Kiedy moja mama odchodziła z tego świata, zrobiła to w taki sposób, w jaki zawsze postępowała – starając się nie sprawiać nikomu problemów. W spadku otrzymałam od niej spory rodzinny dom, a dodatkowo pod moją opiekę trafił jej brat, mój wujek Roman, którego uwielbiałam od najmłodszych lat. Wyróżniał się klasą i dobrym wychowaniem, cechami, których próżno by szukać u reszty naszej familii. Traktował mnie zawsze jak dorosłą kobietę i mówił o mnie „moja ukochana siostrzenica”.
– Ukochana, bo jedyna – Tadeusz miał o Romanie nie najlepsze zdanie, uważał go za lenia i darmozjada, który żyje na koszt siostry.
– On dba o mamę, wprowadził się do niej po śmierci taty – wyjaśniałam. – Dzięki temu nie czuła się samotna, miała się kim zajmować, a przecież to uwielbiała.
– „Zajmować”, no właśnie, trafiłaś w sedno – przyznawał Tadeusz. – Ten gość umościł się w wygodnym gniazdku i zrobił z siostry swoją prywatną służącą.
– Mama patrzyła na to inaczej, cieszyła się, że brat z nią zamieszkał. Ja tak samo, bo nie musiałam się o nią zamartwiać – kończyłam temat.
Przedyskutowaliśmy ważne kwestie
Po odejściu matki Roman z własnej inicjatywy podjął temat, który najbardziej zaprzątał mojemu małżonkowi głowę. Włóczyliśmy się po parku, przywołując wspomnienia z przeszłości, gdy wujek ni stąd, ni zowąd stanął i rzekł:
– Od dzisiaj to wszystko należy do ciebie, ten kawałek gruntu jest sporo wart, na pewno będziesz wiedzieć, jak nim rozporządzić. Dla mnie już nadszedł czas, Irenka odeszła, powinienem się stąd wynieść – urwał, lecz po chwili kontynuował: – Tak właśnie zrobię, tylko daj mi trochę czasu, zostawiam tu sporą część swojego życia, muszę dojść do siebie. Posiedzę, zastanowię się, pożegnam z duchami minionych, radosnych chwil i już mnie nie będzie. Przepadnę. Jak to ujął twój mąż, zrobię porządek.
Wuj Roman zamilkł, wpatrując się w odległe horyzonty. Czułam, jak emocje ściskają mnie za gardło.
– Sądziłem, że Irenka i ja będziemy mogli spędzić razem więcej czasu, ale Stwórca miał dla nas inny scenariusz – kontynuował po krótkiej przerwie. – I kto ja jestem, żeby podważać Jego zamiary? Powrócę do swojego małego mieszkanka i dam sobie radę, choć moje nogi już nie są tak sprawne jak kiedyś.
Potarł dłońmi po kolanach i z trudnością opadł na siedzisko, które przed wieloma laty mój ojciec ulokował pod obecnie okazałym drzewem śliwy. Poczułam smutek. Ten wiekowy mężczyzna pragnął się wynieść, aby dać mi możliwość spieniężenia niemałej posiadłości, którą otrzymałam w spadku. Nie byłam w stanie się na to zgodzić, moja matka nigdy by mi tego nie darowała. Mieszkanie Romana wcale nie było takie niewielkie, jak sugerował, a do tego niezwykle komfortowe, jednak usytuowane na trzecim piętrze, co w jego podeszłym wieku stanowiło istotną niedogodność.
– Kochany wujku, nie musisz odchodzić – wyrwało mi się, gdy musnęłam jego rękę. – Matka nie wybaczyłaby mi, jakbym cię wygoniła. Czuj się tu jak u siebie.
– Cała Irenka – z galanterią cmoknął wierzch mojej dłoni.
Czy ktokolwiek tak jeszcze postępuje? Na pewno nie mój Tadek. Przy Romanie miałam wrażenie, że jestem gwiazdą starych melodramatów.
Brakowało mi odwagi
– No i masz ci los, ciebie też zbajerował – sapał z irytacją mój mąż, gdy jechaliśmy samochodem do domu. – Co on takiego w sobie ma? Słowo daję, zazdroszczę mu tego daru. Żebym ja tak potrafił owinąć sobie baby wokół małego palca, to bym był panem i władcą.
Chwycił mocniej kierownicę i wcisnął gaz do dechy. Widać było, że jest wkurzony jak za każdym razem, gdy wchodził w interakcje z Romanem. Między tymi dwoma nigdy nie było chemii.
