Przekroczenie czterdziestki u faceta wygląda różnie – jeden zostaje tatą, inny dziadkiem, a jeszcze komuś innemu teściowa szuka żony. Ja się zaliczałem się do tej ostatniej grupy. Odkąd zacząłem zwracać uwagę na dziewczyny, to omijałem na kilometr coś, co mogłoby przerodzić się w poważną relację.
Rodzina to nie moja bajka
Nigdy nie należałem do podrywaczy, którzy po każdej balandze budzą się obok nowej panny. Zawsze byłem lojalny, a parę moich związków przetrwało dłużej niż rok.
Kiedy jednak zaczynało robić się zbyt poważnie i na horyzoncie pojawiały się jakieś zobowiązania, po prostu to kończyłem. Nie kręciło mnie dzielenie kąta z drugą osobą, a co dopiero budowanie rodzinnego gniazdka i powiększanie populacji. Zero zapędów do rozmnażania się i przygotowywania przytulnego lokum dla małych brzdąców.
Gdy zaczynałem studia, zależało mi na tym, aby nic nie odwracało mojej uwagi od nauki. Nie podjąłem decyzji o studiowaniu architektury pod wpływem chwili – wiedziałem, że to wymagający kierunek. Dlatego towarzystwo płci pięknej było mile widziane, ale tylko wtedy, gdy ja tego potrzebowałem. Chciałem, aby kontakty z dziewczynami odbywały się na moich zasadach.
Miałem spore ambicje
Gdy skończyłem uczelnię, musiałem ciężko pracować, aby zbudować swój wizerunek i renomę. Zależało mi na tym, by osiągnąć ten cel w ekspresowym tempie. Marzyłem o angażu w uznanej pracowni architektonicznej, gdzie będę miał okazję się sprawdzić i podszkolić. Jako prymus nie chciałem zajmować się projektowaniem domków działkowych.
Szedłem obraną przez siebie ścieżką kariery, przechodząc do kolejnych, lepszych przedsiębiorstw. Po upływie sześciu lat zyskałem już rozpoznawalność w branży. Mieszkałem w Warszawie, jeździłem porządnym autem i miałem eleganckie mieszkanie… A wokół mnie ciągle kręciły się dziewczyny. Wszystkie były atrakcyjne i kuszące, ale żadnej z nich nie wyobrażałem sobie u swojego boku za rok czy pięć lat.
W dzisiejszych czasach mało kto decyduje się na ślub przed swoimi trzydziestymi urodzinami. Ja też miałem inne priorytety – chciałem najpierw do czegoś dojść w życiu, a nie od razu zakładać rodzinę z żoną, gromadką pociech i zwierzyńcem. Nie, to zdecydowanie nie był jeszcze ten moment na słodkie i gorzkie chwile małżeńskiego życia.
Matka nie dawała mi spokoju
W obecnej sytuacji zależało mi na kobiecie, która od czasu do czasu spędziłaby ze mną trochę czasu, z którą mógłbym bez wstydu pokazać się na służbowym przyjęciu i która oszczędziłaby mi ciągłego zrzędzenia… Od tego miałem mamę.
– Słowo daję, powinieneś wreszcie wziąć ślub. Bo jak nie, to najlepsze panny z okolicy będą za chwilę pozajmowane, a ty się przyzwyczaisz do bycia singlem na dobre.
– Spokojnie, jak nadejdzie odpowiedni moment, to się za kimś porozglądam – odpowiadałem jej cierpliwie.
Później dałem sobie spokój z tłumaczeniem się i zacząłem stronić od rodzinnych imprez. Nie odbierałem już telefonów od mamy. Chyba dotarło to do niej, bo dała mi święty spokój. Poczułem pewną ulgę… Moja kariera stopniowo zbliżała się do miejsca, w którym pragnąłem być.
Zapragnąłem stabilizacji uczuciowej
Pracowałem jako szef ekipy projektantów w sporej firmie, zarabiałem kupę szmalu, mogłem pozwolić sobie na zakup mieszkania bez brania pożyczki. Firmowe auto robiło wrażenie na kumplach i ludziach z okolicy.
Ale w końcu stuknęła mi czterdziestka i doszedłem do wniosku, że najwyższy czas rozejrzeć się za jakąś małżonką, która urodzi mi dzieciaki, bo niedługo wiekiem będę bardziej przypominał dziadka niż tatusia.
