Reklama

Sklep, w którym pracuję, to dla mnie więcej niż tylko miejsce zarabiania pieniędzy. Każdy dzień to dla mnie kolejne zmaganie o przetrwanie, a premia za zdobycie tytułu pracownika miesiąca jawi się jako światełko w tunelu. Zrobiłabym wszystko, by zdobyć tę nagrodę. Chociaż to tylko kilka dodatkowych banknotów, dla mnie oznacza to spłatę części zadłużenia.

Reklama

Musiałam ją pokonać

Zośka, moja młodsza koleżanka, to największa przeszkoda na drodze do tego celu. Z uśmiechem zdobywa sympatię klientów i szefa, a jej zaangażowanie przynosi efekty. Czasem myślę, że może łatwiej byłoby usunąć ją z drogi.

Obserwowałam, jak z łatwością rozmawia z klientami. Czy to jej urok, czy naprawdę interesuje się każdym, kto wchodzi do naszego sklepu? W każdym razie, jej entuzjazm był zaraźliwy, a ja czułam, że coraz trudniej będzie mi ją pokonać w tym konkursie.

Któregoś dnia poczułam, że to moment, by rozpocząć swoją subtelną grę. Zosia pracowała w sekcji odzieżowej, układając nową dostawę ubrań na półkach. Jej uśmiech i zapał jak zawsze robiły wrażenie na wszystkich dookoła. Czułam, że jeśli teraz nie podejmę działania, szansa na zdobycie tytułu pracownika miesiąca zniknie.

W pokoju socjalnym natknęłam się na Andrzeja,, który parzył sobie kawę. Zawsze był ciekawski i chętnie słuchał plotek. Idealna osoba do mojego planu.

– Hej, jak tam? – zagaił, gdy weszłam.

– Cześć, Andrzej. A wiesz, mogłoby być lepiej… – zaczęłam z udawanym smutkiem.

Opracowałam plan

Podniosłam wzrok, upewniając się, że nikt nas nie słyszy, po czym dodałam nieco ciszej:

– Zastanawiam się, co ta Zosia knuje. Wiesz, tak się stara… Może ma jakieś ukryte intencje?

Andrzej zmarszczył brwi, patrząc na mnie z zainteresowaniem.

– Ukryte intencje? O co ci chodzi?

– A nie wiem… Może to tylko moje wrażenie – rzuciłam, wzruszając ramionami. – Ale czasem mam wrażenie, że nie wszystko jest tak, jak się wydaje.

Choć nie powiedziałam nic konkretnego, zauważyłam, jak Andrzej przygląda się Zosi z nowym, podejrzliwym wyrazem twarzy. To było małe ziarno, ale wiedziałam, że mogło wykiełkować.

Mimo to, w sercu poczułam ukłucie niepokoju. Czy rzeczywiście chciałam tak działać? Jednak wizja nagrody była zbyt kusząca.

Przez kilka następnych dni wyczułam, że coś jest nie tak. Uśmiech Zośki był jakby mniej szczery. Obserwowałam ją uważnie, udając, że jestem zajęta układaniem towaru na półkach. Podczas przerwy lunchowej zauważyłam, że siedzi sama, zamyślona. Chociaż część mnie cieszyła się z takiego obrotu spraw, inna część, ta bardziej ludzka, zaczynała czuć wyrzuty sumienia.

Udało mi się

Kiedy tego popołudnia kierownik poprosił Zosię na rozmowę, wiedziałam, że sprawy zaczynają przybierać nieoczekiwany obrót. Podsłuchałam ich rozmowę, stojąc przy drzwiach biura.

– Zauważyłem, że ostatnio coś się zmieniło w relacjach między tobą a resztą zespołu. Czy coś się dzieje? – zapytał tonem pełnym troski.

– Szczerze mówiąc, sama nie wiem. Czuję, że ludzie zaczynają mnie unikać – odpowiedziała Zosia, a w jej głosie pobrzmiewało zaniepokojenie.

– Czy ktoś może dał ci do zrozumienia, że coś jest nie tak?

– Nie, nikt mi nic nie powiedział wprost.

Odeszłam od drzwi, czując narastające poczucie winy. To ja zasiałam te wątpliwości. Jednak gdy nadszedł dzień ogłoszenia wyników konkursu, wszelkie wyrzuty sumienia zostały chwilowo zepchnięte na bok. Zostałam wywołana jako pracownik miesiąca. A kiedy Zosia podeszła do mnie z uśmiechem, gratulując mi, poczułam, jak w środku coś we mnie pęka. Jej serdeczność tylko zwiększyła ciężar na moim sumieniu.

