Od wielu lat chodzę na tę samą osiedlową siłownię. Nie jest najpiękniejsza ani najlepiej wyposażona, ale przynajmniej wszyscy się tu znamy. Można sobie pożartować, zagadać do kogoś, więc każdy trening to nie tylko wycisk, ale i dobra zabawa. Wśród znajomych mam kilku ulubieńców. To ci starsi bywalcy, panowie w moim wieku, żonaci i z dziećmi. Wiadomo, ciągnie swój do swego. Na przykład bardzo lubię takiego Marka, pociesznego księgowego, który całe życie walczy z nadwagą. Ani on szczególnie silny, ani wysportowany, ale za to bardzo sympatyczny i wyluzowany. Mogę z nim pogadać o robocie, dzieciach, czyli o tym, co zajmuje takich gości jak my.
Ostatnio jednak przekonałem się, że to nie tylko fajny, ale też bardzo odważny gość. Dlaczego? Bo przychodzi na siłownię w damskich adidasach. I nie zakłada ich dla zgrywy, on to robi z poważnych, rodzicielskich powodów. Gdy mi je wyjaśnił, nabrałem do niego jeszcze większego szacunku. I jeszcze bardziej go lubię. Kiedy wszedł w swoich adidaskach na salę po raz pierwszy, momentalnie zwrócił uwagę wszystkich chłopaków.
Nie sposób było tych butów nie zauważyć
Całe różowe, świecące, coś niesamowitego. Ekstrawagancja była tym bardziej zaskakująca, że do tej pory Marek chodził na siłownię ubrany w stonowane kolory. Szare koszulki, zwykłe bawełniane spodenki i czarne adidasy. Nic nadzwyczajnego. O co więc chodzi? Skąd ta zmiana? Marek miał przecież żonę, dzieci… Wiele razy rozmawialiśmy o urodzie przychodzących na siłownię dziewczyn. Nie mogło być więc mowy o żadnej zmianie poglądów na te sprawy. Cóż mogło go zatem skłonić do założenia takich butów? Czy kupił je przez nieuwagę? To przecież niemożliwe!
Takie pytania chodziły mi po głowie, ale nie zadałem żadnego z nich. Nie chciałem chłopa dodatkowo dręczyć, bo co odważniejsi prześmiewcy już się za niego zabrali.
– Marek, musisz sobie dobrać do tych adidasów ładną torebkę – zaśmiał się jeden.
– Ej, panowie! W męskiej szatni stoją damskie szpilki! Czyje to? Marek, twoje? – dorzucił za chwilę drugi.
Biedny chłop próbował się tym wesołkom odgryzać
Pokrzykiwał na nich, żeby zajęli się dźwiganiem sztang, ale oni poczuli krew i już mu nie odpuścili. Przez cały trening dogryzali temu biednemu facetowi, który najwyraźniej przesadził z odzieżową fantazją. Ćwiczyłem tego dnia z nim, żeby go w tych trudnych chwilach wspierać, ale o buty nie pytałem. I tak miał dość. Gdy koledzy dali mu spokój, ja w końcu ośmieliłem się zapytać Koleżeńska złośliwość nie zniechęciła go jednak na tyle, by następnym razem zostawić te adidasy w domu. O nie! Za dwa dni znów w nich wszedł na salę, by dalej prowokować prześmiewców. I tak przez cały tydzień. Ale uparty – pomyślałem.
Chłopaki też chyba musiały nabrać szacunku dla jego uporu, bo coraz rzadziej zdarzały się komentarze. Damskie adidasy Marka trochę się przybrudziły, odrobinę zmatowiały i po trzech tygodniach wszyscy się do nich przyzwyczaili. Gdy koledzy dali mu spokój, ja w końcu ośmieliłem się zapytać. Ale nie po to, żeby mu dokuczać. Ja naprawdę chciałem się dowiedzieć, dlaczego się na takie buty zdecydował.
– Dostałeś je w prezencie? – zagaiłem.
– Nie, sam kupiłem. W zasadzie przez pomyłkę – westchnął.
– Skoro przez pomyłkę, to dlaczego w nich ciągle przychodzisz?
– Też bym się dziwił, gdybyś wyskoczył w takich…
– No to po co je nosisz? Mów, bo padnę z ciekawości.
