„Wyszłam pobiegać, by uleczyć złamane serce, a wróciłam z nową miłością. Myślałam, że prawdziwi mężczyźni już wyginęli”

Kobieta, która odnalazła miłość fot. Adobe Stock, prostooleh
„Ręce mi się trzęsły, udawałam, że się śmieję, a łzy leciały mi po policzkach. Dotknął moich ust, delikatnie i z namysłem. Odsunęłam się trochę, żeby zajrzeć mu w oczy. Wiedziałam o nim wszystko, i on o mnie, niestety, też. A mimo to mnie kochał i odnalazł, żeby ratować z tarapatów”.
/ 17.03.2022 06:52
Kobieta, która odnalazła miłość fot. Adobe Stock, prostooleh

Nie pamiętałam, gdzie wyczytałam tę maksymę, ale jak się właśnie okazywało, nie była prawdziwa. Po raz sto pierwszy okrążałam park, pot zalewał mi oczy, koszulka kleiła się do ciała, nogi omdlewały, a zlekceważone przez Patryka serce nadal bolało… Zadufany w sobie drań.

Kropla potu spłynęła mi po nosie, wytarłam ją ręką i truchtałam ciężko dalej, czując że za chwilę padnę ze zmęczenia. Niepotrzebnie podpuściłam Patryka, co to miało być, sprawdzian jego uczuć? Co mi odbiło?

On też dobry, nie miałam ochoty na wino, a on zaraz z ciążą wyskoczył. Spytał, czy przypadkiem… Nie żartował, więc, żeby go wypróbować, zrobiłam małą pauzę, spuściłam wzrok i czekałam, co powie. Dwie minuty później już wiedziałam, nie mogłam się dłużej oszukiwać. Nie zależało mu na mnie.

I po co mi to było? Nie byłam w żadnej ciąży, a Patryk był idealny, nie trzeba było za wiele od niego wymagać, w ogóle nie trzeba było wymagać, tylko cieszyć się, że jest… Masochistycznie przyspieszyłam, czując, że to moje ostatnie chwile na ziemskim padole. Zejdę w tym parku i nikt po mnie nie zapłacze. Wytarłam koszulką nos i oczy, rozmazując pot po całej twarzy.

– Uważaj!

Nie zauważyłam długich, wyciągniętych na szerokość alejki nóg, w ostatniej chwili je ominęłam, rzucając ich właścicielowi spojrzenie bazyliszka. Był trochę podobny do Reginalda, klasowego błazna, którego wierna miłość do mnie była przedmiotem drwin całej szkoły. Chudy jak szczapa, obdarzony dziwnym imieniem i w dodatku niezgrabny w ruchach nie był uważany za pożądaną zdobycz, okazywałam mu to bezlitośnie, a on i tak za mną łaził. Jak ja za Patrykiem.

Sprawa z Patrykiem dotknęła mnie bardziej, niż myślałam, miałam niemiłe wrażenie, że kolejny mężczyzna zrezygnował ze mnie bez żalu jak niezadowolony z kupionego przedmiotu klient. Tak właśnie mnie traktowali, jak ładny przedmiot, którym można się chwilę pobawić.

– Maja, czekaj, ty płaczesz? – właściciel długich nóg zerwał się z ławki, doganiając mnie bez wysiłku.
Zrobiłam unik i spojrzałam na niego.

Regi. Jednak dobrze mi się wydawało. Nie miałam już siły się dziwić.

– Co tu robisz? – siąknęłam nosem, gwałtownie szukając po kieszeniach chusteczki.

– Czekam na ciebie  – odparł, jakby to była najzwyklejsza rzecz na świecie. – Pracuję niedaleko, zauważyłem cię kilka dni temu, ale nie podszedłem. Tylko patrzyłem.

O, następny, kurza dupa!

Nawet Regi, mój wierny niewolnik z czasów liceum, nie był pewien, czy chce mnie widywać. Często biegałam w parku, miał wiele okazji, a jednak trzymał się z daleka.

– Co cię powstrzymało przed zwykłym powiedzeniem „cześć” dawnej koleżance? – znalazłam wreszcie chusteczkę i doprowadziłam twarz do porządku.

– To, że nigdy nie byłaś dla mnie zwykłą koleżanką. Usiądź, bo za chwilę zemdlejesz, nie wolno się tak przemęczać.

Posadził mnie siłą na ławce, unieruchomiona natychmiast oblałam się potem.

– Dobrze się czujesz? – w jego głosie była autentyczna troska.

Patrzył przy tym tak, że całkiem zapomniałam o chwilowych brakach w urodzie. Wyglądał jakoś inaczej, niż go zapamiętałam, wydoroślał.

– Jakby co, zawsze możesz na mnie liczyć, w każdej sprawie – powiedział z naciskiem.

– Dziękuję, radzę sobie – rzuciłam mu spojrzenie spod rzęs.

Ani drgnął. Regi, którego znałam, zrobiłby głupią minę i palnął coś od rzeczy, ten spokój i opanowanie były nowe.

– Nie patrz tak na mnie, wiesz, że zawsze byłem mało odporny na twój urok. Fatalne zauroczenie, tak to nazywałem.

– Przeszło ci? – spytałam prowokacyjnie, zakładając z wdziękiem nogę na nogę.

– Jeszcze żyję – tym razem otwarcie się ze mnie śmiał.

W legginsach nie prezentowałam się tak, jakbym chciała, ale kiedy się odszykuję, odzyskam grunt – pomyślałam.

– Widzę dawny błysk w oku, chyba ci lepiej – ucieszył się Regi. – Nie wstawaj, musisz odpocząć. Wyglądasz na wykończoną, to nierozsądne z twojej strony. Nie wolno tak robić, napij się.