– Daj wujkowi trochę wygody na stare lata – odparłam ugodowo. – Ledwo chodzi, ciężko by mu było wspinać się na trzecie piętro. A tu ma ogród pod ręką, będzie mu wygodniej i milej.
– Moim zdaniem Roman całkiem nieźle się trzyma, ale co ja tam wiem. Jestem teraz ciekaw, jak da sobie radę bez swojej troskliwej opiekunki – rzucił z przekąsem, ale już łagodniej mój mąż. – Taki z niego ideał, a żonka i tak go rzuciła. Bystra babka, aż żałuję, że jej nie poznałem, na bank byśmy się polubili.
Moje wspomnienia o Marii były mgliste, a do uszu często dochodziły mnie negatywne komentarze na jej temat. Gdy jej małżeństwo dobiegło końca, spakowała manatki i przeniosła się do domu rodziców na drugim końcu kraju. Zerwała wszelkie kontakty z byłym mężem, nie chcąc mieć z nim nic wspólnego, co niestety odbiło się na relacjach Romana z córeczką, Julką. Mówiąc szczerze, chyba w ogóle przestali się widywać, ale jakoś specjalnie nie wnikałam w tę sprawę.
Roman zawsze pozostawał sam
Chociaż trzeba przyznać, że panie zawsze zwracały na niego uwagę i podobał im się jego wdzięk. Nie zamierzał się jednak z żadną z nich wiązać, twierdząc, że rodzina jest dla niego najistotniejsza, a ja byłam jego pupilką. Nigdy nie poruszał tematu Julki, bo był on dla niego zbyt trudny. Teraz miała prawie tyle lat co ja i gdyby tylko chciała, mogłaby próbować skontaktować się z tatą i resztą rodziny. Skoro tego nie zrobiła, to pewnie nie miała takiej potrzeby. Tak to już bywa, ciężko było ją za to winić, ale Roman na pewno czuł z tego powodu smutek.
Po powrocie do domu Tadek wciąż nie mógł przestać myśleć o Romanie. Wypominał mi, że za bardzo ulegam wujkowi, i przekonywał, żebym szczerze z nim porozmawiała.
– Jestem przekonany, że do niego dotrze fakt, że kiedy tu przebywa, nie możemy sfinalizować transakcji sprzedaży domu – tłumaczył spokojnie. – Ta gotówka jest bardzo potrzebna naszym dzieciom. Moglibyśmy zamknąć temat kredytu Hani i wesprzeć trochę Rafała. Widzę, że harują jak woły, dlatego uważam, że powinniśmy im pomóc. Nie pisnąłbym nawet słowem na ten temat, ale przecież gołym okiem widać, że ledwo wiążą koniec z końcem. No a wujek? Wyleguje się na twoim trawniku, mimo że posiada własne lokum. Tak przy okazji, wiesz może, kto dba o jego mieszkanie, kiedy Romana nie ma w domu?
– Pewnie ta pani z naprzeciwka – wypaliłam bez zastanowienia, ale momentalnie tego pożałowałam, bo Tadek ryknął donośnym śmiechem.
– Następna w jego zbiorze, ona również nie potrafiła mu odmówić. Gość jest królem wpływania na innych.
Dalej nie wyprosiłam wuja
Roman nigdzie się nie wybierał, a Tadeusz nadal drążył sprawę. W końcu jakiś czas potem dał się przekonać, by odwiedzić wuja, choć każde z nas jechało tam z innego powodu. Mnie zależało na tym, by zobaczyć, jak Roman sobie radzi sam, natomiast Tadeusz liczył na to, że uda mu się jakoś rozwiązać tę niewygodną sytuację. Kłóciliśmy się o to przez całą podróż.
– Nie ma szans, nie powiem temu biednemu Romanowi, że ma się stamtąd wynosić – warczałam, coraz bardziej zdenerwowana brakiem współczucia u męża.
Też chciałabym ułatwić życie naszym dzieciom, ale nie za wszelką cenę. Gdyby Roman z własnej woli się wyniósł, to inna sprawa, ale na to nie można było stawiać. Wujek powitał nas domowym plackiem, na który Tadek się gapił jak zaczarowany.
– Ty to sam zrobiłeś? – zadał pytanie z nieoczekiwaną grzecznością.
Roman popatrzył na mojego męża nieco kpiąco, co od razu go zdenerwowało.
– Jedynie damy potrafią wyczarować podobne pyszności – stwierdził uprzejmie Roman. – Dostałem od pani Helenki. No nie powiesz, że nie dobre? Na pewno podziękuję jej za te smakołyki, bo tego typu talent zasługuje na uznanie.
