„Wyjechałem do Anglii zarobić na wspólny dom. Ja tęskniłem, a ona wydawała mój ostatni grosz na głupoty”

kobieta wydająca pieniądze fot. Adobe Stock
„Nie miałem ochoty rozmawiać. Moja żona robi zakupy o dziesiątej wieczorem? Byłem zazdrosny, ale następnego dnia Gośka wytłumaczyła mi, że zajrzała do koleżanki. Uwierzyłem jej. Tak samo jak w to, że wpłaciła zadatek na działkę budowlaną na obrzeżach miasta”.
/ 13.12.2021 15:32
kobieta wydająca pieniądze fot. Adobe Stock

Kiedy przekonałem się, że w naszym mieście mogę znaleźć tylko kiepsko płatne dorywcze zajęcia, postanowiłem wyjechać do pracy za granicę. Wielu kolegów nieźle się tam urządziło. „Dlaczego mnie miałoby się nie udać?” – myślałem. Mojej żonie, Gośce, też spodobał się ten pomysł.
– Zarobisz na mieszkanie, może nawet na dom? – myślała głośno. – Wyprowadzimy się wreszcie od rodziców i już nigdy nie zabraknie do pierwszego.
Nie każdego miesiąca udawało mi się znaleźć pracę, a jeśli nawet – to nie była ona dobrze płatna. Gosia jako urzędniczka też nie zarabiała dużo. Jedyną szansą na większe pieniądze był wyjazd.
Porozumiałem się z kuzynem, Jackiem, który pracował pod Londynem w firmie budowlanej. Okazało się, że znajdzie się tam miejsce i dla mnie.
– Wyjeżdżam za tydzień – oznajmiłem Gosi. – Będę pracował w nadgodzinach, żeby zarobić więcej. Dla siebie zostawię tylko tyle, ile trzeba na utrzymanie, całą resztę będę przelewał na nasze konto.

Po sześciu dniach siedziałem w autobusie do Londynu. Na miejscu, kuzyn odstąpił mi pokój w mieszkaniu, które wynajmował z dwoma kolegami, oprowadził po okolicy, abym wiedział, gdzie jest stacja metra i najbliższe sklepy.
– Od jutra do pracy! – klepnął mnie w plecy. – Nie ma na co czekać!
– Pewnie! Im wcześniej zacznę, tym więcej zarobię! – przytaknąłem.

Nie było lekko. Praca wymagała dużego wysiłku, do tego doszły kłopoty językowe. Nie znałem za dobrze angielskiego, a Jacek nie zawsze był w pobliżu, by przetłumaczyć, o co chodzi majstrowi. Nie narzekałem, bo byłem przygotowany na trudności w zupełnie obcym środowisku. Po powrocie do wynajmowanego pokoju miałem siłę tylko na to, żeby się umyć, coś przekąsić i padałem na łóżko. Po miesiącu, dumny wpłacałem na konto równowartość sześciu tysięcy złotych.
– Gośka, jak tak dalej pójdzie, zarobię na dom! – mówiłem podekscytowany do żony przez telefon. – Szef obiecał, że gdy wdrożę się do roboty, będzie mi więcej płacił. Może znajdę jakąś pracę w weekendy?
– Jureczku, tylko się nie zamęczaj – studziła moje zapały. – To co już zarabiasz, to kupa kasy!

Wyszła do sklepu o 22?!

Do Polski przyjechałem po roku, na Boże Narodzenie. Pod choinką, jak nigdy, znalazło się mnóstwo prezentów dla wszystkich. Przynajmniej tak starałem się wynagrodzić moim najbliższym rozłąkę.  Gosia też zrobiła mi niespodziankę – pokazała w katalogu komplet mebli, które zamówiła do naszego pokoju. Nie wystarczyło mi czasu, żeby spotkać się ze znajomymi. Tuż po Nowym Roku wracałem już do Anglii, przecież praca czekała!
Kryzys dopadł mnie po półtora roku pobytu za granicą. Zastanawiałem się, czy pieniądze rekompensują życie z dala od najbliższych? Coraz bardziej brakowało mi Gosi i dzieciaków. Wiedziałem, że nie ma mnie przy nich, gdy najbardziej tego potrzebują, np. podczas ciężkiej choroby teścia, pierwszych dni syna w szkole.

– Mamo, Gosia nie odbiera komórki, czy jest w domu? – zadzwoniłem do teściowej, gdy miałem gorszy nastrój.
– Wyszła do sklepu, a co tam u ciebie?
Nie miałem ochoty rozmawiać. „Moja żona robi zakupy o dziesiątej wieczorem?” Byłem zazdrosny, ale następnego dnia Gośka wytłumaczyła mi, że zajrzała do koleżanki. Uwierzyłem jej. Tak samo jak w to, że wpłaciła zadatek na działkę budowlaną na obrzeżach miasta.

Bomba wybuchła, gdy przyjechałem do kraju na miesiąc. Chciałem znaleźć ekipę, która zaczęłaby budować nasz dom. Wtedy wydało się, że moja żona nie kupiła żadnej działki. Pobiegłem do banku. Konto było prawie puste!
– Gośka, co z pieniędzmi? – pociemniało mi w oczach.
Po awanturze przyznała, że pożyczyła siostrze na kupno mieszkania, a koleżance na remont. Często też poprawiała sobie humor zakupami w drogich butikach.
– Nie chciałem wchodzić między was, ale Gośka polubiła życie towarzyskie, kolacyjki w knajpach i nocne kluby, a to kosztuje – niechętnie dodał mój brat.
Zastanawiam się, co mam zrobić. Gośka przysięga, że odzyska pożyczone pieniądze. Ale ja już nie mam do niej zaufania. Przecież okłamywała mnie przez tyle miesięcy! Czy mam nadal pracować za granicą, aby ona mogła lekką ręką wydawać ciężko przeze mnie zarobione pieniądze? A co najważniejsze, czy jeszcze chcę z nią być?

Te prawdziwe historie też cię zainteresują:
„Kocham brata mojego narzeczonego. Na początku się opierałam, ale nie umiem wygrać z uczuciem...”
„Mówią o mnie złodziejka mężów, ale przecież gdyby chciał, zostałby przy swojej żonie!”
„Przez całe życie modliłam się o to, by moi rodzice się rozwiedli. Nasz dom przypominał piekło”

Redakcja poleca

REKLAMA