Jest takie powiedzenie: „Jeżeli jesteś psychoterapeutą i złapiesz się na tym, że płacisz pacjentowi za terapię, bądź pewny, że masz do czynienia z socjopatą. Taka tkwi w nim siła naginania otoczenia do własnych potrzeb”. Śmieszne? Cóż, niestety prawdziwe. Miałem okazję się o tym przekonać.
Nie umiem zapewnić bezpieczeństwa mojej siostrze. Janka od lat tkwi w toksycznym związku z człowiekiem, który nie ma sumienia. Rafał jest rasowym wampirem energetycznym, nie dla niego zasady i normy. Robi, co chce, dostaje to, czego pragnie. Umie podporządkować sobie bliskich groźbą, szantażem emocjonalnym, omotać przysięgami o miłości i oddaniu.
Szczególnie mocno działa na kobiety, nawet te wykształcone i inteligentne, jak moja siostra. Jestem bezsilny obserwując, jak pogrąża ją coraz głębiej w matni swoich kłamstw, odbiera normalne życie, zastępując je stanem gotowości do spełniania jego żądań.
Rafał potrafi być uroczy, jest elokwentny i przekonujący. Kłamie tak, jak oddycha, a przyłapany zawsze obiecuje poprawę. Jest ojcem dwóch wspaniałych córek, które go uwielbiają, chociaż wiedzione dziecięcym instynktem, trochę się go boją. One, podobnie jak ich matka, są całkowicie pod wpływem Rafała, który manipuluje nimi na wszelkie sposoby, zwykle wzbudzając w nich poczucie winy.
Stracił cały jej majątek, po czym zostawił ją z długiem
Ostatnio siostra zwierzyła mi się, że pozwoliła mężowi sprzedać mieszkanie, które dostała w spadku po babci. Była zrozpaczona, bo Rafał zainwestował pieniądze w jakiś jemu tylko znany interes i wszystko stracił. Podobno, bo przecież nigdy nie wiadomo, czy powiedział jej prawdę.
Mieszkanie było osobistym majątkiem Janki, jedynym zabezpieczeniem na przyszłość. Chciałem pojechać do Rafała i dać mu w mordę, ale po namyśle odwiedziłem prawnika.
Kilka dni później Rafał wyprowadził się z domu do innej pani. Pewnie więcej mogła mu dać. Siostra rozpaczała, ale ja się ucieszyłem. Niestety, moja radość nie trwała długo. Okazało się bowiem, że szwagier zaciągnął duży dług, którego nie ma zamiaru spłacać. Wierzyciel zwrócił się do Janki, bo żona odpowiada za długi męża.
Opadły mi ręce. Zrozumiałem, że nigdy nie pozbędę się tego faceta. Zawsze będzie wisiał nad nami, zagrażając naszemu bezpieczeństwu i stabilizacji! Jego żywiołem był chaos i huśtawka emocjonalna, najlepiej byłoby odgrodzić się od niego morzem. Szkoda, że to niemożliwe…
– Janka, powinnaś jak najszybciej rozwieść się z tym draniem. Już wpędził cię w długi, a domyślam się, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa – tłumaczyłem siostrze. Bez skutku. Nie chciała rozmawiać o rozwodzie. Pewnie miała nadzieję, że Rafał kiedyś do niej wróci.
Takie właśnie piętno wyciska osobowość szwagra na otoczeniu. Żona i dzieci kochają go i są wobec niego lojalne, nawet gdy je krzywdzi. Płaczą przez niego, ale z ulgą witają jego powrót. Jakby nie mogły bez niego żyć. To chore uzależnienie, które trzeba byłoby leczyć. Niestety, ofiary socjopaty za nic nie chcą zerwać więzów.
Postanowiłem pomóc Jance w spłacaniu długu. Niechętnie, ale jakie miałem wyjście? Nie mogłem pozwolić, by siostra i dzieci żyły w nędzy. Dużo w tym czasie rozmawialiśmy. Na jaw wychodziły kolejne świństwa, które robił im „kochający” mąż i tatuś.
Zaciskałem bezsilnie pięści, słysząc opowieści siostrzenic o tym, jak to ojciec zarzucał im, że go nie kochają. Jego, takiego biednego i nieszczęśliwego, który wszystko dla nich poświęcił, a w zamian pragnie tylko odrobiny serca… Mówił tak do nich często, karząc je za opieszałe wykonywanie poleceń lub inne dziecięce przewinienia.
Wmawiał dziewczynkom, że są nienormalne, bo gdyby było inaczej, tatuś nie miałby wątpliwości, że jest przez nie kochany (!). Zrozumiałem, że siostrzenice od najwcześniejszych lat żyły w poczuciu winy, które Rafał w nich budował, żeby móc dowolnie sterować naiwnymi dziećmi. Nie interesowało go dobro dziewczynek. Liczył się tylko on i jego potrzeby! Nie trzeba bić, żeby stosować przemoc. Rany psychiczne są głębsze, trudno uleczalne i bardziej bolą.
Dziwiłem się, że Janka na to pozwalała. Wkrótce jednak zrozumiałem, że to ona była główną ofiarą Rafała, który najpierw przekonał ją, że jest jedynym mężczyzną na ziemi, a potem odarł ze wszystkiego i porzucił.
Za późno zorientowałem się, że nieobecność szwagra w domu nie oznacza, że zrezygnował z kontroli nad rodziną. Siostra ukrywała przede mną, że bywał u nich w domu, kiedy chciał. Może się wstydziła? Mam nadzieję, bo to by oznaczało, że zostało jej jeszcze trochę zdrowego rozsądku.
