej nigdy nie skrzywdzisz! – wyrzuciłam z siebie.

– Przysięgam! – odparł szybko, po czym dodał: – Dziękuję.

A potem wyszedł z mojego mieszkania i zamknęłam za nim drzwi. Tym razem nie spojrzałam przez wizjer, jak zbiega po schodach.

Czytaj także:
„Moja chrześnica to diabeł wcielony. Nie dość, że przyprawiła rogi mężowi, to jeszcze złapała kochanka na dziecko”
„Mąż wstydzi się mnie przed szefem, bo według niego wyglądam jak bezguście. Mam go gdzieś, chłop mi nie będzie rozkazywał”
„Ukochany, z którym żyłam od 2 lat, nie powiedział mi, że ma żonę. Rzuciłam go, ale okazało się, że jestem w ciąży”

Redakcja poleca

REKLAMA