– Słuchaj, mam dla ciebie niesamowitą wiadomość! – wykrzyknęła z entuzjazmem Elżunia, patrząc mi prosto w oczy, a ja poczułem, jak świat dookoła mnie zaczyna wirować...
Ta ciąża to totalna niespodzianka
Prawdę mówiąc, ledwo ją znałem. Poznaliśmy się kiedyś zupełnym przypadkiem, na jakiejś imprezie w klubie dla studentów. Zatańczyliśmy ze sobą parę kawałków, trochę pogadaliśmy. Żadnych wielkich emocji, nic specjalnego.
Później widywaliśmy się tak po prostu, od czasu do czasu. Nie żeby Elżbieta była jakąś pięknością, czy miała figurę jak z żurnala. Ale miała jedną wielką zaletę – zawsze była blisko. Akademik, w którym mieszkała, był dosłownie kilka kroków od mojego, po drugiej stronie drogi.
Wtedy serce biło mi dla kogoś innego. Agnieszka to była niezła sztuka. Śliczna buzia, ponętne wargi, bajeczne spojrzenie, a do tego opalona skóra, zupełnie jakby dopiero co wróciła z wakacji w tropikach. Kiedy patrzyła mi prosto w oczy, czułem się jak w niebie.
Studia spędzała jednak w mieście oddalonym sporo ode mnie, więc mimo chęci, spotykaliśmy się sporadycznie. Miałem swoje potrzeby, w końcu byłem młody i energiczny. Chciałem mieć pod ręką jakąś ochotną panienkę, najlepiej na szybko.
Zdecydowała się złapać mnie na ciążę
Romans z Elką rozwijał się w ekspresowym tempie i regularnie lądowaliśmy razem w pościeli. Podczas jednego z tych intymnych spotkań zapytałem, czy nie martwi jej ryzyko zajścia w ciążę. Odpowiedziała bez wahania, że ma pełną kontrolę nad sytuacją.
Elżbieta przyjechała na uczelnię z małej miejscowości gdzieś na końcu świata. Tam nawet diabeł nie zawracał sobie głowy, żeby życzyć dobrej nocy. Jedynie bieda aż piszczała.
Wydawało się, że dziewczyna dostrzegła we mnie swoją przepustkę do lepszego życia. Nieszczególnie trafny wybór, bo sam nie należałem do ulubieńców losu. Nie wychowywałem się w luksusach. U mojej mamy pieniędzy też było jak na lekarstwo. Ojciec zniknął z mojego życia, gdy miałem zaledwie osiemnaście miesięcy.
Krążyły pogłoski, że był niezwykle kochliwym facetem. Gdy tylko poznawał jakąś atrakcyjną kobietę, momentalnie tracił głowę i równie ekspresowo rozstawał się z obecną żoną, by stanąć na ślubnym kobiercu z kolejną wybranką. Doczekał się w sumie sześciorga dzieci z czterech nieudanych związków małżeńskich.
Facet miał przechlapane przez alimenty, które musiał płacić. Kiedy kasa się kończyła i zaciskał pasa, to po prostu znikał na jakiś czas i dzieciaki nie widziały od niego nawet złotówki. Moja mama sama mnie wychowywała, mając do dyspozycji tylko jedną, marną wypłatę z urzędu. Jeśli chodzi o sytuację finansową, to nie byłem dla lasek żadną rewelacją. No, może poza Elżbietką, ale o tym przekonałem się później w dość przykry sposób.
Kiedy dowiedziałem się od niej, że jest w ciąży, totalnie mnie zamurowało. Nie widziałem siebie u boku tej kobiety na stałe… Kompletnie do siebie nie pasowaliśmy, a jedyne co nas zbliżało to łóżkowe igraszki.
Ale nie mogłem jej tak po prostu zostawić
To by było nie w porządku z mojej strony. Przyszła mi do głowy jedna myśl – moje dzieciństwo, które upłynęło bez ojca. Nie chciałem, żeby moje maleństwo przeżywało to samo! Przynajmniej w tamtym momencie byłem tego pewien.
Miałem mętlik w głowie i zachowywałem się, jakbym był zamroczony. Tak jakbym stał przed wyborem dwóch ścieżek życia. Jedna z nich to wychowanie mojego dziecka najlepiej, jak umiem. Druga to ułożenie sobie szczęśliwego życia u boku Agnieszki. Niestety, życie to nie bajka, o czym miałem się niedługo przekonać.
Nie spodziewałem się, że perspektywa bycia tatą wywoła we mnie tyle pozytywnych emocji. Nie mogłem się doczekać, aż na świecie pojawi się moje maleństwo, którym będę się troskliwie zajmował. Wyobrażałem sobie, jak biorę moją pociechę w ramiona, przytulam czule, a dziecko pewnego dnia sięgnie w moim kierunku swoimi malutkimi rączkami.
W oczach mojego potomka stanę się postacią numer jeden – najbardziej zorientowaną we wszystkich tematach i po prostu idealną. Mój umysł podsyłał mi takie cudowne, wprost bajkowe wizje.
Rozmowa z Agnieszką była nieunikniona. Starałem się wyjaśnić jej wszystko w możliwie najbardziej łagodny sposób. Zależało mi na tym, aby pojęła moje racje, choć wiedziałem, że to nierealne. Nie robiła mi wyrzutów z powodu zdrady, ale na pewno poczuła się poniżona.
