„Wujek chce, żebym sprzedał jego rozpadającą się chatę, ale cenę zaśpiewał jak za pałac. Myśli, że jestem cudotwórcą?”

mężczyzna, który chce sprzedać dom fot. iStock by Getty Images, LukaTDB
„Doskonale znałem jego działeczkę nad jeziorem, bo razem z moją Zosieńką byliśmy tam kilka razy. Na skromnym spłachetku ziemi stał niewielki domek. Z daleka mógł wydawać się uroczy, ale wnętrze pozostawiało wiele do życzenia. Ot, zwykła, drewniana chałupka, która powstawała stopniowo, w miarę jak wujek miewał dopływ gotówki”.
/ 10.08.2023 08:45
mężczyzna, który chce sprzedać dom fot. iStock by Getty Images, LukaTDB

– Chcę 350 tysięcy za moją działkę. Pomożesz z ogłoszeniem? – zagadnął wujaszek Czesio, wiekowy, lecz ciągle energiczny członek licznej rodziny mojej żony.

– Nie za drogo? – spytałem zaskoczony. – Rozumiem, że to wasz dorobek życia, ale chyba przesadziłeś z ceną – próbowałem sprowadzić Czesia na ziemię.

Doskonale znałem jego działeczkę nad jeziorem, bo razem z moją Zosieńką byliśmy tam kilka razy. Na skromnym spłachetku ziemi stał niewielki domek. Z daleka mógł wydawać się uroczy, ale wnętrze pozostawiało wiele do życzenia. Ot, zwykła, drewniana chałupka, która powstawała stopniowo, w miarę jak wujek miewał dopływ gotówki. 

W miniaturowym saloniku honorowe miejsce zajmował kominek, na który poszła większość początkowego kapitału, lecz już na przykład podłoga pochodziła z gorszego okresu. Skrzypiała i uginała się przy każdym kroku. Łazienkę zbudowali w kryzysowym momencie. Do miniaturowego pomieszczenia należało wejść bokiem i najlepiej od razu zająć z góry upatrzoną pozycję. Kabina prysznicowa poruszała się w rytmie zgodnym z uginającą się podłogą, co sprawiało wrażenie podróży zdezelowaną windą. Krótko mówiąc, kwota, której spodziewał się wujaszek od ewentualnego nabywcy, wydała mi się mocno wygórowana.

Wujek wiedział wszystko najlepiej

– A zabudowania? – upierał się Czesio.

Domyśliłem się, że oprócz domku miał na myśli maleńką szopę na grabie i łopatę. Cóż, traktował to miejsce jak królewską posiadłość i nie było sensu się sprzeczać.

– Ogłoszenie ma być w jakimś internetowym serwisie? – upewniłem się.

– We wszystkich możliwych! – odparł wujek i podał mi kilka zdjęć do zilustrowania ogłoszenia. – I wiesz, Boguś, jeśli coś z tego wyjdzie, zapłacę ci prowizję.

Wytrzeszczyłem oczy. Jaką prowizję? Z jakiej racji? Za umieszczenie ogłoszenia?

– Nie jestem pośrednikiem i nie chcę żadnej prowizji – stwierdziłem dobitnie. – Korzystałem kilka razy z twojej działki, a teraz mam okazję, żeby choć trochę się zrewanżować.

Rysiowi bym dał zarobić – oświadczył. – Ale on powiedział, że nie mamy zdjęć z wnętrza domu, więc ogłoszenia nie da. Według niego bez tego cała sprawa nie ma sensu.

Jego syn, Rysiek, zwykle jest sztywny, zasadniczy i pryncypialny. Podobnie jak ojciec wie wszystko i uważa, że nigdy się nie myli.

– Rozumiem, ale ja akurat mam inny pogląd na tę sprawę – odparłem.

Wuj uśmiechnął się. Najwyraźniej, podobnie jak syn, wiedział swoje.

– To nie jest pilne. Kiedyś przy okazji, gdy będziesz miał chwilę czasu. Wrzucisz to do internetu… – dodał na koniec.

Wieczorem zadzwoniła ciocia Jasia.