Pomyślałem, że czas nieco odpuścić pracę i skupić się trochę na sprawach sercowych. Na początek postanowiłem się rozejrzeć wśród moich znajomych – może ktoś z nich miał jakieś fajne siostry albo kuzynki na wydaniu, z którymi mógłbym się umówić.
Później rozpocząłem poszukiwania w rozmaitych miejscach. Zaliczałem lokale z muzyką na żywo, teatry, miejsca kulturalne, modne kafejki i bary. Niestety, bez rezultatu. W końcu sięgnąłem po aplikację do randkowania i zacząłem umawiać się przez internet.
Młode kobiety pytały o kasę
– Nie poddawaj się – ciągle przypominała mi moja rodzicielka. – Zakochanie od pierwszego wejrzenia to tylko bajka.
Miała stuprocentową rację. Mimo to nie poddawałem się i dalej umawiałem się na spotkania przy kawie albo pizzy. Niestety, z każdym następnym razem miałem coraz bardziej dość. Zupełnie znienacka dotarło do mnie, że czwarty krzyżyk na karku to dla faceta dziwna sprawa. Interesują się nim zarówno młode dziewczyny po dwudziestce, jak i te trochę starsze – nawet po pięćdziesiątce.
Powinienem przebierać w propozycjach jak w ulęgałkach. Ale te młodsze zwracały uwagę przede wszystkim na to, jakim autem jeżdżę i czy mam drogie ciuchy.
Było przyjemnie, kiedy płaciłem za spotkania, dawałem prezenty i towarzyszyłem im na imprezach, ale po kilku randkach dałem sobie z tym spokój. Zorientowałem się, że można się skompromitować, pokazując się z osobą, która myli Grzegorza Ciechowskiego z Krzysztofem Krawczykiem, a Moneta z Pokemonami. Dlatego przerzuciłem swoje zainteresowanie na dojrzalsze kobiety w moim wieku, mimo nieprzychylnego nastawienia mojej matki.
Starsze miały bagaż doświadczeń
– Nie jestem przekonana, synku. Panie z bagażem doświadczeń to ciężki kawałek chleba – przestrzegała mnie mama. – Dla nich priorytetem będzie poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa, a nie ty. No i możesz co prawda zostać tatą, ale ich pociech, a nie własnych.
Panie w zbliżonym do mojego wieku przeważnie miały już za sobą pewne doświadczenia życiowe. Zwykle przynajmniej raz, a niejednokrotnie więcej, przechodziły przez rozwód lub aktualnie znajdowały się w trakcie tego procesu. Ich sytuacja życiowa była mocno uzależniona od posiadania potomstwa, które stanowiło dla nich absolutny priorytet.
Doskonale to rozumiałem, jednak oczekiwanie z ich strony, abym błyskawicznie podjął decyzję co do naszej wspólnej przyszłości, było dla mnie nie do zaakceptowania. Mimo wszystko nie zamierzałem ulegać takiej presji.
Byłem dla nich jak łup
Cóż, chyba bycie singlem przez długi czas odcisnęło na mnie swoje piętno, ponieważ nie czułem się jeszcze gotowy, aby wpuścić do mojego serca, mieszkania i codzienności dziewczynę wraz z całym jej doświadczeniem życiowym oraz wszystkimi dodatkami, jakie ze sobą niesie.
Zdarzało się, że po raz kolejny miałem wrażenie, że jestem jak bankomat do wypłacania pieniędzy, z którego tym razem trzeba sfinansować wypady do wesołego miasteczka i wypoczynek z najbliższymi.
Przysłuchując się ich zwierzeniom o tym, przez jakie piekło przeszły z poprzednim partnerem i zastanawiałem się, jak to możliwe, że nadal mają ochotę wiązać się z kimś nowym. Ja na ich miejscu nawet bym nie próbował.
Kiedy zacząłem interesować się paniami starszymi ode mnie, moja mama o mało nie dostała ataku serca.
– Zwariowałeś, synku?! Chcesz sprawić, że stracę nadzieję na wnuczęta? Ciąża w dojrzałym wieku? Daj spokój! Trendy trendami, ale my, kobiety, jesteśmy ograniczone przez naszą biologię.
Abstrahując od tej ważnej kwestii, w towarzystwie kobiet, które były ode mnie starsze, czasem o kilka lat, miałem wrażenie, że jestem dla nich jak… zdobycz. Wprost promieniały z radości, że mam mniej lat niż one, bo to stanowiło niezbity dowód na to, że wciąż mają powodzenie i są pociągające. Jedna z nich zaproponowała mi nawet spotkanie w knajpce prowadzonej przez jej męża, tylko po to, by zrobić mu na złość. To cud, że wyszedłem z tego bez siniaków na gębie, bo gość nieźle się wkurzył.
