„Zajmowałem się sąsiadką, gdy jej mąż harował na emigracji. Nie pozwoliłem, by ich małżeńskie łoże ostygło”

rozmarzony mężczyzna fot. Adobe Stock, Мария Кокулина
„Wyróżniał się urodą, a do tego jeździł na motorze. Mało który chłopak w okolicy mógł się z nim równać. Ludzie nazywali go Romeo i to określenie świetnie do niego pasowało. Był też bardzo przedsiębiorczy”.
/ 30.10.2024 20:30
rozmarzony mężczyzna fot. Adobe Stock, Мария Кокулина

Sąsiedztwo bardzo ułatwiało sprawę – nikt się nie dziwił, że często u niej bywam. Wielokrotnie woziłem jej dzieciaki do przychodni, robiłem różne rzeczy w mieście, gdy trzeba było coś załatwić. Gdy zepsuła się pompa, zająłem się naprawą. W czasie awarii prądu udostępniłem jej mój agregat. Nawet pomagałem przy trudnym wycieleniu krowy, razem z weterynarzem.

Przez długi czas darzyłem Lucynę głębokim uczuciem. Pomagałem jej zajmować się dzieciakami i prowadzić dom, choć nigdy nie zostaliśmy oficjalnie razem. W końcu mieszkałem tylko po sąsiedzku. Jej mąż Roman wyjechał do pracy za granicę, żeby oddać swoje długi. Minęło już piętnaście lat, ale do tej pory nie wrócił.

Nie dawało mi to spokoju

Nawet porządni ludzie, tacy jak ja, czasem znajdują się w sytuacjach bez wyjścia. Nie dawało mi to spokoju, ale nic nie mogłem poradzić na to, że całym sercem kochałem żonę kolegi. Na domiar złego mój przyjaciel miał właśnie wrócić po długiej nieobecności w innym kraju. Jedyne, co mi pozostało, to zaszyć się gdzieś daleko, by nie oglądać momentu, gdy spotkają się stęsknieni małżonkowie.

Miłość Lucyny do niego nigdy nie budziła wątpliwości. Co prawda w ostatnim czasie ich relacja się ochłodziła przez powstały między nimi mur, ale głęboko wierzyłem, że jak tylko zobaczy Romka, na jej twarzy zagości ten charakterystyczny uśmiech. On z pewnością włączy swój tryb czarującego uwodziciela, ona nie będzie potrafiła się oprzeć i puści w niepamięć wszystkie jego przewinienia. A ja, mieszkając po sąsiedzku, będę skazany na przyglądanie się temu wszystkiemu z boku.

Udało mi się wyrwać na tydzień z mojego gospodarstwa i pojechałem zobaczyć się z siostrą mieszkającą w Warszawie. Potrzebowałem oderwać się od codzienności, odpocząć i na spokojnie zastanowić co dalej.

Myśli kłębiły mi się w głowie – może wzorem Romka sprzedać wszystko i wyjechać do Irlandii? Bez sensu. Albo zostać i patrzeć, jak Lucyna czeka na powrót swojego męża z emigracji? To byłoby jeszcze gorsze. Chociaż siostra widziała, że coś mnie gryzie, nie zdradziłem jej swoich rozterek. W końcu postawiła sprawę na ostrzu noża.

– Co ci tak smutno? Może dlatego, że z Lucyną już nie jesteście razem?

Spojrzałem na nią zdumiony, co tylko wywołało jej śmiech.

– Naprawdę sądziłeś, że nikt nie wie? We wsi wszyscy plotkują o waszych iskrzących relacjach. Ludzie zastanawiają się nawet, czy już coś między wami było, czy dopiero będzie.

Zalała mnie fala złości

Przeraziłem się, słysząc o takich pogłoskach, ale moja siostra podeszła do sprawy ze zrozumieniem.

– Na początku ruszyły plotki wśród bab, bo przecież Lucyna jest sama w domu, jej małżonek haruje gdzieś w innym kraju, a ten z sąsiedztwa ciągle się tu kręci. Tak to się przedstawiało, no nie?

Spuściłem wzrok, bo nie potrafiłem temu zaprzeczyć... Zalała mnie fala złości. Co za wstrętne plotkujące baby! Były w stanie zrujnować nawet coś tak czystego jak nasza wzajemna miłość.

Kochałem Lucynę, odkąd pamiętam i kiedyś nawet zebrałem się na odwagę, żeby jej o tym powiedzieć. Niestety, tylko ją to zdenerwowało. Trudno mi dokładnie określić, ile wtedy mieliśmy lat – może piętnaście, może siedemnaście. W tamtym czasie wpadła w oko Romkowi, który był od nas dwa lata starszy. Nie miałem z nim żadnych szans na rywalizację.

Wyróżniał się urodą, a do tego jeździł na motorze. Mało który chłopak w okolicy mógł się z nim równać. Ludzie nazywali go Romeo i to określenie świetnie do niego pasowało. Był też bardzo przedsiębiorczy – pieniądze na swoją maszynę zdobył podczas pracy w Niemczech.

Zatrudnił się tam przy budowlance bez papierów, udając starszego, niż był, bo osiemnastkę świętował dopiero gdy wrócił do kraju. Lucyna złożyła mu życzenia, po czym się pocałowali. Była nim kompletnie zauroczona. Moje uczucia nic dla niej nie znaczyły, całkiem zignorowała zarówno mnie, jak i moje wyznania miłosne. Cierpiałem z tego powodu, ale nie mogłem nic więcej zdziałać.