Nie mogę znaleźć tego ogłoszenia – powiedziała rozżalonym tonem.

Jęknąłem w duchu.

– Nie znajdziesz, bo jeszcze go nie ma. Wujek mówił, że to nic pilnego, więc bardzo przepraszam, ale dopiero jutro zamieszczę.

– Ach tak… – usłyszałem.

Jego synek wyskoczył z pretensjami

Następnego dnia była niedziela. O ósmej rano, gdy jeszcze smacznie chrapałem, zadzwonił wujek Czesio.

– Tak sobie tu z Jasią siedzimy, patrzymy na ekran, a ogłoszenia nie ma – oświadczył  mi niby żartobliwym tonem.

– Witam wujka – odezwałem się do słuchawki. – Naprawdę nie wiem, jak przepraszać, ale zaraz, gdy tylko wypiję kawę, zamieszczę to ogłoszenie – zapewniłem go, już nieco wyprowadzony z równowagi.

Godzinę później ogłoszenie widniało już na dwóch serwisach handlowych. Z trzecim nie mogłem sobie poradzić, bo wymagał podania adresu mailowego ogłoszeniodawcy, czyli cioci Jasi. Teraz ona powinna potwierdzić, klikając na pole potwierdzenia.

Jednak Jasia z mailami niezbyt sobie radziła. Właściwie wcale. Postanowiłem poczekać na telefon od nich, żeby dokończyć sprawę. Czułem, że nie zostawią mnie w spokoju… – i rzeczywiście. Zadzwonili w południe.

– Właśnie czytamy, ale musisz zmienić. Cena nie jest do negocjacji – zażądał wujek.

– Żeby zmienić treść ogłoszenia, musiałbym skorzystać z waszego maila…

– Wiesz, Rysiek ma do nas wpaść niedługo, to włączy tego maila – stwierdził niezadowolony, że wszystko niepotrzebnie komplikuję, jakby to ode mnie zależało.

Dwa dni minęły podejrzanie spokojnie. W środowy poranek w słuchawce odezwał się Rysio i od razu wyjechał z pretensjami.

– Bogdan, musisz natychmiast zmienić ogłoszenie… – zaczął groźnie.

– Wiem, cena nie do negocjacji – wtrąciłem.

– Widzę, że się nie orientujesz. Chodzi o to, żeby w ogłoszeniach w ogóle nie pojawiał się mail mojej mamy. To ją wytrąca z równowagi, bo nie potrafi tego obsługiwać, a jest nerwowa, wiesz przecież. Gdybym mógł, przydzwoniłbym mu w ucho. Gnojek nie raczył sam zamieścić ogłoszenia, a teraz dzwoni i mnie tresuje!

– Przykro mi to słyszeć – odpowiedziałem przez zaciśnięte zęby. – Jednak nie mogę spełnić twojego życzenia, gdyż podanie adresu mailowego jest wymagane. Jeśli nie podam, ogłoszenie się nie pojawi. Czy masz jeszcze w zanadrzu drugie i trzecie życzenie?

– Co? – warknął zaskoczony.

Złota rybka zwykle spełnia trzy…

– Coś takiego! – burknął i rozłączył się.

Zakląłem w myślach. Wujcio uznał, że mi zapłaci, gdy sprzeda działkę. Nie obchodzi go, że nie chcę pieniędzy. Natomiast w jego mniemaniu on płaci i ma prawo wymagać. Jego pryncypialny synalek z kolei uważa za oczywiste, że cały świat powinien słuchać jego poleceń… No nic, następnym razem dwa razy pomyślę, zanim zrobię przysługę rodzinie.

Czytaj także:
„Z rodziną najlepiej tylko na zdjęciach. Babcia zapisała mi dom w testamencie, ale chciwy kuzyn go ukrył”
„Pomogłam kuzynce, a ona bez mrugnięcia okiem wyrolowała mnie na sporą sumę. Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach”
„Gdy wnuk dostał w spadku dom na wsi, planował go sprzedać. Natychmiast zmienił zdanie, kiedy zobaczył to miejsce”

Redakcja poleca

REKLAMA