„Wzięłam kredyt na luksusowe wakacje w tropikach, ale trafiłam jak kulą w płot. Marzyłam o tym, by wrócić do Polski”

Para smutna na wakacjach fot. iStock by Getty Images, eclipse_images
„Moje przeczucia nie dawały mi spokoju. W ciągu kolejnych dni zauważyłam więcej podejrzanych sytuacji. Pewnego wieczoru, podczas kolacji, nasz kelner przyniósł rachunek, który zawierał dodatkowe pozycje, których nie zamawialiśmy”.
/ 14.08.2024 14:30
Para smutna na wakacjach fot. iStock by Getty Images, eclipse_images

Od dłuższego czasu marzyliśmy z moim chłopakiem Tymonem o egzotycznych wakacjach, które pozwoliłyby nam uciec od codziennej rutyny i naładować baterie. Jednak, jak to bywa w życiu, finanse nie zawsze pozwalały nam na realizację tych marzeń.

W końcu jednak zdecydowaliśmy się na odważny krok i wzięliśmy kredyt, żeby spełnić nasze pragnienia. Wybraliśmy małą, malowniczą wyspę, którą polecili nam znajomi. Wszystko wydawało się idealne – białe plaże, turkusowe morze, egzotyczna fauna i flora. Idealne miejsce, by oderwać się od codziennych problemów.

Z jednej strony czułam ekscytację na myśl o nadchodzących przygodach, z drugiej zaś obawy związane z finansami. Ale Tymon zawsze potrafił mnie uspokoić swoim optymizmem i pewnością siebie.

To będą nasze wakacje życia! Nie martw się, damy radę – mówił.

Moje obawy wzrosły, gdy tylko wylądowaliśmy na miejscu. Było coś niepokojącego w atmosferze, jakby wszystko było zbyt idealne, żeby było prawdziwe. Ale Tymon, jak zawsze, uspokajał mnie, mówiąc, że to tylko moja wyobraźnia. Starałam się wierzyć, że ma rację, i skupić się na cieszeniu się każdą chwilą. W końcu przecież nie codziennie mamy okazję spełniać nasze marzenia, prawda?

Wszystko wydawało się zbyt piękne

Siedzieliśmy z Tymonem na tarasie naszego domku, podziwiając zachód słońca nad turkusowym oceanem. Pierwsze dni na wyspie były pełne relaksu i spokoju. Spacerowaliśmy po białych plażach, kąpaliśmy się w krystalicznie czystej wodzie i delektowaliśmy się lokalnymi specjałami w małych, przytulnych restauracjach. Wszystko wydawało się być jak z bajki.

– Ola, musisz przyznać, że to miejsce jest niesamowite – powiedział Tymon, uśmiechając się do mnie. – Zawsze marzyłem o takim odpoczynku i w końcu udało nam się to zrealizować.

Uśmiechnęłam się, choć w głębi duszy coś nie dawało mi spokoju.

– Tak, jest pięknie – przyznałam. – Ale czy nie uważasz, że niektóre rzeczy są tu trochę… podejrzane?

Tymon spojrzał na mnie zdziwiony.

– Co masz na myśli?

– Na przykład ten przewodnik, który obiecał nam wycieczkę po wyspie – powiedziałam. – Mówił, że to będzie prywatna wycieczka, a potem okazało się, że dołączyło do nas kilku innych turystów, a cena była dwa razy wyższa niż się spodziewaliśmy.

Tymon wzruszył ramionami.

Może to był tylko błąd w komunikacji. Nie ma co się martwić o drobiazgi. Ważne, że dobrze się bawimy.

Chciałam wierzyć, że Tymon ma rację, ale moje przeczucia nie dawały mi spokoju. W ciągu kolejnych dni zauważyłam więcej podejrzanych sytuacji. Pewnego wieczoru, podczas kolacji, nasz kelner przyniósł rachunek, który zawierał dodatkowe pozycje, których nie zamawialiśmy. Gdy zwróciliśmy na to uwagę, kelner stał się bardzo defensywny i próbował nas przekonać, że to nasze zamówienie.

– Przepraszam, ale jesteśmy pewni, że nie zamawialiśmy tych dań – powiedziałam stanowczo, ale grzecznie.

To musiało być jakieś nieporozumienie – odparł kelner, zmieniając ton głosu na bardziej uprzejmy. – Zaraz to poprawię.

Tymon pokręcił głową z niedowierzaniem.

– Może rzeczywiście coś jest nie tak – przyznał, gdy kelner odszedł. – Ale może to po prostu przypadek.

Niepokoiły mnie różne drobiazgi

Następnego dnia postanowiliśmy wybrać się na wycieczkę do pobliskiej wioski. Przewodnik, którego spotkaliśmy wcześniej, obiecał nam autentyczne doświadczenie kultury lokalnej. Już na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało w porządku, ale wciąż nie mogłam pozbyć się wątpliwości. W dodatku przewodnik zapowiedział, że po powrocie chciałby zebrać nasze paszporty, by uzupełnić brakujące informacje dla organizatora. To było dość podejrzane.

