„Wynajęliśmy pokój młodej studentce. Nie sądziłam, że czynsz będzie chciała odpracować pod kołdrą mojego męża”

emerytka fot. iStock by Getty Images, Viktoria Korobova
„Nagle stał się bardziej pomocny. Nigdy wcześniej nie naprawiał tylu drobnostek w domu. A teraz, gdy Ewa poprosiła go o wymianę żarówki, był gotów biec do jej pokoju jak nastolatek”.
/ 02.11.2024 19:00
emerytka fot. iStock by Getty Images, Viktoria Korobova

Nigdy nie myślałam, że nasze życie tak się ułoży. Miałam pewne wyobrażenia o tym, jak będzie wyglądać starość – spokój, cisza, może odrobina satysfakcji z dobrze przeżytych lat. Ale od dawna to wszystko było jedynie złudzeniem. Mój mąż Janek to dobry człowiek, ale od lat jest obojętny, jakbyśmy żyli obok siebie, a nie razem. Ja dbam o nasz dom, trzymam wszystko w ryzach, jednak nawet to stało się rutyną. Nie pamiętam, kiedy ostatnio rozmawialiśmy naprawdę, nie tylko o codziennych sprawach.

Potrzebowaliśmy funduszy

Kiedy zdecydowaliśmy się wynająć komuś jeden pokój w naszym domu, miało być inaczej – dodatkowy dochód, może trochę towarzystwa. Ale od kiedy wprowadziła się do nas ta studentka, poczułam, że coś zaczyna się zmieniać.

Najpierw drobne rzeczy – Janek częściej chodził uśmiechnięty, wydawał się żywszy. A potem… Cóż, nie wiem, co ona takiego w sobie miała, ale mąż coraz bardziej zaczynał mnie irytować uwagą, jaką jej poświęcał. Może przesadzam, a może już za długo ignorowałam to, co dzieje się między nami.

– Ewa znowu nie zapłaciła za pokój – rzuciłam, kiedy Janek jak co wieczór usiadł z gazetą przy stole.

Zauważyłam, że to już trzeci miesiąc, gdy płatność była spóźniona, a ja nie zamierzałam tego dłużej tolerować.

– Daj jej spokój – odpowiedział, nie odrywając wzroku od gazety. – Młoda jest, studiuje, może ma problemy finansowe.

– A my co? Mamy wszystko opłacone? – dodałam ostro. – Nie możemy wiecznie jej pobłażać. To nie hotel.

Nie odpowiedział. Zawsze tak robił, kiedy wiedział, że mam rację, ale nie chciał przyznać tego wprost. Złościło mnie to. Kiedyś, dawno temu, był bardziej zaangażowany w nasze sprawy. Teraz uciekał w milczenie i codzienną rutynę, a ja zostałam z problemami na głowie.

Wydawała się w porządku

Od kiedy Ewa się wprowadziła, początkowo wszystko wydawało się w porządku. Była uśmiechnięta, uprzejma, ale z czasem jej obecność zaczęła mnie niepokoić. Zbyt długo rozmawiała z Jankiem w korytarzu, a on nagle stawał się bardziej… pomocny. Nigdy wcześniej nie naprawiał tylu drobnostek w domu. A teraz, gdy Ewa poprosiła go o wymianę żarówki, był gotów biec do jej pokoju jak nastolatek.

Czułam narastającą irytację, ale starałam się to zignorować. Do czasu, kiedy zobaczyłam ich razem w kuchni, jak podawał jej filiżankę herbaty z uśmiechem, którego nie widziałam od lat. Przymknęłam drzwi, obserwując ich z ukrycia.

– Pamiętaj o płatności – rzuciłam chłodno następnego dnia, gdy mijałyśmy się w korytarzu.

– Oczywiście, pani Mario – uśmiechnęła się słodko. – Mam tylko chwilowe kłopoty. Na pewno niedługo się z tym uporam.

Była zbyt pewna siebie, a ja zaczęłam się obawiać, że Janek coraz bardziej daje się wciągnąć w jej manipulacje. Stała się coraz bardziej pewna siebie, traktując nasz dom jak hotel, a mojego męża jak osobistego pomocnika.

Każda jej prośba – od drobnych napraw po rozmowy o jej „trudnym” życiu studenckim – spotykała się z natychmiastową reakcją mojego męża. Dotąd nigdy nie był szczególnie rozmowny, a teraz buzia mu się nie zamykała. Podobno przypominała mu córkę, której nigdy nie mieliśmy. Ale w moim sercu narastał niepokój, a każda ich rozmowa tylko pogłębiała moje frustracje.

Zwlekała z płatnościami

Zdecydowałam, że muszę porozmawiać z Ewą. Czas był najwyższy.

– Chciałabym, żebyś na przyszłość bardziej pilnowała terminu płatności – powiedziałam chłodno, próbując zachować spokój.

Uśmiechnęła się niewinnie, jak zawsze. Miała w sobie coś takiego, co przyciągało ludzi. Może to młodość, może ta pewność siebie, której ja już dawno nie miałam.

