„Wpadłam na pomysł, jak uratować związek brata. Przeze mnie bratanek wychowa się bez ojca”

zdenerwowana dziewczyna fot. Adobe Stock, SHOTPRIME STUDIO
„Posiadałam niemal całą wiedzę o niewierności Pawła. Jeden ze współpracowników mojego ukochanego, który pracuje razem z Pawłem, wygadał się, że mój brat w dalszym ciągu widuje się potajemnie z Kamilą”.
/ 22.10.2024 21:15
zdenerwowana dziewczyna fot. Adobe Stock, SHOTPRIME STUDIO

Jakiś czas temu mój brat wpadł do kraju zobaczyć się z dzieciakami. Na ten moment nie planuje ich zabierać ze sobą do Norwegii. Żony też nie weźmie, bo już jej zakomunikował, że planuje złożyć papiery rozwodowe. Życie potoczyło się zupełnie inaczej, niż to sobie wyobrażał.

Zmęczone długimi zakupami, rozsiadłyśmy się w przytulnej kafejce. Renata po raz kolejny zaczęła mnie wypytywać, ile wiem na temat miłostek jej małżonka. To już druga próba nakłonienia mnie do zwierzeń.

Posiadałam niemal całą wiedzę o niewierności Pawła. Jeden ze współpracowników mojego ukochanego, który pracuje razem z Pawłem, wygadał się, że mój brat w dalszym ciągu widuje się potajemnie z Kamilą.

Została szefową mojego brata

Zaczęła pracę w ich przedsiębiorstwie dwanaście miesięcy temu. Ponoć oczarowała Pawła podczas pewnego spotkania pracowniczego, gdzie lał się alkohol. Mój brat kiepsko znosi procentowe trunki, dał się jak dzieciak namówić na wyjście z knajpy, poszedł z nią, no i wpadł po uszy. Ciężko stwierdzić, czy to było zakochanie. Szybko pięła się w górę i została szefową mojego brata.

– Daj spokój, to niemożliwe. Znam go jak własną kieszeń. Twierdził, że to tylko przelotna fascynacja, nic poważnego i że definitywnie z nią zerwał. Nie okłamałby mnie. Miał chwilowe zaćmienie, ale to zamknięty rozdział, poza tym wiesz, jak uwielbia wasze córeczki – usiłowałam przekonać szwagierkę, że jej obawy są zupełnie bezpodstawne.

– Córeczki to on uwielbia, ale mnie... – Renata urwała w pół zdania.

– Przestań, jesteście małżeństwem zaledwie od pięciu lat, to zdecydowanie za wcześnie na jakieś kryzysy – starałam się obrócić całą sytuację w żart i zaśmiałam się nienaturalnie.

– Widzę, jak mnie unika... A jeśli zechce się rozwieść, to ja tego nie przetrwam... – nagle zamilkła.

Podniosła się z miejsca i odeszła bez pożegnania. Poczułam niepokój. Było mi naprawdę żal żony mojego brata. Pamiętam, jak kiedyś, zanim jeszcze stanęli na ślubnym kobiercu, zwierzyła mi się, że jest szaleńczo zakochana w Pawle. Zaciekawiona, dopytałam, co ma przez to na myśli.

Ona z całą powagą odparła, że gdyby pewnego dnia ją porzucił, straciłaby chęć do życia. Była przekonana, że prędzej czy później to nastąpi. Kiedy to mówiła, w jej oczach czaił się ogromny smutek i przerażenie, zupełnie jakby rzeczywiście ujrzała przed sobą tę tragiczną wizję przyszłości. Jej słowa napędziły mi wtedy niezłego stracha.

Dobrze się złożyło, że niedługo wzięli ślub, a Paweł był autentycznie zauroczony Renatą. Teraz jednak, słysząc jej wypowiedzi nacechowane taką grobową powagą, obawiałam się, że faktycznie mogłaby targnąć się na swoje życie. 

Na myśl o Renacie ogarniało mnie współczucie, bo znalazła się w nie do pozazdroszczenia położeniu.

Osiągnął niezły sukces zawodowy

Nawet gdyby Paweł postanowił zakończyć romans z tą wywłoką, nie zdecydowałby się na to z uwagi na swoją pozycję zawodową. Mój brat osiągnął niezły sukces zawodowy. Jego wynagrodzenie było na tyle wysokie, że stać go było na sporo.

Regularne spłaty zobowiązań kredytowych nie stanowiły problemu, a do tego mógł pozwolić sobie na porządny wózek, wypady na fajne wczasy, markowe ubrania i modne żarcie. Wystarczało mu nawet na różne przyjemności. Co więcej, co miesiąc udawało mu się uzbierać całkiem pokaźną sumkę oszczędności. A na dokładkę dobrał się do swojej szefowej…

Przez całą podróż do mieszkania chodziła mi po głowie tylko jedna myśl: „Trzeba go jakoś odwieść od tego idiotycznego pomysłu”. Ledwo weszłam do środka, od razu chwyciłam za telefon i drżącymi dłońmi próbowałam dodzwonić się do Pawła, ale bez skutku. Odebrał dopiero następnego poranka.

