Dla tak zapracowanej kobiety jak ja Wojtek był ideałem. Polubiła go nawet moja rodzina, chociaż z początku nie miał z nimi łatwo.
– Dlaczego związałaś się z facetem bez wykształcenia? Ty, kobieta na wysokim stanowisku?
To pytanie przewijało się w różnych wersjach. Bliscy obstawiali, że miłość padła mi na mózg, przyjaciółki szeptały, że to akt desperacji, bo nie znalazłam nikogo lepszego, a latka lecą. Z czasem otoczenie przekonało się, że dobrze wybrałam i mój ukochany zaczął mieć wianuszek wielbicielek, moich własnych koleżanek, które prawiły mu zawstydzające komplementy i zaglądały głęboko w oczy.
Nie miały zamiaru go uwodzić, skądże znowu, po prostu dawały wyraz swojej sympatii do Wojtka. Bo kto by nie lubił takiego fajnego faceta? W dodatku teoretycznie wolnego, bo obojgu nam nie śpieszyło się do ślubu.
Coraz bardziej mnie to denerwowało
Wojtkowi mogłam ufać, ale przyjaciółkom? Na pewno nie. Krążące koło niego harpie wzbudziły moją czujność. Nie umiałam zareagować, bo przecież nie działo się nic podejrzanego, jeśli nie liczyć pajęczyny spojrzeń i obiecujących uśmiechów, która coraz bardziej oplatała mojego chłopaka.
Biło w oczy, że dziewczyny bezwzględnie walczą o łup i tylko jeden Wojtek pozostaje pozornie nieświadomy tych zabiegów. Przynajmniej taką miałam nadzieję. Ja jednak trzymałam oczy szeroko otwarte i nie zamierzałam ich przymykać.
Najpierw zauważyłam nową wodę kolońską. Stała na półce w łazience bijąc w oczy luksusową marką, wyglądała na jeszcze nieużywaną i na pewno nie była prezentem ode mnie. Spryskałam nadgarstek i powąchałam. Ładny zapach, z gatunku tych, które lubię. Coś mi przypominał. No tak, tej wody używał prezes mojej firmy.
– Podoba ci się? – Wojtek natychmiast wywęszył otulającą mnie chmurę i przeszedł do kontrofensywy. – Kupiłem ją specjalnie dla ciebie. Mówiłaś, że lubisz ten zapach.
Zjeżyłam się wewnętrznie. Akurat! To było zupełnie nie w jego stylu.
– Mam jej używać? – spytałam ironicznie.
– Myślałem, że będzie ci przyjemnie, jeśli ja… – speszył się pod moim uważnym spojrzeniem. – Ale jak ci się nie podoba, to nie ma sprawy. Odsprzedam ją z niewielką stratą.
– Komu? – Czułam, że coś jest nie tak, Wojtek kręcił, próbując nadać temu, co mówi, cechy prawdopodobieństwa. Nigdy przedtem nie byłam zazdrosna, ale teraz nieufność krzyczała wielkim głosem, że Wojtek coś przede mną ukrywa.
– Joanna, dobrze się czujesz?
No jasne, to pytanie należało do kanonu. Czuję się świetnie, kochany, nie ze mną te numery. Lepiej mów, dla kogo nagle postanowiłeś stać się eleganckim mężczyzną z wyższej półki.
– Nic mi nie jest – mruknęłam.
Nie chciałam przeciągać struny, ale mózg pracował na najwyższych obrotach, łącząc fakty. Od dwóch lat dzieliłam życie z mężczyzną, który nie dbał o siebie przesadnie. Wyglądał schludnie i przyzwoicie, ale gdyby nie ja, nie miałby ani jednego garnituru, bo uważał, że taki zbytek nie jest mu potrzebny.
To samo dotyczyło kosmetyków, te markowe nigdy nie leżały w kręgu zainteresowań Wojtka. Mam uwierzyć, że nagle poczuł potrzebę posiadania drogiej wody?
Nieufność wezbrała jak wysoka fala, spokojne życie szlag trafił. Zaczęłam baczniej przyglądać się Wojtkowi, nadstawiałam ucha, gdy rozmawiał przez telefon, łowiłam słowa, żeby zorientować się, kto dzwoni. Nigdy o nic nie pytałam, nie urządzałam scen i nie okazywałam zazdrości, ale prześwietlałam laserem każdą jego myśl. Czułam, że coś się dzieje.
I miałam rację. Raz złapałam go na telefonowaniu z łazienki. Drzwi były zamknięte, Wojtek mówił bardzo cicho. Do kogo dzwonił w tajemnicy przede mną? Może i lepiej, że nie zdążyłam umknąć, kiedy drzwi się otworzyły i stanął w nich Wojtek. Zobaczył mnie i aż się cofnął.
– Ale mnie przestraszyłaś! – zawołał. – Dlaczego się czaisz, jeśli potrzebowałaś skorzystać z łazienki, wystarczyło zapukać.
– Wtedy szybciej skończyłbyś rozmowę? – spytałam słodkim głosem.
– Jaką rozmowę? – miał tak głupią minę, że przez moment zrobiło mi się go żal. Nie zdążył biedaczek przygotować rozsądnego wytłumaczenia.
– Przed chwilą z kimś rozmawiałeś – pokazałam palcem telefon, który wciąż ściskał w ręku.
