„Z wakacji wróciłam opalona i lżejsza o 20 tysięcy. Hiszpański donżuan interesował się nie tylko moimi długimi nogami”

rozczarowana kobieta fot. Getty Images, Westend61
„Jeszcze kilka dni po powrocie do domu żyłam wspomnieniami ciepłych ust i rąk hiszpańskiego donżuana. A kiedy w końcu wróciłam do rzeczywistości, to odkryłam, że moje konto świeci pustkami”.
/ 18.08.2024 21:15
rozczarowana kobieta fot. Getty Images, Westend61

Kiedy po ciężkim roku w pracy i rozstaniu z narzeczonym postanowiłam wyjechać na zagraniczne wakacje, to byłam przekonana, że to bardzo dobra decyzja. Nawet do głowy mi nie przyszło, że zapamiętam te wakacje na długi czas. I to nie tylko ze względu na piękną pogodę, szaloną przygodę i efektywny wypoczynek. Hiszpańskie wakacje skończyły się utratą oszczędności i wstydem, że dałam się oszukać jak pierwsza lepsza naiwniaczka.

Należał mi się odpoczynek

Ostatni rok nie był dla mnie najłatwiejszy. Przede wszystkim miałam bardzo intensywny czas w pracy. Nasza firma zyskała kilka ważnych projektów, które mogły zadecydować o tym, czy utrzymamy się na rynku. A ponieważ ze względów ekonomicznych musieliśmy mocno zredukować załogę, to osoby, które pozostały miały mnóstwo pracy.

I chociaż nie narzekałam, to mimo wszystko praca ponad siły dała mi się mocno we znaki. Zaczęłam chorować, co skończyło się szpitalem i długą rekonwalescencją. A to i tak nie wszystkie złe rzeczy, które spotkały mnie w ciągu ostatnich miesięcy.

– Musimy się rozstać. Nie kocham cię – usłyszałam od Marka. I może nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że byliśmy ze sobą od kilku lat i właśnie szykowaliśmy się do ślubu.

– I mówisz mi to dopiero teraz? – zapytałam. Kilka dni wcześnie ustalaliśmy menu na nasz ślub, a ja mierzyłam suknię ślubną.

– Bo dopiero teraz to zrozumiałem – powiedział mój narzeczony, wzruszając ramionami. I jak gdyby nic spakował swoje rzeczy i wyprowadził się z naszego wynajmowanego mieszkania.

Tego było już za wiele. W tamtym momencie poczułam, że jeżeli czegoś nie zrobię, to całkowicie się załamię.

– Wyjedź gdzieś. Tam odpoczniesz i spojrzysz na wszystko z innej perspektywy – zaproponowała mi przyjaciółka. Pewnie, w każdej innej sytuacji to byłby świetny pomysł. Ale ja nie miałam na to ochoty. A poza tym nie było mnie na to stać.

– Daj spokój – zaoponowała Marta, której przedstawiłam swoje wątpliwości. – Poza sezonem ceny nie są tak wysokie. A kilka dni z dala od tego wszystkie dobrze ci zrobi – dodała.

„Może ona ma rację” – pomyślałam po chwili. Miałam trochę oszczędności, które mogłam przeznaczyć na ten wyjazd. A poza tym sama przed sobą musiałam przyznać, że dłużej tak nie pociągnę.

– Pomyślę o tym – powiedziałam przyjaciółce. I jeszcze tego samego wieczoru zaczęłam poszukiwać zagranicznych wycieczek, które nie nadwyrężyłyby za bardzo i tak kiepskiego budżetu.

Hiszpańskie wakacje zaczęły się świetnie

Okazało się, że Marta miała rację. W tym okresie wycieczki były całkiem tanie. A ponieważ nie było zbyt dużo chętnych, to ich wybór był naprawdę duży.

– Jadę – powiedziałam sama do siebie. I od razu zarezerwowałam tydzień w Hiszpanii. A potem poczułam, że to będzie decyzja, która w końcu coś zmieni w moim życiu. Niestety nie przewidziałam, że ta zmiana nie będzie korzystna.

