„Wnuk chciał ze mnie zrobić fit babcię, a ja wolałam siedzieć na ławce. Uknuł jednak sprytny plan”

babcia z wnukiem fot. Adobe Stock, N Katie/peopleimages.com
„Następnego dnia rano, ledwo zjedliśmy śniadanie, Michaś oznajmił, że pora się przewietrzyć. Dodał, że pan Henryk dotrzyma nam towarzystwa. Zanim zdążyłam zareagować, rozległo się pukanie. Kiedy otworzyłam, zobaczyłam sąsiada. Trzymał kijki do chodzenia”.
/ 18.09.2023 14:30
babcia z wnukiem fot. Adobe Stock, N Katie/peopleimages.com

– Babciu, nie!

Okrzyk zabrzmiał za moimi plecami z taką siłą, że wypuściłam z ręki pojemnik ze śmietaną. Mój dziesięcioletni wnuczek podniósł śmietanę ze skruszoną miną.

– Nie krzycz tak, Michasiu– powiedziałam.– Przecież jesteśmy w sklepie.

– Ale śmietana ma wysoki procent cholesterolu – mądrzył się Michaś.

– Miałem babci pilnować!

Nagle usłyszałam znajomy głos.

– Dzień dobry, sąsiadko.

Odwróciłam się i zobaczyłam pana Henryka. Mieszkał w tym samym budynku co ja, piętro niżej. Znaliśmy się z widzenia i czasem gawędziliśmy na klatce. Sąsiad był bardzo uprzejmy i szarmancki. Nawet raz czy dwa wniósł mi zakupy na górę. Już od dłuższego czasu miałam w planie zaprosić go na herbatę, ale jakoś się nie składało.

– Widzę, że ma pani anioła stróża – sąsiad uśmiechnął się najpierw do mnie, a potem do Michasia.

– Istotnie – powiedziałam. – Wnuk bardzo mi pomaga.

– Pilnuję, żeby babcia nie jadła niezdrowych rzeczy i była fit– powiedział Michaś z poważną miną. – Ostatnio przytyła i waży teraz…

– Skarbie, czy mógłbyś przynieść mleko? – powiedziałam szybko.

Nie zamierzałam chwalić się przed sąsiadem, ile przybyło mi kilogramów.

Córka się martwiła

Niestety, moja lekka nadwaga i stan zdrowia znów były tematem rozmowy przy kolacji.

– A ja wiem, dlaczego babcia nie może schudnąć – oznajmił mój wnuczek, pochylając się nad talerzem jajecznicy. – Po prostu za mało się rusza!

– Zajmij się lepiej jedzeniem, mądralo – powiedziała moja córka, zerkając na mnie z troską.

Po kolacji córka zrobiła mi herbatę i zaczęła wypytywać, co powiedział lekarz. Tego dnia byłam w przychodni i potwierdziły się moje obawy. Za wysoki cholesterol i podwyższone ciśnienie. Poza tym internistka radziła, żeby trochę schudnąć, bo wtedy będę się lepiej czuła. Dobre sobie – tylko jak? Z jedzeniem się pilnowałam, dawno już minęły czasy kawy ze śmietanką i cukrem. Uważałam na każdym kroku, a mimo to jakoś nie chudłam.

Nie lubiłam się ruszać

Córka zaczęła mnie namawiać na ruch na świeżym powietrzu.

– Zobaczysz, mamo, od razu lepiej się poczujesz i na pewno schudniesz.

Niby tak, przecież sama dobrze o tym wiedziałam. A teraz córka znowu wspomniała o kijkach do chodzenia, które kupiła mi na zeszłe urodziny. Podobno miały mnóstwo zalet, a spacer z kijkami sprawiał, że człowiek czuł się jak nowo narodzony. Wstyd przyznać, ale kijki leżały od roku w mojej szafie. Ani razu ich nie wypróbowałam.

Następnego dnia była ładna pogoda. Zeszłam na podwórko i usiadłam w słońcu na ławce. Jak zwykle zamiast spaceru, wolałam sobie posiedzieć w spokoju. Po pewnym czasie na podwórku pojawił się sąsiad.

– Dzień dobry – przywitał się.

– A gdzie pani anioł stróż?

Powiedziałam mu, że właśnie czekam na wnuczka. Michaś miał do mnie przyjść po szkole.

– Ja mam wnuczkę, ale mieszka poza Warszawą – westchnął pan Henryk.

– Syn z rodziną mieszkają na Mazurach. A tu na miejscu córka.

– Ja mam jedną córkę w Anglii, a drugą tutaj – powiedziałam. – Dobrze mieć kogoś z rodziny na miejscu.

– Niby tak, ale córka bardzo się martwi moim zdrowiem. Spokoju mi nie daje. Każe chodzić do lekarza i jeszcze ćwiczyć. A ja nie lubię. Ostatnio upiera się, żebym jak najwięcej przebywał na świeżym powietrzu – mówił dalej sąsiad. – Kupiła mi nawet takie kijki do chodzenia, ale jeszcze ich nie ruszyłem.

„Co za zbieg okoliczności”  – pomyślałam.

Michaś coś kombinował

W tym momencie nadszedł Michaś. Tego dnia wnuczek u mnie nocował. Pod wieczór zabrałam się do robienia sernika, ale okazało się nagle, że brakuje mi cukru.

– Nie ma problemu, skoczę do pana Henryka i pożyczę – zawołał mój wnuczek i już go nie było.

Wrócił po pół godziny, a kiedy spytałam, co tak długo robił u sąsiada, wyjaśnił z uśmiechem, że po prostu sobie gawędzili. Pokręciłam z niedowierzaniem głową i zaczęłam robić ciasto.

Następnego dnia rano, ledwo zjedliśmy śniadanie, Michaś oznajmił, że pora się przewietrzyć. Dodał, że pan Henryk dotrzyma nam towarzystwa. Zanim zdążyłam zareagować, rozległo się pukanie. Kiedy otworzyłam, zobaczyłam sąsiada. Trzymał kijki do chodzenia!

– Michaś poinformował mnie wczoraj, że od dziś będzie pani spacerować z kijkami – powiedział pan Henryk. – Podobno szuka pani towarzystwa.

Spojrzałam surowo na wnuczka. Zdążył już wyciągnąć moje kijki z szafy i wręczył mi je z miną winowajcy. Pokręciłam głową. Nie dość, że Michaś pilnował mojej diety, to jeszcze organizował mi towarzystwo.

Ale kiedy zerknęłam na pana Henryka, który stał w drzwiach z promiennym uśmiechem, poczułam nagły przypływ entuzjazmu. „Właściwie, czemu nie? Przecież nie jesteśmy jeszcze tacy starzy” – pomyślałam, sięgając po kijki.

Czytaj także: „Nie mogę oprzeć się facetom z rodziny przyjaciółki. Spałam już z bratem i mężem. Do kompletu brakuje mi tylko teścia”
„Hanka wyszła za mąż za uroczego faceta, a ten po ślubie pokazał drugą twarz. To wygodnicki leń przyrośnięty do kanapy” „Zdradziłam męża z kochankiem z pracy. Negocjacje z przystojnym kontrahentem zakończyłam z kontraktem i brzuchem”

Redakcja poleca

REKLAMA