– Z kumplem – mruknął i spróbował mnie wyminąć.
Tego wieczora niewiele ze sobą rozmawialiśmy, coś zaczęło się między nami psuć i to nie tylko z powodu zazdrości, która zalęgła się podstępnie i zjadała mnie od wewnątrz. Wojtek się zmienił.
Coraz częściej nie zastawałam go w domu
Kończył pracę wcześniej niż ja, lubiłam wracać, wiedząc, że czeka, nawet jeśli jego obecność polegała na dłubaniu w komputerze, który dostał do naprawy. Wojtek miał dryg do takich rzeczy, kiedyś nawet wspomniałam, że powinien studiować informatykę, ale zbył mnie mruknięciem.
Nie wracałam do tematu, nie chciałam, żeby pomyślał, że kieruje mną snobizm, ale szkoda mi było patrzeć, jak marnuje zdolności. Nie robiłam afery z nieobecności Wojtka, raz i drugi spytałam mimochodem, co go zatrzymało, a on zawsze miał gotową odpowiedź.
Reanimował kumplowi laptop. Nagła sprawa, kumpel, tu Wojtek wstawiał męskie imię, potrzebował kompa na olaboga, a sprzęt padł. Wojtek nie mógł odmówić pomocy.
Przełykałam te nieudolne wyjaśnienia, starając się nie komentować nagłej epidemii, która zaraziła komputery wszystkich znajomych mojego faceta. Nie chciałam ujawniać, jak bardzo jestem zazdrosna o tajemnicze wyjścia Wojtka, ale swoje wiedziałam. Coś się działo, a ja nie umiałam temu przeciwdziałać.
W końcu jednak nie wytrzymałam, wybrałam numer Marka, u którego podobno bawił wczoraj Wojtek, i przełykając dumę, spytałam o awarię. Marek zaczął się plątać w zeznaniach, a mnie gula podeszła do gardła i zaczęła dławić. Miałam rację, Wojtek mnie oszukiwał. Co chciał w ten sposób ukryć? Romans z jedną z moich koleżanek?
– Hej, ty płaczesz? – przestraszył się Marek przerywając niezborną opowieść o zepsutym laptopie. – Wyluzuj, nic się przecież nie stało.
Żal przeszedł mi jak ręką odjął, ustępując miejsca złości.
– Według ciebie nic się nie dzieje? – wysyczałam, wściekła i upokorzona. – Od pewnego czasu Wojtek nie mówi mi prawdy, znika na całe wieczory, baby za nim latają, a ty twierdzisz, że to nic wielkiego?
– Jakie baby? – przestraszył się Marek – Marylka! – wrzasnął w przestrzeń i po chwili telefon przejęła jego żona.
– Mówiłam, że to głupota – zaczęła niezadowolona. – A ty też niczego sobie, lodowa księżniczka, zamiast wypytać chłopaka, niechby nawet awanturę zrobić, to milczysz, jakby cię nie interesował.
– Co? – nie mogłam z siebie więcej wydusić, bo mnie literalnie zatkało.
– Wojtek powinien ci to sam powiedzieć, ale widzę, że nie dogadacie się bez pomocy. On się przygotowuje do powtórnego zdawania matury, chce poprawić wynik, żeby przyjęto go na informatykę. Z poprzednią maturą nie ma szans, nie wiedziałaś o tym? Chodzi na kursy, a mój Marek, i jeszcze trzech kumpli mają go kryć.
– Dlaczego mi tego nie powiedział?
– Zapytaj go, pokaż, jak bardzo ci na nim zależy.
Odłożyłam telefon i usiadłam z pudełkiem chusteczek. Płakałam, rozmazując makijaż i analizując wszystko, co powiedziałam do Wojtka przez ostatnie dwa lata. Lodowa księżniczka to ja? Nic o tym nie wiedziałam.
– Co się stało? – Wojtek wrócił i zastał mnie w tym kiepskim stanie.
– Nie powiedziałeś mi, bo uważasz, że trzymam cię na dystans, tak? Marylka tak mówiła. Nazwała mnie lodową księżniczką i powiedziała, że mam ci pokazać, jak mi zależy.
Płakałam i mówiłam rzeczy, których potem się będę wstydzić, ale nic na to nie mogłam poradzić. Całkiem się rozkleiłam.
– Marylka nie ma racji, ja wiem o tobie wszystko i kocham tę chłodną, opanowaną dziewczynę. – Wojtek przytulił mnie mocno. – Jesteś z lodu, ale na twojej twarzy widać wszystkie uczucia. Nic nie musisz mówić.
– To super – mruknęłam, czując, że wracam z dalekiej podróży. Lodowa skorupka ostudziła emocje, znów byłam sobą. – Pomogę ci w angielskim, zdasz na maksa – obiecałam.
– Tego właśnie było mi trzeba – roześmiał się i przytulił mnie jeszcze mocniej.
Czytaj także:
„Mąż udawał, że nas okradli, a pieniądze z kont przelali na zagraniczne konta. Przez 20 lat żyłam z oszustem”
„Od lat zajmuję się mężem w śpiączce, który pewnie nigdy się nie obudzi. Ja chcę być z kimś innym i normalnie żyć”
„Wychodzę za faceta, którego znam od 6 miesięcy. Matka się do mnie nie odzywa, a siostra dopytuje czy wpadłam”