Było mi głupio

Nie potrafiłam cieszyć się swoim sukcesem. Moje myśli zdominowały wyrzuty sumienia i strach przed konsekwencjami. Współpracownicy, których uważałam za przyjaciół, zdawali się być bardziej podejrzliwi. Ania, która zawsze potrafiła odczytać moje myśli, zatrzymała mnie pewnego dnia po pracy.

– Widzę, że coś cię gryzie. Od czasu ogłoszenia wyników jesteś jakaś inna – powiedziała, patrząc mi prosto w oczy.

Nie mogłam już dłużej udawać. Poczułam, jak emocje, które starałam się tłumić, zaczynają wypływać na powierzchnię.

– To ja rozpuściłam plotki o Zosi. Chciałam zdobyć nagrodę za wszelką cenę. Nie myślałam o tym, jak bardzo ją skrzywdzę – wyznałam.

Ania westchnęła głęboko. Jej milczenie było bardziej wymowne niż jakiekolwiek słowa.

– Zawsze uważałam cię za dobrą osobę. Może się pogubiłaś, ale teraz musisz się zastanowić, co z tym zrobisz – powiedziała.

Przez całą drogę do domu myślałam o tym, co powiedziała Ania. Wiedziałam, że muszę przyznać się do błędu, ale bałam się reakcji Zosi. Strach mieszał się z poczuciem winy, a ja czułam się zagubiona bardziej niż kiedykolwiek.

Chciałam to naprawić

Nadszedł dzień, którego się bałam. Zosia zaczęła swoją zmianę. Wiedziałam, że muszę z nią porozmawiać, zanim sytuacja stanie się jeszcze gorsza. Czekałam, aż będzie miała chwilę wolnego czasu.

– Słuchaj… to ja jestem źródłem tych plotek – wyznałam.

Jej twarz momentalnie przybrała wyraz zaskoczenia. Przez chwilę wyglądało na to, że nie wie, co powiedzieć.

– Ale dlaczego? Myślałam, że się lubimy.

– Wiem, że to niewybaczalne. Byłam zdesperowana i chciałam zdobyć nagrodę. To było głupie i egoistyczne. Przepraszam, naprawdę mi przykro.

Odwróciła się na moment, jakby próbowała zebrać myśli. Po chwili spojrzała na mnie z chłodem, którego nigdy wcześniej u niej nie widziałam.

– Rozumiem, że każdy popełnia błędy, ale to, co zrobiłaś, naprawdę mnie zraniło. To nie było w porządku – powiedziała.

Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Zdawałam sobie sprawę, że jej zaufanie może być czymś, czego nigdy już nie odzyskam.

Źle się z tym czułam

Od dnia, w którym przyznałam się do swoich błędów, nic już nie było takie samo. Zosia unikała mnie, a atmosfera w pracy stała się napięta. Czułam, że straciłam coś znacznie ważniejszego niż pieniądze – straciłam przyjaźń i zaufanie.

Każdego dnia w pracy czułam się jak intruz we własnym środowisku. Moje próby odbudowania relacji z Zosią spotykały się z chłodnym dystansem, a reszta zespołu również patrzyła na mnie z pewną podejrzliwością.

Nawet jeśli Zosia nigdy mi nie wybaczy, a nasza relacja pozostanie tylko cieniem tego, czym była kiedyś, mogłam przynajmniej spróbować być lepszą wersją siebie. To była trudna lekcja o moralności, zaufaniu i skutkach plotek, ale postanowiłam, że wyciągnę z niej jak najwięcej.

Zostawiając za sobą swoje błędy, skierowałam wzrok ku przyszłości, wiedząc, że tylko ode mnie zależy, jak potoczy się moja dalsza droga.

Elwira, 32 lata

Reklama

Czytaj także:
„Bardzo chciałam zostać babcią. Do głowy by mi nie przyszło, że mój wnuk będzie tylko do głaskania”
„Dziecko miało uratować nasz związek. Mąż zamiast zapachu niemowlaka wolał jednak wyperfumowane ciało kochanki”
„Od 15 lat codziennie tęsknię za moim synem. Żałuję, że ze strachu oddałam go obcym ludziom”

Reklama
Reklama
Reklama