„Myślałem, że piękna nieznajoma ze stolika obok mnie podrywa. Prawda szybko wyszła na jaw i dopiekła mi do żywego”

Nieudany flirt w restauracji fot. Adobe Stock
Piękna kobieta przy stoliku obok patrzyła na mnie, a ja czułem, że los wreszcie daje mi szansę. Dziwne miny, uśmiechy, spojrzenia... Czy ona mnie kokietuje?
/ 13.01.2021 09:50
Nieudany flirt w restauracji fot. Adobe Stock

Lubiłem przychodzić do tego bistro. Jedzenie było dobre i niedrogie, chociaż, niestety, monotonne. Z rozkoszą rzuciłbym się od czasu do czasu na jakiś stek albo golonkę, ale cóż... Moje finanse chwilowo nie pozwalały na szaleństwa. Tym razem przyszedłem jednak stanowczo zbyt późno. Nie było nawet kurzych udek w miodzie, które smakowały mi tutaj najbardziej. Mój obiad nie wyglądał więc imponująco.

Była warta grzechu

Grzebałem widelcem w sałatce, gdy przy stoliku w drugim końcu baru usiadła kobieta. Zwróciłem na nią uwagę – wysoka brunetka koło trzydziestki... Usiadła prawie bokiem do blatu stołu, prezentując w całej okazałości swoje długie nogi. Zaczęła mieszać łyżką w zupie. Po chwili jednak wstała, by zdjąć krótką kurteczkę. Gdy wieszała swoje okrycie na oparciu krzesła, mogłem w pełni ocenić jej zgrabną sylwetkę.

„Hm, ta pani jest warta grzechu” – pomyślałem i rozmarzyłem się, że za chwilę wstanę, podejdę do niej i zaproponuję wspólny spacer albo kino. A potem zaproszę ją do siebie i… Szybko jednak oprzytomniałem, bo przy swojej wstydliwej naturze za żadne skarby nie zdobyłbym się na taką odwagę. Niestety.

Zrezygnowany pochyliłem głowę i znowu zacząłem grzebać w swoim talerzu. Po chwili do baru wszedł mężczyzna z małym dzieckiem i kilkoro nastolatków. Senne do tej pory bistro zaczęło nagle rozbrzmiewać gwarem. Skończyłem jedzenie, ale postanowiłem pogapić się jeszcze trochę na piękną panią z naprzeciwka. I wtedy ona zaczęła robić jakieś dziwne miny.

Z początku wyglądało to jakby się czemuś dziwiła. Wysoko unosiła brwi i zabawnie mrugała oczami. Były wesołe i okrągłe jak guziki, co sprawiało, że jej twarz przypominała buzię lalki. Gapiłem się oczarowany jej urodą, podczas gdy jej twarz na przemian wyrażała zdziwienie i rozbawienie.

Czy ona mnie podrywa?!

W końcu nie mogłem się powstrzymać i uśmiechnąłem się szeroko. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech. Lekko zmrużyła oczy, po czym znów uniosła brwi. Tym razem na jej twarzy malowało się rozbawienie. Nieznajoma wyraźnie zachęcała mnie do działania. Poczułem, że na moich policzkach pojawiają się rumieńce. „I co teraz!?” – myślałem przerażony.

„Powinienem wstać, podejść do jej stolika, przedstawić się, a potem czekać, aż poda mi rękę... Tak, na pewno powinienem pocałować jej dłoń. Niech nie myśli, że ma do czynienia z jakimś chłystkiem. Tylko co dalej, jak zagaić rozmowę? Przysiąść się do jej stolika, czy raczej zaproponować, żebyśmy poszli do jakiejś przytulnej knajpki na kawę? Tylko żeby chciała ze mną pójść” – modliłem się w duchu.

Zacząłem się zbierać, ale robiłem to jakoś niezdarnie. Wytarłem usta serwetką, lecz zamiast rzucić ją na papierowy talerz, machnąłem nią tak, że spadła na podłogę. Nachyliłem się, żeby ją podnieść i jednocześnie ręką zrzuciłem kurtkę z oparcia krzesła. Czując na sobie wzrok dziewczyny, ruszałem się jak słoń w składzie porcelany.

Gdy wreszcie podniosłem ubranie i pozbyłem się tacy z papierową zastawą, odwróciłem się w kierunku stolika pięknej nieznajomej. W tym samym momencie dziewczyna gwałtownie zerwała się z krzesła, przy okazji przewracając je i rzuciła się wręcz w moją stronę. Przez ułamek sekundy nie rozumiałem, co się dzieje. Niemożliwe przecież, żeby chciała mnie w ten sposób zatrzymać. Po chwili jednak wszystko było jasne.

Upokorzenie mi dopiekło

Za moimi plecami, na wysokim stołku, siedział chłopczyk. Dziecko miało najwyżej dwa i pół roczku. Jego tata oddalił się na chwilę, by przynieść mu picie, i wtedy dziecko zaczęło się bujać na siedzeniu, ryzykując upadek. Moja piękna nieznajoma, z którą już układałem sobie przyszłość, zerwała się, by po prostu ratować nierozważnego malca. Jej gest został przyjęty z wdzięcznością przez tatę chłopczyka. A ja w ciągu kilku sekund zrozumiałem, że te wszystkie wcześniej robione miny i gesty kierowane były do rozkosznego malucha, a nie do mnie.

Ale wcale nie to było w tej całej sytuacji najgorsze. Załamało mnie dopiero to, co usłyszałem po chwili:
– Zapraszam na wino... Tu obok jest taka przytulna knajpka – powiedział tata niedoszłej ofiary.
– Z przyjemnością – odpowiedziała zmysłowym głosem „moja” nieznajoma.
Wyszli razem z lokalu. A ja stałem tam jak słup soli...

Więcej prawdziwych historii:
„Mój mąż zdradził mnie i zostawił biedną kobietę z brzuchem. 20 lat później zaproponowałam jej, by zamieszkała z nami”
„Córki traktowały mnie jak służącą i opiekunkę. Po latach zorientowałam się, jak bardzo przez to zaniedbałam męża”
„Po śmierci ojca musiałem go zastąpić matce i siostrom. Były tak zazdrosne, że nie pozwalały mi na szczęśliwy związek”
„Pogodziłam się z tym, że mogę nie dożyć 30. Bolało mnie tylko to, że nie dam mężowi upragnionego dziecka”

Redakcja poleca

REKLAMA