– Cześć, mały. Znajdziesz dla mnie moment? Może wpadniesz dzisiaj?

– Jeżeli to coś ważnego, to mów, o co chodzi. Jestem okropnie zajęty… – ewidentnie nie palił się do spotkania.

– Fajnie by było się spotkać i pogadać… – zaczęłam.

– Słuchaj, jak zamierzasz wtrącać się w moje sprawy prywatne, to sobie odpuść – wtrącił się. Jestem dorosły.

Zapadła cisza, która po chwili została przerwana przez moje zdradzieckie westchnięcie.

– Słuchaj, no...

– Aha, czyli masz zamiar nawracać mnie na właściwą ścieżkę, dobrze rozumiem? W takim razie daj sobie spokój ze spotkaniem. Cześć, siora.

Zdawałam sobie sprawę, że nic więcej nie wskóram. Musiałam wymyślić jakiś inny sposób, aby uratować bliskich mojego brata.

Obawiałam się jego reakcji

Łamałam sobie głowę na różne sposoby, ale nic sensownego nie wymyśliłam. W końcu postanowiłam powiedzieć o wszystkim Zośce, kumpeli z roboty.

– No wiesz, jak twój brat romansuje z laską z firmy, to chyba najlepiej by było, jakby zmienił robotę. Ale nie mam bladego pojęcia, jak miałby to zrobić… – stwierdziła.

Idea mojej koleżanki wprost powaliła mnie na kolana. Podzieliłam się nią z Leszkiem, choć obawiałam się jego reakcji. Że mnie po prostu wyśmieje. W końcu jak przekonać mojego brata, żeby zmienił zatrudnienie, kiedy to, co teraz robi, sprawia mu wielką satysfakcję?

Szczęście się do mnie uśmiechnęło. W zakładzie pracy małżonka okazało się, że poszukują osoby na stanowisko kierownika nowo powstającego oddziału. Profil wymaganych kompetencji idealnie pasował do tego, co potrafił mój brat. Nie musiałam specjalnie namawiać męża, ponieważ obydwaj z Pawłem byli absolwentami tych samych studiów.

Wytłumaczyłam zatem Leszkowi, że gdyby Paweł zrezygnował z dotychczasowej roboty, rzadziej by się widywał z Kamilą, co dałoby nadzieję na ocalenie jego związku małżeńskiego. Mój mąż przez moment się zastanawiał, a potem jego twarz rozjaśnił uśmiech.

– Paweł to strzał w dziesiątkę. Zna się na tym fachu lepiej niż ktokolwiek inny. Prezes na pewno dorzuci parę groszy, żeby go podkraść innej firmie – Leszek aż się uśmiechnął.

Nie martw się, Renatko, jakoś to będzie. Skup się na sobie i czekaj, co przyniesie los… Paweł postanowił zmienić pracę, a gdy tylko będzie z dala od Kamili, jego żona da z siebie wszystko, by wymazać z jego pamięci tamtą kobietę.

Już dzień po tym, jak Leszek zareklamował kandydaturę szwagra prezesowi, ten zadzwonił do niego. Podobno szef stwierdził, że muszą zaproponować Pawłowi korzystne warunki zatrudnienia, bo zdają sobie sprawę, że konkurencyjne firmy rozpieszczają inżynierów z tej branży.

– Siemasz szwagrze! Strasznie długo się nie odzywałeś. Co tam u ciebie? Całkiem o nas zapomniałeś? – zagaił Leszek. – Koniecznie musimy się zobaczyć.

Po tych słowach mąż zamilkł.

– Dobra, spokojnie. Nie musisz się spotykać z Moniką, jak nie chcesz – odparł w końcu, mówiąc ciszej. – Chodzi mi o to, że mam do ciebie sprawę. To ja, a nie moja żonka. Rzecz tyczy się roboty. Mam dla ciebie ofertę, której nie da się odmówić – wytłumaczył.

Moja strategia zadziałała

Postanowili, że się zobaczą, ale od tego momentu nawet małżonek nie zdradzał mi za dużo szczegółów. Mimo to, wszystkie znaki na niebie i ziemi sugerowały, że moja strategia odniosła sukces. Paweł za obopólną zgodą zakończył współpracę z dotychczasowym pracodawcą i przeniósł się do innej spółki, obejmując bardziej prestiżowe stanowisko.

