Nikt mi dziś nie powie, że zdrada zawsze jest zła. Moja była jedną z najlepszych rzeczy, jakie mi się w życiu przydarzyły. Zostałam wychowana w duchu cnoty i prawdomówności. Poczuciu, że trzeba być lojalną żoną, troskliwą matką, solidnym pracownikiem. Ale nikt mi nigdy nie powiedział, że powinnam zadbać przede wszystkim o siebie samą.
Tak, wiem. W takiej sytuacji są na świecie miliony kobiet. Te kobiety donaszają stare ciuchy, bo żal im pieniędzy, żeby kupić sobie coś nowego; dojadają resztki po dzieciach, bo szkoda im wyrzucić trochę sałatki i kawałek kotleta.
Te kobiety nie pójdą na jogę, bo muszą podszykować obiad na jutrzejszy dzień i pozmywać podłogi. W końcu, te same kobiety godzą się na bycie w związku na warunkach, jakie stawia ich partner.
Mój mąż przestał się mną interesować już dawno
Chęć na seks traktował jak apetyt na określone danie.
– Tak bym zjadł łososia w sosie serowym – słyszałam mniej więcej raz na trzy miesiące.
Seks był dla niego niczym ten łosoś. Co kilka miesięcy nachodziła go nagła chęć i wtedy on nachodził mnie. Ale ja zbyt silnie tkwiłam w życiu pozbawionym erotyzmu, żebym tę chęć od razu podzielała. Często więc słyszałam, że jestem zimna, obca, nieprzyjazna. On przychodzi, potrzebuje czułości, a ja go odtrącam. Kiedyś próbowałam mu wytłumaczyć, na czym polega to moje „zimno”.
– Nie jestem taka jak ty – zaczęłam z nadzieją, że może mnie tym razem pojmie. – Kobiety potrzebują więcej czasu. Dla mnie seks to nie wskoczenie do łóżka. To całe misterium. Kiedyś to rozumiałeś.
– Nie jesteśmy już studentami – skrzywił się. – Mamy prawie dorosłe dzieci. Po co nam ten cały cyrk? Znamy się jak łyse konie, a będziemy robić w sypialni show?
Łyse konie?! Jezu, czy ten facet nawet w takiej sytuacji musi być aż tak banalny, taki gruboskórny? Czy nie mógłby powiedzieć czegoś subtelnego, delikatnego? Może czymś mnie jeszcze zaskoczyć? Albo przynajmniej zapewnić, że kocha moje pociążowe rozstępy i tłuszczyk na udach?
Tęskniłam za czułością, jemu chodziło tylko o jedno
Był kiedyś taki spektakl z Jandą. Nie pamiętam tytułu, ale coś o mężu, przed którym musiała się kryć z rozstępami, po tym jak urodziła jego dziecko. A potem, gdy wyjechała na samotne wakacje, poznała Greka, który ją po tym rozstępach całował.
Boże, jak ja marzyłam, żeby mnie ktoś całował po rozstępach! Żeby mi powiedział, jakie mam ładne ramiona… Bo faktycznie mam ładne, gdyż codziennie ćwiczę z hantelkami. Nawet mi się żadne pelikany nie robią, a moim koleżankom już tak.
Przez całe życie z Markiem nie pomyślałam nawet o zdradzie.
Przyznaję, czasem zerkałam na innych mężczyzn, zwłaszcza jeśli byli bardzo przystojni, a na nielicznych imprezach nawet flirtowałam. Jednak nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby pójść na całość. Choć raz było naprawdę blisko.
Mało brakowało, a wylądowałabym w łóżku z mężem koleżanki
Morze. Wakacje. Letni wieczór i trochę za dużo wina. On był mężem mojej koleżanki, z którą widywałam się tylko podczas urlopu, bo nasze drogi rozeszły się po skończeniu liceum. Nie był specjalnie przystojny, mógł Markowi buty czyścić. Ale był inteligentny i miał w sobie coś męskiego. Żeglował i fajnie o tym opowiadał.
