„Wpadłem z pierwszą lepszą panną z klubu. Nie pamiętałem nawet jej imienia, a teraz mamy tworzyć rodzinę”

Mężczyzna nie w humorze fot. iStock by GettyImages, Oliver Rossi
„Najpierw dziecko, potem wspólne mieszkanie, a na końcu ślub? Z tą kobietą nie mogłem liczyć na zakładanie rodziny po bożemu”.
/ 15.11.2023 13:09
Mężczyzna nie w humorze fot. iStock by GettyImages, Oliver Rossi

Otworzyłem oczy i zupełnie nie wiedziałem, gdzie jestem. Po imprezie u Kacpra znalazłem się w jakimś obcym mieszkaniu, a obok mnie leżała obca dziewczyna.

Musiałem się otrzeźwić zimnym prysznicem, żeby w ogóle mózg zaczął kojarzyć fakty. Zacząłem sobie przypominać kolejne shoty, wygibasy na stole, aż wreszcie podróż Uberem. Nieźle dałem czadu.

Jak ona ma na imię?

Laska, obok której się obudziłem, dalej słodko chrapała. Desperacko potrzebowałem kawy, więc poszedłem do kuchni. Tam na lodówce był przypięty magnesem rysunek z podpisem „Dla cioci Oli”.
Namierzyłem ekspres i czekając na małą czarną pomyślałem, że mam fart. Zupełnie nie pamiętałam imienia tej laski, a tu taka oczywista wskazówka.

Wreszcie gospodyni musiała zwlec się z łóżka, bo stanęła w drzwiach z nietęgą miną. Widać, że kac zmiatał ją z planszy, ale i tak wyglądała całkiem nieźle.

– Cześć. Pozwoliłem sobie zaparzyć kawę. Ola, to była naprawdę świetna noc – siliłem się na uprzejmość.

– Co? – zdziwiła się. Witasz się po hiszpańsku czy pomyliłeś imiona?

Zmieszałem się i wskazałem głową na lodówkę.

– To od siostrzenicy mojej współlokatorki Sherlocku. Nie mam tak na imię. Idę dalej spać – wychrypiała.

Odwróciła się na pięcie i poszła do swojego pokoju.

Ja dokończyłem kawę, zgarnąłem swoje graty i poszedłem do domu.

To była siostra mojego kumpla?!

Byłem przekonany, że nigdy więcej nie zobaczę tej laski. A jednak, tydzień później dostałem sms:

„Hejka. Tu nie–Ola z imprezy Kacpra. Spotkamy się?”

Wykombinowałem, że mój numer mogła wziąć tylko od Kacpra. Postanowiłem o nią wypytać, więc do niego zadzwoniłem.

– Idioto, to jest moja siostra – wycedził wściekły, gdy w ramach wstępu opowiedziałem mu szczegóły namiętnej nocy. – Normalnie musiałbym dać ci w ryj, ale to ona prosiła mnie o twój numer, więc ewidentnie cię polubiła.

Niby kojarzyłem, że Kacper ma siostrę. Ale z tego, co było mi wiadomo, mieszkała i studiowała w Londynie, i nigdy wcześniej nie miałem okazji jej poznać.

– I pewnie powiedziała ci, jaki cyrk odstawiłem z jej imieniem?

– No, nieźle się uśmiałem. Niezły z ciebie detektyw. Pewnie wodziłaby cię za nos w ramach żartu jeszcze jakiś czas, więc oszczędzę ci tych tortur. Edyta, moja siostra nazywa się Edyta.

Po tej rozmowie właściwie od razu do niej zadzwoniłem żeby się umówić. Spotkaliśmy się w barze.
Siedzieliśmy przy piwku i docinała mi dobre dwie godziny. Kiedy wreszcie dopadł nas lekki rausz, a ja nabrałem animuszu zapytałem: – Długo jeszcze zamierzasz się ze mnie nabijać, czy już mogę cię pocałować?

I zanim jeszcze zdążyła zaprotestować, podsunąłem się do niej, wplotłem dłoń we włosy i namiętnie pocałowałem.

Znowu skończyliśmy w jej mieszkaniu. Jednak kolejnego ranka pamiętałem każdy szczegół upojnej nocy. I tak się zaczęło. Zostawałem coraz częściej, na coraz dłużej. Zaczęliśmy się spotykać.

Edyta z biegiem czasu coraz bardziej mi imponowała. W Londynie skończyła prawo i mogła zarabiać krocie w korporacji. Ona jednak pracowała dla organizacji, która walczyła o prawa kobiet. Ja byłem przy niej jak trybik – klepałem w exelu, licząc zyski korporacji.