W ciągu pierwszego kwartału był tak zaabsorbowany nowymi obowiązkami, że przypuszczalnie brakowało mu zarówno czasu, jak i energii na kontynuowanie romansu. Pewnego wieczora, kiedy razem z moim mężem siedział w gabinecie, odebrałam telefon od Renaty.

– Słuchaj, on chyba serio z nią skończył. Wraca prosto z roboty i pada z nóg... Mam wrażenie, że jest dla mnie odrobinę życzliwszy – zwierzyła się.

Poczułam ulgę i dodałam szwagierce otuchy, tłumacząc, że musi minąć trochę czasu, by zapomniał o rywalce. Odradziłam, by robiła facetowi jakiekolwiek wyrzuty.

– Sama zobaczysz, Renatko, jakoś to będzie. Teraz zadbaj o siebie, zafunduj sobie modne ciuszki, kosmetyki, parę seksownych fatałaszków i wyczekuj właściwego momentu.

Moja szwagierka Renata wzięła sobie do serca to, co jej powiedziałam. Gdy zjawiła się na przyjęciu imieninowym mojej mamy, prezentowała się wprost obłędnie. Nawet mój małżonek to zauważył.

– Słuchaj, jakbyś nie była moją szwagierką, to chyba zaprosiłbym cię na jakąś randkę... – mrugnął do niej porozumiewawczo.

– Właśnie o to chodzi – wyszeptałam jej dyskretnie, kiedy razem zanosiłyśmy talerze do zmywania.

Nie mogłam w to uwierzyć

Minęło zaledwie sześć miesięcy od kiedy Paweł zaczął pracę, a już otrzymał propozycję od wiceprezesa głównej siedziby firmy w Norwegii, aby przenieść się do Oslo. Mój brat długo się nie wahał. Zaproponowano mu świetne zarobki, mieszkanie służbowe (z możliwością sprowadzenia bliskich), auto oraz przyspieszoną naukę języka norweskiego.

Umowa miała obowiązywać przez 36 miesięcy. Pod koniec czerwca pożegnaliśmy go na lotnisku. Po paru tygodniach przekazał Renacie, że nie uda mu się sprowadzić rodziny do Norwegii ze względu na pewne komplikacje, ale zapewnił, że wszystko powinno się wyjaśnić w ciągu dwóch miesięcy.

Sprawa wyjaśniła się dość szybko. Znajomy mojego ukochanego, zatrudniony w poprzedniej firmie mojego brata, poinformował nas, że Kamila złożyła wypowiedzenie, gdyż otrzymała rewelacyjną ofertę zatrudnienia w tej samej branży, tyle że w… stolicy Norwegii. Od razu domyśliłam się, kto pomógł jej w zdobyciu tego stanowiska. Już wtedy byłam przekonana, że związek Pawła i Renaty legnie w gruzach.

Przed czterema tygodniami mój brat postanowił złożyć wizytę swoim pociechom w Polsce. Na ten moment nie planuje zabierać ich ze sobą do Oslo. Swojej żony także nie ma zamiaru tam zapraszać, gdyż oznajmił jej wprost, iż pragnie zakończyć ich małżeństwo. Początkowo Renata zareagowała bardzo emocjonalnie.

Zażyła sporą dawkę leków, wylądowała w szpitalu, a następnie musiała pozostawać pod stałą opieką lekarza, który regularnie ją odwiedzał. Wymagała ciągłego nadzoru. Aktualnie moja szwagierka dzielnie stawia czoła wyzwaniom jako samodzielna mama, choć nie jest to łatwe. Ja zaś od paru dni nie ruszam się z mieszkania i płaczę jak małe dziecko.

Ciągle zastanawiam się, czy to moja wina. Gdyby Paweł nie zatrudnił się w firmie mojego męża, raczej nie dostałby propozycji pracy poza Polską. A jakby pracował w kraju, dużo łatwiej udałoby się go namówić, żeby poświęcił się rodzinie. No ale stało się inaczej. Teraz to nawet ich dzieciaki będą dorastać bez taty.

Choć kto wie, może nie mam racji? Może tak musiało się stać i nieważne, co bym zrobiła, i tak by to nic nie dało, bo Paweł najzwyczajniej w świecie przestał darzyć Renatę miłością?

Karolina, 37 lat

Czytaj także:
„Miałam romans, bo brakowało mi wrażeń w życiu. Jedno wydarzenie sprawiło, że zaczął liczyć się dla mnie tylko mąż”
„Syn wziął sobie miastową pannicę i olał rodzinną spuściznę. Nie po to go urodziłam, by pracował w korporacji”
„Zamieniłem Lexusa na traktor i wreszcie jestem szczęśliwy. Oprócz czystego powietrza, na wsi znalazłem inne atrakcje”

Redakcja poleca

REKLAMA