Nie mam pojęcia, jak on to zrobił, ale mieszkając z kochanką – przekonał żonę, że potrzebuje wsparcia i otuchy… Bo tamta go nie rozumie i wykorzystuje! Janka zrobiła to, czego oczekiwał: postanowiła go ratować, uczynić szczęśliwym i przekonać, że nie cały świat jest przeciw niemu.
Przyznam, że nie rozumiałem, jak Rafał tego dokonał, i dlaczego Janka pozwoliła się tak omotać. Przecież wystarczyło zażądać, żeby wrócił do domu, a kochankę posłał w diabły.
Wątpię, czy by to zrobił; nie o to mu chodziło. Chciał kontrolować obie kobiety, mieć wpływ na dzieci i czuć się władcą świata. Jego wypaczona osobowość podpowiadała mu, że postępuje właściwie: zaspokajał swoje zachcianki, nie zważając na to, że składa ofiarę z żony i dzieci.
Kiedyś zastałem go u Janki. Wyglądał na całkiem zadomowionego. Leżał rozwalony w fotelu, popijał piwo i przerzucał kanały pilotem. Na mój widok wcale się nie zmieszał. Zaprosił mnie gestem do pokoju.
– Co tu robisz? – spytałem osłupiały.
– Przyszedłem do dzieci. To ważne, żeby wiedziały, że mają ojca, na którym mogą polegać – odparł.
Znowu te okrągłe gadki, które nie miały nic wspólnego z prawdą… To była jego specjalność. Opadły mi ręce.
– Opiekujesz się dziećmi, pijąc piwo i gapiąc się w telewizor? – jad skapywał z każdego mojego słowa.
– A, bo gdzieś poszły – machnął ręką, zbywając moje wątpliwości.
– Więc idziesz i ty! – warknąłem, ruszając naprzód z determinacją.
Od dawna chciałem to zrobić: złapałem go za bluzę i wypchnąłem na korytarz, a potem na klatkę schodową. Następnie, rozejrzawszy się, dostrzegłem niechlujnie rozrzucone buty Rafała. Wykopałem je za nim. Niech zna moją wyrozumiałość – dzięki niej nie wróci do kochanki boso.
Gotowa była bronić go własnym ciałem. Serio!
Wszystko odbyło się tak szybko, że nie zdążyłem obić mu gęby, tak jak to sobie długi czas obiecywałem. Rafał nie dyskutował. Ulotnił się błyskawicznie, zachowując prawo do rewanżu na inną okazję.
Jako narzędzie wybrał moją siostrę.
– Jak mogłeś pobić Rafała! – napadła na mnie tego samego wieczoru.
Zdębiałem. Przecież nie tknąłem drania, choć bardzo tego żałowałem. Co on jej naopowiadał?!
– To jest ojciec moich dzieci! – Janka jeszcze ze mną nie skończyła. – Ma prawo je odwiedzać, kiedy chce!
– Siostra, na miłość boską! – jęknąłem. – Przejrzyj w końcu na oczy…On się u ciebie dekuje, piwko popija i drzemki ucina. Kiedy ostatni raz rozmawiał z córkami? Zabrał je na spacer? Zadbał o ich potrzeby?
– Nie twoja sprawa – Janka gotowa była bronić łobuza własnym ciałem.
Zachowywała się jak pod wpływem hipnozy. Liczyło się tylko dobro Rafała.
– Słuchaj, powinnaś pójść na terapię, inaczej nigdy się od niego nie uwolnisz – powiedziałem z całkowitą powagą. – On na to nie pozwoli.
– Nie wtrącaj się do mojego małżeństwa, Mirek! – Janka była głucha na wszelkie argumenty.
– Tak się składa, że Rafał wkroczył również do mojego życia. Spłacam jego długi, zapomniałaś? Wcale nie mam pewności, że na tym się skończy… A dzieci? Pomyślałaś, jak zachowanie Rafała wpływa na ich psychikę? Być może przyzwyczaiły się do wiecznej huśtawki nastrojów, jaką funduje im tatuś: od totalnego potępienia do wielkiej miłości, ale nie pozwolę, żeby wmawiał im, że są nienormalne. To on ma zwichrowaną psychikę!
– Znowu go oskarżasz! – moja siostra niemal płakała.
– Jak możesz go bronić?! – nie wierzyłem własnym uszom. – Zdradził cię, zostawił z długami, gnębi psychicznie dzieci… Mam wrażenie, że odebrał ci rozum! Gdzie się podziała moja mądra siostrzyczka? Co ty w nim widzisz?! Chciałbym ci pomóc, ale nie wiem jak. To ty musisz podjąć decyzję, zerwać kontakty z socjopatą, chronić przed nim siebie i córki. On się nigdy nie zmieni, bo tacy ludzie nie odróżniają dobra od zła, nie mają wyrzutów sumienia. Za to potrafią zdobywać kobiety, uzależniać je od siebie i wykorzystywać. To ich tajna broń. Uświadom sobie wreszcie, że jesteś narzędziem w jego rękach. Wszystko mu wybaczasz, zgadzasz się na rzeczy, które normalnie byś odrzuciła. W imię czego tak się poświęcasz?!
Mówiłem, przekonywałem, w nagrodę otrzymując nikłe przebłyski zrozumienia, które ukazywały się i gasły w oczach Janki. Miałem wrażenie, że coś do niej zaczyna docierać. Poczułem ulgę. Jeszcze nie wszystko stracone! Z moją pomocą Janka uwolni się od tego pasożyta…
Następnego dnia zadzwonił Rafał. Groził mnie i mojej rodzinie; zapowiedział, że nas zniszczy. No cóż, niech próbuje. Nie boję się konfrontacji.
Więcej prawdziwych historii: Jego zazdrość zabija nasz związek!
Pieniądze to nie wszystko
Jaka matka, taka córka