Z Markiem poznaliśmy się jeszcze w liceum. Parą zostaliśmy przed maturą, a tuż po studiach wzięliśmy ślub. Uroczystość była przepiękna - niejedna z ciotek uroniła łzę wzruszenia. Była też naprawdę ogromna. Marek pochodzi z bogatej rodziny - jego rodzice długie lata prowadzili pracownię architektoniczną - tę samą, którą przejął teraz on.
U mnie w domu nigdy nie było biedy - miałam zawsze ciepły obiad, miałam ubrania i potrzebne rzeczy do szkoły, ale na wszystkie dodatkowe atrakcje, zajęcia czy wakacje moi rodzice musieli rozważne odkładać. Gdy oznajmiłam im, że wychodzę za Marka, nie kryli zadowolenia. Mój tata powiedział wtedy: no, córeczko, to teraz nie będziesz musiała nigdy pracować.
Nie mogłam zajść w ciążę
I faktycznie tak było - ja po studiach socjologicznych długo nie mogłam znaleźć pracy, Marek miał ją już na studiach, oczywiście u rodziców. Po obronie magistra całkowicie przejął rodzinny interes, a po ślubie wspólnie ustaliliśmy, że on zajmuje się zarabianiem pieniędzy, a ja - domem i dziećmi. Tylko był pewien problem - nie mogłam zajść w ciążę.
Już rok po ślubie zaczęło się nam psuć - i to naprawdę mocno. Ciągle staraliśmy się o dziecko - pomimo naprawdę paskudnych humorów. Ciągłe kłótnie przeplatające się z cichymi dniami, trzaskanie drzwiami i fukanie na siebie - było nie do zniesienia... I wtedy pojawił się on - Adam, mój kolega ze studiów. Kiedyś próbował mnie poderwać, ale ja odrzucałam jego względy ze względu na Marka. Nie wiem, co miałam w głowie, że zgodziłam się, gdy zaprosił mnie na drinka. Tym bardziej nie wiem, co się stało, że po kilku drinkach trafiliśmy do łóżka.
Żałowałam tej decyzji i to bardzo. Postanowiłam, że Marek nigdy nie może się o tym dowiedzieć. Aż nagle, miesiąc po nocy z Adamem okazało się, że jestem w ciąży. Nie wiedziałam, co zrobić. Czułam, że to nie jest dziecko Marka. Matki po prostu takie rzeczy wiedzą. Gdy Tosia się urodziła i widziałam, że ma oczy Adama, byłam już pewna, kto jest jej ojcem.
Ale Marek był zbyt zapatrzony w naszą córeczkę, by zauważyć, że cokolwiek jest nie tak. Gdy powiedziałam mu przerażona, że jestem w ciąży, ten błyskawicznie wyskoczył z domu. Myślałam wtedy - to koniec, muszę spakować rzeczy i szukać mieszkania, pracy... Marek wrócił po 30 minutach z największym bukietem kwiatów, jaki w życiu widziałam. Ucałował mnie, przytulił i powiedział: teraz wszystko będzie dobrze.
Adamowi nigdy nie powiedziałam, że jest ojcem
Nie chciałam, żeby rościł sobie jakiekolwiek prawa do naszej córeczki, a tym bardziej - żeby Marek dowiedział się o moim skoku w bok. Znowu zaczęło się nam układać. Ja byłam przykładną żoną i matką, on ojcem, mężem i żywicielem rodziny. Aż nagle niedawno zapytał mnie: może postaralibyśmy się jeszcze o drugie dziecko?
Na początku opierałam się, ale on tak mnie prosi, że nie mam serca mu odmawiać. Antosia jest już duża, ma 7 lat i idzie do pierwszej klasy. To idealna pora na drugie dziecko dla większości rodziców. Boję się jednak, że przez jego nalegania prawda wyjdzie na jaw.
Od roku znowu nie mogę zajść w ciążę. Tym razem jest inaczej, nie kłócimy się, dajemy sobie czas. Ale boję się, że w końcu tej cierpliwości zabraknie, Marek zdecyduje się na badania, a wtedy mój największy sekret wyjdzie na jaw. W życiu nie przepracowałam ani jednego dnia - co ja zrobię, jeśli wyląduję na bruku? Alimenty nie wystarczą na pokrycie kosztów mieszkania, jedzenia, szkoły, zajęć dodatkowych dla Tosi... Co robić?
Czytaj także:
Nie rozumiem kobiet - wszystko się układa, a one chcą ślubu i dzieci. Po co to komu?
Ukrywam przez byłą żoną prawdziwe dochody, by nie płacić wyższych alimentów
Rodzice narzeczonego mnie nie akceptują, bo jestem rozwódką z dzieckiem