„Zaciągnęłam faceta przyjaciółki do łóżka. To był test na wierność, powinna mi dziękować, a nie prawić kazania”

zakochana kobieta fot. Adobe Stock, New Africa
„Szczerze? Współczułam im. Jasne, że były moimi przyjaciółkami, ale na Boga, jak można się zachwycać takim czymś? Jak można się tak nisko cenić? I ta ciągła huśtawka emocjonalna, od euforii (bo się oświadczył), do histerii (bo rzucił). Wielkie mecyje, świat się nadal kręci”.
/ 26.07.2022 12:30
zakochana kobieta fot. Adobe Stock, New Africa

Wiedziałam, o której Patryk kończy zmianę, znałam jego samochód, więc zaparkowałam dwa stanowiska dalej – musiałby być ślepy, żeby mnie nie zauważyć. Podniosłam maskę, wyjęłam klucz nr 10 i poluzowałam śrubę zaciskającą klemę na akumulatorze.

– Powinno wystarczyć – mruknęłam.

Wróciłam za kierownicę i przekręciłam kluczyk w stacyjce. Króciutkie „pyk” rozrusznika i cisza. Jeszcze raz, to samo. Silnik nie miał szans odpalić. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia w lusterku.

To był plan idealny

Dzieciństwo spędziłam w warsztacie ojca, wśród smarów, części samochodowych i narzędzi. Zamiast bawić się lalkami, w wieku pięciu lat rozbierałam na części gaźniki, więc przygotowanie małej inscenizacji dla Patryka nie było żadnym wyczynem.

Jeszcze tylko zebrałam na palec trochę brudu z silnika i zrobiłam sobie malowniczą smugę na policzku… Kiedy pierwsi pracownicy zaczęli opuszczać sklep, pochyliłam się nad silnikiem i wypięłam tyłek w obcisłej miniówce.

– Paulina? – usłyszałam za sobą głos.

Odwróciłam się, ocierając wyimaginowany pot z czoła. Powinna pozostać po tym geście następna smuga, dopełniająca wzruszający wygląd bezradnej sierotki.

– Patryk? – udałam zdumienie. – Chyba nieba mi ciebie zesłały! Mój grat padł!

– Popatrzmy – powiedział.

Zakasał rękawy, wsunął głowę pod maskę i obrzucił wzrokiem silnik.

– Dziwne, wygląda normalnie… – stwierdził w zadumie. – Wsiądź za kierownicę i spróbuj odpalić.

Zrobiłam, co kazał, i parokrotnie uruchomiłam starter.

– Masz paliwo? – krzyknął.

– Prawie pełen bak – potwierdziłam, wysiadając z samochodu. – I co? – spytałam.

Stanęłam na tyle blisko, by nasze biodra się stykały. Nie odsunął się – dobry znak.

– Wygląda mi to na coś poważnego – stwierdził, pukając kluczem w obudowę filtra powietrza. – Może cewka? Tylko w warsztacie mogą to stwierdzić.

– Ojej. Najpóźniej za godzinę muszę być w domu, spodziewam się kuriera. Nie chce mi się jeździć potem za paczką, jeden Bóg wie gdzie.

– Podrzucę cię – zaproponował, zatrzaskując maskę.

– Naprawdę? – klasnęłam w dłonie. – Jesteś aniołem.

Faceci są przereklamowani

Wspięłam się na palce i pocałowałam go w policzek, po czym sięgnęłam do stacyjki, wyciągnęłam kluczyki, zgarnęłam torebkę i zatrzasnęłam drzwi mojego gruchota.

– Gotowa! – zasalutowałam jak żołnierz.

Patrzył na mnie zupełnie inaczej niż przed kilkunastoma minutami. Wiedziałam już, że jest mój. Potem pozwoliłam się podwieźć  do domu, cały czas wychwalając jego zdolności techniczne i błogosławiąc los, który nas zetknął w tak dramatycznym momencie.

– Wejdziesz? – spytałam, kiedy dojechaliśmy pod mój blok. – Jestem ci winna kawę. Poza tym ubrudziłeś się, o tu…

Opuszkami palców dotknęłam jego karku, zostawiając brudny ślad tuż za uchem.