– Oczywiście, pani Mario. To tylko chwilowe, wie pani, jak to jest z pieniędzmi na studiach… – odpowiedziała, jak gdyby nic się nie działo.

Nie miałam zamiaru dać się zwieść jej uśmiechom. Widziałam, jak mąż reagował na jej niewinne spojrzenia, na te delikatne gesty, którymi się posługiwała, by go omotać. Zawsze znajdował dla niej wymówki, a kiedy ja chciałam postawić sprawę jasno, stawał po jej stronie.

– Lepiej, żeby to się więcej nie powtórzyło – powiedziałam, wstając z fotela.

Ewa tylko skinęła głową, ale widziałam to w jej oczach – nie czuła się winna. Dla niej to była gra, a ja byłam tylko przeszkodą. Wiedziałam, że coś muszę z tym zrobić. Nie mogłam patrzeć, jak Janek coraz bardziej oddala się ode mnie. Nie wiedziałam tylko, jak bardzo ta sytuacja zmieni nasze życie.

Tamtego dnia mąż wrócił z pracy wcześniej niż zwykle. Zdziwiło mnie to, bo od lat był przyzwyczajony do swojej rutyny – zawsze te same godziny, te same zajęcia. Wszedł do kuchni, gdzie przygotowywałam obiad, i rzucił krótko:

– Ewa potrzebowała pomocy z komputerem, coś jej nie działa. Wpadnę do niej zaraz po kolacji.

Zaczęło mnie to przytłaczać

– Ty naprawdę nie widzisz, co ona robi? – zapytałam, odwracając się od garnków. Moje słowa były ostre, niemal oskarżycielskie. – Wciąga cię w swoje problemy. I w dodatku nigdy nie płaci na czas!

– Marysiu, przesadzasz. Ona jest tylko młodą dziewczyną. Studia, praca, mieszkanie, to wszystko nie jest łatwe. Musimy być bardziej wyrozumiali.

– Wyrozumiali? – wybuchłam, odkładając nóż na stół z głośnym stuknięciem. – Przestań bronić tej dziewczyny! Nie widzisz, że ona cię wykorzystuje? Przychodzi do ciebie ze swoimi problemami, a ty, zamiast stanąć po mojej stronie, zawsze ją usprawiedliwiasz!

Westchnął ciężko, jakby chciał zakończyć tę rozmowę.

– Po prostu daj jej trochę czasu, dobrze? Wszystko się ułoży – dodał, próbując uspokoić sytuację, ale jego ton był obojętny, a jego słowa nie miały żadnej wagi.

Wiedziałam, że nie zamierza tego zakończyć. Był pod jej wpływem, nawet jeśli nie chciał tego przyznać. W tamtej chwili poczułam, że przegrywam coś znacznie ważniejszego niż tylko kłótnię o zaległy czynsz. Czułam, że tracę Jana i być może całe nasze małżeństwo.

Była bardzo pewna siebie

Tego wieczoru, kiedy mąż znowu udał się do pokoju Ewy, by „pomóc” jej z komputerem, siedziałam w salonie, wpatrując się w ścianę. Myśli kłębiły mi się w głowie, a każda z nich prowadziła do tego samego wniosku: Ewa wykorzystuje Jana, a on tego nie widzi. Zrozumiałam, że to nie tylko jego pomoc dla niej – to była zdrada emocjonalna.

Postanowiłam, że dłużej tego nie zniosę. Ewa musiała usłyszeć, co o niej myślę, a Jan musiał w końcu zobaczyć, co naprawdę się dzieje. Nie mogłam znieść myśli, że młoda, sprytna dziewczyna ogrywa nas oboje, wciągając mojego męża w swoją grę.

Czekałam na odpowiedni moment. Kiedy Ewa wróciła wieczorem do domu, postanowiłam działać. Weszłam do jej pokoju bez pukania. Siedziała przy biurku, przy laptopie, udając, że jest pochłonięta nauką.

– Musimy porozmawiać – powiedziałam, zamykając za sobą drzwi. Mój głos był zimny, pełen determinacji. Ewa podniosła wzrok i spojrzała na mnie z zaskoczeniem, ale szybko się opanowała.

– Oczywiście, pani Mario. Coś się stało?

Zacisnęłam ręce, próbując zapanować nad wściekłością.

– Myślisz, że nie widzę, co robisz? Manipulujesz moim mężem, żeby uniknąć płacenia czynszu. Myślisz, że możesz tak po prostu zagrać na jego naiwności i prześlizgnąć się bez konsekwencji?

Uniosła brew, a na jej twarzy pojawił się lekki, cyniczny uśmiech.

– Pani Mario, naprawdę tak pani myśli? Przecież pan Janek tylko mi pomaga. Jest tak miły, nie prosiłam o nic więcej.

Nie zamierzałam się poddać

W jej głosie była pewność siebie, jakby wierzyła, że ma pełną kontrolę nad sytuacją. A ja poczułam, jak we mnie wrze. Była młoda, piękna, a co gorsza, wiedziała, jak to wykorzystać. Jan nie miał z nią szans.