Wyczarował z plecaka małą butelkę wody, odkręcił ją i zmusił mnie do wypicia całej.

– Regi, jesteś bardzo opiekuńczy, ale ja nie jestem chora, tylko zmęczona po biegu – powiedziałam, oddając pustą butelkę.

– Wiem – uciekł spojrzeniem i chyba lekko się zarumienił; oczywiście natychmiast spytałam, o co chodzi.

– O nic – odparł stanowczo. – Odprowadzę cię teraz do domu, kończy mi się przerwa na lunch, muszę wracać do pracy. Spotkamy się wieczorem?

– Dobrze – odparłam zdziwiona.

Regi i stanowczość? To też było coś nowego.

– Chcę, żebyś wiedziała, że możesz na mnie liczyć, tylko obiecaj, że nie będziesz robiła głupstw.

– Jakich? – spytałam szczerze zdumiona.

– Mam wymienić? Długo by trwało, pamiętaj, że znamy się od dawna – nieśmiałym ruchem odgarnął mi włosy z twarzy.

Zmienił się, naprawdę się zmienił. Do wieczora zrobiłam co mogłam, żeby doprowadzić się do ludzkiego wyglądu i olśnić Reginalda.

– Pięknie wyglądasz – powiedział, całując mnie w policzek. – Musimy porozmawiać, siądźmy gdzieś, o, tam będzie dobrze.

Zajęliśmy miejsca w kawiarnianym ogródku, Regi zapytał, czego się napiję. Poprosiłam o kieliszek białego wina.

– Miałaś nie robić głupstw – spojrzał na mnie poważnie. – W twoim stanie alkohol jest niewskazany.

– Że co?! – byłam w szoku.

– Wiem o ciąży – powiedział spokojnie.

– Błagam, nie złość się, to przypadek. Pracuję z Patrykiem.

O mało nie zemdlałam.

– Strasznie zbladłaś, oddychaj głęboko

– Regi natychmiast znalazł się przy mnie.

Odepchnęłam go.

– Rozmawiałeś o mnie z Patrykiem? – spytałam, robiąc złowieszcze przerwy między wyrazami.

– Opowiadał, że dziewczyna go wkopała, zerwał z nią, bo nie znosi szantażu. Użył imienia Maja, więc się zainteresowałem. Nie sądziłem, że chodzi o ciebie, ale nigdy nie udało mi się wyleczyć do końca z uczucia do pewnej Majki, więc zareagowałem. Spytałem, co to za Maja, a Patryk bez oporu rzucił twoje nazwisko.

– A to świnia!

– Zacząłem cię szukać, chciałem się przekonać, jak radzisz sobie w tej sytuacji, czy nie potrzebujesz pomocy. Naprawdę pracuję niedaleko parku i czasem spędzam w nim przerwę na lunch. Zobaczyłem, jak biegasz, i zbierałem siły, żeby z tobą pogadać. Pamiętałem, że nie zawsze byłaś zadowolona z mojego towarzystwa, więc się ociągałem. Nie wiedziałem, jak mogę zaproponować ci pomoc, przecież nie miałaś pojęcia, że wiem o twoim stanie. Dziś zobaczyłem, że wyglądasz strasznie i płaczesz, zacząłem się o ciebie bać. Musiałem cię zaczepić, usiadłem na ławce i czekałem. Maja, wiem jak ci teraz ciężko, ale masz mnie. Zawsze miałaś.

Nie przypuszczałam, że tak się wzruszę. Ręce mi się trzęsły, udawałam, że się śmieję, a łzy leciały mi po policzkach. W końcu dostałam czkawki.

– Patryk źle mnie zrozumiał, spytał, a ja nie odpowiedziałam, więc uznał, że spodziewam się dziecka. Nie zaprzeczyłam, bo zachował się jak ostatni drań – mówiłam z taką godnością, na jaką stać kobietę dręczoną czkawką. – Nie–jestem–w– hep! –ciąży – zakończyłam i wtedy dolegliwość mi przeszła.

– Wygłupiłem się, nie potrzebujesz mnie. Właściwie to nic nowego, powinienem się przyzwyczaić – Regi wstał, a ja razem z nim.

– Wprost przeciwnie – przytrzymałam go. – Jesteś i byłeś mi potrzebny, tylko tego nie zauważałam. I zawsze będziesz.

Zareagował błyskawicznie, dotknął wargami moich ust, delikatnie i z namysłem. Pytająco. Odsunęłam się trochę, żeby zajrzeć mu w oczy. Wiedziałam o nim wszystko, i on o mnie, niestety, też. A mimo to mnie kochał i odnalazł, żeby ratować z tarapatów.

– Zmarnowaliśmy tyle lat, ale na tym koniec – powiedziałam. – Mam nadzieję, że teraz się nie rozmyślisz?

– Nigdy – obiecał, więc go pocałowałam.

Mocno, z całego serca. Klik, klocki układanki wskoczyły na swoje miejsce, już nie musiałam szukać, miłość na mnie czekała, w końcu udało mi się ją dostrzec. Telefon długo wygrywał melodyjkę, zanim oderwaliśmy się od siebie. Spojrzałam na wyświetlacz. Dzwonił Patryk. Odrzuciłam połączenie.

Czytaj także:
„Mam męża i kilku kochanków. O każdego z nich jestem zazdrosna. Jestem ich panią, więc muszą mi być wierni”
„Zdradzałem żonę dla sportu i rządzy przygody. Umawiałem się z panienkami na szybki numerek, żeby zabić małżeńską nudę”
„Zaszłam w ciążę i Maciek wpadł w szał. Chciał zmusić mnie do aborcji i krzyczał, że nie pisał się na bycie tatusiem”

Redakcja poleca

REKLAMA