Wyglądał dość sympatycznie, uśmiechnął się parę razy po czym zaczął rozmowę. Z początku nie było to nic konkretnego, komentował pogodę i ostatnie wydarzenia w kraju. Potem zaczął mi się zwierzać ze swojego życia. Opowiadał jak w młodości został zesłany na Sybir oraz jak wiele zła tam doświadczył. Z innej perspektywy popatrzyłam na swoje spokojne życie. Na to jak teraz wygląda życie młodych ludzi a jak wyglądało paręnaście lat wcześniej. Mogliśmy oboje wymienić się doświadczeniami. Dowiedziałam się, że ten pan jedzie na grób swojej siostry.
Gdy obaj panowie zobaczyli się łzy wzruszenia poleciały po moich policzkach. Okazało się, że ci dwaj byli kiedyś najlepszymi przyjaciółmi, ale zdarzenia życiowe rozdzieliły ich losy, a pani ze zdjęcia to była w młodości narzeczona mojego dziadka, którą nieszczęśliwie choroba zabrała z tego świata. Spotkania panów trwają do dziś. A zdjęcia, które oglądałam u nas w domu nie robił nikt inny tylko właśnie ten pan z pociągu. Zupełnym przypadkiem znów na nowo połączyłam dwóch przyjaciół, którzy mimo że przeżyli w swoim życiu wiele dramatów są dziś dla mnie wzorem do naśladowania.