Kiedy umierał mój tata, miałem już prawie 16 lat. Podczas mojej ostatniej rozmowy z nim usłyszałem, że teraz najważniejszym moim zadaniem jest opieka nad matką i sporo młodszymi siostrami. I dopiero kiedy obiecam, że będę to zawsze robił, on będzie mógł spokojnie umrzeć.
Nie miałem wyboru
Oczywiście, takim prośbom się nie odmawia. Zresztą tata nie musiał mnie o to prosić. Od zawsze opiekowałem się Izą i Magdą. Miałem z nimi świetne relacje, dużo lepsze niż one same ze sobą. Byłem od nich starszy o 8 i 9 lat.
One same, właściwie rówieśnice o wszystko się kłóciły i wiecznie rywalizowały. Nawet ja byłem obiektem ich rywalizacji, bo każda z nich chciała, żebym kochał ją bardziej. Naturalnie nie dawałem się wciągnąć do tej ich zabawy i starałem się przy okazji nauczyć je, że powinny tak samo jak mnie czy mamę, kochać siebie nawzajem. Bo przecież jesteśmy rodziną i to się najbardziej liczy.
Nie wiem, czy te moje nauki przyniosły taki efekt, czy moje siostry po prostu wydoroślały. Z wiekiem bowiem wyrosły z tej rywalizacji i solidarnie się wspierały. To nie zwalniało mnie jednak z obowiązku opieki nad nimi. I nad matką, której zdrowie od dawna szwankowało. Przez długi czas byłem jedyną pracującą w naszym domu osobą, mama miała tylko niewysoką rentę.
Być może dlatego też nie myślałem nawet o tym, żeby jakoś ułożyć sobie życie. Ale kiedy miałem już trzydziestkę na karku, zagadnęła mnie o to mama.
– Na to potrzeba wolnego czasu, a ja mam tyle rzeczy na głowie.
– Ale syneczku, tak nie można…
– Niech mu mama da spokój – wzięła moją stronę Magda. – Jak nie spotkał odpowiedniej kobiety, to nie ma go co na siłę zmuszać.
– Ależ skąd, przecież ja nic na siłę... – zastrzegała się mama. – Chciałam tylko porozmawiać o jego przyszłości.
– To może nie teraz? – wtrąciła się Iza. – Kacper obiecał, że mnie dzisiaj zawiezie na imprezę do koleżanki pod miasto.
– A mnie kiedy? – dodała zaraz Magda. – Wychodzę ze znajomymi do kina i ktoś mnie musi zawieźć…
Mama chwilowo odpuściła temat, ale po jakimś czasie zaczęła go ponownie drążyć. Coraz częściej powtarzała mi też, że za bardzo się poświęcam dla sióstr, że czas pomyśleć o sobie. Była coraz słabsza, chyba przewidywała, że może niedługo umrzeć i za punkt honoru postawiła sobie, żeby przed śmiercią zobaczyć jeszcze moją żonę, a kto wie, może i wnuki.
Chciałem jej sprawić przyjemność, ale jakoś nie uśmiechało mi się poszukiwanie w panice życiowej partnerki. W tej postawie wspierały mnie moje siostry. Zresztą, nawet gdyby tego nie robiły i tak szanse na szybki ożenek miałem marne. Gdzie niby miałbym poznać przyszłą żonę? W pracy sami faceci, a po pracy nie miałem czasu, żeby gdzieś wyjść, bo ciągle było coś do załatwienia.
Właściwie tylko czasem zostawałem na chwilę na jakiejś imprezie, na którą odwoziłem którąś z moich sióstr lub obie naraz. Ale nie za długo, bo miałem wrażenie, że im trochę zawadzam, a i sam nie czułem się najlepiej wśród dużo młodszego towarzystwa. Chyba nawet nie potrafiłbym się z nimi bawić, bo już zapomniałem, jak to się robi. A może nawet nigdy tego nie potrafiłem...?
Kiedyś jednak, zanim zdążyłem uciec z jednej z takich imprez, zaczepiła mnie Sabina. Zaczęliśmy rozmawiać. Chyba nawet po raz pierwszy, choć Sabina była dobrą koleżanką moich sióstr. Do tej pory jednak nie mówiliśmy o niczym poważnym, wymienialiśmy tylko zdawkowe uwagi. Wiedziałem tylko, że jest raczej samotniczką, bo zwykle stała tak trochę z boku, na osobności. Myślałem nawet, że zaczepiła mnie ot tak, po prostu, bo nie bardzo potrafiła nawiązać kontakt z innymi obecnymi tu osobami. Na koniec jednak zapytała, czy za dwa tygodnie wpadnę na urodziny innej koleżanki. Odpowiedziałem, że jeśli jest tylko zaproszona któraś z moich sióstr, to ja też pewnie tam będę. Ucieszyła się.
