Jarek był dla mnie wzorem cnót, bardzo go kochałam. Przez trzy lata związku myślałam, że związałam się z ideałem. To, czego dowiedziałam się po ślubie, zburzyło mój pogląd na niego i moje życie...
Czy ona to wymyśliła?
Kilka dni po zawarciu przez nas małżeństwa, odwiedziła mnie Iza. To koleżanka z biura, z którą łączy mnie nieco głębsza relacja, dlatego była obecna na naszym przyjęciu weselnym. Normalnie, nie zaprosiłabym jej, bo przecież to tylko współpracowniczka, ale mama zdecydowanie chciała, aby wesele liczyło co najmniej 70 gości, więc doprosiłam co bliższych znajomych. Nie udało nam się zgromadzić tak wielu krewnych i przyjaciół. Co więcej, Jarek miał tylko jednego przyjaciela – swojego świadka, ponieważ jest sierotą, a dodatkowo dorastał w Niemczech, gdzie zostali wszyscy jego znajomi.
Więc Iza zawitała do mojego biura w pracy, zamknęła drzwi za sobą i usiadła na fotelu Gośki, która poszła na lunch. Wyraźnie była zaniepokojona.
– Co? Bartek znów ci dokucza? – zapytałam.
Bartek to personalny w naszej firmie. Teoretycznie nie ma realnej władzy, ale potrafi każdemu popsuć humor. Iza jednak tylko pokręciła głową. Zauważyłam, że nerwowo bawi się łańcuszkiem. Wyraźnie ma jakiś kłopot.
– No mów, bo za pół godziny muszę oddać ten raport.
Westchnęła ciężko.
– Jarek mnie podrywał – oznajmiła cicho.
Nie mogłam w to uwierzyć. Początkowo nie zrozumiałam, o kogo chodzi.
– Który Jarek? Ten z urzędu skarbowego?
Ten człowiek miał około pięćdziesięciu lat i najprawdopodobniej cierpiał na jakieś zaburzenia trawienia, bo jadł za trzech, a wyglądał jak skóra i kości. Nie wydaje mi się, aby kiedykolwiek traktował kobiety inaczej niż jako kandydatki dobre kucharki. A Iza nie potrafiła gotować.
– Twój Jarek – ujawniła.
To do mnie nie docierało
Przez kilka chwil nie rozumiałam, co do mnie powiedziała. A potem zaczęłam się śmiać.
– Żartujesz! – krzyknęłam.
Ale ona była absolutnie poważna.
– Nie, to wydarzyło się na weselu.
– Być może byłaś pod wpływem alkoholu i coś ci się pomyliło – powiedziałam, nie znajdując chwilowo lepszego argumentu.
– Nie byłam aż tak pijana – odparła, potrząsając głową. – Co więcej, obściskiwał się z tą puszystą kobietą w żółtej sukience, która przypominała słonecznik. Mira mi o tym powiedziała. Wyszła na chwilę na zewnątrz i natknęła się na nich za budynkiem, obok garażów.
Mira to moja siostra. Na początku pomyślałam: „Czy to jest powód, dla którego tak dziwnie się zachowuje i nie chce się z nami spotkać?”. Ale po chwili zdecydowałam, że nie wierzę w te plotki.
– Wygląda na to, że Mira ma jakiś problem – stwierdziłam. – Nie wierzę...
Iza wyjęła telefon komórkowy z kieszeni i położyła go na moim biurku.
– Dostałam od niego wiadomość tekstową. Kolejną.
Spojrzałam na ekran.
„Jak pragnąłbym zatopić się w twoich...”. Następne wyrazy nie nadają się do zacytowania. Podpisano – Jarek. Numer komórki, z której wysłana została wiadomość – Jarka. Nie mogłam w to uwierzyć.
Wcześniej nic nie zauważyłam
Tak już bywa, że czasem ktoś ci pluje prosto w twarz, a ty twierdzisz, że to deszcz, bo w przeciwnym razie, musiałabyś się przyznać do porażki na całej linii. Nie mogłam na to pozwolić. Obraziłam się na Izę. Wściekłam się też na Mirę. Wmawiałam sobie, że pragną nas skłócić, ale wewnętrzny głos nie dawał mi spokoju: „Dlaczego? Może Iza jest po prostu zazdrosna, ale Mira? To przecież twoja siostra!”.