Szukali działki pod budowę

– Czemu się tak smucisz? – spytała siostra. – Nikt nie ma do was żalu, po prostu ludziom znudziło się gadanie o waszych sprzeczkach. Każdy widział, że pomagałeś Lucynie, kiedy Romek się wyprowadził. Bez ciebie nie dałaby rady ogarnąć gospodarstwa i pewnie straciłaby najstarszą dziewczynkę. We wsi dobrze pamiętają, jak pędziłeś z małą do lecznicy. Od tego czasu nikt już was nie obgaduje, czasem ktoś żartuje albo coś wspomni, ale temat szybko się urywa.

– No i jakie z tego wnioski? – spytałem.

– To jasne, że musicie być razem. Straciłeś żonę, a ona...

– Jest mężatką. Bez znaczenia, co się dzieje, wciąż ma męża – przerwałem jej. – Lucyna nigdy nie złoży pozwu o rozwód, nie zostawi człowieka, na którego czekała półtorej dekady.

– A jesteś pewien, że faktycznie czekała? – Moja siostra wbiła we mnie wzrok i wykonała przeczący ruch głową. – W porządku, nie musisz mi nic więcej mówić. Po prostu uważam, że oboje zasługujecie na happy end. Ona przecież szaleje za tobą.

Od czasów szkolnych utrzymywałem bliską znajomość z Lucyną i Romkiem. Po tym jak dostałem w spadku gospodarstwo od dziadka, oni akurat planowali się pobrać. Szukali działki pod budowę, więc sprzedałem im kawałek swojej ziemi.

Później zostałem chrzestnym ich pierwszej córeczki, a z Romkiem regularnie widywaliśmy się na piwie po robocie. Traktowaliśmy się praktycznie jak rodzina.

Grażyna wydawała się idealna

Pewnego dnia spotkałem w końcu tę jedyną, która skradła moje serceTak musiało być, bo Grażyna wydawała się idealna pod każdym względem. Niestety los okazał się okrutny i nie pozwolił nam długo być razem. Ciężka choroba odebrała mi ukochaną.

Z roku na rok, choć wszystkie zobowiązania finansowe zostały spłacone, on wciąż nie wracał do domu. Ciągle powtarzał, że nigdzie nie dostanie tak dobrej wypłaty jak tam. Zapewniał, że gdy tylko odłoży odpowiednią sumę, wróci na dobre.

Z biegiem czasu Lucyna przestawała wierzyć w te wszystkie zapewnienia męża. Romek pojawiał się w Polsce sporadycznie, a ich pociechy jeździły do niego podczas wakacji. Sama Lucyna była w Irlandii tylko jeden raz i więcej nie chciała tam jechać – tłumaczyła, że nie może wymagać ode mnie zajmowania się dwiema posiadłościami naraz.

Moja siostra uznała, że przyda mi się odskocznia od codzienności i wyciągnęła mnie na wieczorny posiłek przy nadwiślańskich bulwarach. Na nabrzeżu panował spory ruch – spacerujących zakochanych było tam bez liku.

W pewnym momencie przykuła moją uwagę dwójka ludzi, którzy wyjątkowo namiętnie się do siebie tulili. Jakaś dziewczyna o jasnych włosach spoczywała na barku szczupłego ciemnowłosego faceta, który nie odstępował jej na krok. Gdy tylko zobaczyłem jego twarz, zamurowało mnie. To przecież był Romek, który obściskiwał się z nieznaną mi kobietą!

Roman to kompletny nieudacznik

Kompletnie nie miałem szansy nic zrobić, gdy do moich uszu dobiegł głos siostry:

– Halo, Lucyna? No rzeczywiście, dawno się nie widziałyśmy. Posłuchaj, siedzę tutaj z Adamem przy Wiśle... Dokładnie, Adam właśnie dzisiaj do nas wpadł – tłumaczyła, choć Lucyna co chwilę wchodziła jej w słowo. – Lucyna! Na miłość boską, pozwól mi dokończyć – syknęła zirytowana. – Odpoczywam z Adamem przy rzece i patrzę właśnie na Romka, który jest tu z jakąś jasnowłosą panią.

Wyszarpnąłem telefon z jej dłoni.

– Lucynka, jesteś tam? – chciałem się upewnić, czy dobrze zniosła te wieści. – Spokojnie, nie będę go bił, ale mówię prawdę. Sama możesz go o to zapytać, gdy się u ciebie pojawi.

Nie odzywała się przez moment, po czym powiedziała, że daje wiarę moim słowom. Telefon został mi wyrwany przez siostrę po raz kolejny.

– Posłuchaj, Lucyna. Musisz w końcu przyznać, że Roman to kompletny nieudacznik, podczas gdy Adam szaleje za tobą. Przemyśl to wszystko w najbliższych dniach i mam nadzieję usłyszeć od swojego brata, kiedy wróci do wsi, że w końcu jesteście parą. No to pa – rzuciła i zakończyła rozmowę.

Po dwóch dniach znalazłem się z powrotem w domu, gdzie przy drzwiach zastałem Lucynę trzymającą upieczone ciasto.

– Zamiast kwiatów przyniosłam ci to. Jak tylko dostanę rozwód, zostaniesz moim mężem?

Stałem oniemiały, gapiąc się na nią. Zastanawiałem się, czy ona mówi poważnie.

– No co ty, oświadczam ci się, a ty nic nie mówisz? – zapytała zniecierpliwiona.

Wtedy właśnie powiedziałem „tak”.

Adam, 42 lata

Czytaj także:
„Na złość toksycznej matce znalazłam sobie kochanka i nie tylko. Zakazany związek pomógł mi się wyrwać spod jej buta”
„Latami wysłuchiwałam krytyki męża, aż w końcu pękłam. Poszło o głupi tekst na temat mamy”
„Liczyłam na romantyczne oświadczyny, ale nie w chwastach. Narzeczony mnie zaskoczył, ale nie tak jak chciałam”

Redakcja poleca

REKLAMA