„Z Adamem było miło, ale się skończyło. Gdy zaszłam w ciążę, jego miłość wyparowała, a ja zostałam samotną matką”

kobieta z niemowlakiem fot. Adobe Stock, AntonioDiaz
„– W ciąży? Nie planowaliśmy tego... – Wiem, ale takie rzeczy czasem się zdarzają. Zresztą nie jesteśmy gówniarzami. To dobry czas, żeby zostać rodzicami. – Chyba dla ciebie – powiedział nagle. – Ja nie chcę być jeszcze ojcem. I nie zmusisz mnie do tego”.
Listy od Czytelniczek / 17.11.2023 07:15
kobieta z niemowlakiem fot. Adobe Stock, AntonioDiaz

Kiedy kilka dni temu planowaliśmy tę randkę, nawet przez myśl mi nie przeszło, że z beztroskiego spotkania nic nie będzie. Rano ujrzałam na teście ciążowym dwie kreski, a to znaczyło, że będziemy rodzicami, a nasze życie właśnie pogalopowało.

Nie w głowie było mi szykowanie się na kolację, bo cały dzień biłam się z myślami. Znaliśmy się raptem pół roku i ciąża w tym momencie nie była szczytem naszych marzeń. Myślałam, że o założeniu rodziny porozmawiamy za jakiś czas, ale los sam zdecydował. Może tak miało być? Z jednej strony nie byłam jeszcze do końca pewna Adama. Z drugiej zaś mieliśmy po 30 lat, więc to świetny moment na dziecko, przynajmniej dla mnie.

Nie wiedziałam, jak zareaguje

Cały dzień nerwowo spoglądałam na zegarek i nie mogłam doczekać się wieczoru. Punktualnie o 19 Adam przyjechał po mnie i pojechaliśmy do naszej ulubionej restauracji.

– Jesteś jakaś zdenerwowana, czy mi się wydaje? – zapytał, gładząc mnie po dłoni, gdy zajęliśmy już miejsca.

– Może trochę – odpowiedziałam wymijająco.

– Jest jakiś konkretny powód? Pokłóciłaś się z kimś? – dociekał.

– Nie, to coś innego. Ale zamówmy coś wreszcie, bo jestem bardzo głodna – szybko zmieniłam temat.

Kolacja upływała nam w miłej atmosferze do momentu, aż Adam zaproponował, że może zamówimy wino. Stwierdził, że zostawi auto i wrócimy taksówką.

– Coś świętujemy? – zapytałam.

– Mam dla ciebie gorącą wiadomość.

– Tak? – uniosłam brwi ze zdziwienia, bo myślałam, że to ja dziś go zaskoczę.

– Słuchaj, kochanie, szef mnie awansował. Dostałem podwyżkę i teraz powalczę o prowadzenie zagranicznego projektu. Pod kątem naszej przyszłości wygląda to bardzo optymistycznie – rozgadał się.

Patrzyłam na niego, a przez głowę przelatywały mi różne myśli. Stwierdziłam, że nie będę czekać.

– Nasza przyszłość właściwie jest już jasna – zaczęłam.

– Co masz na myśli? Nie rozumiem...

– Jestem w ciąży. Za 7 miesięcy urodzi się nasze dziecko – powiedziałam niepewnie.

Rozczarował mnie

Adam zrobił się blady. Patrzył na mnie, jakby w ogóle nie docierało do niego to, co mówię.

– W ciąży? Nie planowaliśmy tego...

– Wiem, ale takie rzeczy czasem się zdarzają. Zresztą nie jesteśmy gówniarzami. To dobry czas, żeby zostać rodzicami.

– Chyba dla ciebie – powiedział nagle. – Ja nie chcę być jeszcze ojcem. I nie zmusisz mnie do tego.

Patrzyłam na niego jak na obcego faceta. Gdzie podział się ten czuły i troskliwy mężczyzna, w którym zakochałam się kilka miesięcy temu? I jak mógł powiedzieć coś takiego? Czułam, jak pod powiekami wzbierają mi łzy. Wstałam szybko, chwyciłam za torebkę i wybiegłam z restauracji. Nie odwróciłam się, gdy mnie wołał. Nie miałam mu teraz nic do powiedzenia.

Gdy tylko dotarłam do domu, zrzuciłam z siebie sukienkę, wzięłam gorący prysznic i zakopałam się pod kocem. Z nadmiaru emocji nie mogłam zasnąć. Próbowałam się uspokoić, bo nie chciałam zaszkodzić dziecku. Telefon wibrował rozpaczliwie na szafce nocnej, ale nie chciałam już dzisiaj słuchać Adama. Bałam się, że usłyszę coś, czego nie chcę. Jakoś instynktownie czułam, że to, co powiedział, nie było podyktowane szokiem. I że podzielę los mojej matki, którą ojciec też zostawił z małymi dziećmi.

Powiedziałam wszystko siostrze

Minęły kolejne dwa dni. O dziwo, Adam się nie odzywał. Zdążyłam w tym czasie wybrać się do ginekologa, który potwierdził ciążę. Właśnie przyglądałam się wydrukowi z USG, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi i to dość napastliwie. Zerknęłam przez wizjer, czy to aby nie Adam, bo nie byłam jeszcze gotowa na rozmowę z nim.