Pragnęła spędzić ze mną resztę swoich dni, kochała mnie i pewnie jakoś pogodziłaby się z tym, że spłodziłem potomka z drugą kobietą. Ja jednak żyłem własnymi złudzeniami: maluch powinien dorastać z tatą i mamą, w pełnym gronie, inaczej niż ja.
Wyznałem mojej dziewczynie, że zostanę ojcem
Popatrzyła na mnie wzrokiem zranionego jelonka. Oczy zrobiły się wilgotne, a po chwili napełniły się łzami. A potem był cały ocean. Kiedy łzy zaczęły jej płynąć po policzkach, bez żadnego słowa odwróciła się na pięcie i poszła, a ja zostałem sam, czując, jak pęka mi serce.
Ona w żaden sposób nie zasłużyła na takie traktowanie z mojej strony. Wtedy po raz pierwszy dopadły mnie wyrzuty sumienia. Miałem ochotę coś zdziałać, może rzucić się w pogoń za nią? Ale co właściwie powinienem jej powiedzieć? Czułem, że sam za chwilę się rozkleję. Wyniosłem się z tego miejsca najszybciej, jak tylko mogłem.
W tamtym okresie miałem parę bliskich kumpli, których uważałem za swoich prawdziwych przyjaciół. Ale wtedy żaden z nich nawet się nie zająknął na temat moich życiowych wyborów. A przecież na pewno wiedzieli, że pogrążam się w bagnie, ale nikogo nie było stać na odwagę ani chęć, żeby chociaż spróbować mnie uratować.
Gdy sprawy przybierają zły obrót, czasem ktoś musi mną mocno wstrząsnąć, abym się otrząsnął. W najtrudniejszych chwilach człowiek pozostaje zupełnie sam, tak jak wtedy, gdy umiera. Inni ludzie mogą być obok, ale tylko ty zsuwasz się w otchłań.
Elżunia przekazała swoim krewnym radosną nowinę o ciąży. Udałem się do jej rodzinnej wioski, aby spotkać się z jej mamą, rodzeństwem i całą rodziną. Odniosłem wrażenie, jakbym przeniósł się w czasie o kilka dekad wstecz.
Zaniosłem wodę ze studni do mojej przyszłej teściowej, posprzątałem podwórko i przypędziłem z łąki wychudzoną krowę. Uważam, że jako miejski chłopak, dla którego wieś to zupełnie inny świat, poradziłem sobie doskonale. W tym samym czasie moja narzeczona w ciąży obgadywała ostatnie wydarzenia z przyjaciółkami.
Elka i ja stanęliśmy na ślubnym kobiercu
Potem ruszyliśmy w odwiedziny do mojej mamy. Gdy zobaczyła Elkę, krew odpłynęła jej z twarzy.
– Syneczku, co ty wyczyniasz? – wyszeptała ledwo słyszalnym głosem. – Czy ty to dobrze przemyślałeś?
Kolejnego dnia mama wybrała się z nami na zakupy. Sprawiła przyszłej żonie swego syna przepiękną i szykowną kieckę. Przydała się niedługo później podczas ślubu w urzędzie.
Nasz synek w końcu przyszedł na ten świat. Rósł jak na drożdżach i był uroczym urwisem. Udało mi się zorganizować w akademiku pokoik dla nas trojga i robiłem co w mojej mocy, żeby stworzyć prawdziwą rodzinę.
Zarabiałem wtedy w studenckiej spółdzielni. Imałem się każdej roboty, nawet tej najgorszej i nie narzekałem. Nasz maluch się rozwijał, jednak moja żona nie kwapiła się do pracy. Gdy tylko nadarzyła się sposobność, zostawiła Stasia pod opieką swojej matki na wsi.
– Muszę zakuwać do egzaminów – oświadczyła, kiedy zaprotestowałem.
Do egzaminów, co? Wylegiwała się w łóżku do obiadu, a potem latała z kumpelami po mieście. W końcu dotarło do mnie, jaki jestem osamotniony. Synek został gdzieś daleko, a dla Eli stanowiłem zbędny balast. Szybko wyszło na jaw, że niewiele nas już łączy.
Próbowałem szczerze z nią pogadać, przedstawić jej moje zdanie na ten temat. Ale ona nie kwapiła się, żeby mnie wysłuchać.
Z nadejściem lata wpadłem na pomysł odwiedzin u mojej mamy. Ruszyliśmy w drogę. Jednak ledwie zdążyłem się rozpakować, a tu nagle słyszę od swojej żony:
– To cześć, ja wracam do akademika.
Myślałem o rozwodzie
Wymknęła się za drzwi, zanim byłem w stanie zareagować. Prawie dostałem białej gorączki. Dopiero w tamtej chwili dotarło do mnie, jak wielką głupotę zrobiłem, biorąc ją sobie za żonę.
Przez wzgląd na dziecko, męczyłem się w tej toksycznej relacji kolejne dwa lata. W końcu zdecydowałem się złożyć papiery rozwodowe. Ale w stosunku do Agnieszki postąpiłem jak skończony dupek. Ciągle mam przed oczami ten obraz, kiedy odchodzi cała we łzach...
Szymon, 25 lat
Czytaj także:
„Uciekłem ze wsi, bo nie chciałem ciągle tyrać w polu jak rodzice. Woleli kopać ziemniaki niż przyjechać na mój ślub”
„Postanowiłam złapać mojego faceta na dziecko. Drań się wywinął, więc próbowałam powtarzać ten plan, aż do skutku”
„Rodzice nie rozumieli moich marzeń. Szczytem ich ambicji była magisterka z motyki i profesura z przerzucania nawozu”