– Dość tego – warknęłam, robiąc krok w jej stronę. – Albo zapłacisz za zaległości, albo wynosisz się stąd jeszcze dzisiaj. To jest mój dom, a ja nie pozwolę, żebyś go niszczyła!

Ewa wstała, a jej spojrzenie stało się lodowate.

– Może gdyby pani bardziej dbała o swojego męża, nie musiałabym tego robić – rzuciła bez cienia zawahania.

Jej słowa uderzyły mnie jak policzek. Wszystko, co do tej pory ignorowałam, nagle stało się jasne. Ewa nie tylko manipulowała Janem, ale także mną. W tej chwili poczułam, że to nie jest już tylko gra o pieniądze – to była walka o kontrolę nad moim małżeństwem, nad moim życiem.

Drzwi nagle się otworzyły i Jan wszedł do pokoju. Jego spojrzenie błądziło między mną a Ewą, a na twarzy malowało się zdezorientowanie.

– Co się tu dzieje? – zapytał, choć chyba nie do końca chciał znać odpowiedź.

– Co się dzieje? – powtórzyłam. – Twoja mała podopieczna właśnie powiedziała, że gdybym bardziej dbała o ciebie, to nie musiałaby tak manipulować! To się dzieje!

Musiałam to ukrócić

Jan spojrzał na Ewę, ale ona tylko wzruszyła ramionami, nie tracąc pewności siebie. Dla niego to była sytuacja bez wyjścia. Wiedziałam, że teraz musiał stanąć po którejś stronie. Nie mogłam już dłużej patrzeć, jak stara się być obojętny.

– Musisz w końcu zrozumieć, co ona robi. Wykorzystuje cię. I ja na to nie pozwolę.

Mąż westchnął ciężko, a jego ramiona opadły, jakby nagle zrozumiał ciężar tej sytuacji. Był zagubiony, ale musiał w końcu podjąć decyzję. Długo nie odzywał się, jakby każde słowo było dla niego zbyt trudne do wypowiedzenia. W końcu, nie patrząc ani na mnie, ani na Ewę, powiedział cicho:

– Ewa… chyba lepiej będzie, jeśli znajdziesz inne miejsce do mieszkania.

Czułam, jak napięcie opuszcza moje ciało, choć zwycięstwo nie przyniosło mi ulgi. Patrzyłam na męża, ale jego twarz była pusta, bez emocji, jakby to nie była jego decyzja, tylko ostateczność, przed którą nie mógł już dłużej uciekać.

Ewa wyprostowała się, jej uśmiech zniknął, a w oczach zobaczyłam coś, co mogło być gniewem. Jednak nie protestowała. Otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, ale po chwili zamknęła je i ruszyła do drzwi. Przystanęła na moment w progu i rzuciła mi krótkie spojrzenie, pełne wyzwania, ale bez słowa wyszła z pokoju. Było w niej coś zimnego, nieprzeniknionego. W tej chwili wiedziałam, że ona wygrała swoją grę, ale nie w ten sposób, w jaki myślałam.

Zrozumiał sytuację

Mąż usiadł przy kuchennym stole, pochylając się nad gazetą. Siedzieliśmy w ciszy, ja po jednej stronie stołu, on po drugiej. Chciałam coś powiedzieć, przełamać tę pustkę między nami, ale słowa nie przychodziły. W głowie kłębiło mi się milion myśli, ale żadna nie wydawała się odpowiednia.
W końcu odezwałam się, niepewna, co właściwie chcę usłyszeć:

– Janek… Co teraz?

Podniósł na mnie wzrok, jego oczy były puste, jakby cała energia, którą jeszcze kilka dni temu poświęcał Ewie, nagle zniknęła. Westchnął.

– Nie wiem, Marysiu. Nie wiem.

To „nie wiem” brzmiało jak koniec czegoś, co trwało przez lata. Zrozumiałam, że choć wygrałam bitwę o dom, przegrałam coś znacznie ważniejszego – bliskość i zaufanie, które kiedyś mieliśmy. Janek nie był już tym samym człowiekiem, którego znałam przez tyle lat. A może to ja przestałam go rozumieć?

Czasami myślę, że Ewa wprowadziła do naszego domu coś, czego wcześniej nie zauważałam – pustkę, którą od dawna czułam, ale której nie chciałam przyznać. Wcześniej ignorowaliśmy to oboje, zanurzeni w codziennej rutynie, ale ona, swoim młodym, pełnym energii życiem, przypomniała mi, jak wiele między nami zniknęło.

Maria, 63 lata

Czytaj także:
„Zakochałam się po uszy i wzięłam sekretny ślub po 3 miesiącach związku. Zaraz po tym mąż ulotnił się jak babie lato”
„Teściowa to niezła manipulatorka. Wmawiała moim dzieciom, że niedługo umrze, żeby ją częściej odwiedzały”
„Wyrzuciłem syna z domu, bo przypominał mi zmarłą żonę. Po latach dał mi taką nauczkę, że popamiętam do końca życia”

Redakcja poleca

REKLAMA