Przed małżeństwem, byliśmy parą przez trzy lata. Dwa lata spędziliśmy wspólnie pod jednym dachem. Znałam go doskonale. Gdyby miał skłonności do zdrad, na pewno bym to zauważyła. Ale on nie zwracał uwagi na żadne kobiety, poza mną. Romanse na pewno nie były mu w głowie. A mimo to teraz przyglądałam mu się z nieufnością. Obserwowałam, jak się do mnie zwraca, jak reaguje... Nie dostrzegłam żadnych zmian. Był jak zawsze uprzejmy, uśmiechnięty, wręcz pomocny.
Niestety, wizja Jarka z kobietą od słonecznikowej sukienki nie dawała mi spokoju. Niepokój pojawiał się w najmniej odpowiednich chwilach. Nawet podczas naszych intymnych momentów. To nie sprzyjało naszemu związkowi. W końcu, mniej więcej trzy tygodnie po rozmowie z Izą, odwiedziłam Mirę. Zapukałam, otworzyła drzwi, spojrzałyśmy na siebie w ciszy, a następnie zaprosiła mnie do środka. Wiedziała. W końcu byłyśmy siostrami i znałyśmy się jak nikt inny. Różnica wieku między nami wynosiła jedynie półtora roku... Mira była tą starszą siostrą.
– Strasznie wyglądasz – wypaliła.
– Mam problemy ze snem – odparłam z westchnieniem. – Mów, że to tylko dowcip z tym słonecznikiem.
– Z czym? – nie zrozumiała
Powiedziałam jej, że tak nazywamy z koleżankami Mariolę, córkę siostrzenicy mojej mamy. Mira słuchała z zaciśniętymi ustami.
– Nie chciałam ci powiedzieć… jeszcze. Chciałam odczekać miesiąc, abyś mogła się pocieszyć ślubem. A może, jeśli okazałoby się, że to była tylko niezamierzona pomyłka, podobnie jak w przypadku Tadka, nigdy bym ci o tym nie wspomniała.
Tadek był bliskim znajomym naszej rodziny. Pewnego sylwestrowego wieczoru, pomylił obcą kobietę ze swoją małżonką i schował się z nią w magazynie. To było jednorazowe wydarzenie, które sprawiło, że przez następne 15 lat był dosłownie wzorowym mężem. W końcu zwierzył się ze swojej tajemnicy żonie, ponieważ zżerały go wyrzuty sumienia, a ona mu wybaczyła. Ostatnio obchodzili swoją 25. rocznicę małżeństwa.
Jak mogłam być tak ślepa?
– Dlaczego powiedziałaś o tym Izabeli?
– Ponieważ przyszła do mnie z pytaniem, co powinna zrobić z natrętnym mężem swojej przyjaciółki. Próbował ją wyciągnąć do restauracji już na weselu, ale ona mu odmówiła. Teraz on uporczywie do niej wysyła SMS–y. I nie tylko do niej – odpowiedziała po chwili zastanowienia.
– Mów – zażądałam, mimo że w głębi duszy pragnęłam uciec stąd i zapomnieć o wszystkim.
Naprawdę kochałam się w tym łobuzie. Ale kiedy obserwowałam smutną twarz siostry, wiedziałam, że nie zmyśla. Nigdy nie kłamała. Mira przekonała do zwierzeń inne uczestniczki wesela. Ten podrywacz miał na celowniku cztery z nich, a jedna z nich co prawda nic nie powiedziała, ale zrobiła się cała czerwona. Mira podejrzewała, że akurat z nią Jarkowi się udało.
No cóż, niezbyt atrakcyjna kobieta po czterdziestce, z mężem, który bardziej pasjonuje się oglądaniem meczów golfa w telewizji niż własną żoną. Najprawdopodobniej poddała się urokowi przystojnego i napalonego mężczyzny w wieku trzydziestu lat. Zwłaszcza że na weselu wypiła nieco za dużo alkoholu.
– Co planujesz? – zapytała Mira, kiedy kończyłyśmy butelkę wina.
– Najpewniej obetnę mu to i owo – odpowiedziałam.
Znalazłam jego skrytkę
Gdy wróciłam do mieszkania, Jarka w nim nie było. Rano wspomniał mi, że ma zaplanowane spotkanie służbowe... Być może tak było, a być może właśnie romansował z kolejną panienką. Ja zaś podjęłam decyzję o przeszukaniu jego rzeczy. Nie do końca wiedziałam, czego szukałam, prawdopodobnie jakiegoś potwierdzenia jego zdrad. Miałam zaufanie do Miry, mimo to nie umiałam zrozumieć, jak do tego wszystkiego doszło. Znałam tego człowieka przez trzy lata!
