„Wszystko w domu robię sama. Mąż zamiast mi pomóc, woli wyjść z kolegami, zostawić dziecko na mojej głowie”

Mąż nie pomaga mi w domu fot. Adobe Stock
Jestem już zmęczona tym, że cały dom jest na mojej głowie. Daniel nigdy nie miał w ręku żelazka, nie umie wstawić pralki ani porządnie wywiesić prania. Zamiast mi pomagać, od wszystkiego się miga.
/ 28.04.2021 11:18
Mąż nie pomaga mi w domu fot. Adobe Stock

Nie jestem żadną kurą domową, pracuję tyle samo, ile mój mąż. Z tą różnicą, że on pracuje w domu, a ja do swojej pracy dojeżdżam. W ciągu dnia nie kiwnie palcem, żeby coś zrobić, wszystko jest na mojej głowie. I tak to wygląda od lat.

Wszystko jest na mojej głowie

Ten „podział obowiązków” w naszym związku funkcjonuje od lat. A polega na tym, że ja pracuję zawodowo, zajmuję się domem, sprzątaniem i gotowaniem, a Daniel pracuje, a po pracy... odpoczywa.

To ja zawsze pamiętałam o tym, że Kacper potrzebuje bloku do szkoły, że wyrósł z trampek, a na sobotę zaproszony jest do kolegi na urodziny, więc trzeba kupić prezent. Mój mąż od początku całą opiekę nad synem zrzucił na moje barki.

Fakt, długo karmiłam piersią, przez co za bardzo nie miał w czym się wykazać a i mały wykąpać nie dał się nikomu poza mną, ale prawda jest taka, że Daniel nieszczególnie się do tego palił. 

Gdy zmieniał synkowi pieluchy, zawsze kończyło się podrażnieniami i odparzeniami, więc to też wolałam zrobić sama.

Dzisiaj Kacper ma 10 lat i ze wszystkimi problemami zamiast iść do ojca, przychodzi do mnie. Jego ojcu jest to nawet na rękę, bo bez tłumaczenia synowi, dlaczego nie porobią czegoś razem, może wyjść z kumplami.

Nie dość, że pracuję przez 8 godzin, w domu czeka na mnie druga zmiana. I nikt mi nie pomaga, ciągnę ten wózek sama.

Moja teściowa nie rozumie, że sama go tak wychowała

Nieraz próbowałam rozmawiać o tym z Danielem, ale tylko się obrusza, że po co ma się brać za odkurzanie, skoro i tak potem po nim poprawiam. Po co prać, jak jeszcze nie ten program nastawi i coś popsuje.

Pewnie, najlepiej nie robić nic i wszystko zostawić mnie...

Jego mamusia uważa, że to, że on nie angażuje się w domowe obowiązki jest moją winą. Jakbym nie miała wystarczająco dużo roboty, jeszcze będę palcem pokazywać, co jest do zrobienia. 

Mi nikt nie musi pokazywać kubków po kawie ani plam zostawionych po ubłoconych butach. Daniel nie dba ani o porządek w domu, ani o siebie.

Gdybym nie wyprasowała mu koszuli, na komunię chrześniaka poszedłby w wymiętej. Butów też sam nie wypastuje, bo po co.

Gdybym nie robiła tego wszystkiego uchodzilibyśmy za rodzinę flejtuchów, a do domu wstyd byłoby kogokolwiek zaprosić.

Więc wracam z pracy i zbieram naczynia, które w ciągu całego dnia mój szanowny mąż zostawił na biurku, na ławie, na stole. Zbieram okruchy po chipsach, które jadł syn, bo jego tatuś nie jest w stanie dopilnować, by po sobie sprzątnął.

Większość żon ma tak jak ja

Wiem, że to, że tyram jak wół, gotuję, sprzątam, piorę wcale nie czyni ze mnie heroski. To rzeczywistość większości kobiet w Polsce. Oczywiście moje koleżanki się do tego nie przyznają, w pracy codziennie wysłuchuję zachwytów nad tym, jak to wspaniale dzielą się obowiązkami.

Mówią tak, żeby się dowartościować, która ma lepiej.

Widzę, jakie wory pod oczami skrywają pod makijażem i nie uwierzę w te przechwałki.

Zresztą sama też się nikomu nie żalę, bo nie chcę współczucia. Wolałabym, żeby ktoś raz w tygodniu umył za mnie podłogi, odkurzył, ugotował...

I żebym bez wyrzutów sama mogła spotkać się z koleżanką, zamiast biec po pracy do domu gotować obiad...

Czytaj więcej:
„Brzydziłam się jeździć do teściów. W ich domu rządziły psy. A ja nie miałam ochoty, żeby jadły z mojego talerza”
„Mam romans z wykładowcą. Wiem, że nie zostawi dla mnie żony, ale dobrze mi tak jak jest”
„Żona przepuszcza kasę na ciuszki. Miesięcznie wydaje 4 tys. zł i ukrywa przede mną zakupy”

Redakcja poleca

REKLAMA