– Masz przyjemną skórę – stwierdziłam, patrząc mu w oczy. – Taką chłodną.

Opierał się tylko dla zasady, nawet głupi by się skapnął, że ma cholerną ochotę na ciąg dalszy. Liczył na coś więcej niż kawa, ale do łóżka zaprosiłam go dopiero na trzeciej randce i – byłam rozczarowana.

– Faceci są przereklamowani – stwierdziłam, kiedy kilka dni później spotkałam się z przyjaciółkami w kawiarni.

– Po prostu, moja droga – uśmiechnęła się tajemniczo Justyna – nie spotkałaś jeszcze tego jedynego.

Kamila skinęła głową na znak, że w zupełności zgadza się z tą opinią.

– Tak – dodała. – Kiedy spotkasz swoją drugą połówkę, zmienisz zdanie.

– Paula traktuje te sprawy sportowo – zauważyła Justyna. – Ciekawe, kiedy znajdzie się facet, który zmieni jej światopogląd.

Dziewczyny wybuchły śmiechem na samą myśl o takim cudzie.

– Czekaj tatka latka – mruknęłam, przełykając kawałek ciasta.

Znałyśmy się od liceum i mimo że minęło już parę lat, odkąd je skończyłyśmy, nasza trójka wciąż była sobie bliska. Każda z nas robiła teraz co innego: Justyna studiowała, Kamila tyrała w gównianej firmie spedycyjnej, a ja zajmowałam się internetową sprzedażą ciuchów. Różnie nam szło, ale wciąż lubiłyśmy swoje towarzystwo i często się spotykałyśmy na plotach.

Szczerze? Współczułam im

– Na następny weekend jedziemy z Przemkiem w góry – oznajmiła Kamila. – Chcecie się może zabrać?

– Ja nie mogę – posmutniała Justyna.

– Ja czułabym się jak piąte koło u wozu – powiedziałam. – Dwa zakochane ptaszki i ciotka przyzwoitka.

– To zaproś Tomka –zaproponowała Kamila. – Przecież go lubisz.

Miałam tłumaczyć, że Tomek już dawno jest nieaktualny? Tak naprawdę, nie miałam ochoty oglądać jej Przemusia, ale takich rzeczy nie mówi się przyjaciółce. W żadnym wypadku. Mogłoby dojść do scen, histerii, wyrzutów. Wyłgałam się nawałem roboty.

– Dobra, teraz ja – klasnęła w dłonie Justyna. – Muszę wam wypaplać, bo mnie rozerwie. Mój się wczoraj oświadczył!

– Łał! – zapiszczała z radości Kamila.

– Ale odjazd. Nareszcie.

– To znaczy, jeszcze nieoficjalnie – Justyna powoli wyłuszczała szczegóły. – Bez kwiatów, pierścionka i tym podobnych rzeczy. Spytał, czy nie odrzucę jego zaręczyn, jeśli się zdecyduje.

– Jeśli się zdecyduje?! – pokręciłam głową z niedowierzaniem.

– Wiesz, jacy oni są teraz niedojrzali – Kamila pośpieszyła z odsieczą. – Taka deklaracja dobrze wróży. To już coś.

– Aha – skinęłam głową. – Jasne, to znakomita wiadomość. Gratuluję, Justyna.

Szczerze? Współczułam im. Jasne, że były moimi przyjaciółkami, ale na Boga, jak można się zachwycać takim byle pierdnięciem? Jak można się tak nisko cenić? I ta ciągła huśtawka emocjonalna, od euforii (bo się oświadczył), do histerii (bo rzucił). Wielkie mecyje, świat się nadal kręci.

Niech każdy patrzy swego

Kamila twierdziła, że nie mam pojęcia o sprawach damsko-męskich, bo zawsze byłam ładna i miałam wianuszek adoratorów. Tak to elegancko ujęła: adoratorów. Faktycznie, byłam ładna, ale czy to odbiera mi prawo do oceny sytuacji? Starałam się jednak unikać konfrontacji z przyjaciółkami, by nie psuć relacji.