Jeszcze tego samego wieczoru zaczęłam się pakować. A z każdą wrzucaną do walizki sukienką czułam, że podjęłam dobrą decyzję.

– Dziękuję, że kopnęłaś mnie w tyłek – powiedziałam Marcie, do której postanowiłam zadzwonić na kilkanaście minut przed odlotem.

– Baw się dobrze – odpowiedziała mi przyjaciółka. A ja zamierzałam wziąć jej słowa do serca.

Hiszpania przywitała mnie wspaniałą pogodą. W Polsce było zimno, deszczowo i ponuro, a w tutaj świeciło pełne słońce i temperatura przekraczała 20 stopni. „To będzie wspaniały tydzień” – pomyślałam zakładając okulary przeciwsłoneczne.

I faktycznie taki był. Szybko przyzwyczaiłam się do słońca, dobrego jedzenia i słodkiego wina. Szybko też zaczęłam korzystać z tych wszystkich dobrodziejstw. Dnie spędzałam na plaży lub w uroczym hiszpańskim miasteczku, w którym poznawałam zupełnie nieznane mi smaki. Wieczory natomiast były przeznaczone na rozrywkę – tańce, wino i wspólne śpiewanie. A ponieważ moi współuczestnicy wycieczki byli bardzo sympatyczni i rozrywkowi, to te wieczory były niezapomniane.

To właśnie podczas takiego wesołego wieczoru poznałam Juana. Młody Hiszpan był nie tylko bardzo przystojny, ale do tego niezwykle sympatyczny, roześmiany i uroczy. No i znał język angielski, co bardzo ułatwiało nam komunikację.

Zatańczysz ze mną? – zapytał mnie tego wieczoru, kiedy zobaczyłam go pierwszy raz. I chociaż mu nie odpowiedziałam, to dałam się złapać za rękę i pociągnąć na parkiet.

To był cudowny wieczór. Juan okazał się naprawdę świetnym tancerzem. A do tego był romantycznym facetem, który wiedział, jak należy traktować kobietę. Przez kilka kolejnych godzin usłyszałam więcej komplementów niż przez całe swoje życie. A gdy nachylił się w stronę moich ust, to nie mogłam się powstrzymać. Namiętny pocałunek skończył się w pokoju hotelowym, w którym przeżyłam coś, czego nigdy wcześniej nie doświadczyłam. Wtedy zgodziłam się ze stwierdzeniem, że Hiszpanie to najlepsi kochankowie świata.

Kochanek miał zupełnie inne plany niż ja

Od naszej pierwszej nocy staliśmy się niemal nierozłączni. Doskonale wiedziałam, że za kilka dni moje wakacje miną i hiszpański kochanek zostanie jedynie wspomnieniem. Dlatego też postanowiłam wykorzystać każdą spędzoną z nim chwilę. A było co wykorzystywać.

Większość wspólnego czasu spędzaliśmy w łóżku, w którym Juan udowadniał, że doskonale wie, jak sprawić kobiecie przyjemność. Pozostały czas przeznaczaliśmy na romantyczne kolacje i spacery w świetle księżyca.

– Jesteś taka piękna – słyszałam każdego dnia. I ja w to uwierzyłam. A nawet w najgorszych snach nie przypuszczałam, że wszystko to jest cwanym planem mojego towarzysza.

Sama nie wiem, czy kiedykolwiek przyszło mi do głowy, że nie wszystko w tej znajomości jest w porządku. A teraz wiem, że było kilka takich momentów, w których powinna zapalić mi się czerwona lampka.

– Zapomniałem portfela – powiedział któregoś wieczoru mój przystojny Juan. Właśnie skończyliśmy przepyszną kolację, a kelner przyniósł całkiem wysoki rachunek.

– Nic nie szkodzi – powiedziałam i sięgnęłam po kartę kredytową. „Przecież każdemu może się to zdarzyć” – pomyślałam. I w tym samym momencie wbiłam PIN na terminalu płatniczym, akceptując zapłatę za naprawdę drogą kolację.

