Co mnie podkusiło, żeby się wtrącać?! Cóż, chciałem tylko ratować kumpla przed nieodpowiednim związkiem. Ale nie wszystko poszło zgodnie z planem.
W przeciwieństwie do większości znajomych zawsze bardzo lubiłem Olka. To prawda, był nieco sztywny i niezręczny w kontaktach z płcią przeciwną, miał też specyficzne poczucie humoru, a jego żarty nie zawsze były zrozumiałe dla innych. Ale miał też w sobie dużo ciepła i dobroci, takiej pozytywnej energii, którą potrafił natchnąć wiele osób.
Dlatego gdy nasza paczka rozbijała się czasem na podgrupy, ja nie unikałem jego towarzystwa i nie czułem się w nim źle. On to wyczuwał i może dlatego odwzajemniał moją sympatię. I pewnie z tych względów uważano nas często nawet za przyjaciół, choć to nie była prawda.
Po co ona ją tu przyprowadziła?!
Do naszej paczki co rusz ktoś dołączał. Wszyscy nowi szybko się aklimatyzowali, dlatego nikt nie miał oporów, żeby przyprowadzać na nasze spotkania innych znajomych. Aczkolwiek nie wiem, co kierowało Magdą, gdy któregoś dnia sprowadziła Izę. Ona już na pierwszy rzut oka nie pasowała do nas. Taka dumna, wyniosła, posągowa piękność.
Spoglądała na nas z lekkim pobłażaniem, wyrażającym poczucie wyższości. Sama chyba musiała być zdziwiona, jak trafiła w takie miejsce, które nie wydawało się być dla niej odpowiednie. A na dodatek „tutejsi” mężczyźni nie byli zainteresowani wielbieniem jej niezwykłej piękności. Dlatego byłem pewien, że po tym pierwszym razie zniknie i więcej się już wśród nas nie pojawi.
I tak by się pewnie stało, gdyby nagle na spotkanie nie wpadł Olek. Przywitał się ze wszystkimi machnięciem ręki i siadłby zapewne gdzieś z boku, ale... w oko wpadła mu Iza. Na jej widok cały zesztywniał, co w jego wypadku nie było zbyt trudne, bo z natury był dość sztywny. Następnie podszedł do Izy i złożył jej głęboki ukłon, jakby składał hołd dostojnej damie.
Ona, widząc ten wiernopoddańczy gest, wysunęła w jego stronę delikatnie swoją dłoń, w taki sposób, aby nie było wątpliwości, że życzy sobie złożenia na niej delikatnego pocałunku.
– Aleksander jestem – przedstawił się Olek.
– Izabella – odpowiedziała mu „nowa”, kładąc wyraźny nacisk na drugi człon swojego imienia.
Ktoś zaraz zrobił miejsce obok Izy, ale gdyby tak nawet nie było, Olek usiadłby temu komuś na kolanach, aby tylko znaleźć się jak najbliżej kobiety, która wywarła na nim tak ogromne wrażenie. Na nas zaś nie mniejsze wywarło jego zachowanie. Dla Olka bowiem jakby w jednej chwili świat przestał istnieć, a całym sensem życia stała się Iza. Wpatrywał się w nią nieustannie, ona zaś z wielkim zadowoleniem przyjmowała te hołdy. Uważała chyba zresztą, że są pewną normą i wydawało się, że daje nam do zrozumienia: „patrzcie, jak należy się obchodzić z taką kobietą jak ja”.
Zupełnie stracił głowę
Nikogo nie zdziwiło, że Olek zaproponował Izie odwiezienie do domu. Kiedy wyszli, posypały się złośliwe docinki, przy czym bardziej nimi chłostany był nasz znajomy niż jego wybranka. Zrobiło mi się go żal i pomyślałem, że nie powinienem tak tej sprawy zostawić. Następnego dnia zadzwoniłem do Olka i umówiłem się z nim na piwo. Ucieszył się z mojego telefonu i oświadczył, że ma mi coś ważnego do powiedzenia.
– I jak tam wczorajsza... randka? – zagaiłem, gdy usiedliśmy nad naszymi kuflami.
– No wiesz, Łukasz, to nie była taka całkiem randka – napuszył się Olek, będąc dumnym, że podejrzewam go o możliwość randki z „taką kobietą”. – A co to było?
– Spotkanie bratnich dusz, z którego pewnie wyjdzie coś więcej... – oczy mu się rozmarzyły i niemal odpłynął.
– Czyli co? – ciągnąłem go za język.
– Wiesz, nie chcę jej pospieszać, ale... – zawiesił głos.
– Ale co? – zapytałem i sięgnąłem po mój kufel z piwem.
– Mam nadzieję, że za kilka miesięcy będziemy już małżeństwem.
Zakrztusiłem się złocistym płynem, a potem spojrzałem uważnie na Olka, sprawdzając, czy aby sobie nie dowcipkuje. Ale on nie byłby zdolny do tego typu żartów, a w tej chwili patrzył na mnie ze śmiertelną powagą. Ja zaś zrozumiałem, że mój czas na przeciwdziałanie jego związkowi z Izą skurczył się do minimum. Dlatego musiałem błyskawicznie wybić koledze te amory z głowy.
– Słuchaj, Olek, ona nie jest dla ciebie.
– Co ty mówisz, Łukasz?
– Mówię, że ona nie jest dla ciebie. Jesteś wart wspaniałej kobiety.
– I ona taka jest.
– Nie jest. To zimna, zadufana w sobie larwa – postanowiłem nie owijać w bawełnę. – Uwierz mi na słowo, wiem, co mówię, bo na kobietach znam się dużo lepiej od ciebie...
– No tak, przecież zmieniasz je jak rękawiczki – prychnął pogardliwie Olek.
– To nie tak...