Miałem dosyć randek
Zdecydowałem, że dam sobie spokój z umawianiem się. Najwyraźniej nie wszystkim jest pisane znaleźć swoją drugą połówkę.
– Skarbie, co się z tobą dzieje? – westchnęła moja mama. – Co ty wyprawiasz ze swoim życiem? Na co ci te sukcesy zawodowe, wyróżnienia, pieniądze, luksusowy apartament i wakacje na Jamajce, jeśli nie masz, z kim się tym cieszyć?
– No tak, dokładaj mi jeszcze, mamo…
Kiedy wracałem do swojego cudownego mieszkania na poddaszu, miałem tam błogą ciszę i mogłem przebywać w samotności. Jak królewicz w warowni. Jadłem to, co mi smakowało, choć bez specjalnego zapału. Przechadzałem się po okolicy i odwiedzałem kina. Uczestniczyłem w wernisażach i zaglądałem do muzeów. Jeździłem sam na urlop.
Bycie samemu zaczęło mi sprawiać przyjemność, bo nie miałem wyboru, mimo że widok zakochanych i rodzin budził we mnie nostalgię. Otaczająca rzeczywistość faworyzowała związki lub pełne rodziny, przez co na każdym etapie musiałem płacić ekstra za to, że jestem singlem.
Czyżby faktycznie czas na zmiany minął bezpowrotnie? Być może powinienem był posłuchać rad matki i zadbać zarówno o karierę, jak i życie uczuciowe?
Niedługo będę za stary na związek
W tej dziwnej fazie życia kobieta nie była mi już potrzebna. Szukałem tej wyjątkowej, przeznaczonej tylko dla mnie. Takiej, dla której oszalałbym z miłości, poszedł na każdy możliwy układ. Ona wciąż gdzieś się ukrywała przede mną, a ja nie umiałem jej odnaleźć, gdyż dotąd zamiast serca, słuchałem ambicji i rozumu.
Możliwe, że mój ideał odnalazł już drugą połówkę, kiedy ja skupiałem się na rozwijaniu kariery zamiast poszukiwań miłości. Szkoda… Odnosiłem sukcesy w pracy, a prywatnie poniosłem totalną porażkę.
Konsekwencją były docinki od mamy za każdym razem, gdy zjawiałem się samotnie na cotygodniowym rodzinnym posiłku. Przytakiwałem w ciszy, słuchając jej gróźb, że skoro nie radzę sobie z tym sam, to ona wybierze mi małżonkę, bo wie najlepiej, jaka partnerka będzie dla mnie odpowiednia.
– Ktoś taki jak ty? – zaśmiałem się ironicznie.
– Oczywiście! – fuknęła. – Ktoś, kto będzie cię szanować, darzyć uczuciem i troszczyć się o ciebie, nawet gdy będziesz nieznośny.
– Dobra, zamów mi wybrankę z katalogu ideałów. Tato, masz w barku jakiś mocniejszy trunek? Muszę się czegoś napić…
Ostatnio coraz bardziej dręczyła mnie myśl, że przegapiłem okazję i do końca życia będę samotny. Nie mówię, że takie życie jest beznadziejne. Są też jasne strony. Na pewno jest bezstresowe i komfortowe.
Największą wadą jest jednak uczucie wewnętrznej pustki i przegranej, które przeradza się w rozgoryczenie. Zanim się spostrzegę, stanę się zgorzkniałym staruszkiem…
Ale mama wykonała swój ruch, zanim ja zdołałem cokolwiek zrobić.
– To jest Luiza, poznajcie się! – powiedziała do mnie, przedstawiając mi drobną blondynkę.
Chyba coś z tego wyjdzie. Matki to jednak wiedzą, co robią.
Wojtek, 44 lata
Czytaj także:
„Matka wydała mnie za mąż za najlepszą partię we wsi. Może i facet bogaty, ale głupi i kiepski w łóżku”
„Żona namówiła mnie na wyjazd do pracy za granicę. Wróciłem z portfelem wypchanym kasą, ale do pustego łóżka”
„Byłem zazdrosny o kumpla i jego idealne życie. Przestałem, gdy przyłapałem jego matkę z kochankiem”