Magda potem naśmiewała się trochę z tego, że chyba wpadłem Sabinie w oko. Oczywiście, zaprzeczyłem, wytłumaczyłem, że tylko ze mną gadała i nic więcej, ale mojej siostry to nie przekonało. Powiedziała, że w życiu nie widziała Sabiny gadającej z jakimkolwiek facetem. I żebym lepiej na nią uważał, bo ona „jakaś dziwna jest i trochę szalona”. Nie zgadzałem się z Magdą, bo Sabina wydała mi się sympatyczna. Dlatego nie miałem zamiaru słuchać jej ostrzeżeń i trzymać się z daleka od jej koleżanki.
Dwa tygodnie później, widząc przygotowane do wyjścia moje siostry, chwyciłem kluczyki od samochodu, ale ku mojemu zdziwieniu usłyszałem od Izy:
– Nie trzeba, kolega po nas przyjedzie.
– Ale myślałem…
– Daj spokój, jesteśmy duże, musimy sobie już radzić bez ciebie – dodała Magda, wyglądając przez okno.
Cóż mogłem poradzić? Jakoś głupio byłoby mi przyznać się, że tym razem bardziej niż je odwieźć, chcę po prostu pojechać z nimi, żeby spotkać Sabinę. Ale skoro one już były z kimś umówione, nie chciałem robić im kłopotu i wpychać się na siłę ze swoją pomocą. Zwłaszcza że byłem zadowolony, iż próbują wreszcie się trochę usamodzielnić. Odwożenie ich zawsze i wszędzie, a potem przywożenie do domu w środku nocy było już trochę męczące.
Niestety, wkrótce się okazało, że tylko jednorazowo podziękowały mi za bycie szoferem i wciąż oczekiwały ode mnie tego, co dawniej. Woziłem je więc do kina, na zakupy, na uczelnię. Jednak gdy zbliżała się jakaś impreza, załatwiały sobie inny transport. Nie budziło to moich podejrzeń. Myślałem, że po prostu nie chcą być już widywane ze starszym bratem jako swego rodzaju przyzwoitką…
Pewnego wieczoru, gdy dziewczyny były właśnie na jednej z imprez, ja siedziałem z mamą w domu i oglądaliśmy telewizję. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Poszedłem otworzyć i... zobaczyłem Sabinę.
– Cześć – przywitałem ją zdziwiony.
– Iza i Magda już pojechały na imprezę…
– Przyszłam do ciebie – odparła.
– Do mnie? Po co?
– Chciałam cię o coś zapytać… Dlaczego przestałeś odwozić swoje siostry…
– No bo…
– Kacper, a co ty tak z gościem rozmawiasz w drzwiach? – nagle do przedpokoju weszła moja mama.
– Ja tylko na chwilę… – zaczęła Sabina.
– Ależ proszę wejść, zrobię herbaty – mama nie dawała za wygraną. – Kacper, zaproś panią, ja szybko zrobię herbaty i podam ciasto.
Zaprosiłem Sabinę do dużego pokoju. Myślałem, że mama usiądzie z nami. Ona jednak nagle przypomniała sobie, że musi zadzwonić do swojego kuzyna. Zostaliśmy sami. Zapadło kłopotliwe milczenie.
– Dokończysz, to co zaczęłaś przy drzwiach? – odezwałem się w końcu.
– To raczej ty powinieneś odpowiedzieć na moje pytanie...
– Siostry przestały mnie prosić o podwózkę, a ja przecież nigdzie nie byłem zaproszony.
– Naprawdę? Myślałam… To znaczy wszyscy mówili… Że ja cię przestraszyłam wtedy i dlatego nie przyjeżdżasz. A ja chciałam po prostu z tobą pogadać...
– Pójdziemy do kina? – zaproponowałem nagle.
– Na randkę? – spojrzała na mnie z nadzieją i zaraz dodała: – Nie no, wiem, że nie na randkę, po prostu do kina…
– Do kina na randkę…
Zacząłem się z Sabiną spotykać. Mama była zachwycona. Siostry jakby mniej. Nic dziwnego, nie miałem już teraz dla nich tyle czasu, co kiedyś. Musiały się z tym pogodzić. Próbowały mnie buntować przeciwko mojej dziewczynie, twierdząc, że dałem się jej wziąć pod pantofel i jestem na jej zawołanie. Nie reagowałem jednak na te zaczepki. Przecież przez tyle lat byłem na każde ich skinienie. Mnie się też coś należy od życia. Tym czymś jest właśnie związek z Sabiną.
Więcej prawdziwych historii:
„Wolę żyć bez matki niż ją przeprosić. Chce poznać wnuki? Sama powinna wyciągnąć do mnie rękę”
„Związek z mężem mnie nudzi, więc chcę odejść. Potrzebuję wrażeń, a nie siedzenia w domu i gapienia się w telewizor”
„Nie mam dla kogo żyć, bo mąż umarł, a córka jest dorosła. To smutne, ale nigdy nie żyłam dla siebie”
„Lata temu okropnie poniżyłem koleżankę. Myślałem, że mi wybaczyła, a ona zemściła się w najmniej spodziewanym momencie”