Teresa i Marek położyli się wcześniej. Ona miała migrenę, a mój mąż stwierdził, że chyba za długo pływał i chce się wygrzać w pokoju. Siedzieliśmy sami przy ognisku, w śpiworach. W pewnym momencie poczułam jego rękę na swojej dłoni.
Nie cofnęłam jej – przeciwnie, zacisnęłam delikatnie swoją dłoń wokół jego palców, a potem dotknęłam jego twarzy, włosów.
Pocałowaliśmy się. Czułam zapach mięty i wódki anyżkowej, którą Janek przywiózł z Grecji i teraz nas ciągle częstował. Pachniał wiatrem, czystością. Zapragnęłam znaleźć się w jego śpiworze, zamknąć oczy i zdać się na los. Ale w ostatnim ułamku sekundy przyszło otrzeźwienie: Zaraz! A Marek? Przecież to mój mąż, nie mogę mu tego zrobić! Nie mogę zdradzić!
– Wybacz – szepnęłam Jankowi i delikatnie zdjęłam jego dłoń, którą z pleców przesunął w kierunku mojej pupy. – Przepraszam. Naprawdę nie mogę.
Znieruchomiał. A później ostrożnie wyjął rękę z mojego śpiwora. Uśmiechnął się do mnie trochę smutno.
– Daj znać, kiedy będziesz gotowa – szepnął mi do ucha. – Znajdę cię.
Wpadłam w wir codziennego życia, zapomniałam o Janku
Nigdy nie byłam gotowa na romans z nim. W następne wakacje pojechaliśmy na Mazury, a Teresa z Jankiem gdzieś za granicę. Taki moment jak tamten nigdy się już nie powtórzył. I przez całe długie miesiące, a potem lata, tkwiłam w tej mojej nudnej codzienności.
Odwoziłam dzieci do szkoły, jechałam do pracy, następnie w te pędy wracałam, robiłam zakupy, obiad, i już była noc.
Jedyne chwile, jakie miałam dla siebie, to kwadrans na ćwiczenia. Otwierałam okno w sypialni, rozkładałam matę i ćwiczyłam. Nadal miałam za dużo tłuszczyku, lecz z każdym tygodniem było coraz lepiej.
Czułam, że robię coś dla siebie. Po ćwiczeniach uczyłam się zazwyczaj kilku zwrotów z angielskiego. W weekendy zaś fundowałam sobie kieliszek wina i jakiś film na DVD. Tyle moich przyjemności.
Nie czułam się nieatrakcyjna. Byłam ładna, w miarę wysportowana. Superciuchów nie miałam, ale właściwie po co mi one? Nawet bieliznę kupowałam tylko w markecie, od czasu do czasu w sieciówce.
Bawełniane bokserki, żeby zimą było mi cieplej w tyłek. Koronkową bieliznę omijałam z daleka. Na co to komu? Marka niczym już nie mogłam zaskoczyć. W końcu, jak sam stwierdził, „znaliśmy się jak łyse konie”. Kto się stroi dla łysego konia?
Jednak kiedyś, z przekory, kupiłam sobie luksusowe majtki i stanik. Wstydząc się przed samą sobą, schowałam je na dnie szuflady. To był przejaw zarówno nadziei, jak i kobiecej intuicji, bo równo dziesięć miesięcy później miałam je na sobie.
Zdradziłam męża z kolegą ze szkolnych lat
Leżałam w łóżku z obcym mężczyzną, który z zachwytem patrzył na moje ramiona, uda, a potem całował mnie po brzuchu. I to po rozstępach! A ja nie miałam w sobie cienia obawy ani poczucia, że robię coś niewłaściwego. Tak się po prostu miało stać.
Mężczyzna był moim szkolnym kolegą. Spotkałam go, gdy pojechałam na weekend w rodzinne strony. Chciałam odwiedzić ciotkę, zapraszała mnie od wielu miesięcy.