– Gardzę swoją robotą, ale mam z tego dobre pieniądze – uciąłem. Nie chciałem kreować się ani na pracownika oddanego korporacji, w ogóle nie chciałem być z tym kojarzony. Ale powiedziałem jej, że potrzebuję tej roboty żeby pomóc mamie opłacić opiekę nad niepełnosprawnym bratem.

– Hej, pomagasz swojej rodzinie, to godne podziwu. Poza tym, wiem, że coś tam brzdękasz, Kacper mi powiedział. Kiedy mnie zabierzesz na koncert?

No niby grałem na gitarze elektrycznej w zespole. Założyliśmy go z kumplami na studiach. Mieliśmy nawet nadzieję, na zrobienie zawrotnej kariery, ale ja potrzebowałem stabilnego zatrudnienia, więc nie mogłem się zaangażować w stu procentach. Stanęło na tym, że grywamy dla zabawy w klubach i barach.

Nie wiem czy Edyta stała się tak wielką fanką naszego zespołu, czy przychodziła dla mnie, ale była na każdym koncercie. Potem zawsze kończyliśmy albo u niej, albo u mnie. Kilka miesięcy później ocknąłem się, że kocham ją do szaleństwa.

– Edyta, chciałabyś pójść na obiad do mojej mamy? Fajnie byłoby żebyście się poznały. No i za Wojtkiem oczywiście też – zapytałem.

– No już myślałam, że nigdy nie spytasz. Z przyjemnością ich poznam – przyklasnęła w ręce.

Rodzina była zadowolona, ale nie zachwycona

Mama zrobiła gołąbki i sernik na deser. Dziewczyny naprawdę świetnie się dogadywały. W pewnym momencie nawet zaczęły ze mnie żartować.

W pewnym momencie zauważyłem jednak, że Wojtek jest nie w sosie. Mój brat cierpiał na dziecięce porażenie mózgowe i był przykuty do wózka. Może fizycznie nie domagał, ale był bardzo sprawny umysłowo i trochę nadwrażliwy emocjonalnie.

– Ej Wojtek, co jest?

– Edyta jest super, ale nie chce żebyś się z nią spotykał – powiedział ze smutkiem

– O czym ty mówisz? – zapytałem zdziwiony.

– No bo weźmiecie ślub, potem zrobicie dzieci i już w ogóle przestanę cię widywać. Znajdziesz wtedy dla mnie czas? No nie, a nie mam nikogo innego! – powiedział z wyrzutem i zamknął się w swoim pokoju.

Ojciec nas zostawił, kiedy tylko się zorientował, że Wojtek nigdy nie będzie zdrowy. Chłopak widział we mnie nie tylko brata, ale też ojca i przyjaciela. Czasem nawet u mnie pomieszkiwał żeby mama mogła odpocząć. Bał się, że teraz to się skończy.

– Co ty wygadujesz? Po pierwsze Edyta cię polubiła, a po drugie zawsze będziesz dla mnie najważniejszy – zapewniłem.

Wspólna przyszłość pojawiła się zbyt szybko

Tej nocy pierwszy raz powiedziałem jej, że ją kocham. Odwzajemniła moje wyznanie. Od tamtej pory, przez następne miesiące widywaliśmy się niemal codziennie.

Wreszcie ustaliliśmy, że czas zamieszkać razem. Daliśmy sobie miesiąc na znalezienie jakiegoś dwu–trzypokojowego mieszkania. Salon z kuchnią i sypialnia. Chodziło też o to, żeby Wojtek mógł spać na kanapie, a najlepiej miał swój pokój.

Jednak sprawy się troszkę skomplikowały.

– Muszę ci coś powiedzieć. Nie wiem jak, więc mówię wprost. Będziemy mieli dziecko – stała na przeciwko mnie, trzymając test ciążowy.

– O kurde – tylko tyle byłem w stanie z siebie wydusić.

– No właśnie. To jest fatalny moment. A my nawet o tym nie rozmawialiśmy. No ale stało się. Pogadamy o tym, jak wrócisz z pracy.

To był kubeł zimnej wody. Przeanalizowałem chyba wszystkie możliwe scenariusze. W każdym z nich byłem zaangażowanym ojcem. Nie chciałem żeby dzidzia wychowywała się bez ojca tak, jak ja i Wojtek. I o tym zamierzałem zapewnić Edytę.

– Nie do końca dociera do mnie ta sytuacja. Muszę też pogadać z Wojtkiem, bo to komplikowała nasze sprawy mieszkaniowe. Wiesz, jaki jestem dla niego ważny, nie mogę go zostawić.

Zrozumiała. Matka mojego dziecka była naprawdę mądrą kobietą.

Wojtek natomiast nie był zachwycony. Jednak kiedy zapewniłem go, że w moim mieszkaniu będzie miał swój pokój, to nawet się ucieszył, że zostanie wujkiem. Mama była zawiedziona i niemal zrozpaczona.