– Dobra, dobra. Iza też ci pewnie wpadła w oko. Ale nic z tego. Nie oddam ci jej! Ona jest moja i ożenię się z nią, czy ci się to podoba, czy nie.
Musiałem coś zrobić
Zrozumiałem, że logiczną argumentacją do niego nie dotrę. Dlatego musiałem zablefować.
– Dobra, rozgryzłeś mnie. Ona mi się bardzo podoba, dlatego będziesz miał we mnie konkurenta.
– Żartujesz? – Olek przyjrzał mi się podejrzliwie. Wprawdzie potwierdziłem jego domysły o swoim zauroczeniu Izą, ale takie rzucenie mu rękawicy wprost, nie mieściło mu się w głowie.
– Sam się przekonasz...
Od tego dnia zacząłem zupełnie otwarcie rywalizować o względy Izy, szczególnie w trakcie spotkań naszej paczki. Oczywiście nie robiłem tego na serio, tylko udawałem. Najwyraźniej dobrze, skoro moje zaloty były traktowane poważnie zarówno przez samą zainteresowaną, jak i przez Olka, który był coraz bardziej zdołowany. Wiedział doskonale, że w tej konkurencji byłem od niego zdecydowanie lepszy.
Natomiast nasi wspólni znajomi nieźle bawili się tą całą grą. Dla nich nie ulegało wątpliwości, że Iza nie interesuje mnie jako kobieta. Uważali chyba jednak, że konkuruję z Olkiem tylko po to, żeby zrobić mu na złość. Pierwsza dała temu wyraz Magda.
– Łukasz, daj spokój. Tylko nie mów, że nie wiesz, o czym mówię. Na początku to nawet było śmieszne, ale teraz... Zobacz, jak Olek się męczy...
– Trzeba było tu nie sprowadzać Izy, to by się nie męczył – odpaliłem jej.
– Ale co ci przeszkadza, że ona mu się podoba.
– Znam takie, jak ona. Owinie go wokół palca i puści kantem....
– A wiesz, czemu ją sprowadziłam do naszej paczki? Bo mi się przyznała, że chciałaby już spotkać kogoś, z kim się zwiąże na dobre. Kogoś na poważnie... Ja wiem, że ona jest śmieszna, zadufana w sobie. Ale może Olek potrzebuje kogoś takiego, żeby go czcić, wielbić? Skąd wiesz, że tak nie jest?
Popełniłem błąd
W sumie miała rację. Jakie mam prawo wybierać Olkowi dziewczynę? Bo może Iza to zły wybór, ale każdy ma przecież prawo do błędu. I na tym błędzie powinien się uczyć. Dlatego zadzwoniłem do Olka i powiedziałem mu, że rezygnuję z ubiegania się o względy Izy. Przyznałem się też, że robiłem to dla żartu i przeprosiłem go za to. Nie przewidziałem tylko jednego...
Ten wieczór po pracy miałem zamiar spędzić sam. Jednak nie było mi to dane, bo pod drzwiami czekała na mnie Iza. Zaprosiłem ją do środka, zrobiłem herbatę. A ona nagle oświadczyła:
– Musimy poważnie porozmawiać.
– O czym?
– O nas. Ostatnio mnie unikasz... Wiem, że robisz to dla Olka, ale chciałam ci powiedzieć, że niepotrzebnie. Olek to sympatyczny facet, ale... nudziarz. Owszem, jestem dla niego miła, bo on mnie na początku najsympatyczniej potraktował z was wszystkich. Ale nie jestem nim zainteresowana. Tak więc jeśli chcesz, to możemy... – zawiesiła głos – przejść na kolejny etap znajomości.
– Iza...– zastanawiałem się, czy powinienem być miły w tym, co zaraz powiem, ale uznałem, że to bez sensu. – Ja nigdy nie byłem tobą zainteresowany. Podrywałem cię dla żartu i wszyscy, poza tobą i Olkiem, to widzieli. Po prostu uznałem, że Olek zasługuje na kogoś lepszego, niż zimna, zakochana w sobie kobieta. Bo nie jest nudziarzem, tylko wspaniałym facetem...
Nie byłem pewny, czy mi uwierzyła. Nawet miałem wrażenie, że uznała, że mówię te wszystkie rzeczy, żeby zniechęcić ją do siebie, poświęcając się dla kolegi. W każdym razie wyszła bez słowa i nigdy więcej nie pokazała się w naszym gronie. Unikała też kontaktu z Olkiem, nie odbierała od niego telefonów. Opowiedział mi to niemal ze łzami w oczach. W końcu jednak przebolał tę stratę i znalazł sobie żonę. Tyle tylko, że to była taka Iza do kwadratu. Widać rzeczywiście kogoś takiego potrzebował.
Ja natomiast wciąż zastanawiam się, czy gdybym nie podjął tej głupiej rywalizacji, to czy Iza zdecydowałaby się być z Olkiem? Czy też jej decyzja o zniknięciu z naszego grona miała jakiś związek ze mną? Nie wiem i pewnie się nigdy tego nie dowiem. Jedno jest pewne. Nigdy więcej już nie uznam, że „ktoś nie jest dla kogoś” i nie będę się mieszał w cudze związki.
Więcej prawdziwych historii:
„Anoreksja prawie zabrała mi córkę, a ja nic nawet nie zauważyłam...”
„Przy mężu nieudaczniku wciąż marzyłam o życiu na poziomie u boku Marka. Spotkałam go lata później”
„Siostra mojego męża to zazdrosna jędza. Postanowiła zatruwać mi życie, bo jej zdaniem nie jestem wystarczająco dobra”
„Całe życie wstydziłam się niepełnosprawnej matki. Dziś oddałabym wszystko, by wyjść z nią na chociaż jeden spacer”