Szarpnął hantle, machnął nimi dziesięć razy, odsapnął i wyjaśnił mi, dlaczego kupił damskie buty, no i dlaczego z nich nie zrezygnował…
Naprawdę mi chłop zaimponował
Marek wybierał te adidasy w internecie. Znalazł fajny model za dobrą cenę, ale zdjęcie było na tyle ciemne, że nie zauważył różu. Na ekranie monitora buty wyglądały na ceglaste, taki zgaszony pomarańczowy. Napisane było przy nich, że są unisex, i to go dodatkowo zmyliło. Dopiero gdy rozpakował paczkę, okazało się, że buty są jednak damskie…
– No róż jak cholera! Wołam żonę i pytam, czy jej zdaniem to adidasy dla faceta. A ona na to, że na pewno nie. Na sto procent! Wkurzyłem na całego i pokrzykuję, że natychmiast je odsyłam, że mnie oszukali, że nie dam z siebie robić idioty! Rozumiesz, naprawdę podnieśli mi ciśnienie.
– Oczywiście – uśmiechnąłem się, wyobrażając sobie, jak ten misiek wścieka się, dreptając po domu w różowym obuwiu.
– I właśnie wtedy wchodzi do salonu moja ośmioletnia córka. Patrzy na mnie, słucha, co ja wygaduję na temat różowych butów, które mi przysłali, a potem zabija mi klina.
Mówi do mnie tak:
„A przecież mówiłeś, że nieważne, czy coś jest męskie czy damskie. Że dziewczyny mogą nosić i robić to samo co chłopaki. Że jak będę miała ochotę iść do wojska, to dostanę taki sam mundur jak faceci żołnierze. To dlaczego nie chcesz teraz nosić damskich butów? Wstydzisz się kolegów?”…
– Tak jej mówiłeś? – zapytałem.
– Jasne. Nie chcę, żeby miała kompleksy, tylko była szczęśliwa. Jestem nowoczesnym ojcem, a przynajmniej staram się być.
– Rozumiem cię. Też mam w domu dziewuchę i wiem, że ciągle ktoś ją ogranicza. Bez przerwy przekonuje, że dziewczynkom nie wypada, że dziewczynki nie mogą…
– Właśnie. I co ja miałem jej wtedy powiedzieć? Że się wstydzę? Że mnie chłopaki wyśmieją? Spakowałem te buty do torby i noszę na siłownię. Nie mogę robić z siebie hipokryty.
– Mareczku, szczerze cię podziwiam. Jesteś moim bohaterem. Mało jest ojców, którzy znosiliby dla dziecka te wszystkie złośliwości. Ale powiedz mi, dlaczego o tym wszystkim nie powiedziałeś chłopakom? Przecież by cię zrozumieli – dopytywałem.
– A gdzie tam! Myślisz, że każdemu z osobna miałbym wyjaśniać, co sądzę o równouprawnieniu? Że chcę dla córki ciekawej przyszłości, a nie tylko garów i pieluch? Dopiero by na mnie wsiedli! Że mi się we łbie poprzewracało, że jestem feministą… Już wolę damskie buty nosić.
Miał facet rację. Pewnie by tak było…
Pewnie wielu z naszych kolegów nie zrozumiałoby, o co chodzi Markowi z tym równouprawnieniem. W każdym razie jeszcze raz uścisnąłem mu grabę dla podkreślenia mojego uznania. Naprawdę mi chłop zaimponował. Niewielu jest ojców, którzy zdecydowaliby się na takie poświęcenie. Którzy tak poważnie podchodzą do tego, czego uczą swoje dzieci. Chłop ma jaja i to takie, że spokojnie może nosić damskie buty. A i ja nie mam zamiaru rezygnować z jego towarzystwa. Teraz już zawsze ćwiczymy razem.
Czytaj także:
Ciotka była taką jedzą, że mąż uciekł od niej na tamten świat. Ciągnęliśmy losy, u kogo nocuje
Mój mąż miał kompleks - on był robotnikiem, ja lekarką. To dlatego usprawiedliwiał przemoc
Syn jest ode mnie młodszy o 13 lat. Jego matka zginęła w wypadku, ja już wtedy znałam jego ojca