– Michaś, ty sobie nie poradzisz. Przecież nie wiesz, jak być ojcem. Jak ty to sobie wyobrażasz? – lamentowała mama.

– Mamo, od kilkunastu lat jestem ojcem dla Wojtka, nie zauważyłaś? Na pewno uda nam się wychować maleństwo, szczególnie jeśli zgodzisz się trochę pomóc.

Mama spuściła głowę. Wiedziała, że mam rację. Może też się bała, że zabierze jej mnie inna kobieta.

– Syneczku, może nie jestem zachwycona, ale na mnie zawsze możesz liczyć.

Nowe życie

Towarzyszyłem Edycie w każdym najdrobniejszym badaniu. Szukałem nam nowego lokum i poświęcałem możliwie jak najwięcej czasu Wojtkowi, żeby nie czuł się odtrącony. Do tego robiłem nadgodziny w pracy.

Byłem wykończony tym maratonem, ale miałem nad wszystkim pieczę. Aż na początku ósmego miesiąca Edyta zadzwoniła spanikowana.

– Michaś, wody mi odeszły. To za wcześnie, boję się – płakała do słuchawki.

W tym czasie był u mnie Wojtek. Nie miałem czasu żeby go odwieźć do mamy, więc zabrałem go ze sobą do szpitala.

Godzinę później na świat przyszedł Franciszek. Dostał tylko 6 punktów, więc szybko położono go w inkubatorze.

Kiedy Edyta zasnęła wyczerpana, poszedłem do Wojtka, który czekał dzielnie na korytarzu.

– No to gratuluję – powiedziałem. – Zostałeś stryjkiem. Chcesz zobaczyć bratanka?

Zaprowadziłem go na oddział i pokazałem mu Franka.

– Jest teraz bardzo słaby i malutki. To oznacza, że będę musiał się nim zająć, żeby zdrowo rósł. To oznacza, że będziesz musiała trochę zatroszczyć się o mamę. Zgoda?

Popatrzył na mnie uważnie, i podniósł dłoń żeby przypić mu piątkę. Kamień spadł mi z serca.

Wojtek zmężniał!

Franek został wypisany miesiąc później. Kiedy wiosłem go do domu, był już pulchniutkim niemowlakiem.
Od czasu naszej rozmowy w szpitalu Wojtek naprawdę wydoroślał. Miał dopiero szesnaście lat, ale miałem wrażenie, że chce abym mógł na nim polegać. Chyba niepotrzebnie traktowałem go jak dziecko. Wzbudził we mnie takie zaufanie, że zamiast mnie, to on płacił rachunki za mieszkanie mamy. Wydawało się nawet, że im więcej obowiązków mu przekazuję, tym on lepiej się z nich wywiązuje.

Pierwsze dni po wyjściu ze szpitala Edyta z Frankiem spędziła u jej rodziców. Musiałem jeszcze odmalować ściany w nowym mieszkaniu.

– Rety, jak ładnie. Na bank będziemy tu najszczęśliwsi – powiedziała, kiedy weszła tam pierwszy raz i przytuliła się do mnie.

Zaraz potem usłyszałem otwierającą się windę i na wózku wjechał Wojtek.

– A kanapa się rozkłada? – krzyknął radośnie od progu.

Uśmiechnąłem się i zaprowadziłem go do jego własnego pokoju. Patrzył na mnie i nie mógł z siebie wydusić słowa.

– A tu masz klucze. Za rok matura, więc będziesz miał stąd bliżej na studia.

Z Edytą prawie nie spaliśmy pierwszej nocy. Nie mogliśmy się nagadać w naszej sypialni.

– Kiedy dwa lata temu stałem w twoje kuchni, i pomyliłem twoje imię, uwierzyłabyś, że będziemy rodziną? – zapytałem, tuląc ją do siebie.

– Yhm, od razu wiedziałam, że z ciebie doskonały materiał na męża – powiedziała z przekąsem.

– Na męża powiadasz? Czy to są oświadczyny? – zapytałem.

– No wiesz, u nas wszystko było odwrotnie, to i ja mogłabym przyklęknąć na jedno kolanko.

Czytaj także:
„Albo zoperuję biust, albo stracę męża. Przyjaciółki zazdroszczą mi hojnego ślubnego, a ja płaczę w ukryciu, bo czuję się niekochana”
„Zaczęło mi się powodzić, i nagle otoczył mnie wianuszek kobiet. Każda widziała jedynie mój stan konta, więc je testowałem”
„Ojciec uknuł podstęp, żebym poznała swoją macochę. Ten człowiek nawet po śmierci nie przestał mnie zaskakiwać”
 

Redakcja poleca

REKLAMA