– Tymon, może zapytamy kogoś z lokalnych mieszkańców o tę wycieczkę? – zasugerowałam, gdy szliśmy w kierunku busa.

Ola, przestań się martwić – odparł Tymon. – Wszystko będzie dobrze. Przewodnik wyglądał na uczciwego człowieka.

Gdy dotarliśmy do wioski, zaczęliśmy zwiedzać różne domy, oglądać rękodzieła i degustować lokalne potrawy. W pewnym momencie zauważyłam, że przewodnik oddala się od grupy i rozmawia z kilkoma innymi osobami, które wcześniej widziałam w różnych miejscach. Wydawali się zbyt znajomi, by to był przypadek.

– Tymon, coś jest nie tak – szepnęłam, ciągnąc go za rękaw. – Zobacz, przewodnik znowu rozmawia z tymi ludźmi, których widzieliśmy wcześniej.

Tymon przewrócił oczami, ale widać było, że zaczyna się niepokoić. Chwilę później podszedł do nas mężczyzna, który wyglądał na miejscowego.

– Dzień dobry, jestem Manuel – przedstawił się po angielsku. – Czy mogę wam jakoś pomóc?

– Dzień dobry – odpowiedział Tymon. – Właśnie zwiedzamy wioskę z naszym przewodnikiem.

Manuel zmarszczył brwi.

Słyszałem o takich wycieczkach. Niektórzy przewodnicy biorą od turystów więcej pieniędzy, obiecując specjalne atrakcje, które potem się nie realizują. Musicie być ostrożni.

Serce mi zamarło. Czyżby moje obawy były uzasadnione?

– Dziękujemy za ostrzeżenie – powiedziałam. – Czy możesz nam powiedzieć, jak możemy się stąd wydostać, jeśli sytuacja się pogorszy?

Manuel skinął głową.

Mam kuzyna, który ma łódź. Jeśli będziecie w potrzebie, mogę załatwić wam transport na sąsiednią wyspę, skąd możecie wrócić do domu.

W tym momencie nasz przewodnik zorientował się, że rozmawiamy z Manuelem, i podszedł do nas z wyraźnym niepokojem na twarzy.

– Wszystko w porządku? – zapytał z fałszywym uśmiechem. – Chodźcie, mamy jeszcze wiele do zobaczenia.

Zaczęłam czuć narastający niepokój, ale postanowiliśmy na razie kontynuować wycieczkę. Po powrocie do naszego domku, zasiedliśmy z Tymonem na tarasie i zaczęliśmy dyskutować o tym, co się wydarzyło.

– Tymon, co o tym myślisz? – zapytałam, wciąż nie mogąc uspokoić bijącego serca.

– Myślę, że musimy być ostrożni i trzymać się z dala od tych ludzi – odpowiedział z powagą. – Jeśli okaże się, że to jakieś oszustwo, musimy znaleźć sposób na powrót do domu.

Nie czułam się tam bezpiecznie

Następnego ranka, obudzeni przez śpiew ptaków, zaczęliśmy przygotowania do opuszczenia wyspy. Musieliśmy działać szybko i skutecznie, ale nie mogliśmy dopuścić do tego, żeby oszuści zorientowali się w naszych planach. Tymon, z determinacją w oczach, zaczął pakować nasze rzeczy, a ja próbowałam nawiązać kontakt z Manuelem.

Właśnie wtedy rozległo się pukanie do drzwi. Tymon otworzył drzwi i zobaczył jednego z pracowników ośrodka, który udawał pomocnego.

– Czy wszystko w porządku? – zapytał z uśmiechem. – Słyszałem, że planujecie wyjazd.

– Tak, wszystko dobrze – odpowiedział Tymon, starając się zachować spokój. – Po prostu chcemy zobaczyć więcej wysp.

– Rozumiem – odpowiedział mężczyzna. – Jeśli potrzebujecie pomocy w organizacji transportu, dajcie znać.

Gdy mężczyzna odszedł, zaczęliśmy szybko działać. Skontaktowaliśmy się z Manuelem, który obiecał, że jego kuzyn będzie na nas czekał za godzinę na małej przystani po drugiej stronie wyspy. Wiedzieliśmy, że musimy działać szybko.

Wyszliśmy z terenu ośrodka, starając się wyglądać jak najbardziej naturalnie. Droga do przystani wydawała się ciągnąć w nieskończoność. Każdy krok wydawał się być słyszany na całej wyspie. W mojej głowie kłębiły się myśli, czy uda nam się uciec, czy zostaniemy złapani. Próbowałam zachować spokój, ale lęk narastał z każdą chwilą.