Roman wymienił ze mną wymowne spojrzenie, ja także byłam zaskoczona życzliwością Helenki. Dzieliła ją od wujka przepaść jednego pokolenia, o ile to w ogóle było istotne.
– Cóż, no to głód ci raczej nie grozi – podsumował sytuację Tadeusz. – Coraz młodsze panie się tobą opiekują, Helenka jest niewiele starsza od twojej córki.
Wstrzymałam oddech, o Julce lepiej było nie wspominać, by nie wywoływać duchów minionych lat, Tadeusz tym razem przesadził. Biedny Roman, jak on zareagował? Zerknęłam w jego stronę, jego twarz była pogodna, zupełnie jakby uszczypliwość Tadeusza wcale go nie dotknęła.
– Dobrze, że poruszyłeś temat Julii – oznajmił niespodziewanie radośnie. – Chciałem was o tym poinformować nieco później, ale czemu nie teraz. Moja córka wróciła! Udało mi się do niej dotrzeć, zaproponowałem jej przyjazd i pozwoliłem samej zdecydować. Nie miałem pewności, czy będzie chciała spotkać się z tatą, który dał jej tak niewiele, ale wyobraźcie sobie, że przyjechała. Cały dzień spędziliśmy razem. Ciągle się poznajemy, ale czuję w kościach, że wszystko pójdzie dobrze. Ogromnie się cieszę, że znów się odnaleźliśmy.
– Julka nigdzie się nie zagubiła – szepnął pod nosem zawzięty Tadeusz, który choć ma sporo wad, jest fantastycznym tatą.
W sprawie domu byłam w błędzie
Nie wspomniałam Romkowi o naszych planach sprzedaży działki. Nasze dzieci będą zmuszone uzbroić się w cierpliwość, ale istnieją istotniejsze kwestie od pieniędzy. Niech młodzi przyjmą lekcję, jak powinno się odnosić do nestorów rodu.
Wracając samochodem do domu, Tadeusz pokręcił głową i stwierdził:
– Ależ on jest zaradny! Podejrzewałem, że zauroczy jakąś nową opiekunkę, ale nie sądziłem, że wybierze córkę. Nie kontaktował się z nią od wielu lat i nie była mu potrzebna, a teraz nagle poczuł do niej niepohamowaną tęsknotę. Zaskakuje mnie, że Julka się zgodziła. Ja bym go tak zostawił, tak jak funkcjonował do tej pory.
– Chciał wychować Julię, ale przeszkadzała mu w tym jej mama, no i dzieliła ich spora odległość – powiedziałam z wahaniem. Tadeusz popatrzył na mnie z politowaniem.
– Akurat mi to mówisz? Sam jestem tatą dwójki dzieci i zrobiłbym wszystko, aby uczestniczyć w ich życiu.
Z tego, co przekazał mi wujek, Julia często się z nim widywała i znów stali się sobie bliscy, mimo że nie dane mi było jej spotkać osobiście. To właśnie ona zabrała go do szpitala, gdy dostał zawału serca, a potem opiekowała się nim w domu po wyjściu ze szpitala. To także Julia zadzwoniła do mnie z informacją o tym, że Roman odszedł.
– Mimo że dom taty wydaje się bez niego taki obcy, będę zmuszona tu zostać na jakiś czas – oznajmiła pod koniec naszej rozmowy.
Nabrałam podejrzeń, że doszło do jakiegoś nieporozumienia.
– Gwoli ścisłości, mieszkanie Romana znajduje się w miasteczku, a dom jest moją własnością – rzekłam, nie wnikając w niuanse sprawy.
Julia była w szoku. Nie wierzyła mi. W końcu dowiedziała się, że nieruchomość, którą Roman jej obiecywał, w ogóle nie była jego własnością. Czyżby to z tego powodu trwała u jego boku?
– Roman już nie mógł polegać na swojej charyzmie, dlatego uciekł się do oszustwa – skwitował Tadeusz. – Choć trochę współczuję temu staremu draniowi i nigdy bym się z nim nie zamienił, bez względu na to, co by mi zaoferowano.
Lidia, 50 lat
Czytaj także:
„Teść to typ z innej epoki i omszały leśny dziad. Całuje mnie w rękę, ale potem odsyła do garów i opieki nad dzieckiem”
„Podczas rodzinnej kolacji mama narobiła wstydu ojcu i wyznała jego tajemnicę. Po wszystkim zniknął z naszego życia”
„Moi rodzice sprzedali dom i nie pomyśleli, by mi coś odpalić. A ja miałam już plany co do tej dodatkowej gotówki”