W małżeństwie mojego przyjaciela od dawna nie działo się najlepiej. Rafał już od jakiegoś czasu wspominał, że Iwona bardzo się zmieniła. Szczególnie odkąd na świat przyszły ich bliźniaki, Ania i Asia. Rafał uwielbiał obie dziewczynki, ale starał się zachować w swojej miłości rozsądek. Za to Iwona, zdaniem mojego kumpla, zamieniła się w prawdziwą matkę Polkę.
– Świata nie widzi poza tymi dzieciakami, a ja to się już dla niej zupełnie nie liczę – żalił się. – Wyobrażasz sobie, że kiedy ostatnio zapytałem ją, dlaczego nie kupiła mi piwa, to prawie rzuciła się na mnie z pięściami? Usłyszałem, że ona ma inne rzeczy na głowie i tyle zakupów do targania, że nie musi jeszcze dla mnie nosić puszek z alkoholem. I że jak już muszę pić przy dzieciach, to mogę sobie sam kupić to piwo. Wyobrażasz sobie? Ona siedzi z dzieciakami w domu, nie pracuje, tylko w luksusowych warunkach kawkę sobie pije z takim samymi mamuśkami, jak ona. A ja haruję jak wół przez cały dzień w biurze, znosząc cierpkie uwagi swojego szefa i jeszcze na koniec żona odmawia mi przyjemności wypicia puszki piwa na kanapie we własnym domu. I usiłuje zrobić ze mnie alkoholika. Przed dziećmi mnie obraża.
No cóż… Rozumiałem oburzenie Rafała, bo faktycznie lekko mu nie było. Kiedy podjęli z Iwoną wspólną decyzję o tym, że ona idzie na urlop wychowawczy, to na nim spoczęła odpowiedzialność za utrzymanie domu i spłatę kredytu mieszkaniowego.
– Wspólna decyzja? Stary. Żona postawiła mnie przed faktem dokonanym – twierdził teraz Rafał. – Stwierdziła, że skoro już mamy naraz dwoje dzieci, to dobrze będzie, jak ona się nimi zajmie. Ja nie mówię, że ma tego nie robić, ale… Rozumiesz, ja także chciałbym, aby mi poświęciła chociaż odrobinę czasu…
Nie dziwiłem się jego rozmyślaniom
Rozumiałem go doskonale. Mężczyzna, wbrew pozorom, także potrzebuje uczucia, chociaż byłby z niego jak najtwardszy macho. Sam byłem w dołku od kilku miesięcy, odkąd rozstałem się z Kasią. Rafał bardzo mnie wspierał, kiedy to się stało, był prawdziwym przyjacielem. Kiedy więc przyszedł do mnie z prośbą o przysługę, nie mogłem mu odmówić.
– Iwona złożyła pozew o rozwód. Wyobrażasz sobie?! Powiedziała mi, że ma już dosyć tego, że nie angażuję się w wychowanie dzieci i w domu jestem tyranem. Żądam obsługi i wyliczam jej każdą złotówkę. No, gdybym jej nie wyliczał, to wszystko wydałaby na ciuchy i na kosmetyki. A teraz pewnie liczy na wysokie alimenty. Myśli sobie, że będzie mogła trwonić bezkarnie moje ciężko zarobione pieniądze. No, ale niedoczekanie jej. W sądzie udowodnię, że zarabiam niewiele… Mam plan i mój szef już się zgodził, tylko potrzebuję twojej pomocy. Wiesz, że część kasy zarabiam dodatkowo, poza etatem, jako zlecenie. I to zlecenie teraz byłoby na ciebie. Wszelkie koszta podatku biorę na siebie – Rafał spojrzał na mnie pytająco. Zgodziłem się od razu.
– Jesteś klasa kumpel. Idziemy to opić. Ta suka obejdzie się smakiem. No a co do dzieci, to przecież wiesz, że o nie zadbam – kumpel klepnął mnie po plecach.
To wyjście do pubu, to było zrządzenie losu. Zamawiając kolejne piwo, poznałem bowiem Grażynkę.
Była taka filigranowa, że nie mogła się dopchać do lady. Pomogłem jej zamówić drinka, a potem za niego zapłaciłem. Jej niebieskie oczy zrobiły bowiem na mnie piorunujące wrażenie.
– Czy w zamian za moje mohito powinnam dać ci numer telefonu? – zapytała mnie prowokująco.
– Tylko jeśli zechcesz – wybąkałem, nie myśląc o niczym innym, tylko o tym, że chciałbym pocałować ją w te lekko ironicznie uśmiechnięte usta.
Chyba źle zrobiłem
Dostałem ten telefon, a w usta pocałowałem Grażynkę już tydzień później, kiedy zaprosiłem ją do kina. Wszystko między nami potoczyło się błyskawicznie. Pokochałem i ją, i jej trzyletniego synka, Kacpra. Był wspaniałym chłopcem, który natychmiast do mnie przylgnął.
– Jego ojciec się nim nie interesuje – wyznała mi Grażynka. – Twierdzi, że nie chciał tego dziecka. Mąż nie płaci alimentów…
– Drań. – miałem na jego zachowanie tylko jedno określenie. Naprawdę nie mogłem zrozumieć, jak ojciec może krzywdzić własnego syna.
Szybko z Grażyną zamieszkaliśmy razem i poczuliśmy się jak rodzina. Planowaliśmy ślub, a co za tym idzie, zmianę mieszkania na większe. Pewnego dnia rozmawialiśmy o tym, czy będzie nas stać na trzy pokoje. Powiedziałem Grażynie, ile zarabiam na etacie.
– No ale jeszcze masz te prace zlecone – nadmieniła.
– Nie, ich nie możemy liczyć – zaprzeczyłem, mówiąc ukochanej szczerze, czyje są te pieniądze. Nie miałem przecież przed nią żadnych tajemnic.
– Chcesz powiedzieć, że Rafał oszukuje byłą żonę, a ty mu pomagasz? – zapytała.
– No wiesz, jego żona… – zacząłem zaskoczony jej oburzeniem.
– Jasne… mój były mąż także uważa, że ja jestem ta najgorsza i nie płaci alimentów, bo twierdzi, że nie będzie finansował moich przyjemności – Grażyna była wyraźnie wstrząśnięta.
Poczułem, że ją tracę. I miałem rację. Grażyna ode mnie odeszła. Spakowała Kacperka i wyniosła się do rodziców, mówiąc, że nie mogłaby wyjść za mąż za oszusta. A ja faktycznie czuję, że nim jestem…
Więcej listów do redakcji: „Nie kocham męża. Tęsknię za mężczyzną, z którym miałam romans przed ślubem. On jest ojcem mojego syna”„Wyparłem się córki, ale zrozumiałem swój błąd. Po 15 latach chcę odzyskać z nią kontakt, ale jej matka to utrudnia”„Miałam raka, straciłam dwie piersi i męża, który mnie kochał, dopóki byłam zdrowa”