Gdy dotarliśmy do przystani, zobaczyliśmy Manuela i jego kuzyna czekających przy łodzi. Wsiedliśmy do łodzi i ruszyliśmy w kierunku sąsiedniej wyspy. Czułam ulgę, ale jednocześnie obawę, co jeszcze nas czeka. Nasze wakacje zamieniły się w koszmar, a ja zastanawiałam się, czy kiedykolwiek uda nam się wrócić do domu i zapomnieć o tym doświadczeniu.

Łódź kołysała się na falach, a ja nie mogłam przestać rozmyślać o wszystkim, co się wydarzyło. Czułam, jak napięcie między mną a Tymonem rosło. Cisza między nami była gęsta, pełna niewypowiedzianych słów i wzajemnych pretensji. W końcu Tymon przerwał milczenie.

– Dlaczego zawsze musisz wszystko kwestionować? – zapytał z gniewem w głosie. – Gdybyś nie była tak podejrzliwa, może nie znaleźlibyśmy się w tej sytuacji.

Poczułam, jak we mnie wzbiera gniew. Jak mógł obwiniać mnie za to, co się stało?

Ty naprawdę mnie obwiniasz? – zapytałam z drżeniem w głosie. – Gdybyś był bardziej ostrożny i nie ufał każdemu napotkanemu człowiekowi, może uniknęlibyśmy tego koszmaru.

– Nie przesadzaj! – Tymon podniósł głos. – Próbuję tylko znaleźć rozwiązanie, a ty tylko wszystko komplikujesz.Nawet nie wiemy na pewno, czy było coś na rzeczy.

Emocje eskalowały, gdy każdy z nas próbował przerzucić winę na drugą stronę. Czułam, jak nasza relacja zaczyna pękać pod ciężarem tego, co się działo.

– Tymon, widziałam, jak ci ludzie ze sobą rozmawiają – powiedziałam, próbując zachować spokój. – Wiedziałam, że coś jest nie tak, a ty mnie ignorowałeś.

– Może masz rację, ale to nie znaczy, że musisz robić z tego dramat – odpowiedział Tymon, starając się zapanować nad emocjami. – Musimy teraz skupić się na tym, jak wrócić do domu.

Nagle Manuel przerwał naszą kłótnię.

– Gdy dotrzecie na wyspę, znajdźcie człowieka o imieniu Pablo. Jest jednym z niewielu uczciwych ludzi, których znam. Pomoże wam znaleźć bezpieczny transport.

To było jak w jakimś filmie

Podróż trwała wieki. Każda minuta wydawała się być godzina, a ja nie mogłam przestać martwić się o to, co nas jeszcze czeka. Gdy wreszcie dotarliśmy do sąsiedniej wyspy, podziękowaliśmy Manuelowi i jego kuzynowi, a potem ruszyliśmy na poszukiwania Pabla.

Musimy znaleźć tego człowieka jak najszybciej – powiedział Tymon, trzymając mnie za rękę. – Nie możemy sobie pozwolić na więcej błędów.

Chodziliśmy po wyspie, pytając miejscowych o Pabla. W końcu jedna z kobiet wskazała nam mały domek na końcu plaży.

– Pablo mieszka tam – powiedziała z uśmiechem.

Podziękowaliśmy jej i ruszyliśmy w kierunku domku. Gdy zapukaliśmy do drzwi, otworzył je starszy mężczyzna o surowym wyglądzie, ale życzliwym spojrzeniu.

– W czym mogę pomóc? – zapytał.

Jesteśmy w trudnej sytuacji i potrzebujemy pomocy – odpowiedział Tymon. – Manuel powiedział, że możemy liczyć na ciebie.

Pablo skinął głową i zaprosił nas do środka. Opowiedzieliśmy mu naszą historię, a on słuchał uważnie, nie przerywając.

– Rozumiem – powiedział w końcu. – Możecie zostać tu na noc. Jutro pomogę wam znaleźć transport do domu.

Czułam, jak napięcie zaczyna się rozładowywać. Wreszcie ktoś, kto naprawdę chce nam pomóc. Ale wiedziałam, że przed nami jeszcze długa droga. Spojrzałam na Tymona, który wyglądał na wyczerpanego. Chociaż były to najgorsze wakacje życia, zaczęłam wierzyć, że razem damy radę.

Aleksandra, 27 lat

Czytaj także:
„Miałam 2 kochanków i było mi mało. To umięśniony góral pokazał mi na szlaku coś więcej niż swoją ciupagę”
„Uciekłam od namolnego szefa na egzotyczne wakacje w Egipcie. Ten drań nawet tam mnie znalazł i obrzydził cały wyjazd”
„Wakacyjny wyjazd z teściami nad morze otworzył mi oczy. Bałam się ich, a najgorsze wyszło z mojego męża”

Redakcja poleca

REKLAMA