Przeszukałam szufladki jego biurka, garderobę pełną ubrań, foldery na komputerze, rzuciłam okiem nawet na kartony w piwnicy. Nie znalazłam niczego niepokojącego. Brak jakichkolwiek notatek, zanotowanych spotkań, fotografii. Po trzech godzinach czułam się wykończona, miałam zawroty głowy, ale stopniowo odzyskiwałam przytomność umysłu. Wtedy dostrzegłam ten mały klucz. Leżał na wierzchu, w kieszonce piórnika na biurku Jarka.
Przypomniałam sobie, jak kiedyś tłumaczył mi taktyki stosowane w powieściach kryminalnych. Kluczem była ludzka psychika „Jeśli chcesz coś ukryć tak, aby nikt tego nie odkrył, umieść to na widoku”. Podniosłam ten mały klucz i popatrzyłam na obszerny zegar stojący w kącie biura. To była jedyna pamiątka po rodzicach Jarka. Zmuszona byłam przywyknąć do tego, jak wybija co godzinę. Tylko mój mąż go nakręcał, regulował, dbał o jego czystość. Ja praktycznie nie zwracałam na niego uwagi.
Wprowadziłam klucz do zamka i uchyliłam drzwi. Na dnie skrytki leżało pudełko po butach, a w nim kilka listów. Siadłam na podłodze, ułożyłam je w kolejności daty nadania. Wysyłane były przez ostatni rok i skierowane do mnie. Zaczęłam je czytać. „Nie znasz mnie, ale chciałabym, żebyś mi zaufała, nikt nie zasługuje na takiego łajdaka, jakim jest mój mąż…”.
Pożałuje, że mnie poznał
Przeczytałam sześć listów w ciągu prawie godziny. Właściwie był to ten sam list powtórzony sześć razy, najwyraźniej wysyłany wielokrotnie z nadzieją, że przynajmniej jeden z nich do mnie dotrze. Dokładnie opisywały sytuacje z życia Jarka i Iwony, jego pierwszej żony. Wszystko w ich życiu było idealne. Aż do dnia ślubu…
Na początku był idealnym kandydatem na męża. Później zaczął mnie oszukiwać. Pierwszy raz zdradził mnie już podczas naszego wesela. Na początku starał się to ukryć, ale z czasem stawał się coraz bardziej bezczelny. Nie miałam gdzie iść, nie posiadałam żadnych oszczędności, więc milczałam. Ale kiedy na świat przyszło nasze drugie dziecko, nie mogłam już dłużej znosić tej sytuacji – wtedy mnie uderzył. Zaczął mnie obwiniać, że to ja jestem niewierna, że się puszczałam, a dzieci pewnie nie są jego...
Jego rodzina okazała mi pełne wsparcie. Byli zszokowani prawdą o swoim synu, ale nie chcieli kryć jego zdrad. Pokryli koszty prawników, którzy doprowadzili do rozwodu, a on został bez środków do życia...
Dowiedziałam się, że wrócił do Polski. I że zdołał przekonać kolejną niewinną duszę, jaki jest wspaniały. I tak będzie – aż do ślubu. Nie decyduj się na małżeństwo z nim! Wyślij go do diabła. Jeżeli nie wierzysz mnie, oto kontakt do mnie, do jego rodziców, a także nasz adres w Düsseldorfie...
Nie musiałam do nich dzwonić. Odnalazłam poszukiwane dowody, które potwierdziły, iż zostałam podstępnie oszukana. Mężczyzna, którego darzyłam uczuciem, okazał się patologicznym oszustem. Umiejętnie ukrywał swoje prawdziwe oblicze, aż do momentu, kiedy poczuł się bezpieczny... Jednak nie tym razem! Czy naprawdę wierzył, że po odkryciu jego prawdziwego ja, będę milczała? Na pewno nie! Ten łajdak pożałuje, że trafił właśnie na mnie.
Czytaj także:
„Bratowa na swoich dzieciach nie oszczędza, ale mojemu synowi przynosi używane zabawki w prezencie. Co za tupet”
„Rozwiodłam się z mężem, bo nie utrzymywał porządku w domu. Dosyć miałam bycia jego praczką, sprzątaczką i pomywaczką”
„Mąż w ataku furii zepchnął mnie ze schodów i straciłam swojego synka. Nie umiem mu wybaczyć, ani od niego odejść”