Niech każdy patrzy swego i pozwoli żyć innym, jak chcą, no nie? Kilka dni później Justyna miała dla nas następną rewelację.

– Zdradza mnie – szlochała w desperacji. – Sukinsyn kogoś ma.

– Skąd wiesz? – dopytywała Kamila.

– Może ci się tylko tak wydaje.

– Jakie, „wydaje”?! – wybuchła ze złością. – Przecież nie jestem głupia, to się wie, i już.

– Ale Patryk ci tego nie powiedział, co? – Kamila potrafiła czasem być mega męcząca. – Nie rzucił cię?

– Nieee… – rozryczała się Justyna. – Nie rzucił, ale też nie zaprzeczył, kiedy spytałam.

– To świnia – podsumowała Kamila. – Już ja się dowiem, co w trawie piszczy. Podpuszczę swojego Przemka, żeby pogadał z Patrykiem. Chłopaki się lubią, więc jeśli coś jest na rzeczy, Patryk na pewno puści farbę.

Nie zabierałam głosu, bo nie chciałam podgrzewać i tak już gorącej atmosfery. Cała ta damsko-męska wojenka nie była warta funta kłaków, ale skoro dziewczyny lubią takie emocje, to już ich sprawa. Dzień później zadzwoniła Kamila.

Przestał mnie kręcić, nie widzę w tym problemu

– Ty su**! – zasyczała gniewnie. – Ty wredoto! Dlaczego to robisz?!

– Ale o co chodzi? – spytałam trochę zdezorientowana.

– O to, że puszczasz się z chłopakiem swojej najlepszej przyjaciółki – uświadomiła mnie, nie kryjąc obrzydzenia.

– Ej, ja już skończyłam z Patrykiem – powiedziałam zgodnie z prawdą. – Trochę się pozwoliłam obściskiwać, i to wszystko. Poza tym on już przestał mnie kręcić, nie widzę problemu.

– Nie widzisz problemu?! – wrzasnęła, mało nie ogłuchłam. – Ty egoistko. Możesz mieć każdego, a dobierasz się do chłopaków przyjaciółek? To cię, cholera, kręci, czy jak?

Wzruszyłam ramionami, ale tego gestu nie mogła zobaczyć.

– No weź, przecież go nie zmuszałam, żeby wskoczył mi do łóżka – odparłam z przekąsem. – On by poszedł z każdą, moja skromna osoba nie ma tu nic do rzeczy. Patryk to drewniany kochanek i kiepska inwestycja na przyszłość, ale jak Justyna chce się pakować w taki związek, to już jej sprawa.

– Co ty pieprzysz?! – Kamila nie odpuszczała. – Jaki związek? Po tym, co się stało?

– Właśnie o tym mówię – uświadomiłam ją. – Spójrz na to szerzej: może ustrzegłam Justynę przed pochopną decyzją…

– Ku…a mać! – przerwała mi niegrzecznie Kamila. – Żadnych wyrzutów sumienia, co? Wszystkim przyjaciółkom serwujesz bezpłatny test na wierność partnera?

– O to musisz spytać swojego Przemka – wyrwało mi się .– Przecież mnie i tak nie uwierzysz, no nie?

– Świnia! – krzyknęła i rozłączyła się.

No cóż, wydaje się, że nasza przyjaźń właśnie odeszła w niebyt, ale taka jest kolej rzeczy: coś się kończy, by coś innego mogło się zacząć. Znajomość z dziewczynami z liceum i tak za długo trwała. Jakieś dziecięce pretensje, oczekiwania… Po co to komu? Niech każdy patrzy swego.

Czytaj także:
„Dzieci uważały, że bycie darmową niańką to mój obowiązek. Robiły kolejne wnuki z myślą, że to ja je odchowam”
„Po szkolnej wycieczce, rodzice znaleźli u mnie garść paragonów i poszli z awanturą do dyrekcji. Zrobili z siebie głupców”
„Świetnie nam się gadało, więc myślałam, że mam u Szczepana szanse. Ale on szukał kobiety do łóżka, a nie do rozmowy”

Redakcja poleca

REKLAMA