– A może, skoro już tam jadę – powiedziałam, wrzucając do torby dwa ciepłe swetry – to odwiedzę stare kąty, pójdę na skałki? Chociaż wspinać się nie będę…
Zerknęłam na Marka. W ogóle mnie nie słuchał, tylko gapił się w laptop. Westchnęłam. I wtedy… Zdecydowanym krokiem podeszłam do bieliźniarki, wyciągnęłam spod spodu tamten schowany kiedyś koronkowy komplet i włożyłam go do walizki.
Wiedziona jakimś tajemniczym przeczuciem zatrzymałam się za Częstochową w przydrożnym zajeździe. Piłam kawę i rozkoszowałam się samotnością. Tym, że niczego nie muszę, nawet wyprowadzać psa. Wtedy poczułam na sobie czyjś wzrok.
Odwróciłam się lekko, i zobaczyłam, że wpatruje się we mnie jakiś facet w granatowej kurtce podszytej misiem. Wzruszyłam ramionami. Nie, wcale nie szukałam przygód w przydrożnych zajazdach! Gdy tylko przemknęła mi przez głowę ta myśl, zobaczyłam, że on idzie w moim kierunku.
– Gosia? – nachylił się i spojrzał mi prosto w oczy. – To naprawdę ty?
– Boże! – nagle go rozpoznałam. – Michał! Ale spotkanie! Co tu robisz?
– To ja ciebie mógłbym o to zapytać – roześmiał się, a uśmiech miał ciepły, głęboki. – Całe lata się zastanawiałem, gdzie przepadłaś, dlaczego nie przyjeżdżasz w nasze strony. Nie masz tu już żadnej rodziny?
– Już nie – pokręciłam głową. – Tylko ciotkę. Właśnie do niej jadę.
– Ale pogadajmy chociaż chwilę – poprosił. – Zanim znów mi znikniesz.
W jego głosie był ślad dawnej miłości. Pamięć namiętnego pocałunku w sali gimnastycznej, za materacami.
– Może teraz dla odmiany wypijemy herbatę? – zaproponował. – Mają dobrą.
Michał był z żoną w separacji, nie układało im się
Siedzieliśmy tam dwie godziny. Po tym czasie wiedzieliśmy o sobie niemal wszystko. Wiedziałam też, że nie mam zamiaru jechać do ciotki. Wysłałam jej esemesa, że złapałam gumę i czekam na pomoc.
Michał też nie zamierzał jechać do swojej samotni. Z żoną był od dawna w separacji.
Niemal bez słowa wynajęliśmy pokój w zajeździe. A potem wzięłam prysznic i włożyłam swoje koronkowe cuda. O ciągu dalszym nie umiem opowiedzieć, tak było cudownie. Odmieniło mnie. Odczarowało! Znów byłam młodą dziewczyną, znów ktoś patrzył na mnie z pożądaniem…
– Jesteś moją królową – szeptał, a ja choć śmiałam się w duchu z tego banału, chciałam, żeby mi to mówił i mówił.
Rano zobaczyłam w lustrze inną twarz.
– Wrócisz do swojego życia – bardziej stwierdził, niż zapytał, a ja skinęłam głową. Kiedy dotarłam do domu, Marek przyjrzał mi się uważnie, jakby w zamyśleniu.
– Chyba schudłaś, prawda? Ładnie wyglądasz. Byłaś na jakiejś kuracji? – spytał. Przed oczami zobaczyłam dobrą, dojrzałą twarz Michała. Roześmiałam się.
– Tak. I może będę ją kontynuować.
Czytaj więcej prawdziwych historii:
„Mam stanąć przed ołtarzem z mężczyzną, którego nie kocham. A nagle odezwała się do mnie moja pierwsza miłość...”
„Jestem piękną kobietą, a zakochałam się w grubym rudzielcu. Dał mi coś, czego nie mógł dać mi żaden przystojniak”
„Myślałem, że narzeczona nie dowie się o moim romansie. A ona sama go zaplanowała jako test na wierność”