– Ania, co się z tobą dzieje? – za drzwiami stała Kornelia, moja siostra.

– A co niby ma się dziać?

– Dzwonię od rana, a tu cisza. Już się martwiłam, że coś się stało.

– Mam wyłączone dźwięki, nie słyszałam. Zresztą nie mam ochoty z nikim gadać?

– Bo?

– Bo mam dużo rzeczy na głowie.

– Niby jakich? – dociekała siostra.

– Takich – podeszłam do niej i podałam jej zdjęcie USG.

Zaniemówiła, a potem przytuliła.

– Ale niespodzianka! Strasznie się cieszę. Adam pewnie jest dumny.

– Nie bardzo i raczej nie będzie tatusiem.

Kornelia zamilkła i patrzyła na mnie z niedowierzaniem. Wtedy nie wytrzymałam. Rozpłakałam się i opowiedziałam jej wszystko.

– Musicie porozmawiać, nie ma innego wyjścia – powiedziała. – Jesteście dorośli, takie rzeczy się wyjaśnia.

– No nie wiem, przecież się nie odzywa. Ewidentnie więc ma nas gdzieś.

Jeszcze się łudziłam

Dała mi jednak do myślenia. Ktoś musiał być w tym związku mądrzejszy, jeśli jeszcze był jakiś związek. Wieczorem wysłałam mu zdjęcie USG. Liczyłam, że gdy zobaczy nasze dziecko, po prostu zmięknie. Wiem, że sytuacja go zaskoczyła, ale nie może zachowywać się jak szczeniak.

– Po co mi to pokazujesz? – napisał. – Przecież powiedziałem, że nie chcę być ojcem. Nie teraz.

To był moment, kiedy poczułam, że miałam na oczach klapki, które właśnie mi spadły. O ile jeszcze przed chwilą się łudziłam, że dojdziemy do porozumienia, a nawet stworzymy rodzinę, to teraz wiedziałam, że nic z tego nie będzie. Może Adam nigdy mnie nie kochał? Nie wierzę, że można się tak zmienić w ciągu kilku dni. Gdy ochłonęłam, odpisałam mu krótko i treściwie.

– Nic od ciebie nie chcemy. Zawiodłam się na tobie.

Nie zareagował już na to. Myślę nawet, że było mu to na rękę. Co więc znaczyło to pół roku, które spędziliśmy razem? I co z niego za facet, że tak unika odpowiedzialności? Może kariera jest dla niego ważniejsza, a może jeszcze chce się wyszaleć> Cierpiałam, ale postanowiłam, że nie ugrzęznę w takich depresyjnych myślach, bo mam dla kogo żyć.

Urodziłam ślicznego synka

Mijały kolejne tygodnie, a potem miesiące. Mój brzuch się powiększał, a synek w środku dokazywał coraz bardziej. Wciąż kochałam Adama i czasem wieczorami wracałam myślami do tych chwil, gdy naprawdę było nam dobrze. Głaskałam się po brzuchu, uspokajając nerwowe kopnięcia dziecka i sama siebie przekonywałam, że dam radę.

Maciek przyszedł na świat planowo, a gdy spojrzałam w jego zielone oczy – widziałam w nich Adama. Przytuliłam go i obiecałam, że wychowam go najlepiej, jak umiem. Przez kolejny miesiąc uczyłam się opieki, a potem wszystko było już dla mnie naturalne. Maluch rósł w oczach.

Pewnego dnia, gdy wracaliśmy ze spaceru, zobaczyłam przed blokiem Adama. Chciałam go wyminąć, ale złapał mnie za rękę.

– Mogę go zobaczyć? Proszę... – zapytał.

Spojrzałam na niego i znów dostrzegłam w nich to, co tak kochałam. Nachylił się nad dzieckiem i wzruszył. Aż zaniemówiłam.

– Byłem głupi, wystraszyłem się. Przepraszam, Aniu – patrzył na mnie. – Wiem, że nawaliłem, ale wszystko zrozumiałem. Chcę być ojcem dla naszego syna – powiedział niepewnie.

– Zastanowię się – powiedziałam i zabrałam wózek.

Maciek potrzebuje ojca, ale nie wiem, czy mogę zaufać Adamowi. Może za jakiś czas, jeśli rzeczywiście się postara. Póki co dobrze mi idzie bycie samotną matką.

Ania, 31 lat

Czytaj także: „Teściowie naciskali na intercyzę. Po ślubie okazało się, że ukrywali wielki spadek i nie chcieli się nim dzielić”
„Ktoś ograbił mi mieszkanie do gołych ścian. Zamarłem, gdy odkryłem, kto maczał palce w tym procederze"
 „Ksiądz zamiast przyjąć na zapowiedzi, wysłał nas na nauki przedmałżeńskie, choć mamy po 70 lat i czas był dla nas cenny”

Redakcja poleca

REKLAMA