Potem takich sytuacji było coraz więcej. Juan coraz częściej zapominał portfela – zwłaszcza gdy trzeba było za coś zapłacić. Dodatkowo prosił o kupno papierosów, piwa lub przekąsek. „To tylko drobne wydatki” – tłumaczyłam sobie. A przecież nie mogłam sobie na to pozwolić. Moje konto zaczynało świecić pustkami, a wizja debetu coraz bardziej wydawała się realna.

– Wszystko ci oddam – obiecywał Juan. A potem przedstawiał historyjkę, według której jego pracodawca spóźniał się z wypłatą. Wtedy nie pomyślałam, że przecież Juan większość czasu spędza ze mną. Więc niby kiedy miałby pracować?

Wakacje odbiły mi się czkawką

Na kilkanaście godzin przed moim wylotem do Polski Juan poprosił mnie o rozmowę.

– Jesteś najpiękniejszą kobietą, którą spotkałem w całym swoim życiu – zaczął. A ja od razu poczułam ciepło w okolicy serca. – Nigdy cię nie zapomnę i zawsze będziesz w moim sercu – kontynuował. Potem padło jeszcze wiele ciepłych słów, które całkowicie skruszyły moją silną wolę, aby nie wierzyć facetom. I Juan to wykorzystał.

– Mam do ciebie prośbę – powiedział po chwili. Okazało się, że pracodawca Juana znowu nie wywiązuję się ze swoich obowiązków i nie płaci należnej mu wypłaty. A mój kochanek musiał zapłacić za mieszkanie.

– Pożyczę ci – powiedziałam od razu. I nawet przez chwilę nie przyszło mi do głowy, że nie jest to najlepsza decyzja w moim życiu.

Szybko przelałam na konto kochanka 5 tysięcy euro i zapewniłam go, że to żaden problem.

– Oddam ci w ciągu kilku kolejnych dni – obiecał. A potem napisał mi numer do siebie. – Żebyśmy nie stracili kontaktu – powiedział z uśmiechem.

A ja głupia we wszystko uwierzyłam. Jeszcze kilka dni po powrocie do domu żyłam wspomnieniami ciepłych ust i rąk hiszpańskiego donżuana. A kiedy w końcu wróciłam do rzeczywistości, to odkryłam, że moje konto świeci pustkami. „Czas najwyższy upomnieć się o zwrot długu” – pomyślałam. I chwyciłam za telefon, aby skontaktować się z moim hiszpańskim kochankiem.

– Co jest? – powiedziałam po chwili.

Telefon nie odpowiadał, a męski głos poinformował mnie, że wybrany abonent jest poza zasięgiem. I wtedy chyba pierwszy raz przyszło otrzeźwienie. Wprawdzie próbowałam wybrać numer jeszcze kilkukrotnie, ale efekt zawsze był ten sam. Wtedy zrozumiałam – stałam się obiektem oszustwa. I jeżeli miałam być szczera, to sama byłam sobie winna.

Przez kilka kolejnych dni próbowałam znaleźć tego oszustwa. Jednak nic to nie dało. Mój Juan rozpłynął się we mgle. Rozważałam nawet pójście na policję, ale w końcu zrezygnowałam. Co miałam im powiedzieć? Że naiwnie uwierzyłam w czułe słówka gorącego kochanka? Pewnie by mnie wyśmiali. I najgorsze jest to, że mieliby rację.

Sporo czasu zajęło mi dojście do siebie. Przez kolejne tygodnie brałam nadgodziny, aby wydobyć się z finansowego dołka. I w końcu to mi się udało. Ale hiszpańska przygoda pozostawiła mnie z czymś znacznie gorszym. Dałam się oszukać jak naiwna nastolatka. I pewnie minie dużo czasu, zanim znowu dam się ponieść porywom serca.

Marta, 28 lat

Czytaj także:
„Wzięłam kredyt na luksusowe wakacje w tropikach, ale trafiłam jak kulą w płot. Marzyłam o tym, by wrócić do Polski”
„Przez swoją pracę czuję się jak odrzutek. Mężczyźni ode mnie uciekają, bo wiedzą, co ich może spotkać”
„Nie wiem, kto jest ojcem mojego dziecka. Mam nadzieję, że mąż nie zobaczy w nim rysów twarzy kelnera znad morza”

Redakcja poleca

REKLAMA